czwartek, 22 października 2015

926. Kraków jesienią...Pani Cricoteka...Pan Wawel...i Pan Klata



 piękna słoneczna i teatralna jesień w Krakowie


było cudownie
zwiedzaliśmy, otarliśmy się o Kantora i zobaczyliśmy Pana Klatę w Trylogii
REWELACYJNEJ



My kochamy Kraków ale nas coś kolega nie polubił ...

to był przedziwny festiwal z mordownią hotelową w tle,
którą nam na szczęście drugiej nocy, po buncie uczestników, zamieniono
 na fajne hotelowe warunki.
Ogólnie ścigaliśmy się z czasem, spaliśmy po 5 godzin
wszędzie biegiem ze spektaklu na spektakl i na spektakl i na spektakl ...
i na imprezy towarzyszące.

a na koniec
po powrocie wszyscy mamy jelitówkę WSZYSCY tadam !!!!
Ja po raz pierwszy w życiu i to taką, że mi kartofle obiadowe nos zapchały.
(Ostatni raz rzygałam nosem w ósmej klasie podstawówki po biegu na osiemset.)

i strzały na koniec:

kto to Wit Stwosz pytam,
to ten co zrobił drzwi, pada odpowiedz
... jakie drzwi, pytam podchwytliwie, przewidując ciąg dalszy
czy gnieźnieńskie ?? podpuszczam nie psując sobie zabawy.
Tak gnieźnieńskie, pada odpowiedz z wyraźną ulgą,
a co jest na tych drzwiach? drążę
... eeeeee jakieś ludziki.

no i wyszło na to, że Wit to stolarz, który wydziergał drzwi w katedrze gnieźnieńskiej.
tyle jest warte suche nauczanie ławkowe.

Cricoteka i  rekwizyty ze spektaklu Wielopole Wielopole

na kawie z Piotrem Skrzyneckim

Tak więc wycieczki są potrzebne i namacalny kontakt z historią.
Z pewnością zapamiętają Kantora i Piotra Skrzyneckiego i Piwnice pod baranami i Jamę Michalikową i witraże Wyspiańskiego i .... Wawel,
a to tylko trzy godziny traktem królewskim, bo tylko tyle czasu mieliśmy.
szkoda ... zakochali się w Krakowie.

9 komentarzy:

  1. no dała Wam ta jelitówa popalić, aż żeście pobledli :))))))))))))))ja miałam lepszą wersję, kilka lat temu, bo nie wiedziałam z której strony łapać te ziemniaki ....u mnie to surówka z marchewką zresztą była ,więc jeszcze BARDZIEJ kolorowo :))))))))))))
    a Tyś piękna młoda i jak rówieśniczka ICH :) a narzeka, tu narzeka ....no ale rozumim taki typ :))))))))))) i tak ma :))) a co do ławkowego nauczania ,to PRAWDA ..jednym uchem wlatuje, drugim wylata :)))) Kraków jest MAGICZNY !!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. oj dała popalić , dała już mam dosyć ....ciągle mnie muli czwarty dzień zdycham ....ale jest progres

      Usuń
  2. -Co znaczy SA na arrasach?- zapytała pani przewodnik moją klasę, zwiedzającą Wawel. Podobno byliśmy pierwszą w jej karierze (a młódką nie była) grupą, która znała odpowiedź. Mnie tam już nic nie zdziwi... :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja nie znam odpowiedzi:(((( To co to znaczy?

      Usuń
    2. Że nie miałaś w szkole łaciny :D

      Usuń
    3. ))))))))))))))))))))))))))) moi i łacina o buchachacha )))))))))

      Usuń
  3. Nie powinnaś jeździć do Krakowa, tamtejsze powietrze Ci nie służy. Kiedyś lubiłam Kraków - takie miejsce na wagary całodniowe, później na randki parodniowe, a potem Kraków został zalany kebabami, pubami, i sikającymi wszędzie turystami z UK. Marudzę chyba ździebko:-) Mam nadzieję, że to były pure, łatwiej przechodzą.

    OdpowiedzUsuń
  4. )))) no nie były pure ...)))))) a wiesz, że ten październikowy Kraków nie taki turystyczny i nocą było bardzo przyjemnie spacerować po starówce i słuchać hejnału o 22 a rano biec w słońcu traktem królewskim i plantami kolorowymi ....

    OdpowiedzUsuń
  5. a bo takie pytania podchwytliwe ... gdy panuje luz i jeszcze nie wysechł klimat teatralnych image...
    ;)
    powitania sle!

    OdpowiedzUsuń

nie musisz Czytaczu ale możesz ....