Tak jak przewidywałam, wczoraj wzięłam byłam i zdechłam...
Pierwszy dzień zapierdolu, nawet nie jakiegoś największego ale jednak.... od 8 do 19 w pracach...i mechanik, bo jogę jednak odpuściłam. w obawie, że nie udźwignę. w czwartek sobie popraktykuje w teatrze. A wcześniej tankowanie autka i szybka kanapka z jajkiem na stacji benzynowej, zamiast obiadu. Rano zamiast śniadania banan z kawa, potem sałatka warzywna w szkole. W domu pomidory i cały słoiczek pięknych grzybków prawdziwków w occie mniam. Jedzenie jest drugoplanowe, gdy pracuję intensywnie. i gdy łykam ploty, po 2 tygodniach niebytu w szkole. a jest co łykać hmmm
Poprawność polityczna nas jednak wykończy. prędzej czy później. Zapewniam.
[i gdy uzupełniam ploty w teatrze i papiery, na przykład listy obecności]
Zaginioną butelkę termos, znalazłam na biurku w mojej pracowni plastycznej w szkole ale ładowarki do zegarka już nie...:-( chyba czas zamówić drugą. kurde. nie przejmuję się aż tak bardzo, bo ja w ogóle nie mogę tego robić. się przejmować znaczy).
Tak już mam, że czasem, często? gubię, gdzieś mi znika i albo się znajdzie NIEOCZEKIWANIE albo nie...Całe życie musiałam sobie zabezpieczać finansowe tyły w razie zagubienia drogiego (!!!) sprzętu służbowego, z którego korzystałam i korzystam: Laptopy, przenośny sprzęt grający, odtwarzacze Cd, nagrywarki CD, minidyski, rzutniki, rekwizyty teatralne... do dziś w Teatrze Kana zostały moje rozkładane krzesła, po spektaklu. kolumna odsłuchowa została kiedyś, gdzieś ...i po kolumnie. A laptopa umieszczonego w pięknej torbie postawiłam pod drzwiami teatru, gdy go po nocy zakluczałam i se pojechałam do domu. A mieszkam na wsi. teoretycznie daleko. Pod chałupą sobie przypomniałam, gdy go w aucie nie było. i ZBLADŁAM.
No to co? wracam, co koń wyskocz, znaczy jadę jak szalona.
Po drodze mam wizje zakupu za ciężki prywatny piniądz co to non olet, nowego lapka, ale nade wszystko UTRATY dokumentów, zdjęć, filmów no wszystkiego i co chyba najgorszejsze, wpadnięcia w niepowołane rence, tego wszystkiego...wysiadam z auta, biegnę a tu stoi sobie torba pod tymi drzwiami... i czeka. ufff.
*
W kwestii plastra to Was chyba oszukałam, niechcący, i nie pokazałam, jakie to jest gabarytowe. ale za to zebrałam ciekawe pomysły :-)
|
zdjęcie z czasopisma |
no więc on jest taaaki duży i zrobiony z ponad dwóch tysięcy kartek książkowych. na tym polega recykling. Piękny. I tu pomysł z rolkami wszelkiej maści papierowymi też jest trafiony. Ale mnie zależy na delikatności, miękkości i chłonności, bo planuję malowanie na rolkach. więc to musi mieć szlachetność, i kruchość STAREGO książkowego papieru, pożółkłego w sepii. Wczoraj już poszukaliśmy i przeszukaliśmy szkolną bibliotekę na okoliczność tego działania i dostałam wydanie Boya Żeleńskiego z 1946 roku. i ręka mi zadrżała, że nie mogłam tego zrobić. chyba sie Boyowi upiecze a ja poszukam w teatrze, dyć mam tego sporo. znaczy książek przeróżnych dość złachanych z papierem gotowym do malowania, wchłaniającym farby. w teatrze robimy już takie działania od dawna. co najważniejsze jest też sporo starych podręczników. nieaktualnych kompletnie.
Na koniec o tych kociopsich łajzach.
Maniek jest Terrorystą !!! kocim terrorystą. serio. nad ranem drze się w niezrozumiałych dla nas kwestiach. Wstał i się nudzi, to jest prawdopodobna przyczyna. i żeby nie było, tak długo będzie marudził, pierdział, smędził, czkał, zawywał, aż wstanę ...o 6.00. a mogę pospać do 7, lub ósmej. także dramat.
i Dramat. wiec gdy chcę się wyspać, tak jak dziś, to się barykadujemy czyli zamykamy drzwi przesuwne na dole i trudno. Maniuś śpi zakutany w wełniane pielesze na kanapie. ostatnio. Kotlucynka raczej śpi spokojnie w naszym łóżku, rozwalona w nogach, po mojej stornie łóżka...i Ciri też rozwalona w nogach, po mojej stronie, także dla mnie za dużo nie zostaje...ale się nie skarżę przecież. I dziś nad ranem między trzecią a czwartą kotLucynka postanowiła wkurwiać Ciri. drapaniem w belki i łażeniem po meblach...a Ciri skakała z łóżka na podłogę, i odwrotnie, wydawała dzwięki oburzenia i szczekała.
Serio??
na szczęście zasnęłam jeszcze.
ps
Ściągnęłam na półkę w telefonie, W. Chmielarza. Farmę Lalek. nie znam. ale chętnie poznam. o i jeszcze Kosior Filip czyta Królową Głodu, Chmielarza, to sobie też ściągnę, a co tam, Filip robi ze mną co chce : )
i jest na Storytel Pan Lodowego Ogrodu. Grzędowicza (cztery tomy.) Uwielbiam tę książkę, oczywiście mam w formie papierowej ale z radością posłucham.
W Czułej Przewodniczce podobają mi się odniesienia do filmów, książek, spektakli...i fakt, że autorka uwielbia i często powraca do Godzin, no cusz i ja kocham Godziny i myślałam, że jestem jedyna osobą, na świecie, która mieli ten film i mieli wiele razy. okazało się, że nie tylko. za co jestem jej wdzięczna.
a dekrejszyn wiosenne w takich klimatach u nas i w szkole na sztuce
|
to zdjęcie z internetów |
no i czas zdjąć z drzwi winiec zimowy świąteczny chyba ...