Post sponsorowany.
I co mnie zastanawia w placówce. otóż nie mówią dziady : Dzień dobry.
od kiedy wystąpił taki trynd, nie pamiętam ale wystąpił i trwa oraz się rozlewa. na kolejne roczniki. Są tacy, co mówią dwa razy, są tacy co przestają mówić, gdy ich nie uczę, ale większość ... zapomina.
jeszcze do niedawna, to były wyjątki, jak mi się zdaje.
Nie zwracałam na to większej uwagi. Raczej obserwowałam w postaci focha, gdy były oceny nie takie, jak trzeba, bo owszem darłam ryja i stawiałam jedynki. taka byłam menda. kiedyś.
Nie mam mentalu dziadersa więc nie lubię narzekać : że jaka to ta młodzież dziś fstrętna i co za czasy upadku kultury ale mnie to zastanawia. i budzi wrodzoną przekorę :
że Ja im mówię od pewnego czasu Dzień dobry. Nielicznych, to konfuduje, niektórych zastanawia ale większość idzie dalej. chyba muszę zmienić taktykę na bardziej szyderczą. i nachalną. bo na starych nie ma co liczyć. oczywiście, że to chów domowy.
...zaczęłam też lekcje od tego, że stają przy ławkach i mówimy sobie : Dzień dobry, czego nigdy nie robiłam, bo wydawało mi się to jakąś formą przemocy. 🫣serio.
[i moje notoryczne spóźnianie się nie miało z tym nic wspólnego🙄]
No czasy się zmieniają i dzieci się zmieniają i polityka oświatowa leży i kwiczy. a nawet zdycha wykończona dekadami zaniedbań i burdelu, idzie w dziwnym kierunku. zresztą nigdy nie szła w dobrym, choćby się coponiektórzy zapierali, jak żaba błota. że w komunie, to cho ho
[Brakuje pedagogów, nie ma studentów. idzie kurwa rozpiździaj, jakiego jeszcze nie było]
Zofia mówi : jestem w dobrym liceum, a czuję się fatalnie, bo nie sądziłam, że tylu głupków i idiotów mnie będzie otaczać. w mojej klasie, w mojej szkole. Tęsknie za moją klasą i za Wami.
a nauczyciele odpuszczają. nalazło też profesorów ichmać niewiadomoskąd??
To uczeń rządzi dziś w mojej szkole, mówi Zofia. niezadowolona.
[trochę mi to przypomina czy leci z nami pilot?]
Nie przeszkadza mi i nigdy nie przeszkadzało skracanie dystansu. mówią mi po imieniu. no dawno/nigdy nie słyszałam, żeby jakiś uczeń mówił mi po nazwisku. i ja też im mówię po imieniu. [w przedszkolu dzieci mówią do swoich pań po imieniu...i seniorki w domu też mówią do swoich wnuków o pani Ewie a nie o pani Kowalskiej. dopiero by maluch gały wywalił. no i nawet mówią ciociu? że w przedszkolu same ciocie, 😨 ojeso ojeso to dopiero jest nasiąknie złym obyczajem. kpię]
komuna to była przemoc. i mylono te przemoc z kulturą. a niektóre seniorki robią to do dziś. To ja chętnie przypomnę klasyka :
- Ty Kowalska, to się nigdy nie nauczysz matematyki. matole jeden. siadaj pała.
a dziś ja przemawiam o tym samym:
- Ania ja wiem, że to trudne i że się nie chce ale zrób to sama dla siebie, postaraj się poświęć trochę czasu, bo ja uważam, że dasz rade. Zaproponuj Jankowi kino i niech ci wyjaśni, skoro ja nie potrafię, co? no chyba, że chcesz być niedouczona akurat w tych kwestiach? ale zdajesz sobie sprawę, że to poskutkuje [założywszy, że Ania wszystko co do niej mówię zrozumiała, a nawet jeśli nie, to tym bardziej, czekam na przemyślenia i akcje, i w większości się doczekuję. zero przemocy.. ]
Czy panu Tadeuszowi wystarczy trojka? zapytuję, Czy aspiruje ?
na co pan Tadeusz kiwa tak, lub nie i już. otóż jego wybór. poniesie konsekwencje szybciej(opierdol na chacie) lub rozłożone w czasie. albo nie poniesie, bo akurat historia nie jest w obszarze jego kariery zawodowej, a nie każdy musi być poliglota.
Konsekwencje, Wybory, Odpowiedzialność. Czy nie na tym polega dorosłe życie? ale może bez Przemocy. wystarczy już przemocy w kraju tutejszym.
może też być tak, że konsekwencje niedouczenia poniesiemy WSZYSCY.
Szkoła to nie urząd, to miejsce, gdzie dzieci spędzają połowę swojego życia więc chyba można zrobić nam wszystkim bardziej familiarne stosunki ? więcej przychylności i uśmiechu i fajniej ? i do tego, to dopiero trzeba mieć jaja stalowe, bo w dalszym ciągu trzeba umieć być asertywnym. nie dać się zrobić w konia, wytrzymać ich presje, robić swoje, przygotować do egzaminów, matury. studiów.
mam nadzieje, że gdy wreszcie wymrą strażniczki przemocy, zrobi się lepiej. luźniej, przyjemniej, normalnie.
Nigdy, przenigdy nie skreślam swoich uczniów. może nie umiałam być taka pozytywna, wyrozumiała, krytyczna w stosunku do siebie i dorosłych zawsze, działając wedle tego co ja otrzymałam od świata. czyli wieczną krytykę. ale rozumiałam to dobrze.
Słucham psychologów, o pozytywnym nastawieniu, motywowaniu. żeby młodzi nie mieli problemów z samoakceptacją. przyklaskuję wszystkim nowym sposobom nauczania. bez męki i przemocy. ale to ja wybieram i decyduję, nie żadne urzędy. kuratoria, politycy.
i robię to całe życie. można. serio można nie wykonywać durnych poleceń, przepisów i nie krzywdzić.
.
i jeszcze jedno, po imieniu mówią tylko lub głównie tym nauczycielom, których lubią.
ha.
Pracowałam w placówce 37 lat i obserwowałam wszelkie zmiany, czasem na lepsze, często na gorsze.
OdpowiedzUsuńMiałam szczęście do super życzliwych koleżanek (wyjatki pomijam), gorzej z dyrekcjami...
Niektóre zmiany mnie przerażały, więc nawet nie myślałam o zostaniu dłużej, choć namawiano.
Jeśli uczeń z rodzicem mogą wszystko, bo są klientami, a my usługodawcami, to ja dziękuję i wysiadam...
Szkoła już przed moim odejściem zaczęła aspirować do placówki opiekuńczej, gdzie czytanie książek nawet jest karą dla ucznia, a kindrsztuba to niepotrzebny balast, bo się dzieci stresuje.
nie, uczeń z rodzicem nie mogą wszystkiego. zdecydowanie. to na prawdę zależy od grona, dyrekcji i wypracowanych zasad. współpracy z rodzicami...od wielu czynników. Zależy od ludzi. dla dobra dzieci.
Usuńplacówka opiekuńcza, taaak pamiętam komu, to zawdzięczamy, pani kluzik. najbardziej.
Moje dzieci chodziły do dobrych prywatnych szkół, my nie płaciliśmy na szczęście. A i tak najstarszy nie polubił. Zaraz jego dzieci pójdą do szkoły. Ciekawe, jak on to przeżyje...
OdpowiedzUsuńSzkoła bez przemocy, marzenie.
szkoła bez przemocy to jest możliwe.
Usuńale do tanga trzeba dwojga. potrzebni są mądrzy rodziciele, sensowni. partnerzy.
no ciekawe :-) moja była uczennica, czort i cholera w jednym, byłam wychowawczynią, pamiętam lamenty rodziców. otóż ma córkę he he też uczyłam 😂😂😂nooo czort i cholera jeszcze większa.
- dobrze ci tak , mówiłam mamusi na uszko, a tylko spróbuj jej coś powiedzieć, to ja jej wtedy opowiem to i owo.
że tak spłetuję, karma wraca z pewnością
UsuńJa to nie bardzo wierzę w tę wracającą karmę
Usuńno tak, czasem a może nader często nie wraca tam, gdzie z pewnością powinna.
UsuńPo imieniu, czyli np Kasiu? Czy pani Kasiu? Jak ja chodziłam do szkoły (bardzo dawno temu, rocznik 49) to w podstawowej mówiło się proszę pani a w średniej pani profesor. To się zmieniło?. Pamiętam też, że jak nauczyciel wchodził do klasy to uczniowie wstawali.
OdpowiedzUsuńnie, no bez przesady, oczywiście pani Kasiu. zamiast pani Kowalska. Nie lubię takich formalnych form gdy znam te dzieci lubie je, pracujemy ze sobą latami...nie jest to wizyta w zusie. zresztą nawet w zusie by mi to nie przeszkadzało :-) nie ubędzie mi absolutnie. zresztą jest często objaw życzliwości a nie jakiegoś niepoważnego traktowania, według mnie tylko osoby z problemami, niska ocena własna, zakompleksione, mają święty oburz.
UsuńKrystynko, na szczęście czasy o których piszesz bezpowrotnie minęły. nikt już w średniej nie mówi pani profesor, bo nie ma takiej potrzeby :-) kiedyś wykształcenie nauczycielstwa sie różniło. w średnich pracowali ludzie po studiach a w podstawówkach niekoniecznie. Zresztą z przerażeniem myślę, że te czasy właśnie wracają ...
Nadal powinni wstawać w teorii, gdy wchodzi dorosły, obojętnie czy dyrektor czy sprzątacz. ale nie wiem nadal po co?? tylko mi to bałagan robi. to ja wchodząc do klasy u koleżanki mówię dzień dobry. i wtedy wystarczy, że mi z ławki odpowiedzą.
Z tym mówieniem "dzień dobry" -- kiedy mówię dorosłym ludziom, że młodzież nie mówi "dzień dobry", bo oni im nie mówią "dzień dobry" pierwsi, to wszyscy twierdzą, że nieprawda, bo oni mówią "dzień dobry" :D
OdpowiedzUsuńW Polsce jest to forma pokazania kto jest gorszy -- ten kto mówi "dzień dobry" jest tym gorszym, a ten kto odpowiada lepszym, ma władzę, lepsi czekają na gorszych, żeby gorsi pierwsi ich powitali, jak ich nie witają jest foch i opowiadanie, że ten czy tamten nie powiedział pierwszy. Ta gra zaczyna się już w dzieciństwie, bo rodzice uczą dzieci, żeby mówiły "dzień dobry", ale sami do innych "dzień dobry" nie mówią jako pierwsi i dzieci to zauważają -- czyli sprawa jest prosta "kiedy dorosnę, przestanę pierwszy się witać, to jest dla słabych, robię to bo mama mi kazała robić, czego sama nie robi". Odmianą tej historii jest moja obserwacja, że większość nauczycielek nie mówi "dzień dobry" do sprzątaczek. Oczywiście, jeśli napiszę tak na swoim blogu, wszyscy napiszą, że nieprawda, bo oni pierwsi mówią. Czyli to trudny temat :D
Zgadzam się z Tobą, że skracanie dystansu wcale nie szkodzi szacunkowi. Zresztą, mówienie pan/pani wcale o szacunku nie świadczy, to tylko konwencja, którą zresztą młodzież świetnie potrafi manipulować.
Zasady savoir-vivre'u, to reguły dobrego zachowania, które obejmują etykietę przy stole, zasady ubioru, kulturę osobistą, higienę, sposób komunikacji (zarówno w pracy, w życiu prywatnym, jak i w Internecie) oraz ogólną uprzejmość wobec innych. Podstawą jest szacunek do innych, życzliwość, uczciwość i uwzględnianie kontekstu kulturowego.
UsuńNie ma to nic wspólnego z hierarchią i kastowością a już z pewnością z pogardą. ?? :-D
I nie ma tłumaczenia, że pani mi nie odpowiada albo, że politycy się zachowują, jak chamy. trochę to słabe. takie tłumaczenie. mój szef, pan prezes jest ode mnie starszy i mówi mi Dzień dobry. ja wymagam dzień dobry, bo jestem starsza od moich uczniów i się znamy. nie pozwalam im na prostackie i urągliwe traktowanie mojej osoby, choć wiem, że tak traktują swoich rodziców.
Powiadam im, gdy słyszę, że : nauczyciele nie odpowiadają. że jeśli ktoś chce być chamem obojętnie czy to nauczyciel czy dyrektor czy rodzic...to jego sprawa i jakby ja nic z tym zrobić nie mogę. za wyjątkiem pomyślenia a to cham i prostak bez kindersztuby. ale w kwestii młodych ludzi mogę. i robię. żeby nie stali sie polskim buractwem za granicą :-))
W Polsce mówienie "dzień dobry" jest problematyczne -- wyjaśniłam to już w moim komentarzu. Skoro dzieci są przez rodziców zmuszane do witania się z każdym, ale rodzice witają się tylko wtedy, gdy mają ochotę, kaprys lub jakąś ideę fix (temu nie powiem, bo go nie lubię, tamtej nie, bo to tylko sprzątaczka, temu nie, bo ja jestem starszy, to on ma powiedzieć), to nauka dla dziecka jest jasna: dorastam = mówię temu, komu chcę powiedzieć, albo wcale, oraz przede wszystkim "ten, kto pierwszy mówi dzień dobry, stoi niżej ode mnie".
UsuńAle właśnie problem tkwi w tym ze nie są zmuszane do mowienia dzien dobry.Rodzice ich nie uczą mówienia dzień dobry i zasad. Bo sami są burakami.Dlatego tak się dzieje. Generalnie mówię dzien dobry gdy wchodzę do apteki małego sklepu osiedlowego i innych miejsc a także w windzie. Nie znam tych osób nie ma zadnej zależnosci i nie znam tej fowarcznej zasady o której piszesz. Ale jeśli tak jest to .by tylko znaczyło ze narod tutejszy ma poważne problemy psychiczne.
Usuńo matko napiszę jeszcze raz poprawiając błędy : Ale właśnie problem tkwi w tym, że nie są zmuszane do mówienia dzień dobry. Rodzice ich nie uczą mówienia dzień dobry i zasad. Bo sami są burakami. i najczęściej nie mówią. Dlatego tak się dzieje. Generalnie mówię dzień dobry, gdy wchodzę do apteki, małego sklepu osiedlowego i innych miejsc a także w windzie. Nie znam tych osób nie ma żadnej zależności osobistej i nie znam też tej folwarcznej zasady o której piszesz.
UsuńAle jeśli tak jest to by tylko znaczyło że naród tutejszy ma poważne problemy. chyba psychiczne, może historyczne albo inne jakieś ma. bo przecież nie może być, żeby ludzie się tak powszechnie z godnością nie znosili 🙈😂
i dodam, że rozumiem o co ci chodzi
Wiesz co? Czasy ZAWSZE sie zmieniaja, my sie starzejemy i moze inaczej patrzymy teraz na swiat, aleee... maniery powinny pozostac. Mamy inna muzyke, dzieci w szkolach bez mundurkow i przymusu tarcz, umalowane, wytatuowane i mnie to nie przeszkadza, choc w czasach mojej mlodosci byloby nie do pomyslenia. Jednak brak manier to cos strasznego, choc dzieciom sie teraz wmawia, ze dorosly musi sobie na szacunek dziecka zapracowac, nie tak jak kiedys, gdzie kazdy dorosly musial byc szanowany. Ale chamstwon i pogarda to juz przegiecie, chociaz kiedy te dzieciaki patrza na politykow, ktorzy "sortuja" spoleczenstwo na animalnych i godnych, to juz sie niczemu nie dziwie. Ciesz sie, ze uczniowie w Polsce jeszcze nie zaczeli bic nauczycieli, u nas jest to coraz czestsze, szczegolnie od "pewnych" grup wobec nauczycielek, bo co im baba bedzie...
OdpowiedzUsuńJa tez uwazam, ze mowienie po imieniu nie oznacza ani troche braku szacunku, wszyscy znajomi moich corek mnie tykaja i ja nie mam z tym problemu.
Aniu, pełna zgoda. maniery i kultura jakaś na podstawowym poziomie. i sawular wiwr w postaci mówienia dzień dobry przez młodsze osoby. bosze jak mi sie podoba, kiedy jadę gdziekolwiek do innych krajów, a ludzie z uśmiechem na twarzy mówia: hej ,hej, morgen, heloł, haj, błenos...zawsze dy wchodza do windy, rano na śniadaniu, w sklepie...i to z uśmiechem sympatii. boż zazdrość mnie zżera. i Wstyd, gdy przejeżdżają polskie kartofle do hotelu i ani be ani me ani kukuryku.
Usuńto jest objaw braku życzliwości zwykłej ludzkiej. nie tylko braku kultury.
Kiedy jestem na spacerze z Toya, kazdy spotkany czlowiek, czy to pieszy spacerowicz, czy rowerzysta, pozdrawia mnie lub ja jego, czasem ma miejsce maly small-talk. Tu nie trzeba sie znac, zeby sie pozdrawiac, nawet w miescie, bo na wsiach to bardzo powszechne. W Polsce tez juz sie troche zmienia, ale bardzo powoli. Niemniej dzieci trzeba uczyc od malenkosci tej podstawy zycia w spoleczenstwie, pozdrawiania, dziekowania czy proszenia i przepraszania. I to jest rola rodzicow, nie szkoly.
UsuńNo ba no ale kiedy nic nie poradzisz. Matka z ojcem. To Buraki to i dziecko zazwyczaj tez burak. Jesli chcemy to zmienić to trza brać sprawy w swoje rece
UsuńMiędzy zajęciami usłyszałam kiedyś jak dziewczyny obgadują jedną z nauczycielek, co to ja też bym ją chętnie obgadała. ‚Hej, ja też jestem nauczycielem’- chciałam litościwie skończyć tę chwilę prawdy.
OdpowiedzUsuńI tu, w drzwiach do klasy pojawiła się głowa i powiedziała ,pani nie jest nauczycielem, pani jest człowiekiem’. A z tym ‚dzień dobry’ to jakiś fenomen jest, wiesz? Rodzice nie mówią ‚dzień dobry’ sąsiadom, paniom w sklepie, to i dzieci nie widzą potrzeby.
A niecto jasne jak słońce ze wykształcenie i rokuje i nie upoważnia do bycia ani mądrym ani kulturalnym ani dobrym człowiekiem. Patrz czarnek🤮
UsuńNie rokuje
UsuńStażystki po studiach przychodzą do pracy i w ogóle się nie przedstawiają ani nie mówią dzień dobry.Jedna koleżanka zwróciła uwagę, otrzymała odpowiedź: a muszę? Nie musisz, tylko nie strzelaj focha, że mówię do Ciebie bezosobowo, bo nie znam imienia:)
OdpowiedzUsuńRepo, ja bym sie do niej? Zwracała niech osoba zrobi, przeniesie, poda. Bo wiesz w dzisiejszych czasach trudnych to nigdy nie wiadomo.
UsuńJa mówię: trzeba przynieść:))
UsuńWystarczy zwykła, ludzka przyzwoitość, żeby być dobrym nauczycielem. I wiedza. Ale o tę ostatnią znacznie łatwiej...
OdpowiedzUsuńTo prawda Kalino, podobnie napisala Dreamu.
UsuńHaha! Wczoraj cały wieczór i pół nocy przegadałam o tym z Młodym. Podsłuchujesz jak google? Wlaśnie siadłam napisać o tym i teraz będzie, że zżynam tematy.. A tak serio. Wszystko zaczyna się w domu.
OdpowiedzUsuńo taaak Wszystko się zaczyna, na szczęście nie musi sie kończyć...świat i inni ludzie czekają :-)
UsuńTrudne te czasy wspolczesne dla ucznia i nauczyciela, dla mlodych i starszych... A moze jednak latwiejsze? Po co naduzywac pewnych slow? Jasiu je kaszke i nagle mowi mamusi: Mamo! Mama jest zachwycona. Obcalowywuje Jasia i przez lzy mowi: Jasienku, myslelismy, ze ty nigdy juz nie bedziesz mowil, ze nie umiesz. Jasiu na to: Umiem ale po co mialem mowic jak kaszka zawsze byla slodka a dzisiaj zapomnialas, mamo, ja poslodzic!
OdpowiedzUsuńznam to znam :-)) hehe
UsuńEcho dobrze, że się odzywasz, już miałam do cię pisać co tam? a jak tam u Was we Finlandii ?
Troche smutkow osobistych. Samo zycie. Jesien jesienia w przyrodzie ale i jesien zycia sie zbliza. Milo mi, ze pomyslalas o Echu.
UsuńJa nie pamiętam bym do nauczycieli zwracała się "pani Zosiu/panie Nowacki". Było tylko "proszę pani/pana". I tyle 🤔🤷♀️
OdpowiedzUsuńno tak i teraz jest w zasadzie podobnie, że tak się zwracają, ale jeśli ciebie lubią lub chcą lub taka fruwa forma w szkole, że pani teatru, to jestem za.
UsuńA mnie to wku***a.
OdpowiedzUsuńW szkole, gdzie jest prawie 900 uczniów, rzadko kto powie "dzień dobry". To jest zwykłe chamstwo i tyle. Dziwnie nie szkoda im gęby, kiedy trzeba napierdzielać wulgaryzmami.
Dystans trzymam i nazywaj to sobie jak chcesz, ja sobie nie życzę spoufalania i żeby ktoś mówił na mnie "pani Kasia".
W przeciwieństwie do reszty społeczeństwa, jeśli nikt nie szanuje mnie, to przynajmniej ja sama się szanuję..
i na prawdę to jest spoufalanie ? i brak szacunku? znaczy tak to odbierasz? że mówienie pani Kasiu to jest jakaś ujma.
Usuńdziwne.
ja tego, że ktoś zna moje imię nie odbieram jako brak szacunku :-) tylko sympatii.
Usuńoraz trzeba z nimi o tym rozmawiać. tak myślę.
Nie, wcale nie sympatii, tylko braku kultury. I tak, to JEST spoufalanie, jak najbardziej. Tak samo jak jakiś chłystek z biura obsługi klienta albo skądkolwiek indziej mówi mi chamsko-protekcjonalnie "Pani Katarzyno" albo jeszcze gorzej: "Pani Kasiu", to zaczynam rozmowę od naprowadzenia go na właściwe tory.
Usuńi nigdy nie wzięłaś pod uwagę faktu, że to z osobami z kijem w dupie może być coś nie tak? cały zachodni świat skraca dystans i nie ma problemów z kulturą. tylko tu to ciągłe panowanie. jakby od panowania kultura zależała. chorobliwie stawianie granic, i i pilnowanie ich jak nieodległości ?? podczas gdy w zasadzie to nie uczniowie czy...za przeproszeniem biuro obsługi zrobi ci kuku emocjonalne na całe życie, tylko bliscy z którymi jesteś na ty na blisko.
UsuńForma "pan/pani"ani forma "ty"nie oznacza szacunku ani lubienia.To tylko FORMY.Formy,które niczego w relacjach nie zmieniają.Na jakościowa zmianę w relacji trzeba czasu,poznania,a przede wszystkim przyzwolenia tej drugiej.osoby na budowanie bliskości.Nie mam raczej ochoty na budowanie bliskości z kurierem,akwizytorem czy panią Jola z warzywniaka😊
OdpowiedzUsuńZnałam fantastycznych nauczycieli(niewielu), prawdziwych przyjaciół młodzieży.Nie przypominam sobie,żeby w czasach szkolnych byli z nami po imieniu.
Na studiach - owszem 😊
ależ nikt mi nie mówi po imieniu na Ty, owszem nawet studenty.
Usuńnatomiast nie przeszkadza mi że znają moje imie :-) i nie rujnuje mi to godności osobistej :-D
oraz znamy się z moimi uczniami latami i budujemy relacje właśnie, czasem dość bliskie, w końcu znam ich sytuacje domowe i sekrety...ich rodziców, rodziny.
UsuńA tutaj mowi sie dzien dobry do kazdego, nie przesadzam, wiekszosc osob, ktore mijam na mojej ulicy sklaniaja glowe na powitanie, hello mowi sie przy kazdym blizszym kontakcie, no moze nie w centrum Dublina gdzie jest tlum, ale na boczmych uliczkach osiedlowych ludzie zawsze sie pozdrawiaja. I jako polce buraczanej przyszlo mi sie do tego przyzwyczaic, ze no jak to tak, tak zupelnie obcy ludzie usmiechaja sie mowia 'hello'??
OdpowiedzUsuńZ dzien dobry w szkole to inna inszosc, tak, zauwazylam, ze mlodsze roczniki czasem nie mówią. Ostatnio slucgslam audycji w radio, ze grzecznosc w Irl schodzi na psy, niektorzy sugeruja ze to wolyw.... imigrantow😅 ale nie wyciagam daleko idacych wnioskow.
Innyglos
no kochana moja, ja nie kumam tego polskiego piekiełka pańszczyźnianego :-D i chyba zaczynam rozumieć co do mnie napisała Monika. nareszcie. że to jakaś forma poddaństwa 🙈 normalnie Rok 1670 w🤣🤣 realu.
UsuńUwielbiam ten luzzz zagraniczny i to gdy jadą tam polaki i albo wychodzą na formy buraczane albo się poddają klimatowi a potem wracają do matczyzny i wracają do formy.
chodzi mi tylko o to, żeby w kraju tutejszym wyciągnąć tego kija z dupy.