Trudno się wraca. ale zmęczenie intensywnością już podsuwa takie myśli. Pierwszy wieczór po, zawsze jest smutny, bo po gwarze, pojawia się cisza. a nawet pustka, po upale, chłód a po intensywnym zmęczeniu, bezwład. Wracanie do TU jest też zlepkiem sekwencji. I tak jak młodość unika powtarzalności, systematyczności, tak dojrzałość na tym opiera i buduje. Odpoczywa. Unika. Z czasem każda niesamowicie ekscytująca wyprawa zaczyna męczyć.
Jednak u nas Nie może być normy. Norma nie wskazana. Normalnie byśmy mogli odespać, odsapnąć odleżeć, odgnić... wyprać, no to jedno się udaje ale nie w sposób całkowity, planowany. Leje. Od rana leje cięgiem, wczoraj w nocy takoż lałoooo, także nie ma wieszania pościeli na sznurach. niestety.
Jest za to robota od reki. Trzeba zaległości nadrobić i ogarniać 30dzieci. trzeba zawieść psa do veta, bo znów rzyga. znów ostre zapalenie. cztery zastrzyki i tabletki osłonowe. sraczka. smutne psie oczy. i wszystko do prania, jakby było mało. Albo ma coś psina z żołądkiem i jelitami więc czeka ją gastroskopia albo, to nasze niedopilnowanie. Przyszłość rozstrzygnie, po uprzednim przemeblowaniu kompostownika !! oraz wychodzeniu z nią na smyczy. Bardzo pilnujemy, żeby jadła odpowiednio, a tym czasem biegając luzem zeżre co zechce i się wytarza ... no ale Naczelnik ma zawsze rację. To smutne.
***
Dziś raczej spokojna egzystencja:( poza przymusem sprzątnięcia zarzygania :(), zrywanie czereśni, ogarnianie pracowni i donic z kwiatami, tarasowych donic. Za dużo mamy donic w domu. Muszę się rozstać z kwiatami. Może późnym popołudniem paletowe skrzynki uda się zrobić?? podobno ma przestać lać. gotowanie, segregowanie. Patrzę na zasrane okna połaciowe, i mam nadzieję, że ulewa na coś się przyda, poza wypełnieniem beczki na deszczówkę...
Psina moglaby latac wolno pod warunkiem, ze bedzie miala kaganiec, wtedy nie pozre rzeczy znalezionej, ale napic sie bedzie mogla. Cos za cos, jesli kusi ja cos niejadalnego i szkodliwego. Biedne psiatko!
OdpowiedzUsuńZe deszcz pada to dobrze, susza taka, ze wciaz wody za malo. Ale dobre i napelnienie beczki.
o tak biedne, teraz leży plackiem ale choć nie szarpie jej. no i nie ma jedzenia. niestety. Młoda jest i nienażarta, łakoma...nie upilnujesz, a może być wyjątkowo nadwrażiwa, Erna też żarła różne rzeczy ale nigdy nie było aż takich problemów.
UsuńReakcja na powrót domu po podróży zmienia się u mnie z wiekiem. Coraz więcej czasu potrzebuję, żeby się odnaleźć, coraz bardziej nie nadążam :D Ale może to lepiej, niech tak będzie. Psince bardzo współczuję, przesyłam ciepłe myśli.
OdpowiedzUsuńw domu się odnajduję bez problemu i nawet bardziej, niż kiedyś... tylko po wyjeździe dochodzę nieco dłużej do siebie ))) odespać muszę i odleżeć i w ogóle. Na szczęście w domu w miarę czysto i nie trzeba ogarniać. myśli ciepłe potrzebne bardzo :-)
UsuńBiedna Ciri😧 moj dawno niezyjacy ONek hapsnal na spacerze kawałek martwego szczura. Szczur poczęstował się wcześniej trutką, udalo sie urtowac psiaka, ale już do końca życia miał problemy watrobowo- trzustkowa. A pilnowaliśmy!
OdpowiedzUsuńJa deszcze chętnie przyjmę, niestety, nie da się
nie strasz mnie Repo, mam nadzieje, że żadnej podtrutej myszy nie zeżarła...ale nie wiemy. Nadal słaba ale już nie wymiotuje. I tylko pije. Rano ponownie weterynarz i zastrzyki. Ech. Lało cały dzień bez przerwy przechodząc w ulewy na wieczór sie wypogodziło, pranie mi zalega wszędzie ...ale jutro podobno lepiej.
UsuńPrzykre z Ciri. Jak pies cierpi, to człowiek razem z nim. I jeszcze ta niemożność 'porozumienia się" co boli, tylko na wyczucie i doświadczenie weterynarza. Tu akurat wymioty naprowadziły, ale to żadne pocieszenie, skoro to długo trwa.
OdpowiedzUsuńDlatego Beza chodzi na długiej wprawdzie, ale jednak smyczy i nie jest poza ogrodem z niej spuszczana. Pilnuję mocno co obwąchuje. Moi się śmieją z moich fobii, ale ja wiem, że one chronią psa. Mało to zwyrodnialców, co to po rowach kiełbasę naszpikowaną gwoździami lub trucizną rozrzucają?
Beza niedawno miała odparzoną skórę pod ogonem, bo tam miała gęste futro i w tych upałach , kiedy leżała, skóra nie oddychała. Porobiły się strupy- tydzień trwało ( pod futrem nie było tego widać) zanim doszliśmy, dlaczego siada, zwija się w stronę ogona i cierpi. Myśleliśmy, że to gruczołu około odbytowe zapchały się ( ona miała już te przypadłość, teraz ma ekstra dietę). Weterynarz wygolił futro ( nie odebrało jej to urody) pod ogonem i lata z "gołą pupą" ale za to oddychająca oraz zdrową. A wyleczyliśmy ją zastrzykami i oxykortem.
Takie psie przypadki, niestety.
Oby Ciri szybko z tego wyszła, a Wam humory powracały.
Ciri powoli się stabilizuje, noc przespała w miarę spokojnie, bo wieczorem nie mogła sobie miejsca znaleźć i po schodach ledwo chodzi ... dostała kolejne 4 zastrzyki, jutro kolejne ...
Usuńi pewnie cały tydzień nam zjedzie na szarpaniu jej do weta. no cóż juz wiemy, że musimy bardzo uważac. Albo ma mega delikatny żołądek i osłonowe będzie brała cały czas ...
Mamy podobny problem z labradorką Emmą, jak pójdzie w długą, możesz w ciemno szukać panny przy kompostowniku, a potem rzyga jak kot. Nie pocieszę Cię, Emiś ma 6 lat i nadal się nie nauczyła, że polowanie na nogę od brokuła jest szkodliwe.
OdpowiedzUsuńano właśnie chyba mamy podobny kłopot...plus upolowane przez koty myszy ! tylko Ciri rzyga, ma rozwolnienie i jest z nią kiepsko. ...ech
Usuńnadrabiam i układam w główie... buziaki
OdpowiedzUsuńże w głowie... raju
OdpowiedzUsuńmam nadzieję, że będziesz miała wreszcie czas dla siebie buziaki
Usuń