niedziela, 21 września 2014

720 Kondukt witkacowski

Wczoraj

czuję się paskudnie,
Maniek z kuchni wywrzaskuje, że głodny
tymczasem za chwilę wyjeżdżamy do veta i musi być na czczo.
obudziłam się bez oddechu i tak w strachu przeleżałam od 6ej
coś mi się śniło obrzydliwego, potem kaszel mnie dusił
pewne stare demony powróciły. niepotrzebnie.
taki fajansiarski ten wrzesień. taki niepokojący. i taki chorowity.
i po co??

trenuję zawzięcie zlewkę
codziennie rano mówię sobie miej wyjebane,
życie jedno, krótkie i trzeba być skurwysynem chyba
skurwymatką, skurwyciotką i skurwycórką.

asteroid przyleci, pierdolnie i zrobi dziurę, która nas zabije
albo jakiś pojebany wirus pieczołowicie wyhodowany w wojskowych laboratoriach
zrobi z nas zombi.
i pocoto wszysko?
te kremy na zmarszczki, te odchudzania, te zgryzoty...

a Dziś
po wczorajszej udanej próbie do  nowego spektaklu
 gnieżdżącego się w mojej głowie, sercu i duszy od lat
i KONDUKCIE WITKACOWSKIM naszym prywatnym zorganizowanym przy okazji
festiwalu wiadomojakiego, po mało udanym spektaklu w reżyserii ziuty zającówny,
i po wczorajszym pogrążeniu germańca 3:1 hurrrrraaaaa

dziś czuję się lepiej

a oto proszę państwa KONDUKT w stylu lat dwudziestych
zorganizowany przez najlepszy teatr w mieście  
a zdokumentowany zdjęciami  a la Witkacy











Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

nie musisz Czytaczu ale możesz ....