środa, 20 września 2017

o kaszubach i capie.

Odpychanie się nóżkami obleczonymi w różowe gumiaki od łachy piachu na brzegu jeziora
i jednocześnie trzymanie się rowerku wodnego w jedynym przyzwoitym  ubranku (spodnie)
jakie się ma na tej wyprawie, zostało zakończone wpierdoleniem się do wody popas. atakiem.
Co ja mówię, spazmatycznym atakiem śmiechu z popuszczeniem(w zasadzie i tak stałam w wodzie popas) sparaliżowaniem i osłabnięciem od tego ataku, że do rowerku trudno się było wgramolić.
Cóż było robić ? przebrałam się w ... śpiochy i spędziłam w nich urocze chwile na jeziorku a potem
 z rozpędu na imprezie. gdyż spodnie mi nie wyschły.

Podobno za rok wszyscy na tym wyjeździe integracyjnym obleką się w śpiochy
na imprezę wiczorną pod wiatą.
Tadam.
Nie no na razie z kozy rezygnuję, później opiszę historię z kozącapem.
spieszę się do placówki.

**
Podobno nadciąga powietrze polarnomorskie kurwusia i niechtiszlag. się przekonamy rychło.
A niusem jest, że biedroń  już włączył kaloryfery.
Wiem to, bo wczoraj w teatrze nie trzeba było ubierać kożucha i kozaków ze skóry niedźwiedzia...
Już dwa tygodnie temu zażądałam stanowczo włączenia ciepła w naszej chałupie
ale zostałam olana i temperatura osiąga zawrotne 17 stopni w maksie (!!!)
Zamarzam we własnym domu i jeśli nabędę się gila z zapaleniem płuc do spółki,
to tylko w chałupie, tylko we własnym  domku tylko tu tu tu.
 i to będzie wina Naczelnika  lenia i głuchego osła.
Tymczasem w ogrodzie jakoś tak się ciasno zrobiło,
 maliny porosły do dwumetrowych krzaczorów w każdym kącie, trawa popas się rozpuściła
 i jeszcze jabłoń obłożona jabłkami ponad miarę iże zaraz trzaśnie, oraz piczki lecą z drzew nadgniłe.
A ja nie nadążam z malinami. każdego dnia dochodzą i gniją na krzakach, jeśli w porę nie zerwę.
a ja nie zrywam, bo czasu nie mam. Czasami obfitość przeszkadza.
[zrobię kilka słoiczków soku a resztę zmiksuję i do zamrażalnika. w postaci musu.
ziuuuu]

***
Jest dziś znaczy środa a wczoraj nastąpiło uruchomienie pompy ciepła i można
 po chałupie pląsać z gołą dupą w zasadzie. pranie schnie jak należy
i jest cudownie. pa.



13 komentarzy:

  1. W śpiochy powiadasz? Ale to nie ten strój łosia? Gdyz wizja zaiste to przepiekna: łoś w rózowych gumiaczkach na rowerku wodnym!!! :}

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. no powiem Ci, że o łosiu myślałam poważnie ale bóg nade mna czuwał i wzięłam noemalne śpiochy owszem z kapturkiem owszem w konwencji świątecznej ale nie łosia matko dopiero by było na imprezie...

      Usuń
    2. Na 100% nikt z uczestników by tego nie zapomnial do konca zywota :D

      Usuń
    3. owszem owszem samo zagajenie, że tak by mogło być wzbudzało wiadomoco ;-))

      Usuń
  2. Różowe gumiaczki widziałam :) u nas maliny już się wyczerpały, ale liczę na to, że w przyszłym roku będzie ich więcej :) przerabiaj zatem i miej dobry czas w cieple.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. to i śpiochy wiedziałaś he he
      moje maliny późne są i teraz mamy wysyp straszliwy
      w ten łikend robimy zbiry piczek niech dojrzewają już zerwane.
      wzajemnie Margo

      Usuń
  3. Przepraszam, COOO leci z drzewa nadgnile? Intuicja mi podpowiada, ze nadalas te nazwe jakiemus owocu, ale za nic sie nie domyslam, jakiemu.
    My sobie grzejemy jak chcemy, mozemy grzac latem lub nie grzac zima, wszystko w naszych rekach (i portfelach). Nikt mi nie bedzie niczego narzucal i czekal az poranna temperatura costam costam, zeby odpalic grzanie. ;) Fajnie mam, co nie?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. brzoskwinie ))))) Baśka zgadła
      oraz my tez grzejemy kiedy chcemy tylko Naczelnik mnie nie słucha i oszczędza ...
      żebym ja za dużych rachunków nie płaciła ;))

      Usuń
  4. Że też nie widziałam... ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. no powiem Ci, że koledzy i koleżankowie się turlali...
      niegodziwcy...

      Usuń
  5. hyhy widziałam na fejsie, w takich śpiochach to można nawet do dochtora albo na wieczorną mszę iść, nie cuduj ;)

    OdpowiedzUsuń

nie musisz Czytaczu ale możesz ....