czwartek, 30 maja 2024

Litwo ojczyzno moja.

Najpierw doczolgalismy się raźno do Warmii i klimatycznego Reszla Franciszka Starowiejskiego. Chciałam wypić kaswkę na rynku ale Nzczelnik popędzał. 

I potem się okazało że i BARDZO DOBRZE



Mijaliśmy też św Lupke czyli sanktuarium  św Lipka ale tym razem rytualnie nie kleczelismy.

Zdjęcie w biegu czyli z auta, bo Naczelnik był głodny i stęskniony. 

Za Mazurami i Czarnym łabędziem 


No i się stało 



Pomimo że wnętrza tego miejsca uwielbiam zjedliśmy i wypiliśmy na tarasie 






Pomoczke z okrasą, zupę szczawiową z pokrzywą I pierogi leśne czyli z grzybami i truflami zjadłam ja


No i pognalismy w ostępy litewskie...tak byłam najedzona i już zmeczona goroncem i wrazeniami, że zaspałam...przespałam granice. A potem już było tylko gorzej znaczy podróż nam się zmaterializowała w postaci 14 godzin. 😯😅😱😱😱

Dupa mi odpadla a nogi spuchły ale za to kolacja na starówce  była wspaniałą.







Sałatka z krewetkami, sałatka z kurczakiem, tatar z jajkiem sadzonym I jakieś spoliczkowane Biedne zwierze...

Śpimy w hotelu co to ma okna też w suficie i rano jest bardzo jasno, kurewa za jasno, że spać nie mogę...będę tu chodzić na królika. Zaraz sobie wyjdę na papieroska w piżamie...a potem zniadanie i ziuuuu