środa, 29 listopada 2017

sztuka unikania.

 Zapowiadają śnieg i długą zimę.
Zapowiadają ochłodzenie tuż tuż i ja tego nie wytrzymam,
przy tutejszej wilgotności zaledwie dwa na plusie dają w kość, znaczy zimno.
Podobno już gdzieś pada i zalega białe gówno. a tu tymczasem głównie  zgnilizna i wilgoć.
a wczoraj padał lodowaty deszcz.
***
boże boże Mindhunter zassał mnie dodatkowo i jeszcze zapragnęłam książkowego wydania agentów specjalnych, bo profilerstwo mnie ciekawi, bo w profilerstwo wkręciła mnie bonda.
(apropo,s bondy otóż pisze gorzej od miłoszewskiego ale dużo lepiej od Lackberg.)
**
Czarny czwartek, piątek, sobota i niedziela i ...mnie ominęły, dałam radę i nie zaistnieć w żadnym sklepie, ominęły mnie szaleństwa próżności wymieszane z głupotą.
Nie ominą mnie jednak świąteczne szaleństwa, gdyż zawodowo jestem upierdolona.
(muszę robić zakupy, muszę wchłaniać już dzingobelsowy szajs....chciał czy nie chciał
dzieci czekają.)
Nie żebym pragnęła  przykatolickich uniesień, których jak wiadomo nikt ostatnio nie widział
na dzielni. ale brakuje mi kontekstu, brakuje ducha !! brakuje klimatu.
blichtr zalał nam świat do spodu. o.

17 komentarzy:

  1. Mnie tez ominal czarny - ekhemm - Szoping ;)
    Nie lubie tlumów.

    Wczoraj pootwierali u nas pierwsze swiateczne jarmarki, na razie jest spokojnie, ale jeszcze pare dni i sie zacznie grupowe chlanie grzanego wina, a im blizej swiat, tym wieksze to chlanie. A ze moja droga po pracy prowadzi przez jeden taki jarmark, to sie niestety musze przebijac przez te tlumy, smierdzace nadtrawionym winem zaprawionym gozdzikami. A to tylko poniedzialek-piatek, co sie dzieje na weekendy to mozesz sobie wyobrazic. Taki to ten swiateczny klimat :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. akurat znalazł sie kontekst do waszejszego grupowego chlania wina, otóż z miłą chęcią bym się spotkała ze znajomymi na takim chlaniu w mieście )) bo trochę męczące jest dla mnie przyjmowanie gości w domu przed świętami, kiedy mamy dom zapuszczony i rozbebeszony, bo wiadomo na święta się sprząta hurtowo, tuż przed albo etapami rozłożonymi w czasie, przynajmniej ja tak mam ))) jeszcze myślę jak tu, co tu wykombinować.a tak problem z głowy )))

      Usuń
  2. Mam identyczne zdanie o Bondzie! a ja uległam , ale w wirtualnej sieci i teraz sobie siedzę i pachnę tymi"czarnym" perfumami:)i bardzo, bardzo mi to poprawiło nastrój:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. wirtualnie wiszę od tygodni i szukam i się głowię nad zakupem świątecznym i chyba juz dziś złoże zamówienia ) wirtualnie coraz częściej zamawiam, wirtualnie nie ma tłumów)) ale nie ma też takie przyjemności, ja lubię dotknąć, powąchać, przymierzyć czasami, jak mam nastrój, pomacać... z Bondą miałam kłopot, że jednak piszetaksobie no ale jednakmnie nieco wciągnęła chociaż Lackberg mnie meczy.

      Usuń
  3. A ja zamowilam sobie w Vistaprint kartki swiateczne w czarny poniedzialek, wiec mam wymierne korzysci, a nie musialam tylka z domu ruszac.
    Za to mamy wysoki stopien zagrozenia, bo nasi straumatyzowani goscie nie lubia chrzescijanskich swiat i pewnie cos wykombinuja, zeby nam za wesolo nie bylo. Na jarmark swiateczny zatem nie wybieram sie, choc na starowce poustawiano betonowe zasieki, zeby zadna ciezarowka nie mogla sie przedostac. Nie ma za to nic przeciw czlowiekowi obladowanemu dynamitem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. o rany, nie pomyślałam o tym ... betonowe zaieki nie pasują do obrazka świątecznego jarmarku :/

      Usuń
  4. W czarny weekend musiałam przemieszczać się w godzinach przedpołudniowych i już wtedy dostawałam qrwicy i nie wyobrażam sobie co było pod wieczór... U nas na południowym wschodzie padał śnieg (no wiesz, to białe mokre i zimne gówno) i mojego zachwytu nie wzbudził. Zdecydowanie wolę cieplejsze klimaty. Dobrze że domostwo me jest dobrze docieplone i zadek mi nie marznie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. moje domostwo ogrzane ale z dociepleniem bym dyskutowała, zobaczymy rachunki za prąd gdy przymroźi ... olej opałowy został w baniaku od zeszłego roku...ale niewiele...

      Usuń
  5. Byłam dzisiaj w bardzo południowej Polsce. Śnieg, ślizgawica, mróz i inne takie... Jako żywo...

    OdpowiedzUsuń
  6. Zakupów nie lubię ani w czarny tydzień, ani w ogóle. Kupuję co muszę i się zmywam do domu.
    Ale śnieg lubię, taki prawdziwy śnieg, nie białe gówno. Lubię zimę, lubię las zimą. I przenigdy nie chciałabym mieszkać w kraju, w którym jest zawsze ciepło, codziennie rano się budzisz i codziennie to samo, błękitne niebo i słońce napierdala cały dzień, żadnych niespodzianek, żadnego chłodu, wiatru, śniegu, albo marznącego deszczu. Nuuuuda! Niech żyje Północ! Chcę jechać na Alaskę!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ))))) może ja nie przepadam, bo nie uprawiam sportów zimowych? a zimy nie lubię zwłaszcza mroźnej i śnieżnej odkąd mieszkam na wsi i płacę za ogrzewanie domu oraz nie mogę dojechac na czas do pracy, gdy zaspy ...

      Usuń
    2. ))))) może ja nie przepadam, bo nie uprawiam sportów zimowych? a zimy nie lubię zwłaszcza mroźnej i śnieżnej odkąd mieszkam na wsi i płacę za ogrzewanie domu oraz nie mogę dojechac na czas do pracy, gdy zaspy ...

      Usuń
  7. Profilerstwo kręci mnie od czasu, jak dowiedziałam się, że jest taki zawód. Bonda jest ok, a zimy nie chcę. Szkoda, że nie da się tego przespać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ano szkoda ale nie chce przesypiac życia ))) ale wyspać bym sie chciała wreszcie ;)

      Usuń
  8. W piątek wracałam do domu przez kosmos, tak długo, bo miasto zalały ludziska polujący na okazje, to była okropna podróż i dlatego nie wystawiłam nosa przez weekend i było miło. Tak, Miłoszewski pisze ciut lepiej, Bonda jednak tymi wszystkimi niespójnymi naiwnościami zniechęciła mnie do siebie. Ale co tam, rozrywka i tyle. Literaturą tego nie nazywam. Aaaa miałam przez chwilę zachwyt Bondą, ale było i minęło.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. no właśnie bonda nie jest pasjonująca))nigdy nie miałam zachwytu he he, podobnie jak wiele tych książeczyn wydawanych w ilościach hurtowych, bijących rekordy popularności patrz Cherezińska, o matkobosko... ech a przez Lacberg przebrnąć nie mogę, no nie mogę bożeeeeee wracam do Twardocha, "Jolantę" Chutnik muszę wreszcie łyknąć, bo za tydzień idę na spotkanie autorskie, a w kolejce czeka Dehnel i to podwójny )))

      Usuń

nie musisz Czytaczu ale możesz ....