U nas wiosna ma takie kolory, w opozycji do tego co na zewnątrz.
sweter Naczelnika głównie w granacie nocy paryskiej, i mój we wszystkich kolorach świata ( alpaka ręcznie przędziona i farbowana form Peru).
A na zewnątrz zaledwie Kilka żonkilków zbitych w kupkę na okoliczność zimna, odważyło się zakwitnąć żółtością na grządce ogrodowej, i których jeszcze suczysko nie zdołało unicestwić. Poza tym chyba jakieś prymulki czy inna cholera się pcha i delikatnie zakwita ?? no i tulipany na razie liściami ruszyły w te śnieżyce.
A skoro żonkile, to poszłam po badzie i nieco bardziej w kolorach ziemi, natury i nie tylko ręcznie przędzionych ale i naturalnie farbowanych, zapragnęłam wełen w dodatku bardzo grubych:
Po lewej wełna merynosa naturalnie barwiona drewnem kampeszowym w kolorze mocny fiolet(???) i po prawej barwiona nawłocią, która jest rzeczywiście w żółciach. Tak to jest z naturalnymi barwnikami, że czasami rozczarowują. No fiolet, to raczej nie jest a raczej delikatny brąz ale czarna fasola, która miała dać odcień delikatnego błękitu, to niestety dała ciała najbardziej... i wyszedł brudny biały... robota na bardzo grubych drutach jest dość ciężka ale za to szybko przybywa. Może być komin, narzuta, kocyk lub kamizela. W sumie ciesze się, bo lubię takie wyzwania i takie wełny.
ps
sobie obiecałam, że ani o pisdzielcach, ani o zarazie, ani o robocie dziś nie wspomnę.
Jak ja uwielbiam takie sploty!!!!
OdpowiedzUsuńI jeszcze trafiłaś stuprocentowo w moje ulubione kolory, bo błękity na całej skali kocham miłością ogromną i nie mogę się napatrzeć, szczególnie kiedy tak łagodnie przechodzą jeden odcień w drugi. :)))
Kiedyś trochę dziergałam, od dawna nie znajduję na to czasu, ale zawsze mi się ta robota podobała i mnie uspokajała.
Fiolet na zdjęciu nie wygląda tak źle. A naturalne barwniki dają satysfakcję, że nie niszczysz środowiska, a więc zysk na całej linii. :))))
Fajnie, że dziś o takich przyjemnych miękkich rzeczach, potrzebowałam tego.
Uściski i pozdrowionka weekendowe!
IW
a wiesz że jest taka estońska wełna, naturalnie przędziona, że jeszcze z niej podczas roboty trawki i inne "śmieci" wylatują, no dla mnie to jest czyta ekstaza, gdy czegoś takiego dotylam )))
Usuńpolska firma Mokosza, ta od grubych wełen naturalnie farbowanych, ma też naturalne kolory z wełny od owiec szetlandzkich czy fińskich i tych jeszcze spróbuję, bo czerń, to będzie czerń, jak na owcy, mam nadzieję :-) i mnie też bardzo uspakaja a poza tym lubię mieć tak, że nikt nie ma ;-)
Co chcesz? Jest fiolet i juz! No i widze, zebardzo powaznie Cie wciaga ta robota. Kiedys i ja wyprawialam rozne fajne dzianiny, moje dzieci w wielkim kryzysie chodzily ubrane jak laleczki, sama im szylam albo przerabialam, sama dziergalam albo szydelkowalam i wszystkie inne mamy mi zazdroscily. A teraz mi sie nie chce. I juz!
OdpowiedzUsuńech uspakaja mnie ta robota. poza tym są teraz takie włóczki, że szczęka spada do podłogi...zawsze byłam zainteresowana formą materiałami i fakturą tkanin, mebli, ciuchów.
UsuńWłaśnie pruję to, co robiłam przez ostatni tydzień, w kwestii udziergów zatem wkurw mnie trzyma, bo czasu mało, a bardzo chcę skończyć🤨
OdpowiedzUsuńWłaśnie pruję to, co robiłam przez ostatni tydzień, w kwestii udziergów zatem wkurw mnie trzyma, bo czasu mało, a bardzo chcę skończyć🤨
OdpowiedzUsuńwłaśnie pruję żółty komin bo mi wyszło homonto dla konia )))))))))))))))oraz rekaw od swetra, bo za szeroki...także doskonale cię rozumiem.
UsuńUwielbiam szorstkie, naturalne wełny. Mam sweter, kupiony w lumpeksie, zrobiony ręcznie w Ekwadorze. No cudny. I tak ciepły, że nawet najgorszy mróz się chowa.
OdpowiedzUsuńOwce są doskonałością natury. Estetyczną i praktyczną. Gdy będę Rockefelerem i będę miała wielką posiadłość, będą na niej chodziły owce. :-)
o tak Kalino. Bym chciała bardzo mieć takie dzikie owce wrzosówki. ale one muszą mieć dużo ternu... Z lubością czytam blog Owcy rogatej:http://rogataowca.blogspot.com
Usuńi ja marze o stadzie czasami i o łące blisko domu i dużym jak stodoła domu inteligentnym ekologicznie :)
nie od razu ten Kraków...
OdpowiedzUsuńale mawiają, że ćwiczenie czyni mistrza - nie talent, a wytrwałość.
ja myślę, że jednak talent a najlepiej i jedno i drugie.
UsuńPodziwiam Twoje robótki :*
OdpowiedzUsuń