czwartek, 18 sierpnia 2022

Skurwęsyn dzięcioł???

 Pomyślałam sobie, że jeśli zobaczę jeszcze jeden znak drogowy z ostrzezeniem, że oto łoś wbiegnie nam na maskę i  rzuci się pod koła, to wyrwę ten znak i będę nim napierdalać po łbach wszystkich napotkanych szwedzianow. 



Dziś spaliśmy w naprawdę odludnym miejscu, że nawet psów szczekających dupami nie ma. Za to jest jeden ptasi rozbójnik co to drze ryja od 5 i napierdala w drzewa i ja od piatej Nie śpię. Ale za to mam arcyciekawy zestaw dźwięków i  jest całkiem spory i chyba ładny ten ptasi awanturnik. Otóż wieczorem Szalały ryby w jeziorze którego urok odkrywam teraz, siedząc na kamieniu pijąc kawę i obserwując wschód słońca w kompletnej ciszy. Jedynie ptaszor nawołuje budzi stuka i się tarabani. No i padł Jeden strzał. Nie wiem, czy teraz jest sezon na łosia, zająca czy krokodyla?? Strzał budzi grozę. Czekam. Może stado łosi będzie przeprawiać się w ucieczce przez jezioro?

Ale NIE ani jednego łosia, ani jednego. 



Wczoraj spaliśmy w pobliżu przeprawy promowej Nad fiordem. Bardzo ciche i ustronne miejsce. Fiordy są jak długie Jeziora. Tyle tylko że jeśli blisko wejścia do morza to Widoki ładniejsze i statki przepływają. Tak się kolebiemy między morzami a jeziorami i to jest niezwykle.



Wschodnia strona wybrzeża jest inna niż Zachodnia. Nie widać wysp. Nie są to szkiery jak Lofoty. Naturalnie Zachód bardziej mnie kręci. Za to Naczelnika kręci biwakowanie w krzakach, bo lubi chodzić goły i kompać się na golasa i rozpalać ognisko. Takie ma atawizmy pod skórą, prawie na wierzchu. Gdy wieczorem próbowali zaparkować inni Naczelnik uprzejmie informował, że lubi chodzic nago i... nie mamy towrzystwa ))))

Na wyspie,  z ktorej ostatnio pisałam obok nas stał tylko jeden kamper i oczywiście Niemcy. Plażowalismy na dużych kamieniach obok siebie całe popołudnie nie wchodząc sobie w drogę. Tu nikt nikomu stara się nie zakłócać odpoczynku. Jesteśmy podobni i szukamy kontaktu z przyrodą A nie z innymi turystami.   Wieczorem nastapila konfrontacja kulturowa, mianowicie Niemcy wyszli na romantyczną kolację o zachodzie słońca, z winem i dwoma kieliszkami szklanymi a my owszem Zjedliśmy kolację przy kamperze i zasiedlismy z Butelka wina na romantyczny zachód słońca ale Bez kieliszków. Piliśmy z gwinta białego rizlinga  schłodzonego w morzu. Obserwowaliśmy kaczki, pływające zaskrońce, inne ptaszki i łabędzią  rodzinę. Nie są to nasze rumuny. Trzymają się z daleka i nikt ich nie dokarmia.

Między wyspą a Fiordem przebijaliśmy się przez Sztokholm. Dosłownie wyrabywalismy sobie droge przez Centrum. Chcieliśmy choć poczuć klimat a może  nawet zatrzymać się nagodzine Dwie Trzy  w obrębie starówki. W końcu to niezwykle atrakcyjna stolica, jedyna w swoim rodzaju, położona na siedemnastu wyspach. Przeszła nam ta chęć ... To co zobaczyliśmy przerosło narsze wyobrażenia. Spodziewalam Się mostów ale nie podziemnych ulic...plątaniny wypasionych tuneli i w dodatku Z ograniczeniami wysokości pojazdów. Naczelnik, który jest bardzo dobrym Kierowca i doświadczonym Nie spanikował ale się spocił. Nie wiedzieliśmy dokładnie jaką mamy wysokość kampera. Nasłuchiwaliśmy czy miękkie odważniki stukną o dach wozu a Jeśli stukną, to czy Nas poćwiartują żywcem ludzie stojący w korkach, gdy na godziny zablokujemy ruch, czy tylko obciążą kasą za Złamanie pierdyliona przpisow Czy tylko z pogardą i Ubolewaniem pomyślą: Polacy wiadomo !!! Byliśmy Jedynym Kamperem w tym Korku i prawdopodobnie w tym centrum a może nawet w mieście...



11 komentarzy:

  1. Nie no, Teatralno, przeciez w PL tez masz znaki drogowe z jeleniami latajacymi przez droge, a ile razy widzialas prawdziwego jelenia, ktory przebiegal Ci droge, he? Znak mowi, ze zwierze MOZE sie zdarzyc na Twojej drodze, a nie ze sie zdarzy na pewno. :)))
    Przedni to musi byc widok, Naczelnik z atawizmami na wierzchu. A swoja droga, dotychczas nie slyszalam tej nazwy :)))))
    A w tym korku w Sztokholmie to nie mogl Naczelnik tak na szybko zmierzyc wysokosci kampera? Bylibyscie spokojniejsi. :))))))))))))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ej, ja to teoretycznie wszystko wiem))))ale wkurw pozostaje na łosia niecnote. Ty wiesz jakiego mieliśmy pietra)))))w sumie bym wysiadła i uciekła ....

      Usuń
  2. A jednak dzięciolina mizerna sprawiła, że widziałaś jezioro o świcie. A co do łosia- po powrocie nie pozostaje wam nic innego tylko na południe do Kampinosu zaiwaniać- tam ci łosi dostatek.
    I jeszcze jedno, nie wiedziałam, że to co na wierzchu u Naczelnika nazywa się atawizm. Hmmmmm... Zazwyczaj inne miano tegoż jest.
    Pantera ma rację- pewnie widok przedni:):)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czarny dzięcioł się okazało taka menda ))) o tak widok przedni )))))))))

      Usuń
  3. My duzo jezdzimy i mnie sie tez powiedzialo, zeby jakis los lub sarna przebiegla przed samochodem... Przebiegly, za jakis czas, trzy sarny za zakretem, z zaskoczenia, prawie przed szyba sama. Gdybm nie prosila o zwolnienie bo ladne widoki to byloby po nas! Spotkanie z losiem bylo sympatyczne, nawet ucieszne: szla sobie pani Losiowa z dzieckiem Losiaczkiem na spracer i na widok zatrzymujacego sie samochodu, malemu podcielo nogi i rymnal calym cialkiem na asfalt prosto przed nosem samochodu. Trwalo chwile, az sie pozbieral i odszedl. Nie wiem nawet, w ktorym kierunku, bo wyskoczylam z samochodu pilnowac aby nas ktos nie wymijal i tego malucha przypadkiem nie przejechal. Latem to tego zwierza nie widac bo zeruje rankiem i wieczorem na polanach pelnych soczystej trawki, dnie skwarne przesypia slodko w zagajniku. Ktoregos roku jechalam na trasie okolo 100 kilometrowej i liczylam pod laskami na polach sarny. Doliczylam do setki i przestalam a potem juz o zmierzchu jechalam z dusza na ramieniu i zapalkami pod powiekami aby na czas zauwazyc, gdyby taka sarna chciala jak gazela przeskoczyc szose. Znaki sa potrzebne i wcale nie przeszkadzaja. Tego lata widzialam duzo lezacych na szosie wiewiorek. Szkoda, ze nie ma znaku 'uwaga na wiewiorki'.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I my widzieliśmy a jedna wiewiórkę uratowalismy...no to zdaje się że już łosia nie zobaczymy. Tu na Olandii śpimy na campingu a jutro kto wie gdzie. Raczej ta miniona noc była najbliższą sytuacji spotkania. Szkoda

      Usuń
  4. Bez..hmm "atawizmów"też pieknie:)) Sielskie widoki,jakis spokoj..fajnie macie,aż żal..bo jak zapewne wiesz - w kraju nieciekawie,nawet bardzo ..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem Ewo od takich informacji nie uciekniesz niestety..
      Aż żal wracać. Serio.

      Usuń
  5. Moj tata I ja też atawistyczni, tata bardziej w domowym zaciszu i nie znosi kąpielówek, bo odparzają, uznaje kąpiele w jeziorach, morzach i basenach tylko w slipach. A że kocha modele archaiczne z białej bawełny budził zrozumiała sensację😀 ja natomiast lubię naturystyczne plaże za granicą i tu ciekawostka mentalna: ja się czuje swobodnie, chociaż swoje lata mam, a figury modelki nie mam, za to małżonek zawsze skrępowany, chociaż mlody i wyrzeźbiony ciężka pracą.
    Fiordy...to bym chciała zobaczyć. Sztokholm też, ale już wiem,że nie autem. Zimą lecimy odwiedzić kuzyna męża w Sodertalje, ale wycieczki zaplanowane.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przejeżdżaliśmy w pobliżu możecie wsiąść w pociąg . My tak zrobimy następnym razem i będziemy się przemieszczać po Sztokholmie komunikacja miejska. Nie przeszkadza mi atawizm może trochę śmieszy w niektórych sytuacjach )))

      Usuń
  6. Przez Ciebie zaczęłam marzyć o camperze...

    OdpowiedzUsuń

nie musisz Czytaczu ale możesz ....