po skończonej robocie wypiłam sobie lampkę dobrze schłodzonego rizlinga.
Urządzałam taras dość późno, bo w pełnym słońcu się nie dało wytrzymać.
to jest wersja jeszcze nie skończona, zaledwie zaczęta, łóżko potrzebuje innej oprawy kolorystycznej. Wychłodzenie potrzebne i wylizanie w typie nordyckim. jednolite pokrowce trzeba uszyć, tym czasem walnęłam wszystko co mam na podorędziu. Sama skakałam po drabinie wieszałam male i tak dalej. przewieszałam lampiony, wynosiłam puste gliniane doniczki. .. brakuje też ziół w dużych niebieskich pustych donicach. i przestawiłam leżącego Budde. w uszach kolejny kryminał opowiada mi Kosior...
w ciągu dnia, w aucie i teatrze, opowiadał mi rzeczy straszne, o "Rzeczach osobistych.
co jakiś czas zamieram...
Nie dałam się nawet wywlec do Oli, nad basen poleżeć, popływać, opalać, choć temperatura zachęcała. albo zniechęcała, zależy co kto woli.
Na dole chałupy, gdzie chłodno, podbudowywałam się psychicznie oglądając Pernille?
[od czasu do czasu zabiła bym te jej dzieciory a ją samą kanonizowała na świętą albo przyznała nagrodę Nobla za cierpliwość a czasem za naiwność i głupotę].
Pies Ciri tęskni za sowim panem Naczelnikiem. aktualnie wyjechanym do dzisiaj. smutna.
a że padłam wczoraj wcześniej i wstałam wcześniej, to przed teatrem i kinem, pójdziemy sobie na dłuższy spacer. o świcie ;-) czyli zaraz.
i podleje dziś donice. wczoraj mi się nie chciało, lunęłam tylko w tarasowe.
[czerwone robaczki srają mi na liście wybujałych lilii a larwy z tego gówna zżerają liście...noż natura bywa skomplikowana, jak nie ślimory bez domów, jakieś obrzydliwe larwy, to fruwające gady i ich skomplikowane fekalia, aż do chorób grzybowych...i innych .]
Ze zwichnięć osobowości, to kompulsywnie piorę szmaty. Wszystko. co zalega w domu dłużej niż tydzień i przyoblekam nowe, lub odświeżone lub wcale. korzystając ze słonecznej aury. fotowoltaika napierdala, to i ja korzystam.
Ja lubię tak kolorowo 😃
OdpowiedzUsuńU mnie wczoraj było jakieś 34°, słońce jakieś takie kaprawe, czasem mocniej przygrzało, za to duchota straszna... A dziś od rana deszczyk niemrawy, 23° i tak fajnie się oddycha 😁
Nie mam ostatnio czasu na nic, ale słuchać daję radę, potem podrzucę co tam mi Kosior do ucha nagadał 😉🙃
-Aśka-
ja tez lubię kolorowo ale gdy wracam od Skandynawów, to przez jakiś czas gust mi się zmienia :-)
Usuńwrociłam właśnie z klimatyzowanego kina :-) było cudownie. u nas 34 na blacie...
czekam z niecierpliwością.
Piękne okoliczności tarasowe, zachwycam się! Tutaj nic nie można szmacianego wywiesić, bo zaraz wilgos I grzyb wpierniczy, ale za to można sobie zasadzić mech po pachy.
OdpowiedzUsuńDziś 17 stopni i popaduje😅
Innyglos
Jesu, dzie Ty jestes? U mnie w Germanii najgoretszy dzien lata, w cieniu ponad 30°C.
UsuńInnygłos jest w Irlandii :-DDD
Usuńu nas też 34 albo więcej. no gdy pada to wilgoć spora ale nie jakaś koszmarna, w normie.
okoliczności tarasowe mam nadzieje sie jeszcze jakoś poprawia gdy tylko temperatura spadnie ;-)
To Ty sobie prasz za darmo? Tak to mozna prac bez konca, zwlaszcza, ze slonce jeszcze robi turbo-suszenie.
OdpowiedzUsuńTaras niezwykle klimatyczny, ciekawie urzadzony. Z pewnoscia bedzie mozna na nim spedzac przyjemne letnie wieczory i noce.
To Ciri ma sowiego pana? :))))))))))
no ma swojego pana, władcę, ukochanego ...:-( ale w takim dobrym tego słowa znaczeniu choc lepszy byłby tatuś ;-)
Usuńwieczory owszem ale w ciągu upalnego dnia masakra... no mamy fotowoltaikę, teraz słońce napierdala to piorę za darmo i suszę za darmo.
Ale Ty napisalas SOwiego, a nie SWojego, wiec sie pytam, kto to ten SOwi pan he he he :)))))))))))
UsuńFakt😂 nie zauważyłam.
UsuńAle ja tez uważam że my żadnym państwem dla naszych zwierząt nie jesteśmy a dla kotów to już w ogole, raczej służbą😂😂
UsuńI trochę mi przykro że jego kocha bardziej...
UsuńJa też lubię tak kolorowo:)
OdpowiedzUsuńNiestety ostatnio każdy zachwyt powoduje u mnie smutek, że to wszystko się kończy śmiercią.
bożesztymój i wszystkie demony, przestań !!!! jeszcze w zielone gramy Repo :-D lato, słońce, zieleń wybujała...
UsuńSłońce bardzo działa na mnie depresyjnie, jak wiesz.
Usuńzapomniałam Repo...w sumie mnie to dziwiło, zawsze. ale rozumiem. depresji dostałam w egipcie, gdy mi sie sandały rozpuszczały na cmentarzu faraonów...żarcik.
UsuńJestem już u rodziców, czuję ten upał. I nie potrafię się zdecydować, czy śmiać się, czy przytulać cię już nie z tak daleka. Może jedno i drugie. Bo choć tekst aż bucha upałem, zmęczeniem, robakami i życiem, to podszyty jest czymś bardzo kruchym, momentami, w których „zamierasz”. I ja też wtedy zamieram z tobą. A potem piję tego rizlinga w twoim imieniu. I oddycham. Uściski miejscowe :P
OdpowiedzUsuńZamieranie dotyczy głównie lektury...pięknej i strasznej...Oduściskam, wiem, że jesteś z Sofiją na wakacjach u mamy, jak wam tam?
UsuńWidzisz? Oddałam te upały, bez najmniejszej oznaki żalu. Mi pasuje to moje 19 dzisiejsze bardzo. Wystarczy mi. Zazdroszczę tarasu, bo brakuje mi takiego swojego kawałka podwórka, żeby wywlec się na świeże powietrze i posiedzieć w spokoju. Ale może kiedyś..
OdpowiedzUsuńNat jak uwielbiam lato z wszelkimi konsekwencjami ...ale faktem jest, że nie popracujesz :-)
Usuńna tarsie nawet nie poleżysz chyba, ze po zachodzie słońca...nasz taras skapany ukropem.
może kiedyś :-) zażyczam bardzo.
Ale ładnie, jakbym miała taki taras, to nie musiałabym wyjeżdżać!
OdpowiedzUsuńakurat ;-DD jak masz szwendacza w genach to i taras nie pomoże )))))
Usuńu nas suka kocha łojca wiernopoddańczo i ja patrzę na to ze zdumieniem i jej mówię, że jest franca niemiła bo miała być moja a ja jestem od wyrywania kleszczy, zaglądania w zęby i pazury a on od długich spacerów i spania w łóżku
OdpowiedzUsuńmiałam pytać skąd masz takie piękne donice :))))
jedną kupiłam ale dawno chyba w OBI, a druga dostałam od Mj, takie donice zazwyczaj sa w budowlanych marketach z działem ogrodniczym, ale cenowo bardzo różnie. i sa one bardzo ciężkie. także już nie kupuję. przede wszystkim nie targam.
Usuńo tak znam ten ból. Ciri też miała być moja...i to ja spaceruję...a Naczelnik wyrywa kleszcze ;-))