sobota, 10 lutego 2024

Koniec balu panno Lolu.

Batik przywieźliśmy z wyspy Sal. 

Post będzie opowiadał o wyspie i warunkach w hotelu. jedzeniu i obsłudze. ALE chcę zaznaczyć na początku, że każdy lubi luksus ale wiadomym jest, że siedząc w hotelu nie poznamy ani wysp ani ludzi ani przyrody. nie dowiemy sie prawdy. ja tam wrócę na innej zasadzie. nie do hotelu ale popłyniemy w rejs katamaranem. od wyspy do wyspy. będziemy zwiedzać samodzielnie, będziemy jadać w lokalnych knajpach, pić wódkę z lokalsami i kupować od nich pamiątki i jedzenie i dokarmiać psy...
*
Tym razem pokażę głównie swoje filmy, krótkie ujęcia z miejsc w których byliśmy.  które będą jeszcze w następnych postach i zdjęcia również, gdy się ogarniemy z sąsiadami. i wymienimy. i gdy zrzucimy cały materiał na kompa. i go uporządkuję.

Wyspa Sal jest maleńka i kameralna. to cudownie.
Temperatury na wyspach są AKURAT, nie przekraczają w styczniu-lutym 30 stopni. i nie ma skoków i spadków. Nie lał się z nas pot, nawet na plaży gdyż, jak to na wyspie, dość raźno, mocno i non stop wieje. co tym razem nie przeszkadza. 
[w Andaluzji, Grecji, Rzymie, Turcji, Granadzie wyłaziłam spod prysznica i właziłam  z powrotem i w zasadzie mogłam nie wyłazić spod prysznica. pot lał się strumieniami].

Sal – jedna z wysp archipelagu Wysp Zielonego Przylądka, zaliczana do grupy Wysp Zawietrznych. Stanowi też jeden z 22 okręgów administracyjnych Republiki Zielonego Przylądka. Powierzchnia wyspy wynosi 216 km². Ma ona 30 km długości, 12 km szerokości i w większości krajobraz pustynny.

Można ją objechać(achacha to jest za dużo powiedziane, i obić sobie tyłek zwłaszcza kościsty) wzdłuż i w szerz w ciągu jednego dnia, zaglądając prawie we wszystkie atrakcje. 
Co nas ominęło? ano nie wiele i nie z naszej winy :  tyrolka, której załodze się zachciało urlopu, zjawiskowa dziura w skale z efektem świetlnym i obłędnym kolorem wody, gdyż dotarliśmy tam po czasie i efektu już nie było i ...już. 
a i jeszcze kłady [w zasadzie to nam się kładów po tym objeździe pikapem odechciało, tak nas wyczepało].
MOTTO wyspy : NO STRESS.
Organizatorem naszej wyprawy było biuro TUI. i jesteśmy zadowoleni. nie mogliśmy zorganizować się sami, jak zwykle, bo nie ma bezpośredniego lotu na wyspy. Czas lotu, przesiadki i Cena byłyby dłuższe i wyższe. Biuro zapewnia czarter i tylko do 7,5 godzin lotu. biuro TIU kwateruje w 
HOTELACH RIU(po katalońsku rzeka)właścicielem jest hiszpańska rodzina Riu, znajdują się w Santa Maria a tak na prawdę, to nad oceanem, jakieś dwa kilometry od centrum miasteczka. Dojechać można taxi za 5 euro. ale dzięki położeniu, hotele dysponują plażą hotelową. a to wygodne, bo wszystko jest w cenie. leżaki, picie na plaży, alkohol na plaży ...
Hotele RIU są TRZY:
*RIU FUNANA
Za to uczestniczyliśmy aktywnie w życiu hotelowym, aktywnie, jak na nas :-)) zwłaszcza, że taki All inclusive to ja widziałam po raz pierwszy z życiu. Serio. Cała wyspa jest All inclusive. można jeść i pić przez całą dobę. 

Mieszkaliśmy w hotelu Riu Cabo Verde. 

[Goście cenią ten hotel za...Lokalizację, Jakość noclegu, Pokoje, Obsługę i Czystość]


a teraz zdjęcia obrazujące hotel/nie moje/
strefa wypoczynku i rekreacji

baseny i barek w basenie


Trzy hotele stoją jeden obok drugiego, są połączone, że można swobodnie przechodzić i mają podobny etniczny wystrój - świetny zresztą, bo to wysmakowana mieszanka z bardzo nowoczesnym stylem.  My wybraliśmy opcje 18plus, czyli żadnych rodzin z dziećmi. Sami dorośli. Spokój, cisza i alkohol ogólnie dostępny.

w takim pokoju mieszkaliśmy

na parterze z tarasem

W pokojach barek i cztery flachy(rum,wódka,gin,łycha) wiszące na ścianie, jak dystrybutory. W lodówce zimne cola, sprajt, tonik. Wszystko uzupełniane co dwa dni. Bar wodny w basenie z alkoholem. Mogliśmy swobodnie przechodzić do innych Riu, ale oni do nas już nie. i właśnie ten ogólnie dostępny alkohol i Spokój był powodem(bo przecież nikt w gaciach od stroju nie będzie targał paszportu).
[No żyć nie umierać. Polecam to 18plus każdemu kto chce wypocząć i nieco odlecieć]
Obsługa czyli bardzo fachowi, mili ludzie z uśmiechem na twarzy. Kontaktowi. znający języki, angielski obowiązkowo. Otwarci i tańczący non stop. Niczego nam nie brakowało. niczego nam nie zabraniano, nikt w żadnej kwestii nam nie zwrócił uwagi,  ANI jednego razu, mało tego Naczelnik bardzo szybko zaprzyjaźnił się z barmanką Ritą, także lała mu potem podwójne porcje wódek, likierów i rumu do kokltajlówdrinów :-)
Inna sprawa, że towarzystwo międzynarodowe, bardzo było na poziomie ;-) Wieczorem panie w sukienkach wieczorowych, nieobowiązkowo i nie wszystkie ale jednak. 
Goście głównie i chyba jedynie z EUROPY: Hiszpanie, Niemcy, Francuzi, Duńczycy, Portugalczycy, Skandynawowie ...Polaków mało, dosłownie 10 sztuk w naszym hotelu(może dlatego nie widziałam ludzi spadających ze stołków barowych)
 Zero ruskich. yeee
Co wieczór odbywały się występy a raz w tygodniu gruba impreza, tu filmowa zajawka


Na filmie rekinki nas muskają po nuszkach 
ach jakie to przyjemne uczucie, serio
już opisywałam ale pan je szczuje rybą a one jak psy za tą rybą i w poszukiwaniu i między nuszkami i sie ocierają, bo traktują nas jak element wystroju a nie obiad.
Jak obiad to nas traktują mamusia z tatusiem pływający na horyzoncie.


na katamaranie

kolejny fragment grubej imprezy hotelowej w stylu NEON
jest jeszcze jeden rodzaj w stylu : Na biało.


i katamaran

Porcik w Santa Maria

i główne miejsce atrakcji czyli targ rybny na tym moście, połów trwa całą dobę ale głównie z rana i na pomoście oprawiają te ryby i owoce morza, zapach dominujący w okolicy !!!



** wracam do hotelu
JEDZENIE w hotelu świeże, urozmaicone i na prawdę smaczne.
a oto miejsca akcji
/zdjęcia obrazujące hotel, nie moje/


jeden z barów z alko i sokami w którym pracuje Rita

Kawiarnia z pyszną kawą i ciastkami

Restauracja, jedna z trzech. Gdzie się trzeba zapowiadać, zapisywać na kolacje a la carte w stroju wieczorowym.
My skorzystaliśmy raz, z restauracji włoskiej i było, jak na randce, wyśmienicie, smakowicie. Na przystawkę zjadłam makaron unurzany po kokardy w parmezanie oraz takie al la nioki z kozim serem/omatkoicorko jakie pyszne/ danie główne: lazania ze szpinakiem i truflami. i deser. 
Naczelnik zjadł jakąś rybę wchuj drogą i smaczną.
(w sumie opłacało sie przebierać :-)

miejsce śniadań, i kolacji ... przegryzek popołudniowych
z widokiem na ocean.

główna strefa jedzeniowa, czyli wszystko od rana do nocy i na zewnątrz.

I teraz kilka moich własnych zdjęć jedzeniowych. Ja postawiłam na jedzenie, którego na co dzień nie jadam oraz lokalne, jak zawsze. Nie jestem z tych co to jedzą sobie tylko znane. Tak więc codziennie jadłam pyszny czarny i czerwony kawior i krewetki. Codziennie jadłam ryby. oraz owoce: banany,arbuzy,mango... i warzywa, pomidory smakują inaczej. Jadłam dania kuchni ichniejszej i wschodniej. Nie zjadłam ani razu frytek ani pizzy :-)) dodam, że prawie wszystko przygotowywano na naszych oczach.





To z pewnością dobre miejsce dla chcących wypocząć, wyluzować się, oderwać, odpłynąć i potańczyć ...
*
Naczelnik mnie pochwalił ! że nareszcie coś tam mówię po angielsku. wiecie ja dużo rozumiem, ja sporo ogarniam ale jeszcze zaginionego bagażu w kulturalny sposób, żonglując czasami (Dreamu :) nie ogarnę. Nie jeszcze nie. ale dało mi to kopa i od soboty siedzę nie godzinę a dwie przy angielskim dzień w dzień. no może za wyjątkiem wtorku.

ps
nikt mi za reklamę wyspy i hotelu nie zapłacił.
PS
chce jeszcze dodać, że All inclusive jest dla nas europejczyków wybierających się w egzotyczne kraje, być może najlepszym, bezpiecznym wyjściem. woda pitna jest kluczowa i jedzenie. może też być opłacalnym w efekcie, bo jak policzysz sobie wodę, soki, alko ... w innych opcjach hotelowych płatne dodatkowo, to może być, że wyjdzie podobnie.

25 komentarzy:

  1. Rekinki przy muszkach to moje marzenie. Sushi z ostatniego zdjęcia również :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. a wiesz Repo, że suszi nie było jakieś rewelacyjne, jadłam lepsze.
      Natomiast ja korzystałam ze świeżych ryb i codziennie jadłam pyszny czarny i czerwony kawior i krewetki. oraz owoce: banany,arbuzy,mango... i warzywa, pomidory smakują inaczej. Jadłam dania kuchni ichniejszej i wschodniej. Nie zjadłam ani razu frytek ani pizzy :-))
      dodam, że prawie wszystko przygotowywano na naszych oczach.

      Usuń
    2. Frytki zjadłam raz w życiu i nigdy więcej,to ohydne jest 😃

      Usuń
    3. oboże jakaś ty dziwnaś jest?/ jak można nie lubić frytek??? się pytam sie ??
      he? zrób sobie sama na gubo tnąc ziemniaki, może trafiłas na jakies gówniane ...

      Usuń
  2. Czyli jednym slowem dopieszczali Was do wypeku, a najwazniejsze, ze nie bylo wrzeszczacych dzieciorow, bo to jest najwieksze przeklenstwo hoteli. No nie wypoczniesz przy malolatach.
    Jak tam klatwa Naczelnika? Wykaraskal sie?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo zalezy im na turystach, bardzo i ja ich rozumiem. Przysięgam ze nigdzie nie widzialam tak miłej obsługi i takiego standardu. W turcji wiele lat temu byłam na takim all inclusivie po raz pierwszy i byłam zszokowana. Ale i przerazona ilościa marnowanego żarcia...
      ale w turcji są hotelemolochy a tu kameralnie, spokojnie i dystyngowanie oraz okazało sie, że wiele robi to 18plus, bardzo wiele. może i najwięcej z czego też nie zdawałam sobie sprawy.
      Naczelnik już lepiej i prawie dobrze. prawie bo jakis mały dyskomfort jest. dziekuje.

      Usuń
  3. Do języka to trzeba tylko bezczelności;)

    Ciekawie, czytam, myślę, rozważam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. i tej bezczelności mi brakuje...oraz mania w dupie czy Kali jeść czy Kali prosi o cos do zjedzenia czy Kali zjadł był :-)
      brakuje mi przy Naczelniku, który włada biegle i to mnie krępuje. bo w zasadzie to gdy jeździłam sama to sie dogadywałam bez problemu. gdy trzeba było.
      To był pierwszy taki mój wyjazd, zazwyczaj zapierdalanka, zwiedzanie od hotelu do hotelu, godziny w autokarze...albo szlajanie się kamperem a tym razem spokojnie bez spinki, napinki i na luzie bez pośpiechu. no i co najmniej 10 dni żeby na prawde opocząc i sie poszlajac.ale siedem to już tez dobrze.

      Usuń
    2. Też tak kiedyś miałam, ale nie mogłam zawsze liczyć na męża. Kiedy poszłam na pierwszą wywiadówkę i tak dukam, że sory, że maj inglisz not wery gud, nauczycielka machnęła ręką, pani kochana, przed chwilą byli tutaj Japończycy 😄😄😄

      Usuń
    3. no właśnie, oni tam są przywykli do różnych odmian angielskiego :-)))

      Usuń
    4. Tyle, że sam angielski tutaj nie wystarcza. Ani niemiecki. Naumialam się komunikować po francusku i w tym to już jestem bardzo bezczelna, frankofoni rzadko znajdą język obcy, niech będą mi wdzięczni, że w ogóle chce mi się mówić w ich języku;)

      Usuń
    5. o tak, francuzi w ogóle uważają, że wszyscy powinni znac francuski, phi.
      umierałam ze śmiechu z powodu ich angielskiego, ja! i kompletnie nic nie rozumiałam, nic a nic.

      Usuń
  4. To ja jeszcze zapytam. Na plaży wieje, więc gryzące tałatajstwo wywiewa. Ale jak z komarami na terenie hotelu? Na Fuercie w miejscach osłoniętych i sztucznie nawadnianych jest tego multum... Trzeba brać coś do kontaktu na noc? Bo mam kompletnie różne informacje. I jak z klimą w pokoju? Potrzebna w ogóle?
    pani z apteki

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. komary są i są niebezpieczne. W umiarkowanych ilościach. więcej było na Mazurach. W pokoju jeśli nie zostawiasz otwartych drzwi, ich nie ma. pojedyncze sztuki owszem. Klima chodzi cały czas. ale ustawienie mieliśmy malutkie, bo pierwszej nocy zmarzłam. Bierz coś raczej do smarowania na ciało na te komaty. Po zachodzie słońca na plaży od razu atak, nie posiedzieliśmy niestety. I rano przed wschodem to samo. Na terenie hotelu są ale to też zależy ?? raz spokojnie zjedliśmy na zewnątrz kolację a drugim razem się nie dało i sami kelnerzy wyganiali nas do środka...tylko wieczorami. Nasz hotel jest położony przy takim rozlewisku, gdzie są lęgowiska żółwi, i niestety w tym miejscu czyli przy przejściu na plażę jest ich sporo. Nie ma multum.
      mam nadzieje, że zaspokoiłam ,jeśli jeszcze masz pytania, to śmiało, bo jedziesz w to samo miejsce. Będziesz zadowolona :-) juz zazdroszczę.

      Usuń
    2. Już widzę, że będę zadowolona. Krewetki, kawior i sushi- jakie by nie było :D :D :D.
      Zapytam jeszcze o leżaki na plaży. Są? I czy są pod parasolami, czy patelnia? Bo ja z cienia nie wychodzę. Mam nadzieję, że skoro rodaków mało- to nie są zajmowane na cały dzień i nie stoją puste.
      pani z apteki

      Usuń
    3. Aha, jeszcze jedno. Jedliście jakieś mal....ar...one? Albo coś innego tego typu? Jakaś profilaktyka antymalaryczna poza repelentami? Ponoć malarii prawie nie ma. Ale za to denga i zika.
      pani z apteki

      Usuń
    4. niczego nie jedliśmy i żadnej profilaktyki w kwestii dengi i ziki.. biuro nam niczego nie sugerowało ani nikt.
      na plaży nie ma parasoli ale jest cień, bo są drzewka i leżaki wśród drzewek :-)
      leżaków na plazy multum, za to przy basenie standard, znaczy rano jakaś niewidzialna ręka kładzie ręczniki :-)))))))) i dupa blada. okazuje się, że to ogólnoświatowy trend hehe
      ah i jeszcze niemieckie seniorki wymyśliły fajny sposób na zrobienie sobie cienia z drugiego leżaka :-)))

      Usuń
  5. Wszystko wygląda dobrze i przyjemnie, napoje... mniam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. bardzo dobrze nam tam było aż miałam wyrzuty razu pewnego ...

      Usuń
  6. Bagaż znajdujesz w jednym czasie 😂 to na początek. Jestem z Ciebie dumna. Zamiast siedzieć nad teorią, popracuj 40 minut, a potem obejrzyj odcinek serialu, który już znasz, tylko bez lektora i bez napisów. Poznasz dużo fraz i idiomów, których użyjesz w życiu częściej, niż udziwnionej konstrukcji gramatycznej. Bo wiesz, ludzkość w życiu nie posługuje się codziennie 3 okresem warunkowym zamawiając pizzę😉

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. chacha haha
      zawsze oglądamy filmy z napisami :-) wszystkie i we wszystkich językach, oglądałam bajki ))))
      ale teraz przejdę do Twojej metody. Dzięki ;-*

      Usuń
  7. byłam kilka razy z TUI wylot z Berlina, all, co nie przeszkadzało wypożyczać auto i na własną rękę zwiedzać wyspę, a chyba z 2 razy (Rodos, Gran Canaria) nawet autokarem rejsem lokalnym do celu. Jak na tydzień to dwa dni przeznaczone na takie samodzielne, plus 1-2 z przewodnikiem
    ja bym mogła samodzielnie, ale OM z racji jego pracy potrzebuje kilka dni luksusu nicnierobienia z full wypasem, i zawsze jak razem, to innej opcji nie było
    wyspy przylądka były w ścisłych planach
    ostatni wypad to była Turcja, już wiedziałam, że mam wznowę, ale powiedziałam mojej doktor, że lecę na wakacje, jak wrócę to się kładę na chemię

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. no właśnie i tym razem Naczelnik chciał full wypas, bo nigdy nie był na takim wypadzie. I jego cieszyła zabawa w oceanie, bardzo dobre jedzonko...tyko leżeć na plaży nie lubi, wybrał aquapark ;-) ja rozumiem, że ludzie wybierają opcje all i nic nie robienie przez kilka dni...robota i reset.
      W przypadku Sal kochana nie trza przewodnika :-)
      oraz jeszcze pojedziesz :-***
      a ja chcę wrócić na Kanary...

      Usuń
  8. Ależ mi się tam podobało, a z Twojej relacji wynika, że własnie taki urlop bym chciała.
    Też wolę opcję sami dorośli, nie po to wychowałam swoje, żeby się użerać i znosić cudze.
    Świetny wybór all inclusive, raz mieliśmy i też sobie bardzo chwaliłam.
    Na takim urlopie też bym odpoczęła :).
    Super atrakcje te zabawy i katamaran!
    Przepiękne krajobrazy, ładne wnętrza, więc czego chcieć więcej :).
    Uściski!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. no i poczytałam ale nie napisałam komentarzy do twoich :( przepraszam.
      Tak Iw warto tam pojechać, to była zupełnie inna wyprawa. spokojna, relaksująca i ekskluzywna.

      Usuń

nie musisz Czytaczu ale możesz ....