piątek, 8 lutego 2019

za mało.

PrawieWiosennie się porobiło u nas. Śnieg znikł był i wylazło to i owo, jak to na przedwiośniu.
Najbrzydsza pora, to przedwiośnie, kiedy gówna na polach, trawnikach i we własnym ogródku rozmarzają. Zapach jak podczas nawożenia gnojówką a estetyka idzie się bujać, ostentacyjnie.
Troszkę pomrozi nocą a w dzień siedem na plusie. niby dobrze, bo piniondz się nie pali w piecu
ale brzydko. Uporczywy brak słońca i wieje. Czyli taki marzec na pograniczu z kwietniem, tuż przed
wywaleniem zieleniny. bleee
Organizm mi oszalał. Nic nie cieszy a wszystko rozczarowuje.
Niski poziom endorfin powoduje same rozczarowania i myśli samobójcze. Zmęczenie.
Kiedyś imprezy, rozmowy, spotkania z przyjaciółmi, solarium, zakupy, kino...
orbitowanie w dżakuzach, pływanie w deszczu, śniegu...
Dziś nie mam na to siły i czasu. Szkoda.

I tak sobie myślę, że te wyjazdy, to za mało. Za mało robię dla siebie na co dzień.
W życiu nie może chodzić głównie o znieczulanie.
Nie może chodzić o zajęcie łepetyny samymi istotnymi sprawami, mniej istotnym, ruchomymi obrazami (Netflixu zło wcielone),
nie powinno chodzić o przeżywanie samych tylko kardynalnych spraw.
Robienie czegoś megaważnego  ojejku jejku . Owszem tak!!!
ALE czy przypadkiem inna umiejętność nie okazuje się istotniejsza??
Trzeba też umieć sobie odpuszczać.Trzeba ODPUSZCZAĆ. umieć nie robić NIC. czerpać szczęście
 z BYCIA. (proszę mnie kopnąć pod stołem, gdy zacznę popadać w gówniano mentorski ton w dodatku gadać oczywistości dla idiotów)
Gdy jesteśmy wypoczęci, zrelaksowani, szczęśliwi lepiej przechodzimy porażki, rozczarowania. choroby. A w ogóle jakie porażki?? jakie rozczarowania ?? jakie choroby??

Coraz częściej myślę, że cała ta robota mnie wysysa. wyciąga ze mnie życie. zdrowie. emocjonalnie rujnuje...całe to życie aktualne mnie rujnuje...pojawiły się miażdżące wątpliwości.
Wyraźnie czuję, że zbliża się przełom. Adzietam zbliża, WISI tuż nade mną od wielu lat.
A ja udaję, że nie widzę.
Nie chce mi się walczyć o lepsze. O lepsze oceny, rywalizować. Uczestniczyć. Gdy wszystko
spełza do gównianego poziomu. Ludzie żrą w teatrze, w filharmonii.
W antraktach włączają telefony, sprawdzają fejsy...robią foty... nie przeżywają, nie uczestniczą,
misterium stało się obcą formą.  Mam przed oczami taki obrazek z internetów, gdy podczas audiencji
u papieża przejeżdżającego pośród tłumu wyznawców, wszyscy mają wymierzone w niego telefony a tylko jedna starsza kobieta PATRZY na niego swoimi oczyma. Stara się zapamiętać tę chwilę i przeżycie. Signum temporis.
Młodzi ludzie ślizgają się po wierzchu, nie wnikają, nie dociekają. Cywilizacja obrazkowa.
Pojawia się i znika. Zdjęcie, życie, zdarzenie.  Pojawiliśmy się i znikniemy.
Niech tylko ktoś wyłączy wtyczkę.


  Tak wiem, pierdolę oczywistości i wybebeszam się niepotrzebnie. a tu łikend.
Przepraszam. 










14 komentarzy:

  1. Otoz nie pierdolisz nic a nic, masz slusznego, a cale to zycie jest po prostu do dupy i nic nie uklada sie po naszej mysli. Jestesmy spoleczenstwem straconym i skazanym na zaglade. Slusznie zreszta.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pantero otóż widzę, że sie rozumiemy bez słowa )))))

      Usuń
  2. Dobrze jest się wygadać, miej dobry weekend :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. owszem nawet wywalić... czasami ))0 i Ty odpoczywaj czasami od tego szału twórczego

      Usuń
  3. etam, po to jest blog, Twój blog, Twoje życie, dla siebie piszesz, nie pod publiczkę.
    Dawniej były pamietniki, teraz sa blogi
    Dbaj o siebie ♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dla siebie pisze ale publiczność mnie ...podsumuje ))))

      Usuń
  4. Mentorz. Na zdrowie. Może ktoś, kto potrzebuje, usłyszy. Odpuścić, let go. Ta mówią mądrzy. Tak trzeba. Ja też pier... o higienie psychycznej w wkołomacieju. Do siebie raczej, niż do innych. Mentorz sobie 😍

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. no właśnie do siebie głównie pierdole do siebie z choojowym skutkiem raczej...echh

      Usuń
  5. od dawna wiem, ze na zdrowie to fizyczne i psychiczne takze , to najbardziej szkodzi zycie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. no niby też, to wiem ale jakoś tak muszę sobie coraz częściej przypominać...

      Usuń
  6. Jak ja się cieszę że nie muszę wstawać wtedy kiedy muszę i robić to co mi inni każą - robić to co się lubi, to co się chce - to się nazywa szczęście. Nie zawsze kasa się zgadza, ale wolę sobie czegoś odmówić niż zapieprzać między ludźmi którzy doprowadzili mnie do skraju załamania nerwowego

    OdpowiedzUsuń
  7. czyli jesteś ogólnie wkurwiona na życie, to witaj w klubie ;) pisz pisz

    OdpowiedzUsuń
  8. A gadaj bo to zdrowsze niz tlumienie w sobie.
    Ja tam rzucam wszystkim co sie tylko daje:))) Jak sobie uleje to mi lzej na duszy.

    OdpowiedzUsuń
  9. Też widziałam to zdjęcie starszej pani, patrzącej na papieża.

    Na studniówce byłam chyba jedyną mamą, która ocierając łzy ze wzruszenia, rozdawała uśmiechy wszystkim tańczącym uczniom. I, co niesamowite, przy kolejnych okrążeniach coraz więcej uczniów patrzyło mi w oczy i uśmiechało się do mnie. Znajomych i nieznajomych. Szukali kontaktu z człowiekiem. Chcieli widzieć, że ktoś ich podziwia. Bo oprócz mnie na widowni były same telefony komórkowe. A młodzi tańczyli przecież dla siebie i dla rodziców. A rodzice się pozasłaniali...

    OdpowiedzUsuń

nie musisz Czytaczu ale możesz ....