no to się drastycznie nie wyspałam, choć warunki owszem były, ale oczu nie mogłam oderwać od pustyni...w autokarze miałyśmy po dwa miejsca do dyspozycji, było wygodnie. potem oczu nie mogłam oderwać od Górnego Egiptu, wiosek, ludzi...pól. trzciny...
Wzorem niektórych dziuń fejsbukowych trywialnie zacznę, że życie jest piękne dokładnie wtedy, kiedy spełniamy swoje marzenia.
Karnak i Luksor.
Gdy byłam mała chciałam być archeologiem. I koniecznie kopać w Egipcie. Odkrywać kolejne Piramidy. Grobowce. Zaglądać faraonom pod spódnice. Fascynował mnie przepych tego państwa zwłaszcza za dynastii Ptolemeuszy. Królowa Kleopatra uczyła rzymian co to jest poziom imprez i życia. No i potem cesarstwo rzymskie wiadomo, podbiło poprzeczkę nurzania się w przepychu i rozpuście jakiej świat nie widział.
Zaczęłam od spenetrowania Grecji, potem Rzymu i teraz rozpoczęłam penetrowanie Egiptu. Na tym jednym wyjeździe się nie skończy. To wiem.
Ale bycie archeologiem w Egipcie skutecznie wybiłam sobie z głowy
Wczoraj.
Temperatura w cieniu dobiła do 45 stopni !!!
Teraz kilka zdjęć ze wszystkich miejsc w których tego jednego dnia byliśmy. Po powrocie rozparceluje opowieść na kilka postów.
Powyżej Teby czyli Luksor Karnak. ale zdjęcia tylko ze kompleksu świątyń w Karnaku - Największy kompleks świątynny na świecie. Akropol się może schować.
w dziwnym miejscu jemy obiad. ale może być w takim ukropie wszystko jedno. jeśc się nie chce. Renusia nie ma chusty a żar coraz bardziej doskwiera, kupuje arafatkę za 1dolar. to tu najczęstszy zaśpiew.
Przy każdym absolutnie muzeum, robią nam turystom ścieżkę zdrowia handlarze. Ale jest tak gorąco, że i mało ich i nie ma kobiet i dzieci i dupy nie zawracają aż tak namolnie, jak w wysokim sezonie...
Aby dostać się do miasta umarłych trzeba się przeprawić przez Nil. Tu Nilem właśnie transportowano wszystkich zmarłych. Nekropolia robi wrażenie. Niezapomniane. I tu chce wrócić.
Sam Nil, to w Tebach rwąca i spora rzeka. i całkiem czysta oraz nie ma krokodyli, wszystkie po tamtej stornie tamy zostały...podobno.
Jedziemy autokarem pomiędzy grobami zwykłych ludzi. Pomiędzy kompleksami świątyń. I zwiedzamy świątynie królowej Hatszepsut. zauważam, że strzela mi pierwszy lewy sandał. Zagotował się i klej puścił...
po drodze zatrzymujemy się przy kolosach Memnona.
A tu długa droga w pełnym słońcu. Częściowa pokonana meleksami. Świątynia jest budowana tarasowo, jako jedyna w Egipcie. przypomina socrealistyczne pałace dyktatorów.
I przystanek końcowy. Dolina Królów. Strzela mi drugi sandał. Ryczę bo ani normalnie chodzić ani oddychać, ani robić zdjęcia. Telefon się gotuje. Wysokie niebezpieczeństwo wybuchu baterii. w autokarze dosłownie trzymamy ją nad głową przy klimie. dopóki się nie schłodzi.
Po świątyni Hatszepsut postanawiam już nie wychodzić z autokaru, jak to robi połowa naszej wycieczki. Ale moim marzeniem było zobaczyć Dolinę Królów więc poczłapałam. na nogach mam dwie gumki do włosów, które trzymają sandały na stopach...ciężko się chodzi...I znów od autokaru do samej doliny podwożą nas meleksami. Sandały zaczynają się... rozpuszczać. I przyklejać do stóp.
Przed nami Grobowce faraonw. I królowej Hatszepsut. Grobowce królowych znajdują się w osobnej Dolinie Królowych. miejsce okropnego zamachu na turystów, teraz przepędzają nas prze piętnaście bramek. Tam do królowych już nie jedziemy.
Wchodzę do trzech grobowców. W środku zaduch. Nawet sobie nie wyobrażam, co tu się dzieje w sezonie, gdy turystów jest dziesięć razy więcej.. w zamian za ten ukrop, nigdzie nie stoimy w kolejkach. co za ulga. choć tyle. Zdjęcia też robię eleganckie, bez głów turystów.
To są wejścia do grobowców, przy każdym stoi tabliczka z numerem i informacją.
To ja ledwo żywa. Płuca napełniają się gorącym powietrzem. Wieje piaskiem, jak przy lajtowej burzy piaskowej.
Idę do komory grobowej. Wybrałam te grobowce, gdzie nie trzeba schodzić po schodach. Im niżej tym gorącej i duszniej. Taka sytuacja.
Było momentami straszno i niebezpiecznie. Ale nie żałuję. I Wrócę. W sezonie, który trwa od października do marca. Z pewnością będzie to wyjazd prywatny do hotelu w Luksorze. z pewnością około sezonowy, bo nie interesuje mnie tłok. Z noclegiem w mieście umarłych i bardzo wnikliwym zwiedzaniem.
kurcze, kilka lat się szykowałam do tego wyjazdu i znalazłam przezabawny opis wyprawy do Egiptu na pewnym blogu, ale nie mogę go teraz namierzyć. wtedy umierałam ze śmiechu i myślałam sobie, że ja to się dopiero przygotuję nooo już teraz rozumiem kobietę. Na to piekło, to się przygotować nie można. oraz na rozpuszczenie sandałów...na własnych nogach. Z Doliny Królów do meleksa prawie biegłam, z prawie płaczem, mijałam tych handlarzy ale nikt mnie nie zaczepiał...NIKT NIE MIAŁ ODWAGI MNIE ZACZEPIĆ taką miałam minę i twarz radosną a w głowie wizję operacyjnego odrywania rozpuszczonych i następnie zlanych ze stopami, przylepionych do stóp, sandałów...
Wszystkie zdjęcia moje. warto spełniać marzenia.
*
Dziś odpoczywamy na plaży i w basenie. Zakładam maskę do snurkowania. Rafa koralową czeka i woła...
Na pewno czytałaś" Egipcjanina Sinuhe", to jedna z moich ukochanych książek, dzięki której zafascynował mnie faraon Echnatom. Egipt może odwiedzę na starość, jak w.lecie będę chodzić w płaszczu i rajstopach😘
OdpowiedzUsuńFoty ekstra!
Czytałam sto lat temu chyba w liceum.
UsuńOraz wtedy na starosc, to już sie nigdzie nie doczolgasz😂😂😂
Autor ksiazki nie byl w Egipcie :)))))) (przynajmniej przed napisaniem). Ciekawe co Teatralna napisze jak tam byla :)))) (ze nie zaluje, ze wroci, ze bylo cudnie to malo) :))))
UsuńNo proszę, chyba przeczytam drugi raz żeby zweryfikować autora. Choc Prus napisał faraona a też w Egipcie nie był.
UsuńTakie to byly czasy, wystarczyla dobra biblioteka i wyobraznia :))) Nic nie weryfikuj, odbieraj po swojemu i napiszesz to co uwazasz. Baw sie najlepiej jak mozesz!
UsuńBył, nie.byl, książka jest fascynująca.
UsuńOffszem
UsuńTo sie nazywa talent. :) To jest madra ksiazka!
UsuńA właśnie zaczęłam se sluchac
UsuńByłam tam w lutym. I też było gorąco, ale nie aż tak. Pozdrawiam z przewiewnych Mazur:)
OdpowiedzUsuńPrzewiewnie to tu jest a dzis nawet jakby chłodniej 😅
UsuńLezac w chlodnym pokoju pod chlodzacym dodatkowo wentylatorem i w oczekiwaniu na burze, ktora sie do nas zbliza, ogladam te cuda egipskie i blogoslawie moj brak funduszy na urlop w tym piekarniku. Od samego czytania robi sie goraco, oddech parzy, a kapcie domowe sie rozpuszczaja. Czy ja komu ojca i matke zamordowalam, zeby cierpiec takie katusze? Wystarcza mi Twoje zdjecia i pozniejsze reportaze. :)))
OdpowiedzUsuńNo w pewnym momencie miałam myśli samobójcze normalnie : Nie idę, niech mnie zabiją nie wyjdę z tego cienia.🙈
UsuńFajne foty...panie!
OdpowiedzUsuńżonaMietka
O powiem ci zonoMietka ze foty nie oddają no nie oddają tego piękna
UsuńMy byliśmy pod koniec sierpnia o to już było hardcorowe
OdpowiedzUsuńNo i klątwa faraona. Nie taki się uniknąć...
Na razie klątwa nas nie zmiotla
UsuńNo masz, a kto nie chciał być archeologiem, niech pierwszy rzuci kamieniem :-) Byłam na Synaju w październiku (w drugiej połowie) i też na chłody nie narzekałam, ale zmrok już wtedy dość szybko zapada, po 17 było ciemno. A tam ciemności prawdziwie egipskie ! Zobaczenia Luksoru i Karnaku zazdroszczę trochę, ja poprzestałam na Gizie. Snurkowanie przy rafie to najlepsze moje wspomnienie z Egiptu, bajkowe widoki, aż niewiarygodne- Tobie również takich przeżyć życzę. Świetnie się ubrałaś na te upały i bardzo stylowo wyglądasz w świątyni :-)
OdpowiedzUsuńGiza przede mną i Kair i snurkuje przynajmniej się staram i masz racje to niesamowite przeżycie NIESAMOWITE.
UsuńŁo matko, a ja narzekam na marne 33 stopnie 😂 Przynajmniej mi się klapki nie rozpuściły!
OdpowiedzUsuńRealizacja marzeń, tak. Masakrycznie ważna.
Szkoda, że życie jest tak krótkie, bo też lubię wracać do miejsc, gdzie już byłam, w poczuciu niedosytu...
I ja lubię wracac do miejsc ulubionych ale...czas czas czas
Usuńależ to wymaga poświęceń, takie spełnienie pragnień ;p
OdpowiedzUsuńod samego czytanie zrobiło mi się słabo ;)
Egipt to zawsze było marzenie Mam, oczywiście po lekturach. Mimo iż też przeczytałam te same książki, to jakoś w marzeniach ciągnęło mnie w inną stronę ;)
Uważaj na się i czerp ile tylko się da :)
Uważam na się ale i wychodzę poza strefę komfortu. Jest pięknie kochana i jeszcze przede mną pustynia.
OdpowiedzUsuńKamień na kamieniu, tak, to trzeba kochać. Next time kup jednak solidne skórzane sandały, już wiadomo, że te wszystkie wegańskie buciory bardziej trują świat niż skóra, która i tak jest, dobrze zarządzany przemysł mięsy, kieruje skóry do produkcji butów... więc tylko skóra, wegański plastik zakopany w ziemi się nie rozłoży nie ma opcji.
OdpowiedzUsuńJa mam jakieś skórzne ale od dekad nie kupuje akorzanych bazuje na starych butach. Kupuje płocienne unikam plast. Te sandały maja 15 lat są do turystyki górskiej ze specjalną podeszwa antywstrząsową, paski parciane...no kocham jeale masz racje.
Usuń