No i jak tu nie rozkwitać, kiedy lato. tak z nagła.
i nagle muszę zakupić sadzonki, szybko. a tymczasem tak się zakonserwowałam na zimowo
tej zimy, tak uległam zimowym constansom, że nie zaplanowałam, nie zabukowałam
w kalendarzyku czasu na zakup sadzonek dyni, kabaczków, cukinii i pomidorów.
omatkoicórko, co za ftopa.
Patrzę na jabłonkowe piękne kwiaty, z ulgą, bo są (!!!) i już im nic nie grozi.
I
nadal płaczę po czereśniowych. Najpewniej nie będzie czereśni.
Kurtki zimowe jeszcze dyndają (na wszelki wypadek) w korytarzu. no nie wiem. zastanawiam się.
Maniek się rozchorował i od tygodnia weterynarz, zastrzyki i takietam różne nieprzyjemności.
ludzieeeee co ja sobie robię w życiu??? oraz zmiana pożądana.
Dodatkowo dieta mnie zabija, bo coś waga boksuje?? w miejscu.
Chodzenie z kijami i z Erną (!) jest ekwilibrystyką ciężko wykonalną.
Ostatnio urwała mi trzy palce, zaraz po tym jak wystartowała w pogoni za jelonkiem,
który zapewne ogłuchł i oślepł. albo bardzo zgłodniał. ale nie wytrzymał ciśnienia
i wyrwał jak gupi spod naszych stóp.
Przykrość mi robią robotnicy kładący blachę zamiast dachu u Sąsidarysia
i napierdalając od 7-ej rano i uniemożliwiając łażenie w gaciach od piżamy oraz z kubkiem kawy
po tarasie, po trawce w ogrodzie. No i nie czuję przez to lata w pełni.
I jeszcze
taką miałam zagwostkę przez chwilkę, że chyba geny są ważne. nawet dominujące zwłaszcza
w rozmnażaniu się klonowaniu. Jeśli dobierzemy sobie kogoś posłusznego(!!!), przyjemnego w obyciu oraz ładnego w dotyku i dla oka ale jednak fizola bez charakteru i z przeciętną inteligencją,
to nie miejmy potem pretensji do własnych dzieci. żemałowybitne.
No nie wiem, czy da się wytresować rozumek? możliwe... ale nie wiem, nie pomogę.
(Wiem natomiast z praktyki, że zdziwienie, wieczne zdziwienie...)
Co do wagi, to ogladalam w poniedzialek zdjecia z urlopów z 2012-2014 i doznalam szoku poteznego doprawdy, bo jaka ja bylam szczupla!!!!! Chociaz wtedy oczywiscie bylam przekonana zem gruba foka. No i teraz trwam w stanie pod tytulem "boze boze i co teraz, jak ja tak sie teraz rozbiore z okazji tego lata matkobosko ratuj"
OdpowiedzUsuńI z tego stresu zezarlam przedwczoraj 2 lody, a wczoraj 3.
Takte ten. U mnie glowa zyje osobno, a zoladek osobno, jakos tak...
dobreee ja to kupuje, ze głowa osobno a zadek osobno ))))))))))))))))))))) mam tak samo ja TY
Usuńaha a u mnie różnie z tymi zdjęciami te sprzed 10 lat to juz całkiem chudzielec niecałe 36 )) a potem nieco więcej spadek spektakularny w 2012 (12 kilogramów) a potem powoli do gory z zawirowaniami różnymi ))
UsuńPonoć inteligencję dziedziczy się po matce - słyszałam na jakimś szkoleniu.
OdpowiedzUsuńteż o tym czytałam, i mówio prawdę, wiem z autopsji ;)
UsuńTen komentarz został usunięty przez administratora bloga.
Usuńano właśnie o tym mówię )))))))))))))))))))))))))))))))))))))))
UsuńAle z dwoga inteligentnych rodzicow tez czasem wylaza pasozyty bez rozumu, takzeteges :) moze to jednak nie geny???
OdpowiedzUsuńA co do wagi - walka u mnie jest nierowna, bo moj slaby charakter przeciwko tortom (wybitnie kremowym!), ktore w Niemczech serwuja na sniadanie, obiad i kolacje, przegrywa na starcie! I tu nawet najmocniejsi przegrywaja!!!
:))) Jak jeszcze robilismy kiedys wspólne sniadania w pracy, to ZAWSZE faktycznie byl kremowy tort! Tyle ze akurat dla mnie to zadna pokusa, bo nie lubie. (Ale ulegam innym, i to niestety wielu. A wszystkie one z ciemna czekolada...)
Usuńjesooos maryja torty !!! yyyyyyy ja nie pamiętam kiedy jadłam??? oraz kremowych nienawidzę na szczęście ale inne uwielbiam, są teraz takie torty w pewnej cukierni, że mi ślina zwisa do pasa... i dynda. jakby mi ktoś serwował za darmo dzień w dzień to bym pękła !!!
UsuńCzereśni żal.
OdpowiedzUsuńA rok temu ważyłam 10 kilo mniej. I wtedy mówiłam, że już nigdy sobie nie odpuszczę, bo tak fajnie było mieć rozmiar 38 i te wszystkie sukienki dobrze leżały. A teraz pół szafy czeka...
u mnie jakoś tak powoli i systematycznie latami ...i rok temu miałam dietkę na wiosnę ale ja przerwałam w wakacje, bo remont był ... ale teraz się zawzięłam i uparłam bo mam świadomośc, że trzeba cos zmienic i więcej uwagi sobie poświęcić a czerśni żal no.
UsuńQrcze, chyba wszystkie tak mamy, bo ja tez rok temu wazylam dyche mniej. Cos ten rok zupelnie nam nie sluzy. :(
OdpowiedzUsuńja Wam wrzuciłam swoją :P
UsuńTen komentarz został usunięty przez administratora bloga.
Usuń))))) no Sonic se zabieraj teraz )0
UsuńTeatralna, dałabyś mi poczytać anonima, bom ciekawa, a i humor chętnie bym se poprawiła ;) moze chociaż zacytuj ;)
Usuńmówisz masz )))))))) pod następnym postem ofkorss
UsuńTen komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuńJaka kur... dieta? :D Buziam
OdpowiedzUsuńwieczna ;DD buziam takoż
UsuńNie mogłam się doczekać kiedy wreszcie posadzę to co było do posadzenia....Po 3 dniach w ogrodzie nosem się podpieram. Z zakwasami ale szczęśliwa.
OdpowiedzUsuńPS Orzecha też mi szlag trafił. Płaczę i szlocham
szkoda orzecha... a ja w dalszym ciągu nie mam sadzonek, chyba się zastrzele...
Usuń