tak nagle zapragnęłam spokoju, ciszy i żeby nie wychodzić z domu,
żeby powoli usypiać ogród, troskiliwie układać do zimowego odpoczynku.
Troskliwie, uważnie i ładnie, a nawet ozdobnie opatulać krzewy różane
i różaneczniki, układać cebule w przewiewnych skrzyniach na zimę
w oborze.
Usypywać kołderkę z kolorowych liści śliwy, jabłonki i leszczyny ....
cieszyć wzrok kolorami. chryzantemami. robić zdjęcia zatrzymując czas.
a w domu
suszyć zioła, ostatnie zerwane mięty, szałwie ..
szatkować kapustę, upychać do beczki lub gliniaka,
smażyć konfitury, wyciskać soki(są jeszcze renety złote do obrobienia)
malować meble
malować obrazy
wreszcie porządnie posprzatać
czytać zachłannie i swobodnie
sporządzać własne kosmetyki
a w pracowni
wylepiać koty i janioły......
nic się nie zmienia jak widać.
jestem kurewsko konsekwentna w tych pragnieniach
i nudna.
więc dodam ŻE PRAGNĘ 6 ZER
Słuchasz Taco!!! Moja Młoda była na jego koncercie dwa tygodnie temu. Jest taki skromny, że każda owacja go zawstydzała.
OdpowiedzUsuńCzasem odzyskuję wiarę w ludzi... ale to potem... po pracy obsmaruję u się.
no ba słucham od następnej stacji ))))) zazdroszczę koncertu Twojej Młodej
Usuńpragnienia podobne mam ........i nie chcę czuć się jak chomik na karuzeli never już ....
OdpowiedzUsuń