niedziela, 18 sierpnia 2024

U Beduinów. Rajd Paryż -Dakar.

APDEJT2(post rozszerzony o komentarz i zdjęcia oraz uporządkowany i doszedł post scriptum)

Najsampierw podjechały dżipy i nas zawiozły do miejsca, hali utkanej pięknymi, ręcznie tkanymi kilimami, dywanami, pod dachem wyplecionym z liści. pośród wygodnych siedzisk, podusi i małych stoliczków. zostaliśmy poczęstowani herbatą mocno słodzoną. 



Zakutani w arafatki, poszliśmy poszaleć kładami po nierównych piaskach pustyni, i nad morzem. Nałożyli mi na łeb garnek za duży, że wypisz wymaluj powstaniec warszawski. no i wkurwiał mnie ten hełm, bo albo obijał mi kark albo spadał na oczęta... że się skupić nie mogłam. poza tym był za ciężki. serio. 
NO I SŁABE mają TE KŁADY, som one koncertowo dodupy. bo nie skręcają.

Mój kład na przykład nie chciał skręcać w lewo. 

Na rozruch wszyscy jeździli kładami w kółku w lewą stronę, ja zaś, jako wybitna indywidualistka, stworzyłam sobie swoje własne kółko jadąc w Prawo... no zrobiło to wielkie wrażenie na miejscowych aborygenach i się rzucili kładami i dalej mnie zawracać.  Naczelnik nieco zbladł, gdyż na wszystkich bogów egipskich, pragnął jeździć SAM tym kładem. A doskonale wiedział, że to jest Test, Zanim wyruszymy na pustynię.
i kto sobie poradzi inaczej. ten obleje, i odpadnie.
No więc sie postarałam i potem kółka mi nawet wychodziły spoko. Ale wyjeżdżając z ośrodka, nie wiedzieć czemu ??? ścięłam skręt i nie zmieściłam się w bramkę. UPS. 
[i zgasło to beznadziejnie rozklekotane gówno na czterech kołach. nie pierwszy raz zresztą i nie tylko mnie]
Skutkiem czego dolepili mnie do pleców wkurwionego Naczelnika. No cóż, za tę porażkę w sumie po dupie dostałam głownie ja: dupa mnie się obijała o metal, gdyż te kłady nie były jednak dwuosobowe, w żadnym razie. Kręgosłup dostał swoje, wytrzęsło mi ducha razem z plombami i narobiło siniaków. Garnek ściągnął mi chustę z głowy ...piasek miałam wszędzie. 
No ale kładowisko Zaliczone[nie jestem fanką motorów, srorów, motorynek ani innych takich]. może jeszcze kiedyś wsiądę, nie mówię nie.

Na wielbłądach nie jeździliśmy, gdyż stanowczo odmówiłam dręczenia tych zwierząt.

ALE największą atrakcją była jazda dżipem po pustyni !!!! i to jest to co mnie kręci.
o ludzieeee

Wyobrażenie pustyni mamy takie, że góry piachu po horyznot... czyli Sahara. Tymczasem pustynia nie jedno ma imię. Egipska, to góry kamieni i skały ogromnie a miedzy nimi równiny/koryta piachu poryte wzniesieniami i dziurami. że auto napierdala w dół i wysadza je w górę, jak z katapulty. ŁOOOOOOOOO 
No i sobie chłopaki urządzili rajd i wyścigi. widoki że klapki spadają, tumany kurzu...
o zachodzie słońca kilkanaście ścigających się dżipów. to było pienkne.

U Beduinów, jak widać skromnie, kilka skleconych ze śmieci bud, w których mieszkają, na poczęstunek placki z mąki i wody pieczone na gorącej blasze, jakieś świecidełka, kilka kur, jeden chudy kot i jeden chudy pies.
Raczej mnie to przygnębiło
[niektórzy polacy sugerowali, że to ustawka dla turystów, żeby kasę na litość wyciągnąć, no ale wiadomo polacy zawsze węszą podstęp i knucie... taka ich natura parszywa]

Spodziewałam się wydrążonych skał, jak w Tunezji albo kolorowych namiotów ...jak na filmach. i chyba bym wolała cepelie, niechby mnie oszukali... bo się załamałam.
(jaką cenę przyszło tym młodym zwłaszcza i pięknym dziewczętom płacić za tradycje.)

oto właśnie ta beduińska wioska zamieszkała przez 15 osób widziana z góry, na którą idziemy aby zobaczyć widoki i strzelić fotę z zachodzącym słońcem.


Poobijani ale upici adrenaliną wróciliśmy z powrotem do hali na tutejszy, tradycyjny posiłek i tradycyjny taniec brzucha kobiety oraz wędrującego derwisza. Zawsze te tańce robią na mnie ogromne wrażenie.

To moje ulubione zdjęcie na pustyni. ale z pewnością pojedziemy na Saharę i tam moje słonce będzie trzy razy większe...

Świat jest piękny. różnorodny. zacofany. albo wręcz odwrotnie i Balnsowanoie między jego krawędziami jest fascynujące.

(z daleka od polandu, i tutejszej części zgniłej odmiany ludzi)


post scriptum, w obliczu komentarza Pantery.

Otóż, żeby nie było, ja owszem robiłam sobie swoją wersje rozgrzewki w PRAWO tym kładem, z racji jego usterki nie skręcania w lewo(przy czym Naczelnik mi wyrzygał, że to ja nie umiem skręcać w Lewo, nawet na nartach. Pomówieniem jest to okropnym, bo jusz umiem) ALE moja koleżanka, to już miała tak zjebanego kłada, że on w ogóle nie skręcał w żadną stronę !!! skutkiem czego zamiast w kółeczku pyrkać za innymi,  pomknęła prosto na bramę wyjazdową na pustynie, bez oglądania się za siebie, za to z dzikim rykiem, bo bała sie zahamować. No i ja ją rozumiem doskonale. Też bałam sie hamować ręcami. bo kład to taka kolażówka z ręcznym hamowaniem i to koniecznie w tym samym czasie lewą i prawą rączką trzeba. a ja słaba jestem w takie kolażówki. i mam chujowe wspomnienia. znaczy wypierdol z przykrywką. 

Za ten numer, kiedy ją wreszcie dogonili, oderwali ją od kłada i przykleili do pleców Przewodnika. dupa ją bolała jako i mnie. Ale miała lepiej, bo przewodnik jechał pierwszy i to on kurzył na innych a My z Naczelnikiem jechaliśmy ostatni i to Wszyscy kurzyli na nas.

17 komentarzy:

  1. Ubawilam sie czytajac opisy zmagan z quadami oraz obtlukiwania tylka w przyklejeniu do Naczelnika i w tym twarzowym chelmie Malego Powstanca. Bardzo sobie wszystko zwizualizowalam i rylam na caly glos. No zeby sie w bramce nie zmiescic? :))))))))))))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ten....to trzeba umieć w te bramkę się nie zmieścić. Nie no tera mnie sprowokowałaś do ps

      Usuń
    2. znaczy post scriptum wkleiłam.

      Usuń
    3. Qrde no, pees jeszcze lepszy od wstepu, znow rechocze na glos, a czlonki mojej rodziny, w tym zwierzeta, z obawa patrza, czy nie stracilam zmyslow.

      Usuń
    4. Ale wiesz to fajnie mieć koleżankę w swoim.stylu bo wtedy człowiek nie czuje się odmieńcem 😂😂😂

      Usuń
  2. No to za jednym zamachem bylas skurzona i wkurzona! Niezle, niezle bos cala i zdrowa. Na ciele. Umysl ducha chyba troche ucierpial ale to przechodzi :))) po wibracjach piaskiem. w ... okulary.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Piasek był.doslownie wszedzie wszedzie i wszedzie chyba mam do teraz...

      Usuń
    2. Do ksmetyczki nie musisz tak szybko isc... bo zmarszczek zero po tym piaskowaniu. Beduinami czuje sie zawiedziona. Lewoskretow tez nie lubie. Pustynia to jak morze: tu i tu sie plynie...

      Usuń
    3. Echo kochana, najśmieszniejsze jest to , że ja w lewo owszem autem !!! jak najbardziej i rowerem i wszystkim, za to w prawo autem mam kłopot w bramę do własnej chałupy wjechać :-DDDD muszem na dwa albo i na trzy....no i o co dzidzi?? chuywi.

      Usuń
  3. Właśnie takie miałam wyobrażenie pustyni - falujące wzgórza piachu aż po horyzont 🤣🤣🤣
    Uśmiałam się z quadowych przygód. Ja się ani na quada ani na jeepa skaczącego po wydmach nie wybieram. Że o wielbłądzie biednym nie wspomnę

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo to trzeba mieć konskie zdrowie. Kochana I lubić takie przygody. Za kładami nigdy nie tęskniłam i musialam spróbować....jeepy były świetne.

      Usuń
  4. To się akręciłaś w tym pyle, spoko, wszystko trzeba przeżyć na wyjeździe, stan podkurwieny męża również.

    OdpowiedzUsuń
  5. Odpowiedzi
    1. znaczy zakutana wyglądałam, no pełna zgoda Kalino ;-) najlepiej wyglądam zasłonięta do immentu
      :-DDDDD. buziole kochana.

      Usuń
  6. Czytałam wczoraj i skomentowałam, ale wiesz co się stało 😉
    Uśmiałam się z opisu tak plastycznie opisałaś, a zdjęcia są obłędne. I tak jak Ty wolę jeepy niż quady, zawsze gdzie byliśmy, gdy była możliwość jazdy nimi to i owszem… Sami jeszcze posiadamy jednego, a wcześniej też mieliśmy, tyle że jazda między polami to jednak co innego niż tam, gdzie powierzchnia jest mocno falistą i zakręcona 😊
    Motory zawsze uwielbiałam i potrafiłam na nich jeździć, bo mnie chłopaki z osiedla a”nauczyli, ale też i jak byłam na wakacjach u babci to jeździłam motorynką dziadka. I pamiętam jak koledze udowadniałam na Wuesce, że potrafię, a potem to już kolejny dawał mi CZ- tka pojeździć. Tak, bez prawka, po drogach asfaltowych, wiejskich. Wieś położona daleko od głównych tras, no ale to były szaleństwa młodości.
    No i kiedyś wsiadłam w DM na motor z Anglii i jechałam nim między garażami- był duży i ciężki a ja z tego wrażenia pogubiłam się z hamulcem i tylko słyszałam jak kumple krzyczą hamuj, hamuj, a ja że hamuje tylko że on przyspieszał wtedy😅

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. no cusz, ja to mam teorie, że jeśli za młodu pewnych rzeczy nie spróbujesz, nie posmakujesz, nie zachwycisz sie, to potem może być różnie...albo nie zaklika, albo za późno, bo strach i wyobraźnia, której za młodu nie wystarcza, odpowiedzialność...to trochę jak z jazdą na rowerze. na kolażówkę nie wsiądę. never. Mam też uraz do motorów, bo się wywaliłam jadąc pierwszy raz już jako dorosła kobieta. z tyłu jako pasażer. sama nigdy nie jeździłam, bo nie jestem w stanie utrzymać dziada. jakos trafiałam nie na motorynki ale na solidne motory. mamy w garażu jednoślada fajnego ale jeszcze nie ...może jeszcze sie odważe, no ale po tych kładach, to nie wiem ;-DDDD

      Usuń

nie musisz Czytaczu ale możesz ....