wtorek, 30 sierpnia 2022

Kamperowanie POLECAM. Bardzo subiektywny Poradnik i przewodnik.

 Dziś jakoś bardziej mogę się skupić (przesilenie już było). Ostatnie dni, to tylko gapienie się w ekran. a ostatnie dwa dni, to nawet bez pisania.  bo łeb nie pozwalał. Znów nie mogłam czytać. może dziś ?? jednym z bardzo przyjemnych aspektów lata, wakacji a nawet zwolnienia lekarskiego czasami jest CZYTANIE. 

No ale do tematu: (wczoraj w nocy napisałam, że będzie o kamerowaniu, jedna litera a taka różnica))

Kamperowanie to PWW(Przygoda, Wygoda i Wyzwanie)).  

SZWECJa to najprzychylniejszy kraj dla kamperów. i technicznie najsprawniej zorganizowany, (kraj tutejszy to katastrofa w porównaniu). Zrobiliśmy tam trzy tysiące kilometrów.

Kamper wynajęliśmy. [Oczywiście były dyskusje w trakcie jazdy czy kupić własny?? no zdecydowanie nie. Serwisowanie, ubezpieczenie, przechowywanie. zbyt duże koszty na trzy tygodnie a nawet miesiąc używania. Poza tym ja bym się nie pchała w ciepłe kraje kamperem. ani w zimne albo zimą. wtedy butla gazowa musiała by chodzić na okrągło, klima i grzanie. w dłużą podróż chyba z pięć trzeba by zabrać, i gdzie je zmieścić ??]

Dopiero, gdy wsiadłam do tego pojazdu, obok kierowcy i zobaczyłam, jakie to wielkie bydle w porównaniu ze zwykłym autkiem, Zbladłam. Potem wszystkie dźwięki mnie przestraszały, uczyłam się je rozpoznawać. Podobnie, jak uczyłam się sprawdzać czy wszystkie szafy, szafki, drzwi i szuflady są zamknięte, bo owszem parę razy się szuflada ze sztućcami otworzyła... 

Mamy z Naczelnikiem podobne doświadczenia z jachtu. Od razu na to wpadliśmy, przy wkładaniu bambelti: Podobny sposób pakierunku, układania rzeczy, jedzenia i zabezpieczania w czasie żeglowania i przechyłów. Po dwóch dniach już w zasadzie orientujesz się, gdzie co masz i że konkretne rzeczy musisz mieć pod ręką. Kamperem oczywiście zawsze możesz się zatrzymać. to jedyna różnica. no i nie masz choroby morskiej...ekhm.

Mieliśmy do dyspozycji kamper na dwie osoby, mały stół, duże łóżko, łazienka z prysznicem, szafa, szafki na ciuchy i artykuły spożywcze, duża bakista na jedzenie, duży bagażnik, na wyposażeniu dwa fotele, stolik, podłoga i markiza.


pierwsza miejscówka samotna nad jeziorem

siedzisz sobie na kibelku, głowę ci widać w tym otwartym okienku a tu nagle, ktoś idzie na spacer z psem...i mówicie sobie HEJ. HEJ a ty się zastanawiasz czy wypsnęły ci się sygnały dźwiękowe, bo tak się komfortowo i błogo poczułaś ze świergotem ptaszków w tle... :-)))))) no bywało różnie.



Obsługa techniczna kampera,  to wyzwanie ale tylko na początku, bo trzeba ogarnąć wylewanie i tankowanie: wylewanie nieczystości i mycie pojemnika dostępne są nie na każdej stacji tankowania ale  na wszystkich Parkingach a już na sto procent z oznaczeniem kamperowym i tam też można zrzucić szarą wodę, czyli wodę, którą zużyliśmy pod prysznicem, do mycia garów. Tankowanie wody odbywa się na każdej stacji !!! Prund najlepiej doładowywać na campingach. Campingowaliśmy tylko dwa razy, więc odpaliliśmy grilla elektrycznego i porządnie wychłodziliśmy lodówkę. 

Lodówka. to osobny temat OTÓŻ zupełnie się można bez niej obejść a jest tylko utrapieniem, wymaga dużego wykorzystania butli gazowej lub prądu. I po co?? jedna butla gazowa wystarczy bez lodówki, bo nią jeszcze podgrzewasz wodę i gotujesz. Umiejętnie dobierz zakupy z kraju, resztę kupisz na miejscu: warzywa, owoce i pieczywo. nie musisz żreć mięsa i serów. a białe wino schłodzisz w Bałtyku ;-)

 My dodatkowo uwielbiamy jadać regionalnie, tam, gdzie jesteśmy. więc regularnie odwiedzaliśmy bary, restauracyjki w małych portach i zajadaliśmy krewetki, ryby świeże prosto z kutra. Albo znajdywaliśmy przypadkiem w trasie różne knajpki albo jedliśmy w miastach na przykład w barze sushi, te dwa zdjęcia poniżej w Uppsali


a tu poniżej świeże kalmary i krewetki w małym porciku

jadłam ogromne ilości krewetek

malutki port i mała knajpka w małym domku z małym zewnętrznym pomostem



tu kolejna mała knajpka w innym porciku z wąska specjalnością : kanapką po szwedzku i zupą rybna.

 

A tu Waflownia, czyli piękny dom, przy kościele a więc zapewne była to jakaś świetlica, aktualnie knajpa wyposażona w stare meble, obrazy, bibeloty ...





a to rzeczony wafel czyli nasz gofr w kształcie koniczyny na ostro i na słodko podawany, PYCHAAA



I na koniec zupełnym przypadkiem trafiliśmy do miejsca, gdzie był bar krewetkowy i butik z miejscowymi wiktuałami. Po raz pierwszy jadłam krewetki wędzone


 

Rozumiem, że nie każdy kierowca osobówki pojedzie kamperem. Ja bym nie pojechała. I nie pojechałam, ani centymetra, bo nie obsługuję manualnej skrzyni biegów)))) Rozumiem też, że Naczelnik nie wypoczął, tak jak ja. Pół dnia jechał a jak już dojechał, to szukał następnego miejsca...nie było łatwo. Kierowca ma przejebane, nawet, gdy lubi i umie prowadzić, jak Naczelnik. Posiadanie dodatkowych umiejętności i prawa jazdy na większe kalibry z pewnością ułatwia sprawę (Naczelnik ma prawo jazdy na ciężarówki, jest kierowcą wozu strażackiego). Wyobrażam sobie delikwenta, który wsiądzie i ... nie wjedzie na prom, albo nie wjedzie tyłem na prom. Tak, tak na powrocie, tak właśnie pakowano nas na prom, TYŁEM. przed tirami. Rozumiem też, że będą kierowcy, którzy zwyczajnie zadekują się na jednym campingu i szlus. Nie będą skorzy do objazdówki. Zwłaszcza wypożyczonym kamperem.

Nie jest prawdą, że wszędzie w Szwecji skręcasz z głównej trasy w boczną drogę i jest zawsze jakieś miejsce do biwakowania i noclegu. No może i jest ale nie zachwycające i nie z widokami oraz z dostępem do wody. Wiele tam prywatnych terenów i  nagle szlaban mówi STOP. Powstały więc specjalne aplikacje i my z takiej korzystaliśmy. ale i te miejscówki aplikacyjne muszą być zabezpieczone do kilkudziesięciu/po kilka na nocleg, nawet, bo inni turyści też korzystają z aplikacji. Ktoś, kto zawsze zatrzymywał się w pięknym miejscu: nad jeziorem z widokiem, w ciszy i izolacji, że można było łosie podglądać, napisał, że to BYŁO cudowne miejsce, dopóki jakiś Odkrywca nie umieścił go w aplikacji. Teraz przyjeżdża tam pól Europy i miejscówka jest oblegana...

Minął już czas Odkrywców. 

Teraz nie chcemy tracić czasu na szukanie miejsca pięknego i samotnego, bezpiecznego i z widokami zapierającymi dech w piersiach najlepiej. nie chcemy ryzykować i liczyć na szczęście uda się albo nie uda....teraz mamy aplikacje i ... kto pierwszy ten lepszy. taki lajf. 

NIE POLECAMY pchania się kamperem w duże miasta a nawet w mniejsze.  W dużych typu Malmo, Ystad, Goteborg, Helsinborg nie mówiąc o Sztokholme, jest zwyczajnie Niebezpiecznie. Czytaliśmy zarówno o włamaniach, podpierdoleniu rowerów jak i o poważnych uszkodzeniach i nie chronią przed tym płatne parkingi. My oczywiście chcieliśmy ryzykować i udało nam się zatrzymać i nieco zwiedzić Helsinborg, Uppsale, Kalmar, kilka miejsc na Olandii, Fjallbackę i Ystad. ale już w ślicznym Lund nie znaleźliśmy zwyczajnie miejsca parkingowego a Sztokholm przyprawił nas o zawał. 

Parkowanie też jest nie lada wyzwaniem i trzeba sobie wbić pierdylion aplikacji, bo tu akurat szwedzianie robią "pod górkę", no więc nawet w jednym mieście może być na każdym parkingu inna aplikacja albo brak aplikacji i Uwaga RZADKOŚĆ trzeba płacić gotówką...albo karta nie zadziała. idupablada.

Kamperowanie ma tę niepodważalną zaletę, że dojeżdżasz do miejsc, w których nie ma hoteli, nie ma nawet czasami, gdzie rozbić namiotu a tam: Odlot widokowy, albo zwierzyna i ptactwo, że dech zapiera. i po to jest właśnie kamper potrzebny. 

 

byliśmy zupełnie sami nad tym jeziorem 


a poniżej miejscówka nad kolejnym, największym jeziorem w Szwecji pośród drzew z innymi kamperami, nad samą plażą miejsko-wiejską, z dostępem do wody i toalet.



nie jest to tani sposób na spędzanie wakacji (rozstrzał cenowy za wynajem od 400 do 900 złoty za dobę). Gdy decydujesz się na camping, to są dodatkowe koszty - w Szwecji ok 400 koron czyli ponad 200 złotych trzeba liczyć. Ponadto ropa ponad 10 zł/litr. a kamper żre, oj żre, gdy jeździsz. oczywiście. no ale po to wynajmujesz, żeby jeździć, prawda. Prom, to też spora kasa, choć w tym roku linia którą płynęliśmy ze Świnoujścia dała 35 % rabat i w sumie zapłaciliśmy 1000 złotych mniej w dwie strony(auto, My i kabina). 

Zastanawialiśmy się z Naczelnikiem czy możemy kogoś ze znajomych zabrać, zaproponować wspólną wyprawę. Ciężka sprawa. Większym kamperem nie dałoby rady wjechać w te wszystkie miejsca, gdzie wjechaliśmy. Zresztą prowadzenie większego bydlaka, to spore utrudnienie. A więc dwa kampery, i znów problem ogromny ze znalezieniem miejsca na dwa kampery... i czy nasi znajomi nie dostali by ataku paniki ??... No i w sumie wyszło nam, że chyba już tylko sami będziemy się wyprawiać.

Drugi camping mieliśmy na Olandii i już o nim pisałam ale muszę jeszcze kilka zdjęć pokazać

Ogromny jak widać, nigdy byśmy do niego nie dotarli bez kampera. Zdjęcie zrobiłam wracając z porannego prysznica a nasz wóz stoi dokładnie po środku i nad samym morzem.

Poniżej zachody i wschody słońca


WYPAS dla wszystkich miłośników ptactwa wszelakiego


Ostatnim miejscem do którego dotarliśmy na wyspie była kaplica św Brity


a raczej to co z niej pozostało  ...
Kalmarski zamek

I ostania miejscówka nad jeziorem a z niej widoki z kampera

bo zawiesiliśmy się tuż nad samym brzegiem, że trochę niebezpiecznie było

Nie sami. Im bliżej bardzo turystycznego południa, tym ciężej z samotnym biwakowaniem ...


pakowanie i widok z łóżka na wnętrze i na zewnętrze, Gdy pada można leżeć w środku i też mieć widokowy szał.



OOO bym zapomniała o jeszcze jednym miejscu na Olandii



roślinność, kwiaty, mała knajpka, galeria z ceramiką achach polecam.


I zrobił się ogromny post a zdjęć jeszcze wpip do pokazania...więc cdn.

14 komentarzy:

  1. Bardzo lubię próbować lokalnych potraw, chociaż zupę rybną jadłam i na Węgrzech i w Bułgarii i na statku wycieczkowym i jednak najlepszą robi moj maz. Dlatego też nie wyjeżdżam, gdy jest mus gotowania własnego, gotować to se w domu mogę.
    Z przyjaciółka przed 10 laty zwiedzałyśmy Europę niestety nie kamperem, a służbową Toyota Auris, dałyśmy radę w niej spać w przedziwnych konfiguracjach😀 wspominamy ten Eurotrip do dzisiaj.
    Crossy też mamy takie same😃

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie lubię zupy rybnej. Owszem,gdy muszę to zjem. O tak, jedzenie to jest afrodyzjak i tu południe i śródziemnomorze nie ma sobie równych. Byłam już załamana, że w tej Szwecji czeka mnie tylko polskie wegetariańskie żarcie... a tu całkiem przyjemnie się rozczarowałam. Nie było fajerwerków co prawda ale i tak lepsze to, niż hotelowe żarcie. Nie gotowaliśmy za dużo. W zasadzie może z dwa, trzy razy ?? gotowe jednogarnkowe dania wrzucone i tylko podgrzane )) trudno to nazwać gotowaniem, a grillowanie cukinii się nie liczy. Połowę zabranego żarcia przywieźliśmy ze sobą z powrotem. Podobnie jak ciuchów))) tych ciepłych. Same przyjemne rozczarowania jedzeniowe mieliśmy. Serio. No i ja lubię takie letnie biwakowanie, grilowanie i przesiadywanie na świeżym powietrzu z dobrym jedzeniem. z winem. nieformalnie ubrana w upapranych gaciach, poplamionej koszulce...lubię pić w chujdobre wino z gwinta, schłodzone w Bałtyku )) wtedy odpoczywam i wiem, że mam wakacje.Całe życie marzyłam i nadal marzę w zasadzie, żeby wsiąść w auto i się szlajać o poslce, europie, świecie, bez spinki. gdzie oczy poniosa )) więc Twoja wyprawa mi imponuje))
      no i owszem miałam troche podobną przygodę, już ci pisałam chyba, że przez miesiąc z przyjaciółką, zaraz po studiach zjeździłyśmy na stopa Grecjię...nie miałyśmy nawet Toyoty Auris, zwłaszcza służbowej ))))))) swoja drogą całkiem spore autko ale ze spaniem, to przesada )))) i NIGDY w zyciu bym tego nie powtórzyła, choć, to największa podróż mojego życia i nic jej na razie nie przebiło. a szlajam się bardzo znaczy jestem nomadem...

      Usuń
    2. Chciałam jeszcze zauważyć, że Naczelnik to z urody taki ucywilizowany wilk morski 😊

      Usuń
    3. owszem )))) uwielbia pływać. gdyby mógł, to by tak żył, pływając ...

      Usuń
  2. Niemcy bardzo lubia kamperowac, ale raczej na zasadzie, ze gdzies dojezdzaja, tam kotwicza i sobie zyja w kamperze nad woda w otoczeniu kilkudziesieciu innych. I tak przez 2-4 miesiace. Maja ze soba rowery i glownie na nich poruszaja sie po okolicy.
    W sumie to dosc fajny, choc malo komfortowy i wcale nie tani sposob spedzania urlopu. Za to szwedzkie landszafty zachwycaja.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niemców kamperujacych w Szwecji więcej niż Szwedów )))))SERIO. i to w każdym wieku!!! od starszych ludzi, którzy tak sobie spędzają wakacje jak piszesz, my akurat spotkaliśmy taka starsza parę(pisałam o nich) na wyspie. w pięknej miejscówce, na dziko przy plaży, z rowerami. i o dziwo bez psa. Prze rodziny z dziecmi i psami. Kamper podobnych rozmiarów do naszego a tam dwójka rodziców, dwoje dzieci i dwa duże psy !!! tadam. i oni jeździli, nie biwakowali w jednym miejscu - cudownie. Spotkaliśmy ich w starej Uppsali na parkingu spali obok nas. Po młodych studentów lub licealistów: auto jedno, jakiś stary busik, namioty trzy , piątka ludzi i rowery, bez psa. To moja klasyfikacja. znaczy przedstawiłam ci w przekroju towarzystwo. Mnie sie podoba bardzo ich mobliność, że im się chce i że sa aktywni. Będę jeszcze o tym pisała. Bardzo sympatyczni ludzie, uśmiechnięci. wyciszeni, uprzejmi... grzeczni. No i, jak wiesz, takie siedzenie na jednym parkingu, to nie nasza bajka ))) Myslę, że dla Niemców takie wakacje są nieco tańsze, niż dla nas. choć to zależy.

      Usuń
    2. Trzeba Niemcom przyznac, ze sa zawsze bardzo grzeczni. Tu nauczylam sie pozdrawiac np. na spacerach z Toyka calkiem obcych ludzi, w swieta zwyczajowo zyczy sie spotkanym frohe Ostern (na wielkanoc) albo frohe Weihnachten (na BN) albo po prostu przyjemnych dni wolnych. To wbrew polskiej propagandzie naprawde uprzejmy i otwarty narod.

      Usuń
    3. nie musisz mnie przekonywać))) spędziłam tam sporo czasu, pracując...i mam tam znajomych teatralnych )) wiele pięknych chwil na scenach w Bremie i Sasnitz przeżyłam. Jeden weteran II wojny, co to wjechał do Polski czołgiem, w ramach wyrzutów sumienia chciał mnie usynowić ))))))) serio. Nauczyłam się ich szanować zaraz po tym, gdy wyrwałam się spod tej propagandy. czyli po pierwszej wizycie i bezpośrednim spotkaniu. Ja te wszystkie komplimenty w kierunku kamperowych Niemców pisałam ale to chyba nie ma różnicy. Czy młodzi czy starzy .... nie to w kraju tutejszym. Szwedzi też uprzejmi, grzeczni i pomocni i uśmiechnięci. Hej hej

      Usuń
  3. Wakacje kamperowe mieliśmy raz. Nie wspominam ich aż tak dobrze. Zaczęło się pod Nową Solą od wypadku nie z naszej winy, zderzenie czołowe, camper total loss a my nienaruszeni. Potem wymiana campera ( z ubezpieczenia! ), ponowne spakowanie i wyprawa w Europę kierunek południe. Nie mieliśmy niestety rowerów. Poza tym, w blaszanej puszce nie czułam się bezpiecznie. Dziwne, że w namiocie nie mam problemu, oraz na łodzi też nie.
    Ale cieszę się, że Wam podpasowało. Następnym razem jeszcze tylko psa zabrać i witaj przygodo!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. oj, to fatalny początek, rzeczywiście. dobrze, że Wam się nic nie stało. O tak, rowery weźmiemy następnym razem, zdaje się. Choć My raczej nomadami jesteśmy i obóz rozbijamy na jedną noc w podróżach. Pewnym jest, że mnie to mniej zmęczyło, niż zeszłoroczny wypad na Bałkany... po pierwsze nie było, aż takiego ukropu, po drugie ?? no właśnie. w zeszłym roku spaliśmy w hotelach, jedliśmy tylko w hotelach i restauracjach, tempo podobne. Wrażenia też podobne. Nie jest tak, że już teraz tylko kamper )))) w moim życiu. Na południe w zyciu bym kamperem nie pojechała, jak napisałam. Ale w dzicz szwedzką i norweską owszem. Nie wiem czy Ciri by sie podobało, nie lubi jeździć, nie wiem, jak sytuacja na promie? i wreszcie nie wszędzie jednak można wziąć psa...na campingach przywiązana. na kamperowiskach przywiązana, bo wszyscy Niemcy jeżdzą z psami...wiesz mi, że myśleliśmy o niej cały czas....jak by się zachowała, czy by dała radę, czy do knajpy by nas wpuścili... i doszliśmy do wniosku, że dopóki Matkajadwiga przyjeżdża i jest tu bezpieczna i szczęśliwa, to niekoniecznie musimy ja ciągać po świecie ))

      Usuń
  4. To wakacje z moich marzeń...

    OdpowiedzUsuń
  5. Właśnie też wróciliśmy z wakacji kamperem - przejechaliśmy podobny dystans, ale w USA, w rejonie Pacific Northwest.
    Też uważam, że podróżowanie kamperem jest super, gdy chcesz być z dala od ludzi i blisko przyrody. My nocowaliśmy na campingach w kilku parkach narodowych i było naprawdę super, bo Stany są świetne dla podróżujących w ten sposób.

    Jeżeli chodzi o campingi w USA - to są federalne, stanowe i prywatne. Federalne są w najlepszych miejscach (np. w parkach narodowych) i są najtańsze, ale nie zawsze mają prysznice (i trudno o rezerwację w najfajniejszych miejscach); stanowe mają prysznice, ale generalnie nie takie fajne, no i są też droższe prywatne, ale tam zazwyczaj jest jeden RV na drugim, głównie tam są ci, co zostają na dłużej. Są możliwości nocowania na dziko, no ale wtedy trzeba trochę lepiej to zaplanować, więc my tym razem nie skusiliśmy się, bo mieliśmy trasę wyznaczoną wcześniej.

    My mieliśmy małego kampervana (Winnebago Solis) na naszą czwórkę i trochę łazienka była za mała, ale ponieważ pogoda była super i nocowaliśmy na campingach, więc dawaliśmy radę. Za to mieliśmy baterię słoneczną na dachu i to się świetnie sprawdzało, bo nie mieliśmy problemu z lodówką.

    Jak będziemy planowali wakacje w Skandynawii albo na Islandii, to też pomyślimy o kamperze.

    Pozdawiam zza Atlantyku,
    matali

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. koniecznie wakacje w Skandynawii z kamperem )) Dziękuję Matali, My natomiast w ogóle pomyślimy o USA. kiedyś wreszcie. Pozdrawiam serdecznie.

      Usuń

nie musisz Czytaczu ale możesz ....