wtorek, 11 listopada 2025

Die Mauer, na granicy Wschodu i Zachodu.

 Gdybym kierowała się tylko emocjami, to teraz bym opisywała  dzień wczorajszy. Ale popycha mnie kronikarski obowiązek i brak czasu...bo zaspaliśmy.

 Dwa mocne dni z tysiącami kroków i Emocje zrobiły swoje. Obudziliśmy się o 9.30 😮😃 a padliśmy chwilę po 24 kiedy to wróciliśmy z koncertu. 

No to ciąg dalszy opisywania do niedzieli 9 listopada :

przekroczyliśmy Rubikon i pierwsze co zobaczyliśmy to zdjęcia i krzyże poświęcone ludziom zabitym w trakcie ucieczki z Berlina Wschodniego.

Pojawiliśmy się tu dokładnie w rocznicę upadku muru berlińskiego z 9 na 10 listopada 1989. Po 28 latach jego dzielenia (powstał w 1961 roku i miał 156 km ) Mur podzielił miasto, państwo, kontynent i ludzi. Betonowe płyty, Zasieki, psy, miny i essesmani...no może przesadziłam. Około 200 ofiar ucieczek. 





Reichstag też mieliśmy w planach zwiedzać ale niestety za późno się zreflektowaliśmy. bilety dopiero na luty...


po jego prawej stronie jest fragment muru ze stoczni gdańskiej przez który skakał Wałęsa, dar polskiego parlamentu  
warto przeczytać obie tabliczki na nim umieszczone.












Chodziliśmy od muru do muru, od opisu do opisu, tropiliśmy ślady. i byliśmy w Berlinie zachodnim, to znów Wschodnim. Trafiliśmy też na Panoramę Yadegara Asisi, 

w dzielnicy Kreuzberg. ach, to niezwykła dzielnica artystów, studentów i obcokrajowców. Gdy wybudowano mur wszyscy którzy mogli i mieli pieniądze stąd uciekli [dopiero gdy zobaczycie to zdjęcie prezentowane panoramiczne. zrozumiecie] nieruchomości staniały i pojawili się studenci, artyści, ... a dzielnica nabrała niezwykłego kolorytu. jest jeszcze druga dzielnica, która nas zachwyciła, ale to w osobnym poście. 


wyjaśniono konstrukcję muru po komunistycznej stronie

Stoimy na platformie z rusztowań w Museum Die Mauer.
a przed nami rozgrywa się niezwykły spektakl, podświetlany światłem, podkręcany odgłosami ulicy, komunikatów, strzałami, szczekaniem psów rasy owczarek niemiecki...
od prawej do lewej(tak też ułożyłam ujęcia) otacza nas zdjęcie jednej ulicy. Patrzymy na mur od strony Zachodniego Berlina, gdzie trwa normalne życie, a gdy obywatele stref zachodnich chcą popatrzeć na koszmar, wystarczy, że wespną się na schodki, widać wyraźnie ambonkę i mogą mieć koszmar na żywo, budki strażnicze, psy, zasieki, druty.










Muzeum muru rozpoczyna Wystawa zdjęć, prywatnych ludzi, obrazująca chronologię od roku 1961 do 1989.



i ta niezwykła historia, że artysta domalował na murze katedrę, bo po Zachodniej stronie widoczna była tylko kopuła




Martyrologia jednych i drugich widocznie wpisana była w ten dzień: 
Topografia terroru 1933- 19345. wystawa pod murem. 





i Pomnik, który chciałam zobaczyć koniecznie, poświęcony pomordowanym Żydom europejskim, homoseksualistom, przeciwnikom politycznym...






Zeszliśmy do muzeum pamięci o holocauście pod ziemią ale zanim, to nas bardzo szczegółowo przeszukano, przechodziliśmy też przez bramkę. kontrola była dość konkretna.

...
Tego dnia, to nie wszystko, i mam jeszcze sporo drobnych spostrzeżeń  ale już nie mam siły pisać i wrzucać kolejnych fotografii.
To był bardzo długi dzień i bardzo wyczerpujący. a tematy ciężkie. nie jedliśmy też niczego konkretnego w restauracji, bo nie mieliśmy czasu a potem ze zmęczenia... Plan był taki, że będziemy balansować na granicy dwóch Berlinów a jeśli czas pozwoli, ale nie pozwolił, niemożliwym było zwiedzić więcej Berlina Zachodniego. 

No i trafiliśmy na jarmark świąteczny a jakże, gdzieśtam wpadliśmy na dobrą kawkę i bułeczkę




a na koniec pobytu na Kreuzbergu usiedliśmy w irlandzkim pubie przy ginesie. w miłym towarzystwie Irlandczyków.


natomiast po powrocie do hotelu Holiday Inn Express Berlin City Centre 
zjedliśmy sobie cośtam, żeby wytrzymać do śniadania.





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

nie musisz Czytaczu ale możesz ....