w styczniu hamuje zeszły rok, odsypiam i odleżam. odpoczywam. łapię równowagę psychiczną.
tymczasem niektóre ptaszki wyszły przepalone interesująco. gdybym tak planowała całkiem by mi nie wyszło, a że się zjarało, to wyszło. dziwny jest ten świat, doprawdy.
Czytam tonami ale zeszłoroczna kupa stos a nie stosik, koło łóżka nie maleje...postanowiłam nie kupować w papierze. Niczego, zanim nie przeczytam i nie ogarnę ciągu dalszego księgozbioru. znaczy nie wyniosę, nie sprzedam. Na dole, na skrzyni przy kanapie, stoi następny stos, same grubasy, które grożą zawaleniem chałupy. Podczytuję je tylko na tej kanapie. życiorysów Herberta i Cześka Miłosza nie zaczęłam jeszcze, natomiast Krzywickie i Tyrmandy wyniosę do teatru, zaraz po przeczytaniu. już niedługo.
Poniedziałek był piękny. spokojny, wolny od stresu, przyjemny, Niespieszny. rano joga, i medytacja. potem się nieco skiepścił...bo ciśnienie się nieco skiepściło. ale dałam radę. w teatrze kawka, papierów trochę, przyjazne rozmowy, opowiadanie historii, śmiech do płaczu...praca literacka nad tekstem. czyli czysta hedonistyka.
śnieg znika. za to straszą gołoledzią. ślisko.
wieczór w gabinecie fizjo. i tak jak myślałam masaż był mi potrzebny bardzo. Fizjo opowiadała o swoich zabiegach w ramach dbania o siebie...zastanawiam się nad niektórymi.
Ranek wczorajszy o siódmej mnie wyrwał i nie było przyjemnie. a dziś sama z siebie wstałam o 6ej. noż kurewa.
Taki ranek, dwa razy w tygodniu, bywa uciążliwy. wytrąca mnie jednak z pewnego rytmu wstawania. choć ostatnimi miesiącami ten rytm w zasadzie nie występował. Obudzam się o siódmej wyrwana przez budzik, zawsze. schodzę na dół, ekspres robi mi kawę i mleko owsiane kręci się w spieniaczu. oporządzam koty. robię herbatę do termosu, kanapki lub inne wiktuały pakuję do pojemnika. wlewam wodę do szklanej butelki. czasem drugą kawę do kubka termicznego. Następnie z kubkiem kawy zakotwiczam na 45 minut w łazience.
włączam sobie powieść, kryminał, książkę do porannych ablucji, maseczek, kremów, malowania twarzy...trochę się rozciągam. wychodzę z Ciri. wszystko razem do wyjazdu zajmuje mi zazwyczaj godzinę piętnaście. w samochodzie nadal słucham. jadę przez miasto około 20 minut. potem w placówce spędzam urocze osiem godzin. bym napisała kiedyś, że nauczam. ale nie nauczam. tego mi już nie wolno(sarkazm). prowokuje, zapewniam, upewniam, pokazuje którędy, jakie są drogi, ścieżki do dreptania, gdzie szukać, czego szukać, popycham do przekraczania granic, wychodzenia ze strefy komfortu...w międzyczasie myślę twórczo. nie kontaktuje się za bardzo, nie zbieram plotek, nie odwiedzam pokoju nauczycielskiego.
A wczoraj BACH i znienacka dziesięć godzin. bo rada szkoleniowa a jakże. zamiast słuchać o niebieskich kartach bezczelnie czytałam Wiedźmina. i potem ostrożnie ziuuu prosto do domu, bo już do teatru nie miałam siły jechać. straszyli też lodem pizgającym z nieba. ale nie pizgało. Wróciłam, zjadłam gorącą zupę, okutałam się w koce wełniane trzy! bo mnie coś telepało i kichałam. i włączyłam czytadło i zasnęłam...potem jeden odcinek "Szakala i znów do łóżka, czytadło i zasnęłam. Naczelnik się jarał swoim nowym autem strażackim.
W pewnym wieku, Optymizm bierze się ze światła.
Po nocach jakoś tak jasno bardzo z powodu pełni. i rano już wychodzę w jasności do pracy.
mimo wszystko styczeń jest optymistyczny i dobrze rokuje.
[ Nawet sobie nie żartuję, że na emeryturze odpocznę czy cóś. ateraz to trzeba. Zapierdalać. otóż nie ma mowy. wyliczyłam sobie styczniową dniówkę i wyszło sporosporo. zliczywszy tylko dni pracy. a odrzuciwszy dni, kiedy teoretycznie nie pracuję, choć ja w pracy jestem zawsze...albo Nigdy. Zgodnie z pewną zasłyszaną zasadą, od jakiegoś milionera, naukowca, przedsiębiorcy, że gdy kochasz swoją pracę, to nigdy nie jesteś w robocie. za to w grudniu dniówka wyniosła tylko 500 zł. generalnie na godzinę nie lubię liczyć, bo wylicza jakoś mniej entuzjastycznie. a styczeń jest entuzjastyczny, bo ma zawsze dodatkową kasę w postaci drugiej pensji w teatrze.]
Dziś poszedł przelew na Albanię. i nie ma odwrotu.
została nam do ustawienia na cito wyprawa norweska. i życie się ładnie toczy.
Odpoczywam, dochodzę do siebie, wysypiam się. dosypiam, zarabiam, nie zaglądam, gdzie nie trzeba. nie wkurwiam się. czekam na ferie zimowe. już za miesiąc :-) i za 18 dni roboczych dla mnie...
wizualizuję Ocean :-))
Naczelnik szuka atrakcji i już trzy znalazł, otóż Harlejem po wyspie z wiatrem we włosach i skuterem po falach oraz łajbą między wielorybami :-D.
No i będzie fajowo.
Dziś zapowiada się drugi poniedziałek. czyli zaraz mata do jogi, medytacja, śniadanko, spacer z Ciri. skończę "Wywiad. zacznę "Światłoczułość. J.Jarno. i więcej czasu dla papieru. zbieranie energii na jutro.
W ten łikend chyba zacznę odkładać ciuchy na wyjazd oraz planujemy zrobić niespodziankę urodzinową sąsiadce w naszym domu.
Plany skazane na porażkę, to plany, których nie ma i nie było :-))
O tak
OdpowiedzUsuńŚwiatło jest najważniejsze
Nawet w Alzheimerze najtrudniej jest po południu
nie wiem o co chodzi z tym alchajmerem ?? :-o
Usuń
UsuńLudzie chorujący na Alzheimera często czują się duzo gorzej po zmroku
ach rozumiem.
UsuńŚwiatło i temperatury na plusie. Przynajmniej w mieście i na drogach ;)
OdpowiedzUsuńo tak w mieście owszem drogi czarne ale na parkingach masakra. przynajmniej w mieście tutejszym. wczoraj mi koła buksowały w miejscu na szkolnym parkingu. i szłam długo i ostrożnie, bo nie chcę mieć temblaka, lub gipsu na nodze, na dupie nad oceanem ;-)
UsuńU mnie 1/4 biografii Herberta, a przed Jarno z 10 innych powieści będzie. Dobrego stycznia, ciepłego, otulonego, wyzupowanego.
OdpowiedzUsuńwzajemnie Moniko, dobrego stycznia:-)
Usuńbędę go słuchała.
oraz dzieki za przypomnienie Smarkuli. właśnie sobie zobaczyłam
Czytam ksiazki, sluchane do mnie nie docieraja tak jak bym chciala, musze widziec. Moze to dlatego ze po angielsku, moze gdybym sluchala po polsku bylo by lepiej. Ale juz tak przyzwyczailam sie, wiec jest jak jest. Kupuje dwie albo trzy, przeczytam, dorzucam jakies 'szmaty' i zanosze do second hand'ow dla zwierzakow. Nie gromadze juz ksiazek.
OdpowiedzUsuńa ja się musze rozstawać z książkami ale nie ze wszystkimi mogę ...
UsuńOch, pokój nauczycielski to zuo oraz wylęgarnia... dobrze, że tam nie bywasz. Rzeczywiście byłoby głupio w temblaku nad oceanem, uważaj na siebie :*
OdpowiedzUsuńDorothea, nasz pokój jest pusty...nikt tam nie bywa.
Usuńtaka sytuacja.
No i proszę, styczeń przynosi równowagę, odpoczynek i nowe światło, kto by pomyślał, chociaż i ja jakoś mniej cierpię w tym miesiącu. A te przepalone ptaszki? Cudne — sztuka życia w czystej formie. Kiedyś powiedział, że sztuka jest wszystko, co zrobiliśmy przypadkiem
OdpowiedzUsuńWieloryby i Harley, to się zapowiada. A radiowóz strażacki Naczelnika, niezła styczniowa frajda u Ciebie, no może oprócz zimna. Swoje stosy rozniosłam po półkach, potrzebuję miejsca. Ale wyszła kolejna książka poetycka, której nie będzie na czytnik, to jakiś koszmar.
dlaczego nie ma poezji na czytniku? albo w formie audio ??
Usuńnie martw się ja nadal uwielbiam pięknie wydane książki. mam tę słabość i nic nie poradzę. i ładnie ktoś powiedział o tej sztuce...
mam kilka książek poetyckich na kindlu, ale poezja to u mnie inaczej pracuje, no i wolę ją czytać sama, chociaż nagrałam kilka kawałków, hehe. O sztuce pisałam, pracę na uczelni i mam źródło tej filozoficznej rozkminki, poszukam i wkleję. Ucałowania
Usuńucałowania
UsuńOptymizm.bierze się z wewnętrznego światła:) Uwielbiam żyć w mroku, a jestem optymistką.
OdpowiedzUsuńWróciliśmy do domku, dzisiaj dostanę podany obiad po pracy:)))
optymizm bierze się stąd skąd każdy chce, żeby się brał :-)
Usuńno to masz po co wracać ;-)
Czy na te ptaszki masz jakas matryce, ze one takie wszystkie jednakowe? A i tak moj jest najladniejszy :)))
OdpowiedzUsuńJakie swiatlo? Dzisiaj panuje ciemnota, nie tylko na dworze, ale i w narodzie, a raczej narodach, Waszym i naszym. Ludzie potracili nagle rozum.
no jacha, to są wylewki gliniaste i są specjalne formy gipsowe. Twój i tamte z tamtego wypału były rzeczywiście najładniejsze. pełna zgoda.
Usuńa widzisz bo ja już nie patrzę na tę ciemnotę i nie widzę nacodzień tego wszystkiego, sobie posiedziałam na macie, pomedytowałam, zobaczyłam "Smarkulę, teraz ide z Ciri. słuchawki na uszy. może pośpię. poczytam.
Oj, jak miło, gdy wszystko się zazębia i pasuje, masz o czym pozytywnie myśleć!
OdpowiedzUsuńJa robię porządki jak szalona, to mi dobrze robi i wyrzucam na potęgę... katharsis :-)
lubię katharsis wiesz.
Usuńrobiłam przez dwa miesiące :-)
Dzieje sie, dzieje. Niby według schematu- powtarzalne i znane czynności dnia codziennego, ale za to w innej konfiguracji...Zazdraszczam pozytywnie wymienionych atrakcji związanych z wiatrem we włosach, byciem na fali i między wielorybami ...
OdpowiedzUsuńPtaszki super wypieczone i... nakarmione .Widać, że w dobrej formie ...hi,hi
ciężko pracujemy więc trzeba sobie robić przyjemności, odskocznie poza tym uwielbiamy podróżować.
UsuńDzien juz dluzszy :) rowniez w poczatkach tego dnia to widac. Ladnie zaczyna Ci sie krecic ten nowy rok. Duzo zdrowia a optymizm sam Cie odnajdzie i przycupnie obok.
OdpowiedzUsuńdłuższyy i widać co napawa optymizmem :-)
UsuńPtaszki są najpiękniejsiejsze. Jedź, grzej się w tej Albanii, niech Wam tam będzie pięknie❤️
OdpowiedzUsuńw Albanii dopiero latem a teraz wyspa wyspy czekają :-)
Usuńa ptaszki właśnie jeszcze nie pofrunęły do kogoś...
i Wam niech będzie pieknie.
Usuń