A wczoraj byłam w miejscu w którym być nie powinnam i zaczęto mnie diagnozować: że jestem jakaś dorosłanadpobudliwa, bo okazało się, że nader często doświadczam "wypadków" - cztery palce u nóg miałam połamane w tym jeden dwa razy... że się potykam, przewracam, spadam i że to nie jest normalne. hmmmm
Czytając post u Kaliny się mi przypomniało, że popełniłam sporo wpisów o uczniowskich wykwitach więc zebrałam trochę wpisów ze Starej chałupy, gdzie buszowałam w poszukiwaniu info o Ernie, gdy była szczeniakiem. I prezentuję. Zacznę może od niezwykłego podobieństwa w zachowaniach mojo-uczniowskich:
O Róży.duże przerwy spędzam w towarzystwie Róży,
ona zajada kanapkę, ja przegryzam jakieś świństwa zgodnie z dietą
więc ślinka mi cieknie patrząc na jej apetyt i zawsze
ale to zawsze mam ochotę jej wyrwać i zeżreć.
W międzyczasie rozmawiamy, właściwie głównie Róża.
Ten pan od informatyki to, to i tamto, a ta pani od historii, to tentego,
a dlaczego zawsze, kiedy jest dużo zadane, to zostawia pracę domową w garażu…
jest zakręcona, ujmująca, szczera i mnie rozpłaszcza emocjonalnie.
W trakcie coś zauważyłam
– Różo, czy nie pamiętasz jeszcze jak nazywają się Twoi nauczyciele – ze zdziwieniem pytam
– jakoś tak nie mam do tego głowy – szczerze odpowiada
– po pół roku??
– ehe
– ale zdajesz sobie sprawę, że w tej szkole jednego przedmiotu uczy kilku nauczycieli?
– ehe – mlask, mlask pyszną bułeczkę, zrobioną przez dziadziusia
w moim brzuchu symfonia
– no to się musisz nagadać opisowo, żeby ustalić kto cię uczy, lub o kogo pytasz w pokoju nauczycielskim
– nooo tak
– może pobawimy się w taką zabawę, że Ty mi opiszesz nauczyciela, a ja ci powiem nazwisko,
a potem odwrotnie co? – macha głową na zgodę, bo buzię ma zapchaną.
Po czym opisuje pana od informatyki (że w czarnych włosach),
to proste, ten pan nazywa się Kawecki,
potem pani od historii, że nazywa się Bobińska …
a potem okazało się, że ten pan jest owszem Kawowy a pani też na B ale w stronę Barbarelli a nie bobu
cholera jasna wpuściłam dziecko w maliny
niechcący
może mi wybaczy.
O otchłani
Proszę Pani a co to jest otchłań?
zapytało dziecko tuż po teście z XVII wieku
jak to otchłań? nie było takiego pytania w teście-odpowiadam.
Dziecko myśli, myśli i zastanawia się
no tak- rzecze – to była odsiecz,
A dokładniej Odsiecz Wiednia,
Zaglądam do testu i czytam
Odsiecz Wiednia – odległa, pusta przestrzeń.
Tak sobie myślę, że wielu moich alumnów ma odległą pustą, przestrzeń
w głowie
O standardzie:
on, uczeń – yyyyyyyyyyy eeeee
ja – no, z uznaniem
on, uczeń – booo yyyy
ja – mhy
i płot w dzienniku rośnie.
O ADZIE:
Ada ma szlaban,
Ada ma szlaban na wszystko, ojciec był na wywiadówce.
Zapytana o powód, podaje – oceny.
Zapytana o oceny, w pierwszej kolejności wymienia ilość piątek [szóstek brak?]
czwórek, trójek, dwójek i wreszcie jedynek.
– Ado, dlaczego masz jedynki z niemieckiego – pytam,
– otóż – odpowiada z wyższością – nie daję się germanizacji.
– no to zupełnie jak my, kiedyś nie dawałyśmy się rusyfikacji – puentuje Margarita.
O Odkryciach:
Przerabiamy odkrycia geograficzne
mapa przy której dukają, ślepną ale i błyskają inteligencją
los alumnos
otóż wytarta jest miejscami.
I co? i pojawia się taki wyedukowany
pytam— kto dopłynął do Indii
uwaga odpowiada—Vincent van Geim
wtedy ja pointuję — Game Over!
a płot rośnie.
Tylko mnie zastanawia to skrzyżowanie
i czy on słyszał o van Goghu???
O SIEDMIOLATKACH w teatrze na koniec.
Pewna sympatyczna siedmiolatka rzekła do mnie dziś
zaglądając w laptopa
– o jaki śliczny kiciuś, ja też mam kotka, takiego małego i ma fajnego
– a co on ma takiego fajnego – zapytuję
– cztery cycuszki, o tu!
i rezolutnie zadarła koszulinę i pokazała gdzie.
***
No i pozostała cała masa fajnych historii kolonijnych, plenerowych i teatralnych ...
no i jak tu nie kochać? zapytała Kalina,
no właśnie.
Nie nadawalabym sie na nauczycielke, nie lubie dzieci, ze nie wspomne o kochaniu. Nie wiem, jakim cudem dalam rade wychowac trzy sztuki i wyprowadzic na ludzi. Inna rzecz, ze po tym wyczynie powinnam pojsc zywcem do nieba. :)))
OdpowiedzUsuńha ha Pantero )) cos jest na rzeczy. ja lubię ale cudzie ;-)
UsuńLubię dzieci. Lubię ich energię. Lubię się z nimi bawić. Lubię ich radość.
UsuńA moje własne dzieci? Bez cienia wątpliwości mogę powiedzieć, że trafiły mi się dwa egzemplarze, na które nie zasłużyłam w najmniejszym stopniu. Są mądrzejsze niż ja, lepiej zorganizowane, świetnie sobie radzą w ośrodkach edukacyjnych i jeszcze znoszą mnie jako matkę. To naprawdę nadmiar zalet :-)
Ja mialam, qrde, mam trzy dziewczyny i one byly mniej wiecej wszystkie w okresie dojrzewania. Nie chcialabys przezyc tego, co ja musialam. Dlatego wlasnie pojde zywcem do nieba. Teraz to one sa fajne, mozna pogadac, ale kiedys... ojesus!
UsuńA poniewaz swoje juz wychowalam, wnukami nie bede sie zajmowac, zreszta jescze musze tyrac, anie mam czasu ani sily.
zgodnie z tym co napisałam, lubię a niektóre nawet bardzo. lubiłam prace nauczyciela a teatralną z dzieciakami kochałam...
UsuńSuper. Na szybko nie pamiętam, ale było tego sporo, bo uczyłam polskiego. Może tylko to jedno, co ciągle mi się wbija. Wypracowanie, a w nim czytam "Do domu szłem lekcy kandy stając". Co ja się nagłowiłam, o co chodzi, dopiero specjalistki od gwary mi wytłumaczyły. No i drugie mi się jeszcze przypomniało - w zdaniu było "ciepnoł palantem".
OdpowiedzUsuńPrzy takiej ilości sprawdzianów, klasówek, dyktand ) pięć oddziałów o 4-8 klasy, potem od4-6 klasy), nie byłam w stanie zbierać perełek.
a gwara to insza inszość zawsze byłam zachwycona ale w szkole, to chyba muszą dzieciaki czysta polszczyzną się posługiwac ?
UsuńAno powinny, ale miałam klasę, która z zasady nie chciała mówić poprawną polszczyzna. Co i rusz mi to oznajmiali, a ja nijak nie umiałam "pokojowo" wyegzekwować tej polszczyzny. Aż pojechali do Krakowa, tam ich w schronisku warszawiacy wyśmiali, doszło do bójki, ale dotarło to, co im wbijałam do łepetyn- mówcie poprawnie, bo będzie śmiech. No i stało się. Jeszcze chwilę się boczyli, a potem potuptali do Canossy.
UsuńTak, polonistki tych perełek nazbierałyby najwięcej:)Tak pierwsza z brzegu, jaka pamiętam:Rudy był członkiem dowódcy...bo dowódca a dowództwo-co za różnica:)
OdpowiedzUsuńmiejsca by zabrakło wszędzie, na te wykwity ))))gdyby człowiek chciał zachowac.
UsuńVincent van Game Over 😂😂😂😂
OdpowiedzUsuń