przeglądam, przymierzam, szukam, wybieram się na zakupy.
przy okazji odkładam, oddaję, zamykam w skrzyniach na potem.
drapię koty za uszkiem i odprawiam kłótnie z Lucyną, niestety buraki przepadły...
podlewam, gdy nie pada, zrywam i zjadam. szukam słojów do wiśni, bo wiśnie owszem nie gniją,
nie pękają wręcz przeciwnie są słodkie i za chwilę zostaną zerwane i zalane specjalnie przygotowanym bimbrem zdestylowanym ze sfermentowanego wina wiśniowego(wino wyszło nam tylko raz). obudzam się zbyt wcześnie i wściekam na te pociągi nad morze. na tego koguta co drze ryja pod moim płotem. i sukę sąsiada. czekam na przesyłki. czytam Bator a wczoraj pakując bibliotekę naszą teatralną w kartony(szykujemy się do kolejnego remontu)
znalazłam Dana Browna, którego ktoś przyniósł, a wziął coś dla siebie, dobrze to działa u nas.
ludzie przynoszą książki, my ustawiliśmy na foyer pokaźną biblioteczkę i każdy może dodawać i odejmować.
w każdym razie już jest tradycją, że jakiego Dana Browna połykam w czasie wakacyjnych wyjazdów.
myślę o naszych wakacjach z coraz większym apetytem ale i niepokojem. obserwujemy sytuację zarazową.
w kraju tutejszym rośnie i nieco maleje ale cały czas bardzo jest.
na Bałkanach różnie. Czarnogóra, Bośnia i Hercegowina chyba, zażądały testów.
nas interesuje Słowenia i Chorwacja. nie można być pewnym co się wydarzy...
to odbiera radość z wakacji, niczym nie zmąconą, jak to bywało do tej pory.
martwi mnie, że czas tak szybko tyka, już półmetek lata. za chwilę przeleci sierpień.
a ja ciągle myślę, że tak żyć nie powinnam. od wakacji do wakacji.
ps
w sypialni rozstawione walizki, ciuchy na łóżku, na krzesłach poprane, segregowane, na wyjazd,
do prasowania a po środku tego wszystkiego fioletowa mata do jogi na której się odstresowuję.
i zabijam wyrzuty sumienia.
Hmmmmmm... można wjechać, a potem nie wyjechać, albo 2 tygodnie kwarantanny. Wszystko może się zdarzyć. Włochy już zaczynają obostrzenia. To półmetek wakacji, ale nie lata. Jeszce będzie ono ładne. Podobno w sierpniu ma być cieplej powyżej normy dla naszego kraju.
OdpowiedzUsuńA u mnie wiśnie zgniły:(
Jest wakacyjnie i nikt nie myśli o zarazie... Tylko maseczki w sklepach absurdalnie się nie komponują z krajobrazem...
Usuńano właśnie...no trudno co będzie to będzie.
OdpowiedzUsuńwiśnie mówisz, to bym się wkurzyła. u mnie bardzo ładne i dziś i jutro zrywamy, zakupiłam słoje na nie. Od 3 dni nie pada i czereśnie wielkie i dojrzały ale tym razem jem ostrożnie :0