wtorek, 20 sierpnia 2024

Podwodny świat koralowy i Hakuna Matata w Port Ghalib.



Jeszcze w matczyźnie jeden z uczestników wycieczki zarezerwował kolację w porcie Ghalib oddalonym od naszego hotelu  zaledwie 15 km, w restauracji Hakuna Matata. Byliśmy chętni. restaurację prowadzi polka i to są na prawdę gabaryty, głównie siedzi się na zewnątrz dosłownie w porcie. prawie z jachtem na plecach. Akurat mieliśmy do towarzystwa świetny koncert. Piliśmy pyszne driny. ja Hakunę Matatę dość oryginalną w smaku i bardzo sytą. Port podobnie, jak wszystkie miasta w Egipcie jest zamykany, a wjazd i wyjazd kontrolowany. Otóż na powrocie nasz wesoły bus darł ryja Szakalaka i nawet niektórzy tańczyli (!) ale gdy zbliżaliśmy się do punktu policyjnego, wojskowego?? bo nie wiem,  byliśmy jak myszki pod miotłą a potem, to znów śpiewy i tańce. a egipscy kierowcy jeżdżą jak popierdoleni. dosłownie. ja nie śpiewałam ja byłam za trzeźwa i przerażona.

To jedliśmy i piliśmy 





W porcie Ghalib byliśmy też sami z Naczelnikiem, sami wędrowaliśmy jego wąskimi uliczkami, oblepionymi sklepikami i natrętnymi sklepikarzami. Tym razem wybraliśmy knajpkę tubylczą. Ale tylko piliśmy, Naczelnik soki, bo rano miał plany nurkowe, ja nareszcie porządną caipirinię. Wiadomo, jak to z tymi drinami hotelowymi jest, no pić się nie da. Chyba tylko raz sobie pozwoliłam, bo mi w miarę piniakolada wchodziła i się udoiłam piniakoladą. Wstyd. Jedynie piwo było smaczne. Natomiast moim osobistym dramatem okazało się wino (A FUJ) w smaku octowe, biały ocet. A czerwone jeszcze gorsze. 

Ale cóż było robić przyzwyczaiłam się... z obrzydzeniem i piłam ten biały wywar z octu.

[Warto dodać, że mieliśmy tym razem własny alkohol, który trzeba było wypić dla zdrowotności. Żołądkowa gorzka i łycha. W związku z tym żadna zemsta nas nie zmieliła]

(zdjęcia z naszej hotelowej mariny, pomostu)

W porcie robiliśmy zakupy, postawiliśmy na kolor i zapach : przyprawy na bogato, ogromne kadzidła, kawa, olejki do smarowania, drobne upominki i Naczelnik targował arafatki Wszystko trzeba targować. nie ma innej opcji, bo cię oskubią do gołego. Jednakowoż odechciewa się robienia jakichkolwiek zakupów. mnie targowanie żenuje, nie bawi. Ale po raz pierwszy w Luksorze się rozkręciłam. i stargowałam alabastrowego kota z 80 dolców na 20. i w ogóle gdybym miała czas i miejsce w walizce, to bym pobiła rekordy życiowe i zakupowe. taka to była wyjątkowa sytuacja[goronc tak na mnie działa i wkurw].


(przepiękny kicz)

Zawsze myślałam, że tylko tak zwani "polscy poligloci" przesiadują w tych hotelach na pustyni i miałam rację. Cała obsługa hotelowa zmuszona jest dukać po polsku, rezydent biegle po polsku, wycieczki z przewodnikiem po polsku....poza utarte schematy i trasy nie wyskoczysz. no i te hotele do złudzenia mi przypominają ruskie getta na Cyprze. coś okropnego. Więcej nigdy w życiu do czegoś takiego nie pojadę... nawet dla towarzystwa, ja nie cygan wieszać się nie zamierzam. ale rozumiem, że to jest opcja dla polaków, którzy zapłacą tyle samo w matczyźnie...a przynajmniej zocha ze zdzichem trochę świata zobaczą, jakieś łuski z oczu spadną. może!? 

[na lotnisku patrzyłam na cos tak niewyobrażalnie durnego, w wydaniu męskim i damskim, w wieku okołotrzydziestki, że nie wierzyłam własnym oczom i uszom] 

Tylko jednego nie rozumiem, dlaczego tak tłumnie walą do tych "brudasów"??? 

[ no i trochę mi wstyd, gdy patrzę jak za przeproszeniem żrą...i czują się Lepsi. a jakże. są wrzaskliwi, jak nieprzymierzając ci fstrętni Niemcy]

Tak, w Egipcie jest syf. i brud. ale to my turyści powinniśmy po sobie sprzątać tony plastiku, leżące tam dosłownie wszędzie. Zakopywane na pustyni zaraz obok mumii. signum temporis panie, po starożytnych zostały miliony mumii a po współczesnych tony plastiku...

jeszcze większy kicz
no i klika migawek z samego hotelu




Owszem wypoczęłam, polegiwałam w pięknych okolicznościach przyrody, czyli głównie na plaży w cieniu czytając, ale też w basenie, bawiłam się też przednio, jadłam dobrze, bo jedzenie było bardzo smaczne i bardzo różnorodne. Zwiedziłam Luxor, zespół świątynny w Karnaku i Miasto Umarłych głownie Dolinę Królów...ale to jest dopiero Początek. 

Zamierzam tam wrócić poza utartymi szlakami itaki, tuja, korala czy innego molocha. robiącego przemiał. Bo okazało się, że można. DASIĘ. jeśli masz pieniądze Wszystko się da. Zarezerwować hotel w Luksorze, Aleksandrii czy Kairze, podróżowanie do Gizy, Sakkary do miasta kotów, nekropolii kotów w Bubastis, do Achmim nade wszystko. Zobaczyć porządnie Egipt Górny i Środowy i malaryczną Deltę. Jeszcze raz trafić na pustynię. spłynąć Nilem. W Egipcie interesuje mnie historia i historia sztuki. Zawodowo. i cóż wychodzi na to, że wszystkie ferie zimowe spędzamy w Egipcie :-))




Na zdjęciach oczywiście nurkujący Naczelnik. Nurkował w dwóch miejscach czyli widział dwie rafy z tej pozycji.. ale snurkował na trzech.


Dla mnie Odkryciem zupełnie niezwykłym było oglądanie rafy koralowej. Naczelnik nurkował a ja się odważyłam wsadzić łeb pod wodę. ....bogowie egipscy co za przeżycie. Inny niezwykły świat. Oniemiałam. Znów wyszłam poza strefę komfortu. kolejny raz jestem z siebie dumna.  Podglądanie podwodnego świata jest Ekscytujące na równi z wykopaliskami, pałacami, świątyniami, sfinksami o baranich głowach i mumiami. 

można było zobaczyć i dotknąć nie tylko ryb ale ogromnych, jak blat stołu żółwi, zobaczyć delfiny :-) ale i ...rekiny, na szczęście trzymały się dość głęboko. 



tu snurkowałam ja, 
na końcu pomostu, który ciągnął się kilometr w głąb Morza Czerwonego. pływałam nad rafą ale i obok, patrząc w niesamowita głębię.


[wszystkie zdjęcia moje, Naczelnika i koleżanek]

18 komentarzy:

  1. Jeżdżą bo najtaniej, dla tych co lubią tylko przy basenie i być dobrze karmieni, ale i dla tych co lubią nurkowanie. Odhaczą za pierwszym pobytem najważniejsze atrakcje czyt. przejażdżka wielbłądem po pustyni… i tyle😉 Jest słońce, jest woda jest jedzenie- urlop udany. I broń buk nie krytykuję, bo niech każdy spędza urlop tak jak lubi. Bywa tak, że ludzie pracujący w pędzie, w dosłownym ruchu, potrzebują tygodnia dwóch statycznego wypoczynku. Bez jazdy autem, w którym np spędzają pół życia, gonienia za przewodnikiem etc…
    Oczywiście są turyści, którzy chcą zobaczyć, poczuć, wchłonąć, ale wtedy nie wybierają pobytu w kurorcie z drinkami opłaconymi jeszcze w kraju😉
    No tureccy kierowcy to też szaleńcy. Wiem, że można się Turcją zachwycać, i ten zachwyt podzielam, ale…. sporo zachowań mnie drażniło i niepokoiło

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. jasne że są i tacy, którzy sie natyraja fizycznie ale tez i psychicznie i potrzebuja takiego odpoczynku. ale mnie wkurwiają nasi pobratymcy w takim hurcie. nie poradzę, zwłaszcza, że głownie w przewadze tam się jadwinie, i janusze kumulają :-)) serio. do polskich kurortów nie jeżdżę. Ja w takim tłoku wrzaskliwym i napierdalającym muzą nie wypoczywam. nie kręci mnie chlanie na umór, disco itepe.
      i jak napisałam nie dla mnie takie miejscówki, podobnie jak molochy tureckie w których też miałam okazje być jeden raz i ostatni.
      już nie chce wracać do tego strasznego wypadku nieopodal port Ghalib w którym dziewczyna z Polski bardzo ucierpiała, ale nie rozumiem, jak można sie tym przejąć, dawać kasę a dwie godziny później skakać w busie jadącym za szybko ...mnie sparaliżowało.

      Usuń
    2. wiesz Roxy ja nie krytykuję takiej opcji spędzania urlopu, choć to nie dla mnie, rozumiem, że można codziennie snurkować i nurkować i czuć się bezpiecznie z dziećmi, mnie sie tylko bardzo kłóci taka postawa, że oni to brudasy....a polska dla polaków i biało-czerwoni...a walą masowo do tych brudasów dupy opalać.

      Usuń
    3. Nie, no ja wię i rozumiem przekaz…
      A powiem ci, że ja najgorszy szok to przeżyłam na Teneryfie, gdzie była jakaś grupa z korpo, może w ramach integracji nie wiem, ale byli głośni baaaardzo, że tak to ujmę… ( przylecieli na weekend)
      Byłam raz tylko w molochu i to właśnie na WK. Owszem były all inc wyjazdy, ale hotele mniejsze, często pawilony osobne na rozległym terenie- tak było właśnie chociażby w Turcji (pasły się kozy 😍)
      Ale fakt, Egipt mi się z tym kojarzy, również i przede wszystkim z opowieści mojej przyjaciółki. Oni latają dwa razy do roku, ale on jest byłym kadrowcem waterpolo i wciąż czynnym ratownikiem i tam ma dobre warunki do pływania, nurkowania.

      Usuń
    4. Takie masuwy przeżyłam też w Hiszpanii raz i chyba Grecji raz. Ale najgorzej wspominam Majorkę z imprezowaniem ...niemieckich nastolatków. Na Teneryfie to akurat piłowali żeby na balety chodzić do miasta. Byliśmy w tej części wyspy gdzie ludzie chcieli odpoczywać.

      Usuń
  2. Nigdy nie pojechalabym na podobny urlop, gdzie basen pelen moczu, zagrzybione prysznice i gospodarze, ktorzy gardza goscmi, sa znudzeni oprowadzaniem i wozeniem ich w te same miejsca, na zdezelowanych quadach, a do tego strach przed zemsta faraona. A na indywidualne zwiedzanie mnie nie stac, wiec sobie daruje i tylko poczytam u Ciebie. Ponurkowac tez bym nie ponurkowala, bo jakos dusze sie pod tymi maskami, ale jednego zazdroszcze - delfinow.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz Pantero ten hotel alurat był czysty ale są i okropne. Ludzie na szczęście teraz piszą opinie w internetach.
      No i z tymi przewodnikami i organizatorami atrakcji też roznie. Jedni odwalają masuwe widzieliśmy to osobiście w rejsie na wyspę Utopia.
      Zachwycona byłam na wyspie Sal. Hotelem i ludźmi.
      I ja miałam kłopot z maska dobre dwa dni mi zajęło oswajanie się najpierw z maską a potem ze snurkowaniem. Za trzecim.razem się udało i warto było.
      Delfiny pływały koło naszego.hotelu 😃

      Usuń
    2. Dużo bym dala żeby z delfinami popływać...

      Usuń
    3. To moje wielkie marzenie plywac z delfinami, a drugie to poglaskac wieloryba.

      Usuń
    4. no i pogłaskać wieloryba to też :-)

      Usuń
  3. Uśmiałam się, bo moi rodzice to właśnie Zocha i Zdzichu😀 ale oni dużo zwiedzali i nie uznawali, jak ja, dolce far niente na urlopie.
    A targować się nienawidzę i nigdy nie wiem jaka cena jest już odpowiednia.
    Rafa cudo!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. imie Zocha uwielbiam swoją drogą :-)
      tak, to bardzo daleka kultura bardzo inna od naszej...ale to my jedziemy do nich więc jeśli nie ma cen A NIE MA to albo płacimy tyle ile krzyczą i wychodzimy na frajerów, albo sie targujemy albo nie kupujemy :-))
      i pewnie jeszcze o tym napiszę jak to jest z tym targowaniem. Ale zakupy upominkowe oooo to trzeba mieć czas, posadzi cię poczęstuje herbatą...wysmaruje kremem, he he he ma to swoj urok.
      Jadę w dalekie kraje także po to aby ich poznać.

      Usuń
    2. rafy to prawdziwe cudo potwierdzam :-)

      Usuń
  4. Teatru! Jakie urocze zdjęcie Was obojga:)
    Panie... nawet te pocztówkowe foty wyszły bezpretensjonalnie, a to niełatwe przy takim skłaniającym do kiczu krajobrazie.
    żonaMietka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Żonomietka a i owszem bylismy rozanieleni najedzeni i nieco upici HakunąMatatą :-) dziękuje kochana jesteś. Wiesz mnie sie ten kicz tam bardzo podobał, a foty głownie mojej kolezanki, ktora ma oko i ma zacięcie bezpretensjonalne.

      Usuń
  5. Brawo dla kuleżanki w takim razie. Dobry kicz nie jest zły, a wręcz naprzeciw, rzekłabym. Pozdro ;)))
    żonaMietka

    OdpowiedzUsuń
  6. Fajni jesteście, a jeżdzi się gdzie się chce, a ludzie są jacy są, mnie już nic nie dziwi, ale pewnie jeszcze zostanę zaskoczona, dopuszczam dziwy i zdziwienia.

    OdpowiedzUsuń

nie musisz Czytaczu ale możesz ....