Myślę, że Naczelnik ich kocha bardzo, bardzo ...ale wczoraj wracaliśmy z ogromną radością do siebie. a najbardziej zadowolona była Ciri. owszem wycieczka i spacer nad morzem tak ale już zainteresowanie trójki dzieci w wieku drobnym, niekoniecznie.
Bo, choć doceniam wartość tradycyjnej rodziny, to jednak żyję zupełnie inaczej, po swojemu, żyję na własnych zasadach bez dzieci i papieru. Dwa single z domem na wsi, psem i kotami. Z podróżami i pasjami oraz pracą, która daje satysfakcję. nie ryje bereta, nie powoduje frustracji nadmiernych. Daje poczucie stabilności finansowej i radość. Pozwala rozwijać się i rozwijać swoje pasje i zainteresowania. Widzę, że całkiem sporo młodych ludzi wybiera taką właśnie opcję, a ja czuję się "matką chrzestną tego stylu życia. Mało tego zmieniamy się powoli w jeszcze bardziej skrajnym i Odosobnionym kierunku. co ważne nie tracąc przyjaciół, w każdym razie nie wszystkich :-)
Powinniśmy zrobić mały remont : malowanie kuchni, korytarza i łazienki oraz wymianę okna w łazience, które to okno czeka sobie cierpliwie w garażu od kilku lat... no i prysznic w górnej łazience do wymiany. Ale nie mamy czasu, ochoty i jak sobie pomyślę o pakowaniu kuchni, łazienek i korytarza, to rzyg po całości a jeszcze potem sprzątaniu tego...
Wolimy wydać piniądz na podróże. to oczywiste.
No więc soboto-niedziela wyglądała u nas tak, że w sobotę ogarnialiśmy dom. Czas na porządki bardziej wnikliwe nadszedł. Naczelnik robił zakupy, uzupełniał zapasy, zakupował prezenty. Wieczorkiem wyskoczyliśmy z Ciri do przyjaciół na urodziny. a w niedzielę ziuuu nad morze gdzie zakotwiczyła Rodzina, jak bóg przykazał z trójką drobnych dzieci.
😱
Było dość intensywnie. Tak intensywnie, że z wrażenia zapomniałam zrobić zdjęć sztormowego Bałtyku...ba, odnosiłam wrażenie, że sama uczestniczę w sztormie. na lądzie. w domku campingowym.
Najpierw szaleństwo prezentowe, potem spacer do knajpy i walka o smycz, czyli kto może prowadzić psa na smyczy a w efekcie, kogo pies będzie prowadzić, bo Ciri okazała się najbardziej zrównoważona emocjonalnie z tej całej czeredy... wiadomo.
... tylko trochę za długo czekaliśmy w gruzińskiej knajpie na jedzenie. ale warto, bo pyszne było nad wyraz i szaszłyk nabity na szable i placki gruzińskie wypełnione mięsem lub mój szpinakiem i serem i pyfko gruzińskie. a dla mnie (kierowca) gruzińska lemoniada o smaku jakiegoś ichnego owoca...
noż znów zdjęć nie zrobiłam, rozproszona nudą dziecięcą...
🙈🤣
A dziś planuję ten tydzień, który mi się niemiłosiernie zagęszcza.
Poza tym zastanawiam się w co się ubrać.. nuszki mi marzną.
[Wczoraj nad tym morzem zmarzłam, pomimo kurtki, bluzy, ocieplacza, bielizny termicznej i trampek ze skarpetkami.]
Wisi nade mną ostatni post o Albanii... zbieram się.

Prywatnie bardzo ostrożnie dawkuję sobie spotkania z rodziną. Albo inaczej: Wykorzystuję każdą okazję na spotkanie z ludźmi, z którymi lubię się spotykać, bądź których jestem ciekawy, i to dotyczy również rodziny. Mam natomiast w rodzinie takie osoby, z którymi spotykać mi się nie chce, traktujące mnie jak kogoś, komu przedstawiają swoje oczekiwania wobec mnie, ewentualnie wobec świata i należą do tych niereformowalnych, które nie uznają faktu, iż tego typu pragnienia mogą kierować tylko i wyłącznie w kierunku swoim i pomimo wielokrotnego jasnego postawienia sprawy, nadal próbują mnie trykać swym baranim uporem. Niedawno moja małżonka wspomniała sytuację, gdy siostra mego ojca, widząc ją po raz pierwszy w życiu, próbowała na nią nacisnąć, by wzięła ze mną ślub kościelny, co oczywiście byłoby możliwe tylko wtedy, gdyby po pierwsze, uległa naciskowi, a po drugie, nacisnęła na mnie i ja bym uległ jej presji. No i z takimi ludźmi nie widzę sensu spotkań. I naprawdę mam w dupie koligacje rodzinne. Nie poczuwam się do azjatyckich zobowiązań klanowych.
OdpowiedzUsuńO jakże bliska jest mi kwestia podejścia do remontu. U nas też mieszkanie się go domaga, a sprawę dodatkowo komplikuje, że dom należy do władz hrabstwa, część remontów również. Malowanie wnętrza na ten przykład należy do nas, ale skoro dom krzyczy o wymianę instalacji hydraulicznej i mebli kuchennych należących do hrabstwa, to zdroworozsądkowa kolejność wygląda: najpierw instalacja, później malowanie. No i jest to świetny pretekst do tego, by nie robić nic. Pretekst, bo nie wiemy jak długo nas będzie zwodzić hrabstwo z obietnicą remontu, czekamy pół roku na rozpoczęcie prac (mają zacząć od wymiany okien) i doczekać się nie możemy, a malować aż tak nam się nie chce, by po prostu wziąć się za farby i pędzle. No i poza tym dochodzi filozofia, o której pisałaś: szkoda kasy na remont, gdy można podróżować lub pójść na koncert, czy do teatru i żeby dnia nie psuć sobie gotowaniem, od razu zahaczyć o restaurację i dobrą kawiarnię. Tym bardziej, że remont poczeka, nikt za mnie mieszkania nie pomaluje, a przedstawienie odjedzie i może się nigdy więcej nie pojawić w tej aranżacji.
wiesz Wolandzie, ja mam fajną rodzinę ale mocno tradycyjną , jednak nie nachalną. na szczęście. mieszkamy daleko...
UsuńJestem jedynaczką więc to ma swoje plusy i minusy. Ale kuzynostwo mam i też fajni ludzie. widzimy się raz w czas, raz do roku ?? ostatnio głównie na pogrzebach, niestety. Lubię ich i Zapraszam do nas ale mają pokomplikowane sytuacje rodzinne, bo obie ciotki w fatalnym stanie...ech sie narobiło zdrowotnie trochę źle. Mam fajnego kuzyna w gdansku z 3 dzieci :-DDD fani ludzie a dzieci już na szczęście młodzieżowate więc...możemy mieć gęsty kontakt w razie potrzeby. w każdym razie nie jest źle.
Natomiast ja całe życie opierałam się bardziej na przyjaciołach i znajomych. ludziach ciekawych, spotkanych, poznanych ludziach teatru zwłaszcza. ale kolezankach i kolegach z pracy też...moja opkoką w zasadzie nigdy nie była rodzina. a liczyłam głównie na siebie :-) na na mamusie z tatusiem czy babki czy ciotki.
o nie.
moja najbliższa rodzina jedyne co mi dała to wolność !!
w związku z tym nigdy nie wykonywałam poleceń :-D za dom, auto, studia...czy za co tam.
coś za coś, nie dostałam schedy, na przykład mieszkania, domu ale za to nikt mnie do niczego nie zmuszał, nie wiązał nie decydował na ,mnie.
a remont to czyste złooo i koszmar. nienawidzę.
UsuńWy macie zgoła odmienną sytuację. my niestety sami decydujemy co i kiedy jest kasa, i chęci to możemy i na nikogo tu zwalić nie można, na żadne hrabstwo :-)
Czasem fajnie jest spotkac sie z rodzina, pomysl sobie, co by sie dzialo, gdyby mieszkali na miejscu. A tak Wy spotkaliscie dawno nie widziana rodzine, a dzieciaki mialy radoche z Ciri. Ten nalesnik(?) wyglada bardzo apetycznie.
OdpowiedzUsuńto takie ciasto trochę, jak pizza.
UsuńNie no Cała Naczelnika i moja rodzina na szczęście mieszka daleko...i widujemy sie raz w czas albo, kiedy chcemy. Ale Naczelnik i brat są bardzo blisko, rozmawiają codziennie i trochę tęsknią za sobą...oraz wybrali dwa zupełnie przeciwstawne style życia chłopaki.
no właśnie,niech będzie co kto lubi, i nie pchać nosa w nieswoje sprawy
OdpowiedzUsuńnie, no w kraju tutejszym przy założeniu, że święta rodzina jest patronką wszystkich rodzin, to jest niemożliwe jednak ; - D każdy musi zakładać rodzinę. inaczej to jest jakiś poparaniec a kobieta bez dzieci koniecznie musi być bezpłodna, jak twierdzi jeden zjeb anonim 🙈🤣
UsuńŁącze się w bólu, u nas tzn.u brata co mieszka za rogiem, czwórka dzieciakow 3-14, takie, co roznosza dom w 3 godziny, plus moja Mo, ale przyznam sie ze latwiej czasem z nimi niz z mamunia I tatunia.
OdpowiedzUsuńInnyglos
Innygłosie, nie wiem, jak Wy to robicie, 5 dzieci by mnie zabiła, normalnie. :-DD bo to nie jest porównywalne do szkoły, może tylko do obozów, kolonii, plenerów. a ja po takowych wracałam zajechana. ...emocjonalnie. i zmęczona pomysłami małoletnich ale tez upłakana ze śmiechu i wzruszona.... i lubiłam jeżdzić bardzo :-)
Usuńprzebywanie ludźmi młodymi i dziećmi jest odświerzające i ma sens...nie lubię przebywać z ludźmi starymi. nigdy nie lubiłam.
Z wiekiem człowiek potrzebuje spokoju, my już spotkania organizujemy kameralnie, góra w 6 osób, więcej już nie daję rady.
OdpowiedzUsuńRemont odwlekaliśmy do emerytury męża, teraz nie ma zmiłuj, bo mi szafki na głowę spadną, a w sypialni musowo przemeblować. Łudzimy się, że część własnymi siłami damy radę. Mamy czas!
Lubię nowe smaki, a najważniejsze gdy nie muszę gotować:-)
odwlekanie remontu do jakiegoś punktu w życiu :-)) to stara praktyka a potem już nie ma odwrotu i człowiek czuje sie jak w potrzasku hehe
Usuńi ja lubię nowe smaki i restauracje, bary, knajpy uwielbiam. choć gotować też lubię ale nie mam czasu, no i wolę czytać, oglądać i wychodzić...
Malujemy już od wakacji w minionym roku, tzn., nie chce nam się i robimy pokój po pokoju, hehe, myślę, że jak skończymy, to zacznę zastanawiać się, nad odmalowaniem mojego czakoladowego pokoju, buhaha. Ale mamy do tego dystans, relaks i ogrom śmiechu. I to jest właśnie kwintesencja wolności. No i umieć wracać do siebie z ulgą, pielęgnować własny rytm i swoje przyjemności, a resztę traktować jak gościnny przypływ. Dom, który oddycha tak, jak chcemy, to największy luksus. Co do rodziny, bywania. Lubimy się, więc jakoś to się dobrze układa. Ale u nas to Sophie jest najmłodsza, ale daje radę człowiek, wiemy też czym ją zająć, by można było rozmawiać i nie kopać się po kostkach. :P
OdpowiedzUsuńi ja lubię wracać, do domu, lubię swój dom ale nie lubię remontów i malowań...naremontowałam się w życiu i w domu i w teatrze zawsze jest coś do roboty ... Dosyć już. Przeszkadza mi też życie w chaosie. kurzu, gdy nie mogę zlokalizować rzeczy, przedmiotów, ubrań... i chyba nawet jedna kuchnia czy łazienka i nawet przedpokój by mnie wytrąciło z równowagi. na tenczas.
UsuńPatrzaj. A mowia, ze najlepiej sie wyglada z rodzina na zdjeciach. Stracilas szanse. :)))
OdpowiedzUsuńmówią też, że na zdjęciach, bo zawsze można odciąć :-)
Usuńnie straciłam, zdjęcia z rodziną są, nie ma zdjęcia morza ryczącegooo
Lubię rodzinę ale nie za często 😁😁😁
OdpowiedzUsuńo tak jak i ja. ja bardzo lubię swoją rodzinę, nawet powiem szczerze, z wiekiem coraz bardziej ich doceniam, że to fajni ludzie są.
UsuńCałe życie się cieszę, że jestem jedynaczką i.moja mama takoz, brak.wozyt u cioć Kryś nie doskwierał mi nigdy. Natomiastaz ma rodzinę obfitą i dzieciatą i to wszystko zjeżdża regularnie do nas- na szczescie mam oddzielne wejście, klucz i nie waham się go użyć.
OdpowiedzUsuńo takich zjazdach z dziećmi fafanastu sióstr i barci, to ja nawet nie myślę w swojej chałupie...natomiast uwielbiam uczestniczyć w takich zjazdach :-)) zawsze lubiłam, właśnie dlatego, żem jedynaczka...
UsuńA ja nienawidzę, właśnie dlatego, zem jedynaczka:))
Usuńmam podobne womity z temi myslami o wynoszeniu rzeczy przed remontem i przywracaniu ich na miejsca po :|
OdpowiedzUsuńto jest wykańczające Wuszko...wykańczające ale daje też kopa do porządków i zrewidowania poglądów co do ilości kubków i półmisków potrzebnych do życia...
Usuńale rodzinę i przyjaciół uwielbiam! trafiłam na zarąbistych!
OdpowiedzUsuńnie no rodzinę i przyjaciół mam też fajnych i bez nich jak bez ręki :-)
UsuńJedno nie przeszkadza drugiemu ani trzeciemu,😊 Chyba dobrze,że ludzie mają różne poglądy na życie, szczęście,własne wizje..choć i tak o większości spaw decyduje przypadek.
OdpowiedzUsuńGruzini potrafią w te różne chaczaturi,szkoda,że te wszystkie dania są w większości bardzo mączne.
no i właśnie ja jestę tolerancyjna, że jedno nie przeszkadza drugiemu, absolutnie nikomu nie rozkazuję i nie naciskam, żeby NIE brał ślubu kościelnego, czy nie posiadał dzieci ;-)) tylko w druga stronę to nie działa absolutnie, jakoś.
Usuńszkoda, że mnie się słabo tolerowało i chyba w niektórych kręgach nadal toleruje...
Gruzinskie żarełko dopiero powoli poznaję.
Mnie by nie przyszło oceniać kogoś w kontekście czy ma dzieci czy też nie, więc bardzo mnie zaskoczyła moja przyjaciółka, która dawno, dawno temu negatywnie się wypowiedziała, że straciłaby sympatię do bratowej swojego męża, gdyby ta ich nie miała, nie z powodów medycznych. No cóż…
OdpowiedzUsuńDobrze, jeśli wszelkie decyzje w tej kwestii podejmujemy świadomie, z miłości i niczego nie żałujemy.
Ja wiem jedno, że nigdy w życiu nie chciałabym pracować z dziećmi 😅 I bije pokłony dla odważnych 😜
Ach Roxy bo Ty jesteś normalna kobieta. I człowiek. Natomiast nie rozumiem jak można oceniać kobietę krytycznie gdy ta nie chce mieć potomstwa? Bo co, bo bóg będzie zły? Bo nie będzie kobieta w pełni?? To jest taka ciasnota umysłu ze słów mi brakuje. Juz nie mówiąc o trollach katopato, które uważają ze musze byc bezpłodna skoro nie mam dzieci i to. Określenie traktują w dodatku jak obelgę. Co trzeba mieć we łbie za sieczke? Gówno zamiast mózgu.
UsuńJeśli chodzi o moją przyjaciółkę to nie bóg, ani przekonanie, że rodzina ponad wszystko, ale gdzieś wewnętrzne przekonanie, że jak ktoś nie chce świadomie mieć dzieci, to coś szwankuje w charakterze, ma jakieś braki. No taka skaza… Mnie to mocno zdziwiło, bo nie podejrzewałam jej o takie podejście, ale być może dlatego, że to rodzina i mogło coś jeszcze wpłynąć.
UsuńO takich ekstremalnych przypadkach to nawet nie chce mi się komentować, bo to dno.
Po powrocie z wakacji też chatę ogarnialam i szlag mnie trafiał. Kupa prania i reszta bajzlu. Kupa prania dalej rośnie. Od tego też można dostać represji. Znów chce gdzieś jechać, żeby nie siedzieć i nie myśleć o problemach. Nie mam siły do porządków, plecy mi nawalają. Zrobiłam leczo. Pół dnia w garach, ale chociaż dobre wyszło.
OdpowiedzUsuńKasia, wyjazdy są dla mnie najlepszym lekarstwem :-) ale żyje tu i teraz więc ...zawsze staram się zmienić nastawienie;-) pranie zawsze rośnie :-DDD och lubie leczo.
Usuń