tego domu nie widać latem
a właściwie domów? są aż trzy zagnieżdzone wśród lasów na polach,
pośród szczelnej zieleni, niewidoczne. jedynie odgłosy straszą
zagubionych wędrowców.
Biegniemy brodząc popas i wreszcie jakiś twardszy grunt a nawet ścieżka
a potem już całkiem utwardzona droga polna. Z daleka coś sterczy.
To sterczą śmiesznie czerwone flagi zatknięte na kijkach i wbite wzdłuż.
Plamy czerwieni jak krew na śniegu ułatwiają identyfikację. Żadne auto się nie zgubi.
Erna natychmiast atakuje szmatę. a potem podejmuje trop.
mój tropiciel, pies tropiący moja inspektorka kryminalna.
Spacerobiegi trwają godziny, są zwielokrotnione z powodu nadmiaru wolnego czasu.
Nadrabiamy więc i kumulujemy dobrą energie. jest dobrze.
Chałupa się zamieniła w części salonowej w pracownię.
PS
popielec i czas na post ale tylko w wymiarze doczesnym
czyli zero słodyczy i czerwonego wina.
jestem chrześcijańskim abnegatem.
Mnie Kościół nazywa apostata od wiary. Brzmi tak, że nawet nie jestem pewna czy powinnam się obrazić. No ale ja poszczę cały rok! Znaczy w ten sposób, jaki Ty przyjęłaś. Nie piję czerwonego wina.....wódeczkę wolę. Ale od soboty, czyli balu przeszłam na post
OdpowiedzUsuńteż jestem Apostatą, to brzmi dumnie Zante!! zapamiętaj))
Usuńa wódeczka się przejadła na imprezce?? hehehe znam ten ból i mam nadzieję go już nie doświadczać))
wino wolę od wódki oczywiście sączyć!! bo upijać zdecydowania wódką wolałam. a słodyczy nie jadasz? bo ja pasjami i to widać! niestety(( dlatego wykorzystałam post jako dpbry powód do ich niejedzenia))
Czasem mnie napada, tak dwa razy do roku, jak w tłusty czwartek, co by zjeść tłustego pączka, albo ptysia wielkiego, z górą bitej śmietany. W pozostałe dni w roku kupuję sobie czasem chlebek marcepanowy i jem go tak....z tydzień. Tak długo, bo nikt z domowników, poza mną nie lubi marcepanu. No i czasem kupuję paczkę krówek i sama zjadam dwie. Mam po kokardy słodyczy na długo. Ale jak się domyślasz reszta wcale się nie marnuje. Za to T., mąż uważa, że jestem świetnym współlokatorem, bo ani razu mi się nie zdarzyło podprowadzić z Jego zapasów Kasztanków, Michałków czy innych takich "z czarnym" w środku.
Usuńmarcepan uwielbiam mmmmniammm och ach bym żarła do zwrotuu))
UsuńOooooo, to nie mogłabyś być moją współlokatorką;-))))))))))))))))))
Usuńpower trwa, jak widać;-)
OdpowiedzUsuńpowerem bym tego nie nazwała)) odpoczywam sobie przyjemnie)
Usuńteatralna
ehh, zazdroszczę tych pól wypaśnych, a jeszcze bardziej pracowni w salonie!
OdpowiedzUsuńa plam farby na dywanach i podłogach?))) oraz korników wszędzieee
Usuńpost = 0 słodyczy słyszę to od wielu osób a sama przyznam że jeszcze nie próbowałam ...
OdpowiedzUsuńI nie próbuj, bo Ci będzie smutno i tyle tylko zysku z tego....straty znaczy;-))
Usuńcwaniary, pewnie chude jesteście jak manekiny z zary
Usuńjak bez słodyczy?????? tak całkiem????? się mi nie mieści, w głowie znaczy się, bo w "oponkach" to jak najbardziej :) nie poszczę wcale i nie wiem jak mnie Kościół nazywa ...
OdpowiedzUsuńFrytko-> kościół tak ładnie nazywa nie dlatego, że się nie pości, ale dlatego, że się na tacę nie daje;-)))))))))))))))))))))))))
Usuń)))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))
Usuńtrafnie Zante bardzo))))))))))))))))
oraz Frytko nie wiem jak to przeżyję ale muszę znaczy nie chcę ale muszę))
no ja na tacę też nie daję, bo nie chodzę ... to też się mogę tak ładnie nazywać?... plisssss :))))))
Usuńno dobra)))
Usuńnie chcąc tyć, ograniczam słodycze, choć idzie mi to ciężko. Więc tyję i chudnę naprzemiennie :)))
OdpowiedzUsuńA wino lubię czasem z Adamem posączyć wieczorem
ekh wino lubię pasjami...
UsuńSlodyczy zero?? Dla mnie ideal nie do osiagniecia..:/ Normalnie widze Cie z Erna biegajaca po tych polach i zazdroszcze (pozytywnie):-)
OdpowiedzUsuńnie ma czego zazdrościć)) jak się ma 40 na plusie)) to ja zazdroszczę
UsuńJa też się umartwiam na post niejedzeniem słodyczy.
OdpowiedzUsuńPisz tak dalej...to mnie nakręcisz lepiej niż niejedno zioło:)
Dobrze mi robisz na chcieja:)
no to się wspólnie umartwiajmy))
Usuń