poniedziałek, 27 lipca 2015

876. Szczawnica.


Szczawnica,
piękna uzdrowiskowa i zjawiskowo urokliwa miejscówka
z pijalnią wód i kawiarniami w klimacie międzywojnia. moje klimaty.
siedzę przy stoliku z kawką i  ciastkiem i świadomością, że tu siadywał Witkacy.
Pieniny
           człapię, noga za nogą i zaraz będę się czołgać na te trzy korony
końcówka szlaku, ze schodami w pakiecie wykańczająca.
brakuje mi oddechu, łydki też przemawiają ostrzegawczo napięte do granic,
dziewiąty dzień szlaków i rzucania wszystkich sił do ataku.
Wprawdzie nigdy nie lubiłam wykańczać organizmu długim wejściem
pośród lasów, w krzaczorach, za to uwielbiałam skakać po szczytach
 i na te skakanie magazynować siły, ale się skończyło.
Dziś nawet skakanie mnie nie kręci, bo skakanie mi już nie wychodzi.
Ciężko się skacze z nadciśnieniem. ekh już sobie nigdy nie pobiegnę
po szlaku. szkoda.
Z drugiej strony pędzą nas w te góry nastolatki, trzeba im dotrzymać kroku,
jeszcze trzy lata temu to ja ich pędziłam ...
ale jak się ma dziesięć dodatkowych  kilogramów w nadbagażu, to i ciężej.

 Skończyły się włajaże i czas zająć się chałupą z przyległościami
i sobą. i sztuką.

Glina czeka i anioły gipsowe, które przerabiam na drewniane, czekają.
i książki. Dębski, Żelazny, Glen Cook, Kossakowska...
zastanawiam się nad kindlem bardzo poważnie, a w międzyczasie
strzelam po łapach,
żeby nie pędzić do empików i kupować kolejnych tomów Pana lodowego ogrodu.
Jestem analogiczna więc książek potrzebuję jak powietrza do życia. ale.
Kindla też potrzebuję z powodów finansowych i wygody. i gadżetowych skłonności.
Więc na urodziny w sierpniu. kupię sobie kindla do którego
jacek zapakuje mi kilkadziesiąt tytułów. już gotowych.
Moja praca zaspakaja moje techniczne potrzeby i wygodę
komputery, drukarki, sprzęt grający, sprzęt świecący - reflektory.
Przyznam, że sobie nie wyobrażam prywatnych zakupów tego wszystkiego,
sprzęt się starzeje szybciej ode mnie.
ale kindla sobie służbowo nie kupię, książki owszem ale kindla nie.
szkoda.
taki żarcik nad potrzebą niespełnioną. a z drugiej strony
czytanie jest wpisane w moje wszystkie zawody, jest koniecznością,
żeby się rozwijać, tworzyć, tymczasem 90 procent zbiorów z których korzystam
 to moja prywatna biblioteka.
Zwłaszcza pięknie wydane albumy malarskie, ale też kolekcjonerska
historia malarstwa i historia sztuki w wydaniach zeszytowych.

Od pewnego czasu zaczęłam książki, wiersze kupować służbowo.
zwłaszcza literaturę współczesną.  zarówno moj dom jak i biuro
w teatrze zawalone są książkami. za drogi to gips na prywatę.
dlatego mogę sobie pozwolić na piękne wydania Jacka Dehnela
czy Tokarczuk, czy wiersze dla dzieci, bo to małe dzieła sztuki.
 i fajnie.
a teraz kontynuacja wysiłku w postaci szybkiego marszu po polach
z Erną.


5 komentarzy:

  1. odkąd mam czytnik, przestałam się bać, że skończę książkę i nie będzie co czytać (w drodze, w hotelu itd)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. no i czekam na takie wpisy)))) mam pewnośc co do kindla i targać książek nie trzeba... mam to samo w podróż, wyjazdy biorę kilka, czasami źle trafię, czasami mi szkoda targać czasami za gruba czasami za ciężka...

      Usuń
  2. Też mi się marzy, kindelek znaczy.
    Ale, ale - byłaś w górach?!
    A ja, nieobecna w netach, nic nie wiedziałam!
    No i kiedy się na szlaku spotkamy, hę?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. no tak ))) nie martw sie Al ja jestem w górach rok w rok, albo i dwa ))) zawsze w lipcu ))))
      za rok tez planuję więc ... w czerwcu się umówimy !!
      fajnie, ze czasami sie odzywasz... może częściej bądz obecna )))

      Usuń
    2. To koniecznie się w czerwcu odezwij na priv!!
      Wakacje mną miotają - to tu, to tam, i raczej z dala od elektronicznych zabawek.
      Ale myślą jestem obecna:)
      Ściskam!

      Usuń

nie musisz Czytaczu ale możesz ....