Tytuł nieznany.

Oglądam drugą serię Korony, na którą czekałam przebierając nogami od dawna.
i wczoraj od godziny osiemnastej do północy miałam uczę duchową, czyli maraton spektaklowy
 w teatrze - trzy spektakle i trzy odcinki Korony już w domu, po powrocie.
Czuję się nasycona kulturą. a tu jeszcze spotkanie z Sylwią Chutnik dzisiaj.
Wspaniale.
Niemniej humor mam nieco nadwyrężony rozpiździajem w chałupie.. nie że ON jest
tylko, że nie mam na NIEGO czasu, tyle ile potrzebuje, przecież ja nawet lubię ten rodzaj rozgardiaszu przedświątecznego, że chodniki się pierze i chowa do wiosny a czeka
na rozłożenie wełnianych dywanów przed świętami,
że ozdoby walają się wszędzie, że wystrój się zmienia powoli, że kurze przeganiam w miejscach najczęściej omijanych, że kawę pijemy w świątecznych kubkach, że światełka się rozwiesza
 i nowe aranżacje kolorystyczne szykuje i że świece robią klimat.
A to wszystko zdecydowanie poprawia mi nastrój. przecież. i szykowanie prezentów.
 Rytualnie przeglądam księgozbiór, co tu oddać w dobre ręce w ramach prezentów.
i rytualnie przyglądamy się naszym drzewom, które czubki do ścięcia...same rytuały.
 Rytualnie też pisiory zrobiły rozpiździaj alby przykryć pogrzeb demokracji,
która zdycha od roku. i nic nie można zrobić. Pierwszy sekretarz kaczyński robi cyrk,
odprawia swoje wudu, które działa na wyznawców skonfigurowanych na podobieństwo
obywateli trzeciej rzeszy.
A przy okazji parodia komuny się tu odprawia również.