środa, 16 sierpnia 2017

systemy.

Systemy i procedury w kraju tutejszym są.
i tyle.  
Od piątku trąbią o Suszku, 
system ostrzegania kryzysowego,
czy wadliwy? czy dodupy, kto powinien wziąć na klatę odpowiedzialność za dotarcie informacji??
jednostki samorządu terytorialnego??sołtys, starosta?
ostrzeżenie 2 stopnia za mało poważne dla starosty,
żeby zamykać obozy harcerskie? bo ich dużo,
ostrzeganie telefoniczne a w lesie nie ma zasięgu?
CO TO JEST?
Ostrzeżenie IMGW było, aplikacje w telefonach śledzące burze na bieżąco są, system ostrzegania poprzez aplikacje jest, 
Goprowcy uczą dzieci, która prognoza pogody jest najlepsza
 i jakie to WAŻNE. że nie wychodzi się w góry bez uprzedniego sprawdzenia warunków i podają aplikacje.
 Woprowcy, że nie wypływa się na jezioro bez konsultacji z aplikacją pogodową a już z pewnością nie lekceważy migania systemu ostrzegania, który pojawił się na Mazurach, po białym szkwale.
Dziś jest dużo możliwości i dostępnych aplikacji, żeby bezpiecznie
korzystać z przyrody. Zwłaszcza, kiedy zachodzą w niej coraz częściej tak gwałtowne zjawiska, trąby powietrzne, wichury...
Tłumaczenie, że w lesie, w obozie nie było zasięgu, żeby sprawdzać prognozy... że nie dotarły komunikaty o zagrożeniu, 
kto dziś tak ryzykuje, się pytam? kto mając dzieci pod opieką odcina się od świata i informacji???
Obozy harcerskie, proszą bardzo ale miejsca przystosowane, 
kompatybilne z technologią XXI wieku, z możliwością ewakuacji
do pobliskiej murowanej szkoły, przed armagedonem!! 
nie w trakcie i na litość boską jakiś przepływ informacji.
WYOBRAŹNIA i dmuchanie na zimne. 
Sama wyprowadzam dzieci w góry, bierzemy przewodników
górskich na ciężkie szlaki, konsultujemy wyjścia z goprowcami, 
bo nie ma żartów. nie ma negocjacji z przyrodą
a dobrymi chęciami piekło jest wybrukowane. 
Przeżyłam burze w wysokich Tatrach, widziałam pioruny na łańcuchach, umarłam ze strachu ...

Odpowiedzialność i dostosowanie do signum temopris.
...







8 komentarzy:

  1. Bo tam nie ma zasięgu. A obozy mają być w ekstremalnych warunkach, inaczej nie byłyby obozami harcerskimi. Sama na takie wyjeżdżałam. Cóż... żal dziewczynek. Serce ściska. Ale... zwróć uwagę,że nawet w domu można zginąć... Pewnych sytuacji nie przewidzisz w 100%.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. może juz czas skonczyć z takimi obozami...gdzie nie ma zasięgu...usprawnic system, reaogowania zwłaszcza, były ostrzeżenia mozna było dzieciaki ewakuowac... kiedy Ty jeździłaś zwyczaje pogodowe chyba były nieco inne i o tym piszę, o braku dostosowania przy takiej technologii.

      Usuń
    2. Ale dlaczego? Właśnie w tym jest cała frajda - z dala od cywilizacji. Taki hart ducha, wdrażanie do samodzielności. Osobiście uwielbiałam te obozy. Zresztą, kto raz posmakował, ten chciał jeszcze. Każdy obóz , to również różnego rodzaju szkolenia, jak się zachować w skrajnych sytuacjach. Te dzieciaki też zostały przeszkolone, dzięki temu tak mało było ofiar. Szkoda,że w ogóle były ofiary. W miejscowościach, w których był zasięg też zginęli ludzie. Na drogach i ulicach też giną w wypadkach, giną nad wodą, giną w górach itp...
      PS
      A zwyczaje pogodowe były również skrajne. Przeżyłam burzę i podtopienie w Bieszczadach. Trzeba było ewakuować obóz...

      Usuń
    3. Dzieci mogły być bez telefonów i internetu, takie mogło być założenie, owszem. Ale ktoś z kadry powinien ten dostęp mieć i się orientować. Można by wtedy podjąć decyzje o ewakuacji wieczorem.

      Usuń
    4. w pełni się zgadzam z Anią i o tym piszę w swoim poście.
      Może i zachowały się wzorowo ale traumę będą miały do końca życia !!!widziałam dziś ich relacje...przerażające.

      Usuń
    5. DD jest różnica między oberwaniem w domu, gdy zabezpieczysz się jak możesz, zejdziesz do piwnicy, żeby przeżyć, gdy przyjdzie tornado ale już nie uratujesz dachu...albo i domu, jest różnica, gdy kataklizm przyjdzie do Twojego domu a tym, ze organizując obozy dla dzieci, za których życie i zdrowie odpowiadasz, odcinasz się od informacji, która być może uratuje ich życie.

      Usuń
  2. I tak, i nie. Czesciowo zgadzam sie z Toba, bo nie ma usprawiedliwienia i tlumaczenia sie wola boza, jest odpowiedzialnosc za dzieci powierzone opiece. DD ma tez jednak racje, bo nie po to dzieciaki jada uczyc sie survivalu, zeby wisialy na telefonach. Tutaj jednak zawinilo nadlesnictwo, na terenie ktorego byl oboz, ze w pore nie ostrzeglo o nadchodzacym neibezpieczenstwie. Ale sama widzisz, co dzieje sie, a raczej nie dzieje PO kataklizmie, opalanie brzuszka, defilady-srady, bankieciki, a ludnosc bez pradu, wody i dachu nad glowa.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ja zadaje pytania i się głośno zastanawiam czy w XXI wieku tak przygotowane obozy bez kontaktu ze światem mają rację bytu, oby nie.surwiwal surwiwalem ale są trupy dzieci ...

      Usuń

nie musisz Czytaczu ale możesz ....