Wytrącenie z nawyków, zwyczajów, przyzwyczajeń i monotonii dnia, a nawet dni, poprzez nagłe zdarzenie. Czasami trzeba stanąć na krawędzi, żeby zobaczyć. Same Zdarzenie bywa nieprzyjemne ale skutki już w pewnym sensie odwrotnie. Ludzie płonący dużym płomieniem zwyczajnie szybciej się spalają. Taki banał ale trzeba sobie przypominać. Trzeba oszczędzać energię i rozsądniej ją wykorzystywać. Mądrzej jest ją wykorzystywać na fajne sprawy, i dobre rzeczy. Lepiej robić mniej i mniej spektakularnie ale z pięknym skutkiem. Lepiej widzieć więcej i uważniej, lepiej cieszyć się każdym dniem, zdejmując z niego nadmiar obowiązków. a starać się zamienić je na przyjemności. na rzeczy, które sprawiają przyjemność.
Już trzeci tydzień nie bywam w szkole... jutro pierwszy dzień i od razu młócka ośmiogodzinna.
Czuje się nieswojo a tymczasem pięta mnie boli a ból jest rwący, że nie mogłam spać. Jakby sobie coś uszkodziłam, naciągnęłam?? źle stąpnęłam, stąpałam? but mi się połamał(pękła podeszwa) i krzywo chodziłam?nie wiem co jest grane. Kuśtykam sobie i jak tak dalej pójdzie, to może się dokuśtykam do chirurga. .. i już nie dopada mnie przerażenie, że matkobosko co to będzie, jak mnie nie będzie. już wiem, że nic takiego się nie stanie. a priorytetem jest moje zdrowie i samopoczucie.
Ja muszę mieć siły, żeby kopać się z koniem. Tylko czy muszę? kopać się z koniem?
Myślę o medytacji.
Służba zdrowia wprowadza elektroniczny system zwolnień i takim oto sposobem po chorobie nadal nie mam zwolnienia w jednym zakładzie pracy. Nie dotarło. Nie można wypisać metodą tradycyjną, bo wisi w systemie.
Niby wszystko jest cacy, niby ma być szybciej ale schody się zaczynają, gdy lekarz starej daty i nieobyty komputerowo[a także zakręcony jak słoik] oraz gdy pacjent ma kilka miejsc pracy...
śmiech i konstatacja, żejakzwykle.
Tylko pozostaje mieć nadzieję, że to złe dobrego początki?? na razie z 40 minut czasu spędzonego u lekarza 15 poświęcono mnie a 25 komputerowi.
Intensywne przeżycia potrzebne mi są jak powietrze, spektakl w moim teatrze falą smutku uderzył w samo serce. Takie spektakle mnie powalają, rozpieprzają na kawałki, uniemożliwiają oddychanie.
I stawiają do pionu.
Przypominają o sensie życia.
Sztuka odrywa mnie od siebie. Pozwala zapomnieć, że coś czai się za rogiem albo we mnie.
Gdyby nie takie oderwanie można by zwariować, zatracić się w sobie i przestać żyć, chłonąć, poznawać. patrzeć na innych, pomagać, współistnieć.
Czyli wracam do punktu wyjścia, zdefiniowanego setki wieków temu, wracam do harmonii.
Potrzeba harmonii dominuje.
No to dwie wiadomości-dobra, ze możesz zwolnić i druga...a może to od zjazdów?dopóki noga była w bucie narciarskim, to o.k, ale jak wyszła, to się zbuntowała? osiem godzin...brrr , ale niedługo wiosna i ferie? zdrowiej,ale oszczędzaj i nie kop się z koniem:) nie warto!
OdpowiedzUsuńwiosny oczekuje jak zbawienia ale puki co zimnica i mrozy i w ogóle minus dziesięć brrrrr
UsuńU nas tez niby wszystko skomputeryzowane, ale... zwolnienie dostajesz do reki, komputer sam je drukuje. No i lekarze zajmuja sie pacjentami, a papierkami i obsluga komputerow ich sekretarki, one nawet recepty wypisuja(drukuja raczej).
OdpowiedzUsuńnajważniejsze sprawy człowiecze u was są człowiecze i człowiecze pozostana a w kraju tutejszym wiadomo.
UsuńO tak. Harmonia to słowo klucz. I spokój. We mnie. I pokora k wdzięczność i miłość. Poza tym szaleje sztorm, ale jak jest balans, wszystko można znieść. Albo jakoś tak.
OdpowiedzUsuńracja i racja i racja. harmonia, spokój i balans - święte trio )
UsuńPowiało nostalgią... teatralnie aż zazdroszczę, zdrowotnie życzę zdrowia. Teatralno kochana, trzymaj się tam, to wszystko złe minie :* przytulam
OdpowiedzUsuńI ja przytulam.
Usuńi ja przytulam i wszystko przemija nawet najdłuższa żmija ...
UsuńWlasnie: NIC sie nie stanie, jak Cie nie bedzie bo pójdziesz do lekarza. Bedzie za to zdrowa noga :)
OdpowiedzUsuńnic sie nie stało polacy nic sie nie stało la la la
UsuńWszyscy mamy wrażenie, że stoimy w centrum wszystkiego, trzymamy w garści pęk sznurków, na których zawieszone są Mars, Neptun, Pluton i kilka pomniejszych i bez nas wszystko runie na łeb, na szyję. A potem przychodzi chwila prawdy. I życie toczy się, mimo tego że leżymy w łóżku, a sznurki poplątane i pozrywane ktoś przypadkowo wkopnął nam pod łóżko tuż obok nocnika i przydepniętych kapci...
OdpowiedzUsuńusmiecham sie do tej wypowiedzi, przez zacisnięte gardło. boleśnie prawdziwe.
Usuńmoja lekarka wysyła elektroniczne ale też drukuje i wręcza pacjentowi
OdpowiedzUsuńmoja tez powinna ...ale jej nie zawsze wychodzi ;-)
UsuńI bez nogi można żyć:-) i bez serca też. Trudno jest żyć bez głowy, a więc noś czapkę. Tak naprawdę jesteśmy trybikiem w maszynie, który łatwo można wymienić na nowy. Ponieważ zabrzmiało trumiennie, proponuję wspólne śpiewanie optymistycznej piosenki: Lecz dopóki jesteś sobą lepiej ci niż bez, ważną jesteś wszak osobą żeś w ogóle jest!
OdpowiedzUsuńMasuję nóżkę!
wspólne śpiewanie mnie zachęciło, odstresowało i rozweseliło ale ja zawsze lubiłam i uwielbiam nadal. :-) Dziękuję
Usuń