piątek, 10 lipca 2015

jak co roku...w lipcu postowa posucha ))))

... jak co roku klik
kopiuj
wklej...

Wysypałam piasek z walizki, otrzepałam sandały i z żalem wepchałam do pralki, 
pachnące śródziemnomorską bryzą 
odzienie.
(WRRRÓĆ ...
OTÓŻ NIE ŚRÓDZIEMNOMORSKĄ TYM RAZEM
TYM RAZEM OCEANICZNĄ BRYZULĄ GIGANTEM !!!!
Za parę godzin włajaż, włajaż kierunek góry, 
z ciuchami wyjętymi z pralki, które dosuszę na miejscu...
 
...
z prędkością światła przeleciałam przez blogi, które czytam
zrobiłam przelewy
odczytałam pocztę
załatwiam sprawy służbowe... no prawie

i
Szczawnica raz.

5 komentarzy:

  1. Nie tłumacz się. Odpoczywaj :D

    OdpowiedzUsuń
  2. ale masz FAJNIE ....odpoczywaj ....ja robię ogrodzenie :)))))))))))

    OdpowiedzUsuń
  3. W poprzedniej notce obiecałaś opowiedzieć horror... no ale OK. Szczawnica, jak mniemam, już nie samolotem. Czyli szerokiej drogi i dużo słońca życzę.

    OdpowiedzUsuń
  4. Słońca! W sandałach, w plecaku na nosie! :))

    OdpowiedzUsuń
  5. W tym upale to nawet Szczawnica nie robi na mnie wrażenia, tylko obszary okołobiegunowe. Baw się, smaż się:-)

    OdpowiedzUsuń

nie musisz Czytaczu ale możesz ....