środa, 1 marca 2023

WYBITNIE o przyrodzie i kuchni afrykańsko-grecko-śródziemnomorskiej.

Chapter 1.  O kfiatkach i drzewach ...

Apdejt - przywiozłam z Cypru zasuszoną grubą lawendę, mam w garderobie i nadal pachnie ...



 Założę się, że tego drzewa nie znacie.

Nie ma liści w styczniu, za to na gałęziach pozostały malutkie nieco zaschnięte rajskie jabłuszka, które dokładnie smakują jak suszone jabłka. Skąd wiem? Ano spróbowałam. A potem się okazało, że są one bardzo trujące te jabłuszka. do zgonu włącznie.

Wszędzie całe połacie tych kulatych kaktusów, owocujących i po raz pierwszy w życiu jadłam ich owoce, otóż bardzo smaczne. i bardzo kłujące.
Drzewka pomarańczowe są wszędzie w każdym ogródku, jadalne i na każdym skwerku nie jadalne, jeno ozdobne.
wioska w górach Trodoos



a to jakiś fikusik w Limassol, w formie drzewicha normalnie, poza tym fikusy na każdym kroku, figowce i figi, ech.

Cypryjczycy mają w zwyczaju wieszać różne szmaty na krzewach, drzewach, krzakach w oczekiwaniu na spełnienie życzeń, które to życzenia się spełniają w wybranych  miejscach /tu przy skale Afrodyty/


Owoce granatu nie zebrane, wiszą dzielnie na drzewach, leżą pod drzewami, podobnie z migdałami, tak, że sąsiadkaOla dostawała apopleksji:jak to możliwe, żeby tak marnować...

No tak samo jak u nas jabłka, nie?

(piekło i szatani, no wszędzie mają powciskanie te drzewka cytrusowe)

Cypr, jak wszystkie śródziemnomorskie kraje zarasta bugenwillą, którą osobiście uwielbiam a poza tym kwitnące agawy, palmy, drzewa oliwne, gaje oliwne, oleandry, kapary pięknie kwitnące, czystek kreteński w górach Trodoos, hibiskus, plumeria, passiflora, marakuja, kufik cytrynowy, jałowiec grecki, którego wielkie okazy zobaczyliśmy w wąwozie Avakas, jest całkowicie pod ochroną, wilczomlecz kandelabrowy, no i  araukaria wyniosła czyli moja ulubiona choinka.

Jest też szarańczyn strąkowy ze swoimi zwisającymi strąkami, chlebka świętojańskiego z którego robią bardzo specyficzny w smaku syrop. Dla mnie pyszny: "Karob  (carob) – owoc drzewa świętojańskiego (inaczej szarańczyn strąkowy). Karob jest niezwykle zdrowy i odżywczy. Zawiera w sobie tak dużo substancji dobrze wpływających na organizm ludzki, że mówi się, że gdyby nastał głód na Cyprze, to wystarczyłoby żywić się tylko karobem, żeby przeżyć. W smaku przypomina on bardzo kakao, dlatego często jest jego zamiennikiem. Korab jest gotowy do jedzenia, gdy jest ciemny i wysuszony. Na Cyprze dostaniecie wiele produktów z dodatkiem karobu, np. syrop z karobu czy krem à la nutella. CIEKAWOSTKI: Nasiona drzewa świętojańskiego znajdujące się w jadalnych strąkach ważą dokładnie tyle, co jeden karat. Karobem żywił się ponoć Jan Chrzciciel".

 Te dojrzałe strąki sąsiadkaOla zebrała spod drzewka, przywiozła i UWAGA sama zrobiła syrop. Sztos. ta kobieta jest niemożliwa, na każdym kroku podczas naszych wędrówek przez miasta, wsie, plaże, góry, stanowiska archeologiczne się zatrzymywała i rzucała nazwami kwiatów, krzewów, drzew i ziół...
 



na targu w Nikozji,, po tureckiej stronie

Na osobne omówienie zasługują ogromne obszary uprawy winogron, najczęściej na tarasach [Ile się ta ludność tubylcza musiała natyrać] ścinanych krótko przy ziemi i prowadzonych krótko. Poniżej knajpka w Nikozji, po tureckiej stronie, gdzie prawdopodobnie palą tymi konarami winogronowymi złożonymi na zewnątrz przy ścianie.


oliwne drzewa rosną wszędzie a już  koniecznie w obrębie Klasztorów  ( tu w Machairas, wysoko w górach)

to zapewne wilczomlecz kandelabrowy w donicach na balkonie domu

Lefkara, uliczki w styczniu. W STYCZNIU uuu

 Jakieś coś w wąwozie Avakas, gdzie jest ścisły rezerwat przyrody.

a w następnym poście 

Chapter 2. Kuchnia.



12 komentarzy:

  1. Czyta sie jak ksiazke od botaniki i widze, ze Ty tez znasz bardzo duzo nazw roslin. Jak na styczen to klimat uroczy, ale nie chcialabym tam byc w lecie, zapocilabym sie na smierc.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. no właśnie trzeba w styczniu odbywac te podróże, żeby sie dogrzać a już koniecznie, gdy chcemy zwiedzać. Biologię zawsze lubilam )) a gdy masz koleżankę, która się na tym zna, sie pasjonuje, to sama ogarniasz temat nieco lepiej.

      Usuń
  2. ten kaktus na drugim zdjęciu to chyba opuncja

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na pewno opuncja😄 kulatym kaktusem nazywala go nasza czeska przewodniczka na wyspach kanaryjskich. Tak mnie to rozsmieszalo, ze zapamietalam i juz opuncji nie nazywam inaczej.

      Usuń
  3. Ooo kaktusy to konik mojego męża... fajnie tak wyskoczyć w styczniu i się naoddychać i nasłonecznić. Świetne zdjęcia :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziekuje. O tak swietnie to malo powiedziane. Tylko teraz dojsc do ladu nie moge ze sobą, ze zima i skad ta zima?

      Usuń
  4. Ale co z tymi jabłuszkami, że przeżyłaś to widać, ale czy były jakieś sensacje?
    Ja od czasu studiów nie próbuje niczego nieznanego, na drzwiach sali ćwiczeń z chemii leków wisiało: zakaz prób organoleptycznych względem próbek, za skutki zaklad nie odpowiada😀 Ale i tak co pewien czas odważni lizali, bo wtedy wynik byl od razu i bez żmudnych działań: jak znieczuliło język to anestezyna, jak wysuszyło jamę ustna i zaczelo sie psuć widzenie to na bank atropina i tak dalej😀

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. NIC absolutnie nic mi nie było...chyba ;-)
      ale nie byłam pierwsza, pierwszy był nasz kumpel, który żre wszystko co widzi na drzewach i krzakach ))) poczekałam, podobno nic mu nie było więc i ja spróbowałam i nie żałuję ...jeszcze.

      Usuń
  5. no pewnie, że araukaria jako choinka najlepsza...
    karob /wtedy nie znałem tej nazwy, mówiło się chlebek świętojański/ swego czasu kupowało się /w Wawie/ na bazarze na Polnej, kultowe kiedyś miejsce... niby drogi, ale że lekki to tani... był super, podwójnie super, bo nikt tego nie lubił, więc mnie nie obsępiano... ale nie na pewno... w domu była amatorka, kocica Gandzia (RIP), zwana "Księżniczką", która reagowała natychmiast na odgłos łamanych strąków... no, i weź się teraz z kotem nie podziałkuj!... to tak sobie chrupaliśmy razem...
    a potem przez wiele lat długo nic... wreszcie zobaczyłem w jakimś sklepie, ale w proszku... niby dobre, ale to już nie to samo było... kocurnicy zresztą też nie było, umarła wcześniej w wieku dziewiętnastu lat...
    takim sposobem temat zeszedł na koty... ale nudne nie było?... no, weeeź... o kotach nigdy nie jest nudne...
    p.jzns :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. a ja się też długo zastanawiałam, skąd znam ten dziwny smak, bardzo charakterystyczny, nie dałoby się go z niczym pomylić. Oraz żadna rozmowa o kotach nie może być nudna, newer. W następnym poście o wyspie będzie i o kotach, choć, to jednak dla mnie temat bolesny...

      Usuń
  6. Nie wiem jak wypadły ćwiczenia organoleptyczne na Cyprze, ale kiedyś w Grecji i Bułgarii próbowałem owoców i warzyw rosnących w dostępnych miejscach i nieco się rozczarowałem. Te same produkty uprawiane pod nawozami i tp. dopalaczami, były o wiele ładniejsze i smaczniejsze, chociaż pewnie mniej przyswajalne ...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. wszystko nam smakowało bardzooo bo świeże, bo akurat czas na cytrusy i tak dalej. Ale rozumiem cię doskonale, bo pierwszy raz będąc w Grecji też jadłam prosto z drzewa i arbuzy prosto z pól i były doskonałe ale nie smakowały mi świeże figi, i w ogóle nie zaskoczyłam, że to są figi, jedząc je prosto z drzewa, że to świeże figi :-))) bo do tej pory jadam tylko suszone...natomiast oczywiście wolę produkty nie pryskane i nie z zupełnie naturalnej i eko uprawy.

      Usuń

nie musisz Czytaczu ale możesz ....