środa, 20 marca 2024

Jasaf' niech pomnoży...odobry bobrze.

Mój ojciec był Józef (i właśnie zapłaciłam za jego grób i babki Antoniny sporo kasy, bo trzeba było opłacić 20 lat). Imieniny mojego ojca, który rzekomo pomnażał, jak hebrajski bóg, były bardzo hucznie obchodzone w moim domu. alkohol lał się wiadrami(z Pewxu również a na gumę do żucia dla mnie nie zawsze było), dym papierosowy rozmazywał kształty ludzi siedzących przy stole biesiadnym, zajmującym całą mieszkalną przestrzeń. ..byłam dzieckiem. nikt się mną nie przejmował. 

Imię Józef należy do grup imion teoforycznych, no w życiu bym nie pomyślała...a pewnie mi się przypomniało, w kontekście uzależnień. taaak tatuś był uzależniony...nawet wielokrotnie.

Wczorajszą nocą zobaczyłam bardzo dobry film z 2017 Śmieszny ślub, gra Malkovich, którego kocham od 1988 (Niebezpieczne związki). dla mnie dobry, i poczułam zazdrość, dużo bym dała za takie korzenie i taką rodzinę. i takie wychowanie.

*

Dziś nie mogłam zbyt długo spać z wczorajszego przepracowania ... Przesadziłam. i wszystko mnie napierdlala. oraz za mało wody wypiłam. bo gemba mnie ciągnie. za to w poniedziałek po fizjo miałam teki cudowny wieczór, że hej. no ja mam trzy obowiązki względem swojego ciała i fizysu. Na razie trzy: Fizjo, Kosmetyczka i Fryzjerka. Wszystkie trzy lubię. a na pewno powinnam mieć i czwartą względem swojej psyche.

Polubiłam komisarza Mortkę, od Podpalacza. i teraz ciągnę to co jest na Story w audiobukach, kolejność mnie jest egalna. 

Wieczorem przed samym snem Zaczęłam se słuchać Złotą muchę i się okazało, że nie znam tej pozycji Chmielewskiej,  i śmieję się od początku. bo skąd ja to znam? dziękuję Roxy i dziękuję Przeważnie zupełnie poważnie. to będzie super prezent dla Naczelnika:-)

*

Dziś przesadzam kwiaty(jeśli dam radę)) ale obowiązkowo nadal prysznicuję. Mam bardzo dużo kwiatów domowych, choć staram się nie przekraczać granicy zdrowego rozsądku i sporo wynoszę do teatru i szkoły. W szkole też muszę przesadzić jedną. do gigantyczniejszej donicy i zmienić ziemię i zalać odżywką, tam to dopiero rosną te kfiatki.  jutro zawiozę hoję. i wyczyszczę im tam liście płócienną rękawiczką, bo nie mam prysznica przy pracowni. małe kfiatki kąpię w zlewie :-)

Lubię te domowe wiosenne porządki. wycieranie dokładne kurzu, mycie okien, zaglądnie do szuflad w kuchni i do kredensów. i zmiana wystroju. Nadanie chałupie wiosennej lekkości. 

** I nadeszła też wiekopomna chwila zrobienia zdjęć i zamieszczenia. tylko Kalinę przepraszam, rozpoczęliśmy ze studentami Projekt Plaster i miałam na każdym etapie robić zdjęcia, jutro obfocę i zamieszczę :-)

[UWAGA, wszystkie kolory są przekłamane, czyli nie oddają w 100 procentach głębi]


dwie chusty, jedna w moich ulubionych kolorach z wełny przechodzącej z jednego  koloru w drugi a nawet trzeci. i druga z guzikiem czyli Morze Bałtyckie w marcu.
guzik gliniany wykonany w naszej pracowni i poszkliwiony

teraz w całej prawie okazałości. niestety nie odbija koloru na szarym kocu a i za oknem szaruga...nawet  piękne kolorystycznie sploty jedwabne wyglądają słabo. inna razą zrobię zdjęcie w pełnym słońcu.


w kuchni wiszą kubki które mogą być tylko do wiszenia/tak są cieniutkie/ a że mają piękne żywe kolory...to niech se wiszą.


Kalino tu masz Lewą stronę, gdzie widać jak sploty wybrzuszają ścieg, z prawej nieco mniej ale oczywista też. mnie to bardzo odpowiada, je jestem za fakturą ciekawą, nawet nie wzorem. 



a tu nowe wełny, dziś dotarły na lekki sweterek letni i chustę tym razem na prawdę letnią, lnianą.
a cieniutkie toto, jak cholera czyli będę, zwłaszcza sweter, dłubała lata świetlne, już dziś zaczynam, żebym do lata zdążyła... kurcze blade.

***

W kwestii zaginionej ładowarki do zegarka się poddałam i Naczelnik zamówił drugą, bardzo drogą, bo oryginalną i zrobił to cwaniaczek z pekaesu, tylko po to, żeby mnie DRĘCZYĆ. Gadałyśmy ostatnio z Magdą o naszych odpałach i reakcjach naszych facetów... hmmm. bo jak widomo my siebie rozumiemy:-) sobie wybaczamy i stoimy za sobą MUREM, to z nimi jest coś nie tak ;-)

O wojnie napiszę inną razą. Nie mam obaw, nie boję się, nie przeżywam różnych prognoz, wieszczenia czy całkiem poważnych analiz, raczej na chłodno, na zimno. Ja całe życie żyję między wojnami, światowymi wojnami, lokalnymi wojnami, zimnymi wojnami ...się przyzwyczaiłam. ale zupełnie poważnie mam plan w głowie, że wyjeżdżam stąd. nie mam w sobie genu bohatera po przodkach.

ps

łojesooobobrze 1670 wejść. tej doby. a najwięcej po 24ej. 

45 komentarzy:

  1. Teatru, jakie to wszystko cudne! A ta wełna… no ja piernicze kiedyś robiłam na drutach w sensie, że potrafię, ale ewentualnie szalik bez tych liczenia oczek i wymyślnych wzorów, no ale głupia nie jestem, jakbym się zawzięła?😉 bo patrzeć na to, to się ochoty nabiera, szczególnie że robiąc na drutach można oglądać/ słuchać a ja to bym nawet czytała 😉
    Muszę to przemyśleć, choć wiem, że u mnie tylko by się skończyło na słomianym zapale🫤
    Ja już pół dnia szukam czapki. Czapki którą noszę po domu, którą miałam jeszcze wczoraj na epie drogą dedukcji bo nie pamiętam czy miałam ją gdy szłam spać i… no diabeł ogonem nakrył.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Roxy, ależ łap za druty, to nic trudnego a możesz sobie czapeczkę i opaskę na początek i szaliczek i chustę(bardzo prosta jest) wydziergać, posłuchsz powieści, poogladasz meczyk jednym okiem...ja ciebie zachęcam. na yt masz sporo filmów instruktażowych. a wełna teraz przepiękna. podrzucę ci parę linków do fajnych sklepów.
      ech nie mów ja ciągle coś gubię :-(

      Usuń
  2. Nie no, nie ma sie co bac wojny, choc zagrozenie zdaje sie byc realne, ale jak sie zdarzy, to bedzie czas kombinowac, ewakuowac, zbierac zapasy i takie tam. Nie ma co martwic sie na zapas.
    Chuste powinnas focic NA SOBIE, wtedy bedzie ja widac najlepiej, ale juz i tak wyglada obiecujaco, jest przepiekna. Jako i kubeczki, sa tak ladne, ze szkoda ich uzywac, wiec niech wisza. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ale wiesz jak słucham i czytam, to sporo ludzi sie boi. Wiem, że powinnam ale sie musze jakoś ogarnąć i zrobić jej dobre tło a ja dziś w stroju domowym i bez makijazu ;-))Twój możesz używać Aniu. ale te są cieniutkie jak papierek...jakoś tak przeholowaliśmy. boję sie, że sie w ręku rozpadną.

      Usuń
    2. Ale tam. Duży kapelusz, okulary słoneczne i chusta. Oraz rozmazane tło. Czegóż trzeba więcej?

      Usuń
    3. W sumie racja😅😃

      Usuń
    4. Albo zarzuc chuste na plecy, stan do lustra i pstryknij sobie foto. Twoje wlosy znamy a jak po fryzjerze to chetnie poznamy rowniez fryzure.
      Nazwa chusty bardzo adekwantna. Nie wierzylam, ze ja skonczysz!

      Usuń
    5. Echo, nie wierzyłaś w moje siły?? ;-))))))

      Usuń
    6. Teraz wierze. Ale nie wierze w adhd!

      Usuń
    7. Jak to?I dlaczego?pisałam że to mnie uspakaja

      Usuń
  3. Kiedy byłam w 3 ciąży nazywaliśmy małego Józek i cała rodzina była w histerii😂😂😂😂
    Byśmy może i dali my tak na imię, ale polski znak w imieniu to wykluczył a mąż nie chciał francuskiej wersji. Do dzisiaj mam słabość do tego imienia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. na mojego ojca wołali wszyscy Ziutek, a na Piłsudskiego Ziuk ze wschodnim akcentem. mało tych Józefów zwłaszcza teraz, wszystkie tradycyjne wróciły Zofia, Franek, Antonina ...

      Usuń
    2. Wszystkie trzy są w mojej rodzinie
      Pierwsze jest mi najbliższe

      Usuń
    3. Osobiście nie znam żadnego Józka
      Ale Ziutek po francusku też nie brzmi;)
      A Antoni totalnie to Tun

      Usuń
    4. w mojej też są i faktycznie Ziutek po francusku tez nie brzmi :-0

      Usuń
  4. Odpowiedzi
    1. nie, żadna, one są bardzo delikatne te z alpaki i lniane i z bawełny :-)

      Usuń
  5. A mogę trochę prywaty?
    Jak ja nienawidzę tego kraju, rządzących obecnych za to co robią w mojej robocie ( tamtych też za to co zrobili ) i tej zasranej mieściny w której mieszkam....

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie miałam nigdy w rodzinie Józefa (co jest mało istotne) i nigdy nie obchodziło się u nas imienin. Wyłącznie urodziny.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. no tak, a u nas urodziny w gronie rodziny a imieniny hucznie. każdy powód był dobry do świętowania. w naszej był tylko mój ojciec Józefem.

      Usuń
  7. P. S. Zachwyca mnie Twój upór dziewiarski!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :-) ale powiem ci że jedna jest tak cienka, że nie wiem czy się aż tak uprę...

      Usuń
  8. Józefów w naszym rodzie nie było i nie ma. Jest Zdzisław 😀
    Piękne te wełny, same w sobie są sztuką.
    A co do wojen- czy nasze martwienie się na zapas cokolwiek pomoże?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. to prawda wełny same w sobie sa piekne.
      ano nic nie pomoże i nie ma sie co zamartwić na zapas.

      Usuń
  9. Cudne! Z wtrętami innej grubości i jakości. Jakby pozszywane pęknięcia... Mają japoński klimat wabi sabi. Naprawianie, które samo w sobie jest sztuką. Przepiękne.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. cieszę sie na Twoje skojarzenia i mnie ta sztuka sklejania porcelany złotem wydaje sie zachwycająca.

      Usuń
  10. No i że napiszę, ta chusta druga bardzo piękna, kolorystycznie wspaniała. Naszyłabym na nią bursztyny w różnych miejscach ( tylko Naczelnik musi Ci wywiercić dziurki ) i dopiero by była chusta bałtycka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. pomysł cudowny, powiem mu :-)

      Usuń
    2. Trzymam Cię za słowo, pokaż ją kiedyś ubursztynowioną. Zastanawiałabym się tylko, jak technicznie te bursztyny przymocować, żeby się dało je odpinać przed praniem.

      Usuń
    3. no przy małych bursztynkach to może sobie być w praniu, nie przeszkadza. ale większe trzeba by odpruwać ...i to już mnie zniechęca do poszalenia, za każdym razem przyszywać ???

      Usuń
  11. Słuchaj, a kto Cię tak atakuje w nocy? 1670 wejść to jakby trochę dużo...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ale w sumie było na dobę 2200 wejść. :-O

      Usuń
    2. może ktoś sie poczuł ćpunem :-))))))))))))))

      Usuń
  12. piękna chusta, 1670, to może na cześć serialu, że drugi sezon nakręcą :P

    Moja mama jest Józefa, a i tak, jak coś zamawiam na adres rodziców, to zawsze jest napisane Józef, jakby imię żeńskie było nieprawdopodobne w tym zestawie.

    OdpowiedzUsuń
  13. 😄no to by było fajnie bo serial lubię...a że mama Josefa to przecież wiem.

    OdpowiedzUsuń
  14. zdolna jesteś! Masz rękę i do kwiatów i do prac ręcznych ;D
    Grzesiek miał być Józkiem, ale były naciski rodzinne i się poddałam. I w sumie nie żałuję.
    Tomek bardzo śledzi różne programy i boję się, że koniec końców wylądujemy w Norwegii.O ile kraj piękny, to język trudny:/
    I chciałabym wejść do matkiJadwigi :D Buziaki ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :-) senkju, na szczęście nie jestem zarozumiał :-p
      ale że na stałe wylądujecie Miska?
      To by było piękne!!! tak język straszny :-O ale to moje marzenie jest.
      u MJ już dawno nie pisałam ale oczywiście ...
      i chyba musze cos napisać.
      buziaki

      Usuń
    2. oby nie na stałe, choć kraj przepiękny.Jak dla mnie trochę za dużo deszczu i ceny kosmos, ale to co widziałam chwyciło za serducho, w czerwcu jedziemy znów. ;D

      Usuń
    3. Mu tez :) tym razem na Lofoty lecim

      Usuń

nie musisz Czytaczu ale możesz ....