Najpierw doczolgalismy się raźno do Warmii i klimatycznego Reszla Franciszka Starowiejskiego. Chciałam wypić kaswkę na rynku ale Nzczelnik popędzał.
I potem się okazało że i BARDZO DOBRZE
Mijaliśmy też św Lupke czyli sanktuarium św Lipka ale tym razem rytualnie nie kleczelismy.
Zdjęcie w biegu czyli z auta, bo Naczelnik był głodny i stęskniony.
Za Mazurami i Czarnym łabędziem
No i się stało
Pomimo że wnętrza tego miejsca uwielbiam zjedliśmy i wypiliśmy na tarasie
Pomoczke z okrasą, zupę szczawiową z pokrzywą I pierogi leśne czyli z grzybami i truflami zjadłam ja
No i pognalismy w ostępy litewskie...tak byłam najedzona i już zmeczona goroncem i wrazeniami, że zaspałam...przespałam granice. A potem już było tylko gorzej znaczy podróż nam się zmaterializowała w postaci 14 godzin. 😯😅😱😱😱
Dupa mi odpadla a nogi spuchły ale za to kolacja na starówce była wspaniałą.
Sałatka z krewetkami, sałatka z kurczakiem, tatar z jajkiem sadzonym I jakieś spoliczkowane Biedne zwierze...
Śpimy w hotelu co to ma okna też w suficie i rano jest bardzo jasno, kurewa za jasno, że spać nie mogę...będę tu chodzić na królika. Zaraz sobie wyjdę na papieroska w piżamie...a potem zniadanie i ziuuuu