zdjęcie z grudnia2018. i teraz wygląda tak samo.
Nigdzie dziś nie jadę na letnich oponach.
Zdechły wszystkie kwiatki w donicach, komarnice bujne, dziś trzeba wstawić donice z hortensjami do obory...trupy zielone pozbierać. Poza tym przygotowuje różności naturalne na wianki zimowe. Niby biało i ładniej, to nie ma się co pieklić. Gdyby nie mus dojazdu do pracy w mieście, śnieżna zima byłaby radosna i zdrowsza. Z małą domieszką mrozu, tak pięć na minusie dałoby się przeżyć. Jestem piewcą tej teorii od lat. Ale też od lat nie ma śniegu i mrozy zelżały. za to nadal występuje zjawisko szklanki. I mam nadzieję, że tylko dziś i jutro taki mróz a potem odpuści. Wywlekłam płaszcz zimowy.
Gdy tylko spadnie śnieg moja depresja listopadowa znika. Serio. I jeszcze słońce świeci zazwyczaj do kompletu. Nie to, co ostatnie dwa dni, gdy pizgało zimnem, że rence iuszy odpadały, bez czapki i rękawiczek. Świąteczne klimaty są dobre na każdą depresję, wpędzają w dobry nastrój.
Łękuk 2018
hotel w Giżycku 2018
(włosy mam takie krótkie ))
Nasza wyprawa między świętami a nowym rokiem na Mazury. Bez śniegu. Nie było w Łękuku, ani ani w związku z tym nie było biegówek i sanek. krajobraz był smutny. ale wyjazd udany.
Chałupa w 2018 po wszystkich remontach, pierwsze świąteczne odsłonienie.
Wczoraj podczas dwugodzinnych warsztatów jogowych, w nowym miejscu, fajnym zresztą, ODPADŁAM.
Była Yin Joga czyli pozycje rozciągające głównie. Na miękkim kocyku z wałkami, podusiami w aurze świec o zapachu jaśminu i bawełny, praktykowałyśmy w pierwszej godzinie a w drugiej godzinie miałyśmy savasane ze snem jogowym. Pierwszy raz w życiu głos joginki mi uciekał a słyszałam tylko muzykę. Zasypiałam? traciłam kontrolę...i było mi dobrze.
Będąc w aquaparku uzupełniłam wiedzę w temacie przeróżnych zabiegów, wanna z borowinami, masaże, pilingi. sauny. Postanowiliśmy korzystać. Przynajmniej raz w miesiącu. Zamówiłam dużo przytulnych kosmetyków zimowych w Ministerstwie dobrego mydła, czekoladowo piernikowych sztyftów, olejków do masażu, destylatów i kul do kąpieli cynamonowych, czekoladowych, nagietkowych, miodowo owsianych ... rano czekając na ostatnie Śniadanie Mistrzów Marcina Mellera piłam pierwszą herbatę świąteczną
ps
w Tunezji koniecznie musimy się wyprawić na dwa dni na SAHARĘ.
Yin joga z nidrą najlepsza, u nas na razie raz w miesiącu, za to w niedzielę rano. Wspaniałe uczucie po takim poranku.
OdpowiedzUsuńja w tej chwili praktykuje w dwóch miejscach, w obu raz w miesiącu jakieś warsztaty ale ta joga, to jest na obecny czas dla mnie najlepsza, też będzie raz w miesiącu.
UsuńU mnie na widok sniegu wszystko wprost przeciwnie, wpadam w doly marianskie rozpaczy i wole juz deszcze oraz pizganie, choc oczywiscie kiedy nie pada jest jeszcze lepiej. A juz "atmosfera swiat" dobija mnie do reszty i chcialabym przespac ten armagedon, obudzic sie w styczniu, a jeszcze lepiej w marcu albo kwietniu. A dzisiaj, jakby co, ide wreszcie na masaz, pierwszy z czterech, moze mnie to jakos postawi do pionu.
OdpowiedzUsuńw atmosferze świąt COŚ mnie uspokaja Pantero. to Coś to klimat, wystrój, lampki, zapachy...nie związanie zupełnie z bożo ale związane z tradycja w taki najfajniejszy sposób: wypieki, ozdoby, zapachy...jakby cos dobrego do mnie wraca, musiałabym z psychiatrą poszukać ;-)
Usuńja w teatrze miałam zawsze armagedon ale od zarazy sie uspokoiło a teraz to już do armagedonu nie dopuszczę ))
ach i przyjemnego masażu.
UsuńBukzaplac, Teatralno.
UsuńWe mnie swieta budza agresje, ta cala chinska komercja zaczyna sie we wrzesniu i do grudnia mam jej po kokarde. Ludzie zachowuja sie jak zombie z zakupami, potem znow tony zarcia wyladuja na smietnikach. A w tym roku to juz w ogole nie po drodze mi z zima i swietami, nie ma sie czym radowac. Zadnych lampek, ozdobek, a udzial moj bedzie tylko ze wzgledu na dzieci.
Chińskiego badziewia nie uznaje. Ozdoby robię z dzieciakami w teatrze. Nie wpadam w żadne ciągi zakupowe, po galeriach nie chadzam, tylko służbowo. Ale ograniczenie imprez mnie oszczędzi. A klimat lubię jak już pisałam. Klimat i wolne od pracy ))
Usuń"Wolne od pracy" - to jest dla mnie argument! :)))
Usuńjako choinkę najbardziej lubię araukarię... rośnie sobie w doniczce, wielkich wymagań nie ma, nie sypie się, sobie rośnie i sobie jest, nadaje się na dowolne święto jako ozdobnik... dobrze, że mi przypomniałaś żebym przed 21-szym jakąś ogarnął, to już drugi Powrót Słońca (Yule) na nowych śmieciach, ale rok temu jakoś to umknęło...
OdpowiedzUsuńp.jzns :)
od lat mieliśmy własne czubki drzew w domu i w teatrze, jako choinki....ostatnimi czasy kilka gałęzi świerkowych i sosnowych wsadzałam do wody i tyle. Zapach, ozdoby...nie wieszam już ozdób z dzieciństwa na choinkach, bo mi koty wytłukły...cholera.
Usuńu nas koty, poza jedną kocicą kiedyś tam, mają wyjebane na ozdoby z choinek...
UsuńLucynka potrafi się wspinać po chojaku i zwalać wszystko co napotka)))) taki kot.
UsuńDobre wspomnienia :) ja wypróbuję nowy koc. U nas większość fajnych miejsc gościnnych zajmują Ukraińcy, więc odpuszczaamy sobie spędzanie świąt poza domem. Bo nie bardzo jest gdzie.
OdpowiedzUsuńświęta u MatkiJadwigi. Bo musimy ją urobić na kilka wyjazdów naszych, w styczniu i dwa letnie )
Usuń