Najbardziej to nie lubię, tej gonitwy przed czasem świątecznym. i nie uczestniczyłabym absolutnie, gdyby nie sprawy służbowe (bo są pieniądze trzeba wydać, nie ma pieniędzy, też niedobrze. itako.) i jest tradycja spotkań.
Zwłaszcza, że to nie moje gusła. nie mój cyrk i nie moje małpy. czas, to sobie głośno i wprost oznajmić.
No ale tradycja panie towarzyszy ludkowi tutejszemu i wyznacza kierunki i standardy. Przypominam, że tradycję można modyfikować a nawet Trzeba. I dlatego nie koniecznie "wigilie" w pracy. na których się ludzie cmokają i dzielą opłatkiem. bo to staje się też miejscem wykluczenia. Od zarazy mi się diametralnie odmieniło. Nie ma opcji typu uściski i miętolone opłatki. oraz dobreżyczenia osobom, których się nie lubi. lub nie zna. Definitywnie. Już wcześniej unikałam ja i moja ekipa.
Choć my z ekipą się obściskujemy jednak i cmokamy ochoczo :-) między sobą.
Nie ma też już musu tradycyjnej wigilijnej kolacji na sztywno w moim domu.
Owszem zasiadamy ładnie ubrani do kolacji, przy ładnie przyobleczonym stole. owszem, to kolacja vege :-D i to jest jedyne nawiązanie do tradycji. bo w razie czego, zasiadać nie musimy. w ogóle. i dań 12 odliczać. Absolutnie, absolutnie (a tak po prawdzie ta kolacja, to dlatego, że bardzo lubimy jeść :-)) i jedzenie celebrować.
[i wkurwiło mnie, że katolicki kościółek akurat w kwestii vege zmienia tradycję. Nie wystarczy już rezanie karpia? "Bóg sie rodzi trzeba krwi. brzmiało graffiti na ścianie w Poznaniu]
Poza tym moim marzeniem, jak zawsze w tym czasie, są wakacje last minute. daleko, daleko w ciepłych krajach, na wyspach bezludnych i obiecuje sobie, że za rok tak właśnie będzie. obiecuje sobie od zawsze...
Jedyne co lubię w tym przykrym okresie ciemności, braku światła, to dekorować dom, i teatr lampkami, światełkami, drzewkami, zapachem, kolorami a nawet po skandynawsku. i wyciągać bombki z dzieciństwa. te jeszcze nie potłuczone. przez koty.
Wczorajszy dzień był dniem Prezenta, otóż ja wszystkim moim artystom, instruktorom robię prezenty. i robimy sobie upominki drobne w wąskim gronie szkolnym. Więc też dostaję prezenty, na przykład licytowane bombki z peerelu, kurcze mam takie potłuczone w kartonie. na strychu. zdemolowane przez koty. skarpetki, gdyż jestem fanką, cebule czosnków z gatunku tych wystrzałowych, biżuterię, książki, nalewki, wypieki... a wszystko z sympatii i w przyjacielskiej atmosferze.
No i tradycja drzewek żywych rezanych w listopadzie mnie martwi bardzo, bo ja to rezanie słyszę...i widzę. Mam od lat czubki od świerków, sosen, jodeł. choinki z papieru, drzewka z gałęzi odciętych...unikamy cięcia żywego drzewa w całości. Dziergamy te choinki w zgodzie z eko i pomysłowo. no ale zapach świerkowy jest niezastąpiony. jednak.
a więc Wczoraj do chałupy przybyła choinka, wstawiona do wody, podwieszona pod sufit, stoi. ubrana jedynie w światełka. na razie.
[no i zamierzam ogołocić zimozielony bluszcz, który wiadomo jest mocno inwazyjny i trzeba go przycinać. a więc wyląduje w domu w formie dekoracji. poza tym krzewy zimozielone z czerwonymi kulkami włażą już do domu przednimi drzwiami. wszystko w zgodzie z natura, tradycyjnie i ekologicznie]
u powały już zawisła jemioła.
a na ścianie w sypialni nad łóżkiem zawiśnie len świąteczny.
*
A celebrowanie wspólne się udało, pojedliśmy, pośpiewaliśmy, zwłaszcza gadaliśmy ze sobą. a że było nam mało, to się umówiliśmy na imprezę z winem i cotam komu w trawie piszczy w poniedziałek. tak tak dzień przez wigiliją. a co? na picie i życie opowiadane. na wspomnienia zawsze potrzebne, przyjechali trzej królowie ze świata rzymu, krymu i holandii, bo jesteśmy siebie ciekawi, bo zatęskniliśmy za sobą i naszym teatrem. i za atmosferą nocy w teatrze i nawet propozycja taka padła. no bo przecież spanie w teatrze uprawiamy od dekad, zanim się to stało modne. Mieliśmy nocne próby i oglądanie filmów. a ostatnie przed zarazą... możliw, że wigilija będzie na kacu.
*
O czytankach.
to tak, w ostatnim miesiącu, jako, że w pracy dużo się działo, sporo autem się przemieszczałam....to skończyłam "Czyste zło" i "Hycla. Wandzla. i dobre.
Prześwietnego J. Dehnela. "Tajna Warszawa. Czyli historie zbrodni, kradzieży i oszustw w międzywojennej stolicy opisane w tygodniku "Tajny detektyw". bardzo lubię, gdyż jestem fanką Wiecha :-)
"Cienie. W. Chmielarza, gdyż każdy Chmielarz jest dobry. więc Zaczęłam "Zbędnych"
oraz "Pięknych dwudziestoletnich". Hłaski. kto nie czytał polecam. a potem od razu proponuję Osieckiej "Szpetnych czterdziestoletnich"
"Cwaniary. Chutnik. wiadomo.
Wczoraj zaczęłam też "Krwawe party" w uchu, oczywiście, Wandzla. no powiem, że w sam raz, bo miałam ochotę zamordować parę osób, ostatnio. a nawet przepierdolić na odlew koncertowo.
A żeby tak słodkopierdząco nie było, bo wszak przed świętami też należy usatysfakcjonować wszystkich, nawet wylizane starebaby z wąsami, poświęcając im odrobinkę czasu. no to poświęciłam właśnie :-DDD
i mohery z wąsami w garsonkach nie zostaną pominięte:
wiadomy uciekinier złodziej siedzi na węgrzech, zabiega o azyl polityczny (bo jest prześladowany obubhabcha) i nadaje w republice, i niech mi ktoś teraz zaprotestuje, że cała ta pisdzielska i ziobrowska klika to ruskie trolle i ruskie onuce.
Ja tam ostatnio rzeczywiście nieco przylizana . Nawet po raz pierwszy zakupiłam wałki, żeby włos na świąteczny sztorc postawić i móc spojrzeć w lustro . Niestety hormony z racji wieku- przestały buzować, więc na wąsy nie mam co liczyć. Trudno, pogodziłam sie z tym brakiem...
OdpowiedzUsuńGwiazdy z torebek papierowych...pięknie sie prezentują. Dzięki za odwiedziny i życzenia. :-)
W temacie, wylizane nie przylizane :-)chodzi o gembę wygumkowaną nie fryzurę ulizaną :-DD
UsuńFajne świętowanie, fajna ekipa!
OdpowiedzUsuńMam to już za sobą, ale robiliśmy podobnie. W wąskim gronie mały poczęstunek i paczuszki pod biblioteczną choinką, potem szkolna wigilia wymuszona i zepsuta przez szefową.
Życzę Ci tego wyjazdu last minute! moja koleżanka teraz w podróży do syna, do Nowej Zelandii, wraca za miesiąc!
a dziękuję co bardzo kochana, i ja sobie życzę nieustająco :-))
Usuńi my tez przez dlugie lata w bibliotece.
Mozna spedzac czas okoloswiateczny i same swieta uroczyscie, tradycyjnie, choc jest sie w sumie daleko od spraw koscielnych, ale udaje sie nawet bez tej religijnej otoczki. Mnie sie juz nie chce, zwlaszcza ze spotykamy sie u corki, bo u mnie metraz za maly, wiec nie musze domu zdobic dla wnukow. Wszystko u mnie odbywa sie na luzie, powoli, bez spinki, kazda z nas cos tam uwarzy, wiec zadna sie nie bedzie zabijac trzydniowym gotowaniem.
OdpowiedzUsuńAle wczorajrze wydarzenia klada cien na calych swietach.
no wiem...masakra. bardzo to jest przygnebiające. i głupie, debilne wręcz, żeby rękę życzliwą, która karmi odgryzać ?! no fanatyzm.
Usuńale to dobrze, że bez spinki, każda coś przygotuje i nie ma zabijania sie i tyrania i w ogóle...a ja znów wysłuchuję historii rodzinnych okołoświatecznych...mrożących krew w żyłach, od koleżanek a jakże.
Kiedys, jeszcze pracujac na pelny etat, przez tydzien gotowalam, a przedtem sprzatalam jak powalona, dekorowalam, swiatelka zawieszalam, pralam, prasowalam i na same swieta mialam ochote umrzec ze zmeczenia.
Usuńna szczęście ci przeszło :-**
Usuńkupowałam w donicy a potem wsadzałam, ale też i żywe już ścięte sprzedawane... im życia już i tak nie dało się uratować. Ale choinki hodowlane nie spędzają mi snu z powiek... za to inne drzewa ścinane na potęgę już tak
OdpowiedzUsuńmnie zmiany co do wigilijnego menu jedynie lekko zdziwiły, bo sama nie mam zamiaru zmieniać zwyczaju, ale kompletnie mi nie przeszkadza, co inni mają na stole. W myśl zasady, że to mój stół i wara od niego... wkurza mnie narzucanie czegokolwiek.
I karpia UWIELBIAM, tego jedynego z zaprzyjaźnionych stawów, gdzie nie ma mułu bo jest dopływ rzeczki, gdzie właściciele hodują z pasji...Smakuje wyśmienicie. Czekam na niego cały rok, zamawiając więcej sztuk by wrzucić do zamrażarki...
Chmielarza chyba przeczytałam już wszystko
i ja kupowałam w donicy ale sie okazywało, że bez korzeni ...
Usuńwygląda to jak choinkowy holokaust. całe pole wokół mamy obsadzane.
wiesz, ze jadam ryby. obecnie te przywożone ze Szwecji. leżą sobie w zamrażalniku i czekają. mnie wkurwia sprzedawanie żywego w sklepach.
nie no kk pozwolił skwapliwie na mięso w wigilie.
Mnie to nie przeszkadza, że pozwolił. Nie jestem naiwna, że wszyscy katolicy pościli w tym dniu, a ci co to robili, nagle rzucą się na kiełbachę 😉Tradycje w domach są silniejsze, od tego co mówi kk. A biorąc pod uwagę, że świadomość jest coraz większa, by jednak nie obżerać się tym mięchem na potęgę to u większości jednak pewnie będą na kolacji dania bezmięsne.
UsuńNo na to liczę że bezmiesne🙂🙃
UsuńMilo spedzacie swieta :))). Swieta, okres grudniowy wcale nie jest taki najprzyjemniejszy w roku, wiec wszelkie urozmaicenia zwane "swiatecznymi" sa mile widziane w domu jak i otoczeniu. Dla mnie wolne od pracy, obowiazkow zawodowych zwykle nazywalam "swietami" i nie mialam wyrzutow, ze nie maja podtekstu jak podtekstu. :))) Nawet jak jestem zmeczona to robie sobie swieta czyli cos milego dla duszy i ciala.
OdpowiedzUsuńDla mnie święta to nie tylko odpoczynek ale przede wszystkim spotkania z ludźmi z przyjaciółmi i z sąsiadami i szlajania się po polach i nad morzem. I knajpy.
UsuńTradycja to piękna rzecz, dopóki nie trzeba udawać, że się kocha wszystkich przy wigilijnym stole. Opłatek i sztuczny uśmiech? Wyjątkowe ćwiczenie z hipokryzji! U mnie nie będzie opłatka i pitolenia. Dzisiaj pukali do nas Jehowi, z całą rodziną (malutkie dzieci już w sekcie), ale Paddy do nich wyszedł, bo ja już nie mam ochoty tłumaczyć, że mi się nie chce o wydumanym przez nich Bogu gawędzić.
OdpowiedzUsuńW każdym roku obiecuję sobie wakacje last minute na bezludnej wyspie. Żadnych cmokań, żadnych opłatków, a zamiast "Wesołych Świąt" - relaks i drink z parasolką! bezalkoholowy of course.
I obejrzysz, cudowne https://www.instagram.com/reel/DDpcdhaOcB5/?utm_source=ig_web_copy_link&igsh=MzRlODBiNWFlZA==
Bratnaki pitanki
Acha dobre no czy Żebrowski nie jest swietny😃
UsuńJa takich wigilii nie miałam, u mojej babci było bardzo rodzinnie i bez awantur. Za kuzynostwem byłam stęskniona i doskonale się bawiliśmy. Wiec nie mam traumy z dzieciństwa. A ja osobiście nigdy nie robilam spędu rodzinnego. Zawsze kameralnie. I tak jest do dziś.
Brzmi pięknie! 😊 U mnie w młodości było trochę inaczej – wigilia zawsze wielka, góralska, z pasterką, po kokardę wszystkiego. Teraz mam luz i swobodę, a rodzinne spotkania są bardziej spokojne, bez tłumów i w sumie to chyba od czasu, jak tu mieszkam jeździmy nad ocean, pobyć.
UsuńA Żebrowsscy? Absolutnie świetni! Ta ekipa, Elwira i kolega – są ekstra, totalnie się zgadzam i zachwycam!
Och zazdroszczę takich góralskich wigilii bardzo. Ale rozumiem że teraz spokoj i ocean.
UsuńNie zakładamy ładnych ubrań do kolacji, bo do jedzenia lubimy wygodę, a poza tym to jest obiad:)))
OdpowiedzUsuńŁadne ubrania muszą być niewygodne?
UsuńNasze są ładne i wygodne.
Ladne ubrania można wyświnić:) nie ma jak.dres!
Usuńa co z knajpami? ;-DD
UsuńW Polsce nie znosiłam wigilii pracowniczych. W Irlandii byłam tylko raz i więcej nie pójdę, bo mi ichnie jedzenie wigilijne totalnie nie pasi. Zgadza się, że tradycję my sami wytwarzamy, więc jak jedne gusła lubię, tak inne nie i omijam. Dehnel prowadził bloga na blogspocie "Tajny detektyw", zastanawiam się ile w nim jest z książki o której wspomniałaś. Mam dwie nieprzeczytane książki w domu (w Irlandii), właśnie dzisiaj przyszło mi do głowy, że czytane będą, bo mus ;)
OdpowiedzUsuńFajny ten Dehnel ale ja go lubię tak w ogóle.
UsuńEch pracownicze wigilię były moja zmorą spóźniałam się zawsze żeby uniknąć tych mietolonych opłatków.
Moim marzeniem jest, olać święta i spędzić je gdzieś daleko. Z drugiej strony czy to nie czysty egoizm?
OdpowiedzUsuńNie nie I jeszcze raz nie. A nawet jeśli, to życie mamy jedno i nie widzę powodu żeby żyć cudzym życiem.
UsuńMogę się uhetać do wypęku kiedy chodzi o relacje
OdpowiedzUsuńJeśli byłeś miało chodzić o ocenę czystości moich okien, to pardą, merci spierdalać silwuple
Tyle lat nie lubiłam świąt
Teraz to och i Ach
no ja też mieć nie będę wylizane ale to nie o to chodzi :-)
Usuńa relacje są najważniejsze i zawsze były. całe moje życie składa się z ludzkich relacji,
a ja święta lubiłam zawsze.
Moje przygotowania świąteczne to piękny stół, chociaż akurat na stole zawsze musi być pięknie, bo lubię jeść wiec często siedzę przy stole, a że stół jest duży a najczęściej ja jedna przy nim, to jest miejsce na strojenie go, mam przepiękny ogromny bukiet, podobno to są gałązki dziurawca takie z owocami-jagodami, w 4 kolorach: czerwone, kremowe, zielone i bordowe. Mnie cieszą takie małe rzeczy.
OdpowiedzUsuńi mnie cieszą takie małe rzeczy, oraz zazdroszczę ci dużego stołu, Tereso, bo ja pragnę takiego i chyba trzeba będzie się wykosztować.
UsuńBukiet musi być imponujacy.