wtorek, 13 maja 2025

Czelendze, i wychodzenie ze stref komfortu nie do końca leczą.


Młoda się wywnętrzyła ze swoich planów "wyzbywania lęków. 

Że oto nie może tak być, że Ona się boi, i ucieka zawsze, albo nie wchodzi w pewne rekcje, gdy wie, że Może zostać odrzucona. albo jest przekonana, że dostanie odmowę. I oto postanowiła metodą małych kroczków się oswajać, bo przecież musk i jego felery nie może rządzić jej życiem !!??

no i się z nami podzieliła w teatrze chytrym postanowieniem. Internety jej ułożyły plan czelendzów : 

niech w sklepie zaproponuje sklepowej, że pomoże układać towar na półkę, 

że podejdzie do obcego na ulicy i zapyta o jego największe wtopy życiowe, 

że zapyta o możliwość przysiąścia się w kawiarni, gdzie jest pełno wolnych stolików, do jakiegoś samotnego przystojniaka albo najlepiej pary,

a wszystko zmierza do tego, 

że zapyta sklepowej o przecenę, upust, bonus, bo to jest jej poważna słabość, uważa to za krindżowe, słabe i umiera ze wstydu i ucieka od tej myśli w popłochu.  

Chodzi o to, żeby usłyszała NIE, żeby została odrzucona. Zaproponowałam kilka strategii, podczas których odniesie przy okazji korzyść bezwzględną. Na przykład niech poprosi o numer telefonu chłopaka. który jej się podoba na siłowni, albo próbkę fajnych perfum w Seforze, bez dokonania zakupów. Odrzucą, to świetnie ale może nie odrzucą :-) to porażka będzie okraszona zyskiem. 

Swoją drogą, sytuacje krindżowe, jak mawiają poligloci światowcy, czy pospolite żenuła, to moja specjalność całe życie i nie wyobrażam sobie, żeby uczynić z nich sposób na leczenie. 

🙈

jesooomario i kurewa, że tak zestawię nieprzyzwoicie. fstyd mnie za każdym razem paraliżuje i każe zapaść pod ziemię. i dominuje myśl, że nigdy tu więcej nie wrócę...

przypomniałyśmy sobie z Mer cudowne chwilę na uczelni i nie tylko. 

Do pewnego kina w Stolycy nie wrócę, choć minęło jakieś 20 lat, to może się odważę. Otóż wydarzyło się to:

ubrana dość wyjściowo, z przyjaciółmi i kawą w ręce poszłam na premierę filmową, ludzi wchuj a ja sobie usiadłam na dekoracji, która się zapadła pode mną, a kawa się malowniczo wylała na mnie...i tylko monstrualny zaskok i wstyd pohamował mnie od wydania ryku bólu, bo kawa była gorąca. a zapadła się ta dekoracja i ja klapnęłam dupskiem na glebę, NISZCZĄC dekoracje, nie z powodu ciężkości mej, bo ważyłam jakieś 15kg mniej ale z powodu, że to jednak dekoracja trójwymiarowa była, czyli kartonowi bohaterowie wycięci stojący na jakimś murku ?? również z kartonu. i ja na ten kartonowy murek dupę posadziłam. 

No powiem wam, że po tym co się potem stało, to mi zdziwienie z oczu okulary zepchło. obcy ludzie mnie zbierali a obsługa nie chciała odszkodowania za straty, widocznie godna politowania byłam. i czerwono biała jak flaga. 

i filmu już nie zobaczyłam...to i zapomniałam co to była za premiera.


28 komentarzy:

  1. Każdy doswiadczyl wtopy i fopa, ale nie każdy tak malowniczej😊😅 do tego trzeba mieć talent!
    To co opisujesz z Mloda to coś w stylu 'rejection therapy'. Dla osoby dość zdrowej psych wydaje się nie być złą opcją, coś jak wyjście ze strefy komfortu i rozszerzenie wolnosci, dla niezrównoważonej moze nie być takie dobre i skończyć się paranoja. Wszystko zależy od tego, jak potem się to tłumaczy i przerabia emocjonalnie.

    Innyglos

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie to przypomniało zwykłe zadanie z terapii CBT, ekspozycję, stawianie czoła lękom, żeby się przekonać, że gdy zamiast mielenia we łbie "co się stanie, gdy coś zrobię", po prostu to zrobić. "Straszna" prawda jest taka, że inni naprawdę aż tak się nami nie interesują, bo interesują się głównie sobą. Jest całkiem fajna książka na ten temat, "Jak przestać się bać" Ellen Hendriksen. Nieśmiałość i przeżywanie normalnych sytuacji jako wielkich gór, a ciągłe wtopy to jednak coś innego (w drugim przypadku przyczyną jest nieuważność).

      PS. Wiadomo, że osoba niezrównoważona musi zająć się swoim niezrównoważeniem, a nie bawić się w zadania ;)

      Usuń
    2. Młoda jest fajna i zdaje sie zrównoważona 😀 dobrze to ujęłaś że poszerza swoją wolność. Bingo.

      Usuń
    3. Monika, o tak niektórzy niezrównoważeni ludzie koncentrują się głownie na sobie, na przykład myślą, że wszystko jest o nich...zawsze. urojone ataki, i złośliwości i generalnie podbijają swoją wartość głównie w sposób negatywny. w wyniku kompleksów, i chujowego życia. stany lekowe, depresyjne, niska samoocena to są często powody do agresji...


      Usuń
    4. I TERAZ NAJLEPSZE : na szczęście Młoda jest cudowna, bezpośrednia, dobra, ciepła, i otwarta - prowadzi zajęcia z ludźmi, ma swój kanał na yt nie jest nieśmiała, zahukana, pozamykania o nie, jest otwartym fajnym człowiekiem, tylko ma tam swoją faze, dla mnie dość nieważną a nawet śmieszną, którą sama doskonale rozumie :-) i sobie pomaga. nie ma zadatków na depresyjnego zahukańca, węszącego wszędzie spisek :-DD ...tylko poszerza swoją wolność :-))

      Usuń
    5. a ja jestem artystka i zaliczam monstrualne, sceniczne i nawet dramatyczne wtopy :-DDD fopasy...

      Usuń
    6. i też się z tego śmieję ...
      piszę po kawałku bo cały czas mi tu ktoś przeszkadza. a boje sie, ze zapomne.

      Usuń
  2. O matko, to jakaś szkoła przetrwania normalnie 😱
    No powiem ci, że opis z kina pobudza wyobraźnię. Moja koleżanka na stojącym przyjęciu zapomniała że talerz papierowy i zawartość na siebie wywaliła a wszystko tłuste było ...
    jotka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ooo to bardzo.prxykra sytuacja...I.mnie sie podobne wtopy na przyjęciach zdarzały jednakowoż. Natomiast pytanie brzmi czy pranie dało radę 😃

      Usuń
  3. Ubawił mnie opis kinowy po pachy!
    Miodzio katastrofa, biorąc pod uwagę, że wszyscy przeżyli

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja nie mam problemu z tym, że ludzie mogą się że mnie śmiać. Nawet wiecej- lubię być przyczyną żartów. Dzięki temu nie mam leku przed publicznymi wystąpieniami, bo najwyżej będą się śmiać:)))
    Lubię interakcje z ludźmi , ale rozumiem, że ktoś ma z tym problem. Szkoda życia na nadmierne poczucie wstydu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No to.widocznie ja jestem zakompleksiona...😁
      Niemniej publiczne występy nie są dla mnie problemem. Ani sceniczne. Stres owszem wstyd raczej nie. Przeszłam chyba wszystkie etapy sceniczne. I mam też dystans duzy do siebie...także.ten

      Usuń
    2. a młoda ma fajne interakcje z ludźmi, prowadzi fajne zajęcia, ma kanał na YT nie wstydzi się, tylko jak każdy człowiek ma jakieś swoje fisie i ograniczenia.

      Usuń
  5. Mnie się podoba takie oswajanie swoich lęków, bo to co nam się wydaje błahostką dla kogoś może być mocno uwierające i warto podjąć ten wysiłek, by to zmienić, niż stwierdzić, że tak mam i nie da się...
    Mając świadomość, że nie jestem pępkiem świata, więc na szczycie zainteresowań innych i nie za bardzo przejmując się co kto sobie pomyśli, to z własnych wtop się śmieję i może dlatego nie przypominam sobie, żeby było mi wstyd, chyba że przez chwilę ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. no i mnie się podoba, że młoda kobieta pracuje nad sobą, tylko to zawsze jest trochę powód do dawki humoru :-)
      lubię gdy ludzie śmieją się z siebie i bez problemu opowiadja o swoich wtopach. i nie mają z tym problemu. bardzo. natomiast nie rezonuje z tymi co mają kija w dupie. i wszędzie węszą zamach :-DDD

      Usuń
  6. Z tymi wtopami jest tak, że ludzie mają więcej empatii niż nam się wydaje to po pierwsze. Po drugie nie zajmują się nami aż tak bardzo, żeby oceniać nas przez więcej niż kilka minut.
    Ale z czelendżami się nie zgadzam. Człowiek z problemami słyszący NIE zamknie się jeszcze bardziej. Tylko zdrowy dorosły przyjmie NIE i wyciągnie wnioski. Tak, że chyba bym nie polecała. Popracowałabym raczej nad samoakceptacją, nad wyjściem w pozycji ofiary chociaż do wojownika, nad podnisieniem wibracji. Jak? Ćwiczenia somatyczne.
    Oraz ostatnio nie mogę u Ciebie komentować ‘nie udało się opublikować komentarza’😞

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. cos sie odpierdlala sporo osób mi to pisze...no nie wiem sabotaż jakiś, ruskie trolle ????
      nie wiem jak mogę pomóc, już zrobiłem pełne wejście.
      tak, też zawodowa innygłos o tym pisze. że przy niezrównoważeniu może dojść do paranoi. zgadzam sie.
      z drugiej strony, jakie to jest ciekawe, gdzie ludzie mają problem i co może być problemem. kurcze. niesamowite.

      Usuń
  7. Kiedyś, bywszy na "Remember this" o Janie Karskim, gościnnie w Warszawie u Karolaka. W roli głownej David Strathaim. I na tym przyjęciu po, stoje se i stoje, gdyz Mietek tradycyjnie udał się na łowy konsupcyjno - konwersacyjne, a tu do mnie zmierza David Aktor. Z kieliszeczkiem zmrożonej czystej, którą dawali na wejściu.... To ja w panikę. Myślę minie mnie i pójdzie dalej, myslę drzwi ewakuacyjne na lewo, myślę stanę bliżej stoliczka ...David Aktor uśmiechnął się, odstawił kieliszek na mój stoliczek i odwracając głowę cos pytał, czy było dobrze słychać itp., gdy ja w przypływie desperacji zlapałam te jego wódkę i sru...wypiłam jednym haustem.. Chłopa zatkało.
    ŻM

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ŻonoMietka 🤣🤣🤣🤣
      Trzeba być otwartym na konwersacje z aktorami. Oraz wódki nie pijam ale w tak wyśmienitym towarzystwie też bym chlapła 🤣🤣
      Uwielbiam takie historie. Więcej poproszę

      Usuń
    2. Moja przyjaciółka ostatnio miala sytuację zgoła odwrotną gdy to Ona pocieszała spanikowanego Hamleta tuż przed premierą w Narodowym, tak ci opowiem dla wyrownania rachunków.

      Usuń
    3. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
  8. wywaliłam się na schodach w auli na wykładzie z matmy, weszłam spóźniona na pierwszy wykład na pierwszym roku. Spektakularnie wywołałam trzęsienie ziemi i skupiłam na sobie uwagę tłumu angielskich studentów i szefowej katedry matematyki.. nie dość, że najstarsza, to jeszcze ofiara losu. hihi.

    OdpowiedzUsuń
  9. Czelendże i wychodzenie ze stref komfortu to tylko małe triki na powierzchni. Prawdziwa odwaga to ta, która przychodzi z zaakceptowaniem własnych "krindżów", tych momentów, które nie są do wyleczenia, tylko do przeżycia z uśmiechem i dystansem. Twoje opowieści to jak ta dekoracja, która się zapada – są momenty, w których cała konstrukcja świata wokół nas może pęknąć, a my po prostu siadamy na niej, całkiem nieświadomie. I wiesz co? To wcale nie jest wstydliwe. To życie, a momenty nie są ostateczne – to po prostu część naszej sztuki życia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. tak właśnie jest. jak piszesz. samo życie ... trzeba zaakceptować.

      Usuń

nie musisz Czytaczu ale możesz ....