wtorek, 21 marca 2023

Pierwszy dzień wagarowicza.


No to jeśli nie młodzież, to ja dziś wagaruje... znaczy nie prowadzę lekcji. i tak sobie myślę, że dziś mogę mieć nieco uszczuplony skład uczniowski. więc po co? Jutro będę paliła Marzanne. jeśli aura pozwoli. patyki, liście. szczątki roślin.

zdjęcie skopiowane u Roxy
Łuska artyleryjska dotarła, i jest świetnie pomalowana. Pamiątka ze Lwowa i wojny. Wybrałam tę czerwoną z kozami[trzeba pamiętać, że sprawa jest ważna i poważna i zawsze warto].

Dziś jeszcze dotrą książki. jeszcze dodatkowa joga wieczorna w środę, warsztatowa, siawasanowa, uspokajająca. Nie patrzę w stronę depresji, czekam na dobre rzeczy. Piszę.

Gdy nie będę już na nic miała siły, po prostu zwyczajnie uporządkuje swoje sprawy i zasnę.

 

17 komentarzy:

  1. A co to za akcja z pomalowanymi luskami z Ukrainy? Cos przegapilam?
    No i rzeczywiscie ta czerwona ladniejsza.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. info z bloga Życie to rzecz dla dwojga, zbierali kasę na sprzęt dla UA
      no i ja z wielka radością zakupiłam taką artystyczną łuskę :-)

      Usuń
    2. Ania kliknij na Roxy pod zdjęciem

      Usuń
    3. Qrde, musialam dzisiaj zabrac sie za mycie okien, bo mi je opryskali przy myciu cisnieniowym fasady naszego bloku i nic przez szyby nie widzialam. Tak wiec mam jakby co okna na wiosne pomyte, choc nie planowalam takiej akcji.

      Usuń
    4. no i masz z głowy kochana )))

      Usuń
  2. Tak myslalam, że chodzi o TE łuski😀
    Ja też odpoczywam, na zapas, bo wieczorem przyjezdza meza siostra ze szwagrem, a szwagier- jak sama nazwa wskazuje- to zjawisko nie do opanowania jak sztorm na Bałtyku🤣

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ))) szwagier powiadasz )))) łuski piekne nad wyraz.

      Usuń
    2. Szwagier jest Włochem, ma żonę Serbkę, ale mówi tylko po wlosku i w żadnym innym języku. Ja w swoim asortymencie lingwistycznym mam łacinę i na tym klasycznym poziomie się porozumiewamy😀

      Usuń
    3. to musi być zabawne porozumiewanie. A mieszanka serbsko-włoska, nad wyraz wybuchowa ;-)

      Usuń
  3. Łuski obłędne! Zapytowuję jeszcze nieśmiało acz z wielką ciekawością, jakież to książki, oraz od czego zacząć przygodę z jogą? Kusi mnie od dawna, żeby spróbować, ale czy ma sens zaczynać z czymś dostępnym online? Czy lepiej face to face?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Alutko, moje zamówienie w plikach to: Zyty Rudzkiej "Tkanki miękkie" i "Krótka wymiana ognia.(Margo mi poleciła te autorkę) dziś jeszcze przyjdzie książka papierowa tej autorki "Ten się śmieje, kto ma zęby". Oraz w plikach zamówiłam jeszcze "Skandal z Modiglianim Ken Follett, oraz do słuchania w audio "Opowiadania zimowe Olga Tokarczuk, które czyta autorka, bo lubię jej słuchać ni i powoli kończę życie Violet a imam silny imperatyw, że słuchać coś muszę i lubię...bo lubię nie marnować czasu ;-)
      I jeszcze w formie papierowej dojdzie dziś "Burza i zwierciadło. K. Mrowcewicza, to jest właśnie mój ukochany wykładowca z Akademii Teatralnej, oczywiście historia literatury...i już jedną jego perełkę przegapiłam "Rękopis znaleziony na ścianie...szukam teraz w antykwariatach i mam zamiar napisać do wydawnictwa,zapytanie: czy przewidują wznowienie?
      Jestem fanką Potockiego i Rękopisu znalezionego w Saragossie :-)
      o jodzie w kolejnym poście :-))

      Usuń
    2. jakim poście ? tu napszę:
      TAK Alutko warto, zawsze warto zaczynać jogę i w każdym wieku. Jestem przekonana ja osobiście, że Lepiej osobiście, nie onlinowo. Joginka ciebie poprawi, ustawi, żebyś sobie krzywdy nie zrobiła...naciśnie, ułoży ;-) poza tym ja osobiście jestem typem, który lubi wyjść z domu, lubi poczuć atmosferę, zapach, dotknąć, ludzi poznać, z kobietami pobyć, czasem porozmawiać, czasem pomilczeć...
      ale mam kolegę, który tylko onlinowo pracuje i teraz wyobraź sobie w lipcu robi taki międzynarodowy kurs jogina akurat w Austrii. Można? można. ale on ma samozaparcie ;-))

      Usuń
  4. Były też inne, w sensie każda inaczej pomalowana, ale też trafiły w empatyczne i ofiarne ręce :)
    Jutro to ja mam urodziny syny- na odległość, niestety. Ale dzielę się taką refleksją, że jeżdżąc dziś po mieście nie widziałam kolorowej wagarującej młodzieży, czyżby zanik tradycji?
    Wróciłam do domu do swojego łóżka i wstanę nie wiem kiedy ;p
    Jeszcze raz wielkie dzięki!
    ps. jajo dotarło w całości? ;p

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. jajo imponujące i wygląda na bardzo smaczne i właśnie ci chciałam podziękować za bonusik świąteczny. Dziękuję. Roxy a u nas owszem biegali po mieście z Marzannami i topili w Słupi. Połowa uczniów mi uciekła ))))))a niektóre w całości ))))))))pozdrowiłam ich serdecznie w librusie i napisałam co se maja ogarnąć do jutra. Taka jestem tradycjonalistka. Ale w szkole dzieci przebranych ...mało.

      Usuń
  5. Ledwo co zauważam wiosnę, kiedy siedzę całe dnie na zajęciach. Ale te nieliczne chwile, kiedy jestem na spacerach albo próbuję nowe zabawki (napisałam o tym właśnie), czuję już wiosnę, że hej.
    O pierwszym dniu wiosny w moim deszczowym regionie dowiedziałam się jednak dopiero od Was z blogów :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. u nas też deszczowo Iw. Zaraz do Ciebie idę...oj dawno już nie byłam, bo sie opierniczasz jak niewiemco...

      Usuń
    2. nooo Pani wychodzi na to, że to ja się opierniczam ;- ))

      Usuń

nie musisz Czytaczu ale możesz ....