środa, 30 lipca 2014

Wakacje 2

w teatrze rozpierducha, w pralce się pierze
w piecu wypala, papiery rozcapirzone po całym gabinecie,
łapy umorusane gliną, bo się wygniata to i owo
i szkli i... kurwami rzuca na efekty tego szkliwienia, czyli szkliwo psia mać!!!
a w sali teatralnej rozpizgane ciuchy i inne bambetle do poukładania i powietrzenia
na biurku kawa świeżo zaparzona w nowym zaparzaczu i podana w świeżo wypalonym kubku ))

to jest to co lubię najbardziej
pusty teatr latem, jestem sama
na szyldzie wisi napis :
                                                                          teatr zamknięty
nikogo
ani nawet ... muchy i mole się nie odważą latać
tylko ja i muza zapuszczona na cały regulator/aktualnie bejrut w natarciu
czyli wreszcie dobrze ustawione basy
dopierdalają, aż gary rytmicznie dygają w kuchni, w gabinecie i w pracowni plastycznej.

a ten obrazek uroczy w temacie leśniczówki przyjaznej kotom się objawił
otóż
historia wygląda tak:
pierwszego dnia pobytu wracamy sobie średnio wypoczęci ze spaceru na okoliczne pola, łąki 
aż tu nagle słyszymy w pobliżu zabudowań żałosny wprost krzyk rozpaczy i wybiega nam przed nogi maleństwo takie umorusane i chude i rozbiegliśmy sie z pytaniem na ustach czyj to kot??
ale chętnych nie było,
nikt go nie chciał .. miejscowi mówili, że pełno tu takich maluchów ...
ekh rozpłakał się jeden kolonista z drugim, zresztą najmłodsi zostali ze mną ...
we troje zostaliśmy z tym pasztetem... no nie z wyglądu przecież,
z wyglądu kocię, gdy tylko przytuliło się do moich rąk, a potem kolonisty(targał maluch malucha dzielnie i odpowiedzialnie) zasnęło spokojnie, aż się przez ręce przelewało.
W pokoju hotelowym padło kocię na pysk po wypiciu mleka...ja zaś martwiłam się
co dalej z tym pasztetem??
wszystkie trzy miałyśmy zagwozdkę?? kolonie, dzieci z alergiami...
Jedni koloniści sceptyczni, inni mniej, jeszcze inni mało zainteresowani,
większość jednak murem za przygarnięciem stanęła.
Co do uratownia malucha wątpliwości nie miałam, pozostało jednak sprawę załatwić
logistycznie i regulaminowo
wiadomo, że dzieciom płaczącym nikt nie odmówi !!!
więc ... poszczułyśmy nimi właściciela leśniczówki - dobrego człowieka, który na argumenty,
 że przecież maluch skazany był na śmierć głodową...w najlepszym wypadku...
no nie mogliśmy zostawić...
miejsce spokojne i odizolowane dla kociaka znalazł, pojazd do weta odpalił.
Zanim jednak odpalił - dzieci i obsługa nazwały kotkę !?? Mariolka
hmmm nagle wielu sceptyków zapragnęło myziać Mariolkę na wyprzódki...
się okazało, że kocię bezpieczne i najedzone chce zabawy i pragnie
kontaktu z człowiekiem
hmmmm
cichcem więc do pokoi było wnoszone i nawet na noc.../do alergików nie/
Mariolka była noszona, głaskana, cmokana, karmiona ... kochana
aż tu nagle pan weterynarz skorygował błędną diagnozę co do pełci
 i się okazało, że
Mariolka kotem jest!!?? ekhmm
i ten mały jeden, co mi powiedzial zaraz na początku, że zwierząt nie lubi i się dziwił,
że Mariolkę wzięliśmy w ogóle, no to właśnie on zapragnął Mariolkę Einsztainem nazwać!!
oraz bawił się z nią nader często i telefonem nakręcał igraszki kocie.
Spekulacje co do imienia były różne, że może Mario albo Maryś albo Maniek...

ale to już nie było nasze zmartwienie, pani o dobrym sercu, co nam gotowała
na wieść, że to kot nie kotka/jak było wróżone ))
wzięła Mariolkę do domu, gdzie mały szczeniak na niego czekał.
i tak sę dobrze skończyło.
A dzieci nasze zdały egzamin na ludzką wrażliwość
i takijeden mały i takiedwie duże zwłaszcza.

 i tako




8 komentarzy:

  1. ale dlaczego na kota Mariolka szczeniak mały czekał?... a jakby nie czekał, to by go pani dobra nie wzięła?.... :))))))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. oj tam, taki skrót mi się wymsknął,
      w domu był szczeniak to i sie dobrze złożyło zwyczajnie
      sie będą wspólnie wychowywać ot co!!
      buziol Fryy

      Usuń
  2. O w mordę!! Ale musiała być impra, że kotce odechciało się być kotka i się w try miga na kota przerobiła na dodatek wpadł ów kot w objęcia szczeniaczka płci póki co nieznanej Uffff mam nadzieję że to co się urodzi po tej imprezie nie będziesz szczekać latając po drzewach :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Desper .... matkobosko o czym Ty ....
      albo Tobie ino jedno w głowie....oj oj oj fstydz się

      Usuń
  3. U mnie półka filiżanek zaliczeniowych, porcelanowych i wazony stoją rzędem. Ekhhh, dziecko-student-artysta ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. no tak.... ale nie współczuję ;-)) będzie się działo ))))))))))))

      Usuń
  4. Sliczny maluch i dobrze ze historia z happy endem- i nie dziwne, bo Ty bylas w poblizu;-) Teatr zamkniety tajemniczo brzmi..jestem pewna ze w tej pustce jakas magia wykielkuje;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. już kiełkuje SZCZĘŚCIE !!!!!
      no tak teatr nie działa za to zaległości porządkowe w toku!!!
      oraz zaległości ceramiczne moje i inne...
      z ostatniego półrocza.

      Usuń

nie musisz Czytaczu ale możesz ....