Wiele rzeczy robię świadomie. a w zasadzie prawie wszystko. jestem tylko trochę inna.
Nie otwieram książki "Teatr rodzina patologiczna na przykład, bo się trochę boję. Do wczoraja. Wczoraj ta pozycja mnie natłukła po łbie. Zawsze mówiłam, że za żadne skarby nie chce studiować aktorstwa. i pracować w instytucjonalnym teatrze.
Świadomie bawię się formą. w każdym zakresie mojej artystycznej i nieartystycznej twórczości. w zasadzie to wszędzie i cały czas. W teatrze bawię się formą najbardziej: scenografią, czasem, historią nie opowiadaną linearnie. i czas nie biegnie linearnie. Opowieść nie jest opowieścią. jest sumą tego co się wydarzyło, przyśniło, przebiegło przez myśl. Jedynie rytm trzyma to wszystko w ramach.
W pisaniu używam małych i dużych liter, rozmiarów czcionki używając ich jako domówień, albo niedomówień albo głosu: ciszej, głośniej. W robieniu na drutach nigdy nie mogłam zrobić normalnego swetra, zawsze były za duże i krzywe a w malowanym obrazie zmieścić się nie mogłam zwyczajnie i dlatego brałam coraz większe blejtramy. obecnie większe ode mnie. Moje ryby ceramiczne też są duże. i misy ręcznie wyrabiane. Jedynie formy mnie ograniczają.
Właśnie formy mnie ograniczają ale w ceramice chętnie ich używam. żeby znów nie iść w moje deformacje. Bo ja uwielbiam deformacje. świadome i nieświadome. i tego szukam w sztuce. i to mnie określa. sama jestem zdeformowana.
Myślę sobie, że miałabym o czym pogadać z psychoterapeuta :-)
*
Tymczasem soboto-niedziela.
nadal zimno. nic nie zrobiłam w ogrodzie. Zero. bo w sobotę spałam. przewracałam się w pozycji pionowej a odlatywałam w horyzontalnej. nie miałam siły. i było mi zimno.
Za to wybebeszyłam białe walizy z ciuchami i kapami. I jest materiał do teatru i do pszoku. Przymierzanie jest bardzo męczące. Kap białych bawełnianych mam dużo a nie używam odkąd Ciri śpi z nami i na kanapie się wala i po fotelach czyli od kulka lat. Wieczorem Kąpiel w solach magnezowych wzięłam za to. i zobaczyliśmy uroczy film Babcie na Netflixu. mocne wrażenia wizualne muszę sobie dawkować. bo słucham strasznych rzeczy... i czytam.
Naczelnik rozpoczął koszenie ogrodu. Utknął w połowie, gdyż trawa taka, że kotów nie widać.
Bez nareszcie kwitnie. narwał Naczelnik wczoraj do wazonu. ech. Wczoraj wstałam z zupełnie inną energią do działania. Paproch zamiatał i zmywał górę, kręciły się prania. ogarniania, czytania, leżenia, Naczelnik miał uroczyste obchody dnia strażaka :-)
podczas roboty, przetykanej czytaniem w papierze, słucham kryminału. czyli cały czas głosy gadają do mnie. bez przerwy.
Czytanie "Teatru rodziny patologicznej jest jak kamień w bucie. muszę na raty.
Wieczorem patrzymy film ciekawy i niepokojący. Maroko, pustynia, impreza bogatego gejostwa, się zjeżdzają padalce białe angolowate z amerykoeuropy...wypadek, Beduini. zderzenie wartości. tradycji. i czegoś jeszcze nieuchwytnego...
Babcie tez obejrzałam z przyjemnością, a jaki apetyczny temat! U syna podwojona przyjemność. bo kuchnia tajska była, mniam!
OdpowiedzUsuńChyba bałabym się do psychoterapeuty, kto wie, co by odkrył...
Jak skończysz czytać, to napisz cos więcej.
ach jotko, to jest okropna książka. okropna. ciora mną.
UsuńTo muszę przeczytać! Moje teatralne kontakty były tak bliskie, że aż poświadczone w USC:) To był ten dawny teatr, rozmowy po spektaklach do świtu, włóczenie się po mieście, taka stabilizacja, bo każdy miał etat, więc nie było pogoni za kasą, małe zawiści bywały, ale zespół był świetny.Potem ruszył gromadnie za Izą do Warszawy, no i coś się skończyło.Ten teatr widziany z obu stron traci wiele magii:)A Ty robisz tylko cudne rzeczy!
OdpowiedzUsuńBasiu mam nadzieję że nie był przemocowy bo o to głównie jest sensem tej książki. I mój teatr był cudowny...
UsuńNie, absolutnie! Niepowtarzalny:)
Usuń😃 to Ty bratnia dusza jesteś
UsuńDeformacja to tez jakas formacja :))).
OdpowiedzUsuńFormacja zdeformowanych;)
UsuńLubisz wielkie deformacje a nie lubisz PiSu- taki żarcik 😀
OdpowiedzUsuńNie znam środowiska teatralnego, głośno było.swego czasu o fali w szkołach aktorskich. Zbiór różnych osobowości o duzym ego musi iskrzyć , podejrzewam.
Białe kapy plus zwierzak to idealny.przepos na.ciekawe printy😀
No z tym ego to przesada. Politycy to mają ego gdzie tam artystom do nich.
UsuńZobaczyłam wczoraj debatę bo mnie Naczelnik namówić O BOGOWIE
UsuńWidzę, że drugi raz z rzędu nie umiem dodać komentarza
OdpowiedzUsuńDo trzech razy sztuka
A pamiętasz że moderuje🙂
UsuńBlogger cos kombinuje bez przerwy
UsuńNo raczej
UsuńAle ja już pisałam tutaj
Blog też jest duży, zdjęcie na górze zawsze "wypada" u mnie za kadr, nigdy żadnego nie widzę w całości. Każdy z nas widzi świat trochę inaczej :)
OdpowiedzUsuńNa szczęście możemy się pięknie różnic...
UsuńA wiesz że w łapku też mi zdjęcie wypada ale na komputerze stacjonarnym już nie 😀
myślę, że każdy miałby o czym pogadać z psychoterapeutą ;p choć nie każdy ma taką potrzebę.
OdpowiedzUsuńod kilku lat nie zrywam bzu z ogrodu, bo za szybko więdnie w wazonie i mi go po prostu szkoda... wychodzą na zewnątrz i wącham sobie do wypęku, w tym roku skusiłam się na dwie gałązki do małego wazonu w kuchni i... szybko pożałowałam. Jakoś mi się smętnie robi na widok oklapniętego. Może ja coś robię nie tak... nie wiem
Potrzeba a jednak konieczność czy
UsuńPróba zrozumienia co robię nie tak albo dlaczego sobie nie radzę. To dwie różne sprawy.
UsuńI zarywam tylko raz...bo mi klapie. Szkoda. Uwielbiam zapach bzu i agrestu.
Ojesooo siedze na egzaminie i pisze telefonem.
UsuńZrywam oczywiście
Deformacja to nie wstyd, to kształt – świadome poszukiwanie w przestrzeni ciała i formy. Twoje słowa rozrzucają rytm jak rozsypane kawałki rzeczywistości, która nie próbuje być uporządkowana. Białe kapy, ryby, Paproch – wszystko to jak fragmenty nieukończonego obrazu. Kamień w bucie? To właśnie ta ostrość, która sprawia, że trzeba iść dalej.
OdpowiedzUsuń:-) zawsze wiesz.
Usuń