No więc bardzo rzadko wypisuje tu informacje o festiwalach teatralnych na których bywam.
Niemniej, to co się stało tym razem warte jest omówienia, wspomnienia, zapisania w annałach festiwalowych. Owszem bywało, że Jury zachowywało się niestosownie, głównie w stosunku do uczestników festiwali, tak było i tym razem, niestety. Aleee, żeby Jury wrzucało sobie nawzajem publicznie, to jakieś nowum jest. nowamoda normalnie.
No Rektor łódzkiej filmówki, zdawałoby się osoba zacna i znana, bardzo profesjonalnie wypowiadająca się na omówieniach spektakli, okazał się być AWANTURNICĄ nie znoszącą sprzeciwu.
W wulgarnych słowach nie przebierającą, jeśli idzie o postawienie na swoim. O tym, że aktor od Kantora jest niezrównoważony emocjonalnie a nawet bym się nie zawahała powiedzieć, że psychicznie, już wiedziałam. I obie te persony znane i zapewne poważane w świecie sztuk pięknych złapały się za kudły i wytargały PUBLICZNIE, przy zdumionych świadkach, uczestnikach festiwalowych zmagań.
Podobno za zamkniętymi drzwiami działo się się jeszcze ostrzej, tym razem z udziałem AWANTURNICY i kolejnego jurora, który okazał równie nieugiętą wolę preferowania spektaklu, który był dla niego spektaklem absolutnym, świetnie zrobionym, w rytmie, z bardzo dobrymi tekstami, autentycznym i prawdziwym...a przez przypadek był to NASZ spektakl. ekhm.
A niechby się nawet i pozabijali, grunt, że z drugą nagrodą wyjechaliśmy.
No a poza tym Kraków piękny na jesieni, piękny w październiku i piękny Kazimierz, na którym rezydowaliśmy teatralnie. Tym razem w przewadze był Kazimierz. Owszem pyfko i winko na
rynku krakowskim późną nocą za pomyślność spektaklu wypiliśmy, owszem śniadanko blisko rynku pyszne zjedliśmy ale ani smoka ani Wawela ani ani.
Tym razem królował Kazimierz.
Knajpka festiwalowa o wdzięcznej nazwie Propaganda jednak mnie zabiła.
Otóż, zrobiona na mordownię z lat minionych w której można palić!!! przyciąga głównie młodych ludzi, studentów-anarchistów lub artystów(sięniedziwie).
W dobrym towarzystwie wypiłam tam trzy proseki z kija!!?? których, tak po prawdzie nie lubię.
A rano dnia następnego dopadł mnie KAC MORDERCA, jakiego nie pamiętam i wszystko mi śmierdziało fajami. Ludzie jak ja mogłam pół mojego życia spędzać w takich miejscach??
No nie wiem.
uuuch.
Poza tym nie wiem co to się porobiło ale wpierdoliło mi ten post wczoraj w całości i musiałam go dziś odtwarzać...??? dziwne i wkurwiające jednak.
ps
u matkijadwigi napisałam.
Gratuluję i zazdroszczę ( Kazimierza). Dawno nie byłam:( A już myślałam, że wczorajszy post zakluczykowałaś:)(bo się wyświetlał, a nie otwierał!
OdpowiedzUsuńBasia to jakies sa blogspotowe historie tutaj, znaczy nie wiem co się stało? a na wszelki wypadek dałam go dwa razy ...Dziękuję a Kraków zwłaszcza Kazimierz ode mnie daleko, za daleko to i za rzadko tam bywam.
UsuńWrecz owielbiam, kiedy osoby z bardzo przerosnietym ego biora sie za kudly, zawsze jest ciekawie i zabawnie. Szkoda bardzo, ze sie nie pobili, byloby na pewno smieszniej, a i policja mialaby robote. Ehhh...
OdpowiedzUsuńByłam osobą, która bezczelnie biła brawo!!! i śmiała się w głos. I masz rację oba typy z przerośniętym ego!!! i mało brakowało z tymi rekoczynami ))))
Usuń