niedziela, 6 lipca 2025

czy ja mam kaca?

 nie mam. choć wino się lało białym strumieniem...

Najpierw miał być opis zdjęcia ale sytuacja, która się wydarzyła przed chwilą mnie rozśmieszyła. Otóż moja czereśnia została zaatakowana przez chmarę, bandę szpaków. Przytomnie Wywaliłam się za okno i zaczęłam krzyczeć i klaskać...czym wystraszyłam śpiącego Naczelnika :-) nie żebym nie lubiła się dzielić, ale ja jeszcze się nie najadłam, dopiero zaczynam, do diaska. i nie ma mowy, żebym oddała całe drzewo, po moim trupie. 

więc zostawiłam otwarte okno i przezornie czuwam. a co jakiś czas słyszę, że ktoś wrzeszczy i klaszcze we wsi, jak bonie dydy, zwizualizowałam sobie ten konflikt grabieżców contra zdesperowanych czereśniaków i się uśmiecham na głos. No ale to w zasadzie śmieszne do końca nie jest, kiedyś wyjechaliśmy na jeden dzień, czereśnia się uginała od owoców, wracamy a tu ani jednego. taka sytuacja. 




Teraz ten delikwent, który mię wczoraj zaskoczył bardzo w okolicach tarasu. 

Już mnie zestresowały dwa wbite w moją jedną nogę kleszcze, (jednego wyjęłam w całości, drugiego bez jego jednej nogi), po których mam dwa czerwone ślady, bąble. więc nie chcę być znów ofiarą napaści. Pierwszy raz w życiu widzę białego pająka. a to tymczasem kwietnik, podobno bardzo popularny i bardzo nie groźny, to znaczy groźny tylko dla owadów. uff.

No i namęczyliśmy się jak wariaty pod tych gości. co byli u nas pierwszy raz. oprowadzanko wymusza porządek i czystość całego domu i wszystkich zakamarków. ekhm. no więc wystrój, zmieniłam na letni. kolejny raz odgruzowałam pracownię. i takie tam. na tarasie też stylizacja się dokonała już całkowita. przemyślana. 

padłam ok 15 pospać, bo mnie zmieliło, zmięło, przygięło, wstałam i ... się wściekłam. 

Całą imprezę ustawiliśmy pod śliwką w ogrodzie, na trawie. Śliwka rozłożysta. daje zarówno cień jak i ochroni przed siąpieniem. Wywlekliśmy duży rozkładany stół z domu, z obory wiklinową kanapkę, krzesła reżyserskie bambusowe, fotele wiklinowe, poduchy, kapy, kocyki...taka nasza inauguracja Lata nastąpiła. Było sporo tych gości, w domu czy na tarasie byśmy się nie pomieścili. Naczelnik pożyczył fajnego grilla. mieliśmy rozpalić ognisko w misie i palić zioło. oraz piec kiełbaski. ..

A tu kurewa pada, a miało NIE PADAĆ.

malutki niby taki deszczyk i nieszkodliwy ale wszystkie szmaty nasiąkają, a do osiemnastej nasiąkną już całkowicie... Dramat, w jednym akcie, wszystko trzeba przemeblowywać, jakoś, żeby wylądować ostatecznie w domu. Wściekłam się więc, odpierdoliłam panikę, oberwało się Naczelnikowi, że pogody nie potrafi zaplanować ;-) no i czasu za mało. bo się trzeba samemu ogarnąć. zastali nas więc goście zdezorientowanych, w pełnym rozkroku i niezdecydowaniu dwie godziny później. 

Bardzo nie lubię, gdy zaplanuję i się narobię i w ogóle a potem chuj to wszystko strzela. boli mnie to wręcz fizycznie. I tak, wiem że to jest poważny odchył łamane na choroba i nawet wiem, jak to się nazywa. Naczelnik już przyzwyczajony, jakby się ktoś martwił :-) 

a tymczasem goście przyszli i goście zadecydowali, skracając moje męki :  że siedzimy pod śliwką, jak było zaplanowane i już. Deszczyk przestał siąpić ok 21 i nawet wyszło słońce :-)

[i tylko sobie pomyślałam, po cichutku, że po diabła prostowałam włosy, no ale nie można mieć wszystkiego]

było bardzo fajnie i sympatycznie. a dziś...ogarniamy po gościach 😂😂

nie no aż tak źle nie jest, zmywarę wiadomo trzeba zapakować ze stołu co to został w ogrodzie z pełnym zestawem, tylko zniosłam jedzenie do lodówki. byłam tam już i widziałam, że ktoś się w nocy częstował wódka co została ... a zastawa rodowa się wala na trawie :-P



42 komentarze:

  1. Fajnie jest miec ogrod, duzy stol w oborze i gosci, ktorym mzawka nie przeszkadza. No moglas sobie darowac prostowanie, bo pewnie po tej mzawce wygladalas jakbys dwa palce do gniazdka z prundem wetknela. Znam ten bol, sama mam podobne wlosy, mzawki mi nie straszne, bo one i tak sie skreca. Zastawa w trawie tez nie jest narazona na polamanie, najwyzej Ciri "umyje" talerze jezorem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. mamy podejrzenia, że to Ciri wylizała talerze i wypiła wódkę ;-P
      no towarzystwo sąsiedzkie, i przyjaciół mamy bardzo fajnych i sympatycznych i do tańca i do różańca. i do pomocy w razie co. i do dzielenia się wszystkim co mamy. Już to pisałam kiedyś, że w pierwszych latach kiedy sie tu sprowadziliśmy, i romantyczny poryw nam minął, po dokładnym zobaczeniu ogromu ruiny, planowaniu remontów, remontów ciągłych i pakowaniu kasy....uciekłabym stąd, gdyby nie ludzie.

      Usuń
  2. Ufff-nie lubię ogarniać po długiej imprezie...Sprzedam nasz pomysł na ochronę czeresni- L.powiesil na niej domek/ budkę dla szpaków.Natychmiast wprowadził się lokator.Gdy tam mieszkal- a darł się wniebogłosy- żaden inny nie zbliżył się do czeresni:) No, a jeden to tylko troszkę skubnął, a nie objadł całego drzewa.W tym roku młode jakoś wcześniej wyfrunęly, allegro żadne stado krewnych nie obżarłam nam owoców!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Basia jeśli ten patent sie sprawdzi to cie ozłoce, choć nie możemy miec pewności że akurat szpak sie wprowadzi do budki lęgowej, czy możemy ?? bo sa jakies specjalne dla szpaków ??

      Usuń
    2. Ten, co sprzedawal- napisał, że dla szpaka😀Ale u moich znajomych zamieszkały jakieś inne ptaki i też odstraszyły chmary szpaków! Pewnie szanują prawo ptasiej wlasności😀

      Usuń
    3. Acha. No to dzięki będę szla w tym.kierunku.

      Usuń
  3. Dołączyłaś do sekty. : ] Tej, w której ludzie wychodzą rano klaszczą i wołają aaaa, heeej, uhuuu! U nas we wsi mamy sporo wyznawców. Tak witamy lato ;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. achacha o tym nie pomyślałam ...ale powiem ci, że tego typu sekciarzy jakoś nie lubiłam do tej pory, bo mnie bestialsko budzili zbyt wcześnie. ale życie zweryfikuje każdą życiową postawę, jak widać :-DDD

      Usuń
    2. Jedni klaszczą u Rubika, a inni u Teatralnej we wsi 😂👏👏👏
      -Aśka-

      Usuń
    3. 😂😂😂no cusz nie będę polemizowac

      Usuń
  4. Dobre maniery wlascicieli drzew czeresniowych, szpaki zostaly potraktowane oklaskami. Na stojaco. W oknie. Owacje slyszala cala wies. I Naczelnik. :))))
    Wodki maja taka przpadlosc, ze wyporowywuja.
    Na trawie byl bal serwisowy.
    W sumie mily wieczor. Czego wiecej sobie zyczyc. Aaa. Nowych crocssow!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. no bardzo to mnie rozśmieszyło także :-DD
      jesooo z tymi crocsami to jakaś paranoiczna sytuacja wyszła, bo nigdy bym nie pomyślała, że mogą się tak skurczyć od słońca. mój błąd a teraz muszę za to płacić sporą kasę, sto procent nawet, w porównaniu z czasem wyprzedaży :-(

      Usuń
    2. Ja w Lidlu kupilam "crocssy" z wysciolka w srodku za cale euro :))). Rok na dzialce juz przezyly i wygladaja jak nowe.

      Usuń
    3. No ja do Lidla mam nie po drodze i wszystkie fajne promocje mie omijają

      Usuń
  5. Białego pająka tez nie widziałam, może to albinos?
    Czasami bywa, że ten cały gościowy stres obraca się na dobre, ale co nas przemieli, to jego!
    Widuje czereśnie ponakrywane starymi firanami...ale one, te szpaki pewni sprytne są!
    Zastawa w trawie... byłam kiedyś na weselu, którego goście spali w grządkach u sąsiadów:-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tymi grządki mnie rozwaliłaś normalnie🤣🤣🤣

      Usuń
  6. Jaki ładny ten pająk!
    Obserwuj te miejsca pokleszczowe, bo.cholera wie w tych czasach.
    Idzie ochłodzenie na Bałkany akurat wtedy, kiedy zamierzam wyruszyć:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No piekny jest i sie wpasował kolorystycznie. U nas tez ochłodzenie idzie na północy. Nie cieszę die. Dziś był.taki piękny dzień spędzony na kanapce wiklinowej w cieniu i czytaniu.

      Usuń
  7. Nawet fajne z tą wódeczką

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wódeczka wyparowała. Abo Ciri wypiła... ale poważnie to Ciri coś podjadła bo miałam sraczke niestety

      Usuń
  8. Niestety w naszym klimacie planowanie przyjęcia w ogrodzie żadko się udaje. Ile razy ja tak miałam.Tylko u mnie lało i trzeba było uciekać do domu. Pająk cudny. Czereśni na szczęście nie mam,klaskanie słyszę od sąsiada i to jest sygnał,że dojrzały:)))))
    Ela D.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wolę lato zdecydowanie na ogrodowe party. Już upały lepsze. Większą część roku imprezujemy w domu. Non z tym klaskaniem to hit 😂.

      Usuń
  9. Ze szpakami przestałem już walczyć. A czereśnie? Kupiłem sobie trochę w sklepie. Tych mi te skrzydlate szczury nie zjadły.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie walczę z ptakami w zasadzie i gdyby nie były takie pazerne to by było wszystko ok. Zawsze im zostawiam całą górę z najlepszymi czeresniami 😅

      Usuń
  10. Uwielbiam te białe pajączki, są cudne.
    To, czy impreza jest udana, czy nie, nie zależy od śliwki, deszczu i prostowanych włosów. Najważniejsi są nienadęci, fajni gospodarze i nienadęci, fajni goście. A z tego, co piszesz, wynika, że impra się udała 😅

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. oj udała sie bardzo się udała nikt z nas nie jest nadęty -)
      tylko ja za bardzo sie przejmuje...niestety, bo oczywiście masz racje.

      Usuń
  11. Nie no boska impreza, uwielbiam imprezy plenerowe! Z doświadczenia wiem, że deszcz czy nie, goście doceniaja zaproszenie do domu, a jak fajni goście to już w ogóle. Wódka wypita, filiżanki na grzadkach, czyli impreza udana. Gospodarz zawsze się przejmuje, często niepotrzebnie. Fajnie masz z własnej sami, io dla odmiany się prostują, ja se zakręcę, i robią się jak garnek więc w deszczu, także nie narzekaj😉

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ach prostuje rzadko tyko w wyjątkowych momentach. bo szkoda mi czasu. tez uwielbiam letnie imprezy ogrodowe i uwielbiam takie. no i dlatego szlag mnie trafił, ze będziemy musieli siedzieć w domu, i to w ciasnocie. ale było wspaniale i na luzie.

      Usuń
  12. To byłam ja, inny głos. To jeszcze dodam - pokaz taras w letnim wdzianku!

    OdpowiedzUsuń
  13. No to niewątpliwie dużo się działo. W końcu to impreza była. A obżeranie czereśni przez ptaki to normalka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. no niby normalka ale żal gdy sie samemu nie skonsumuje wystarczająco dużo...

      Usuń
  14. piękny ten pajonk ;)
    u mnie szpaki przeganiała sroka mające młode, drąc się w niebogłosy. Raz tylko była ich cała chmara, jak nigdy, bo zawsze zdążyły opędzlować zanim porządnie dojrzały i wieczny był z nimi wyścig. W tym roku przez to mieliśmy klęskę urodzaju ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. prawda, że piękny a podobno zmienia kolor :-) gdy siedzi przy żółtym kwiatku robi sie żółty.
      no więc idę tym tropem, został mi polecony, będę wieszała budki lęgowe.

      Usuń
  15. Kurczę, rozumiem ten ból, ech na pogodę liczyć to za bardzo nie można...
    A co do sprzątania przed gośćmi - niby jak się na co dzień jakoś tam ogarnia, to jednak przed taką wizytą, gdzie ludzie wejdą w każdy zakamarek, no bo pierwszy raz - okazuje się, że mamy w domu mnóstwo niedoróbek 😉 czyli roboty huk!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. to podobno ma być wyjątkowo popieprzony lipiec. buuuu
      nie no my codziennie nie ogarniamy, bądźmy szczerzy:-)) raz w tygodniu. przy zwierzętach w zasadzie kłaki fruwaja już godzine po odkurzaniu. syzyfowa robota. nie sprzątamy generalnie przed imprezami. Nazbierało sie zwyczajnie tym razem.

      Usuń
  16. Na pajączki i kleszcze reaguję alergicznie, ale już na imprezy pod śliwką zupełnie nie. Oraz Polska jak zwykle funduje mi ekstrema od 40 stopni po 19 i deszcz. Uwielbiam 😂

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. a ja mam dosyć w zasadzie, bo mnie mieli koncertowo...

      Usuń
  17. Wicie, Teatralno, ja bym chętnie poklaskała na szpaki nawet bladym świtkiem w temacie czereśni, ale w związku z ociepleniem klimatu dwa lata pod rząd przymrozki w kluczowym momencie załatwiły mi kwiecie i zawiązki na wszystkich drzewach owocowych ( lokalnie bardzo, jeszcze u sąsiadów kilku, a reszta okolicy wolna od problemu ), i klaskać nie ma potrzeby.
    I powiem szczerze, niech sobie zeżrą wszystkie czereśnie, chociaż te nasze/moje są bardzo smaczne, tylko niech zostawią wiśnie, za którymi przepadam. No niestety, wiśni też nie będę miała w tym roku, jakoż śliwek, jabłek i gruszek. Nie przeklnę tu, bo wystarczająco już naubliżałam temu przymrozku u siebie na miejscu.
    No i publicznie Ci tu dziękuję za Konika Wyjątkowej Urody. Odczepiłam go od kluczy, bo zauważyłam że go czochrają i obawiam się, że się zniszczy, i teraz zastanawiam się nad miejscem godnym tego cudnego zwierza.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Agniecha no przykro mi bardzo, bo i wiśnie mamy w tym roku w przeciwieństwie do poprzedniego i jabłonka w tym roku obrodziła, i aronia i śliwa ... u nas ten przymrozek aż tak nie narobił.
      Nie ma za co cła przyjemność po mojej stornie :-)

      Usuń
  18. Dramat w jednym akcie pod śliwką czuję aż za dobrze. Też mam w sobie ten ból naruszonego porządku rzeczy, gdy rzeczywistość śmieje się w twarz moim zamiarom. Kleszcze mnie tutaj przerażają najbardziej. Dobrze, że było dobrze. Uśmiechy posyłam.

    OdpowiedzUsuń

nie musisz Czytaczu ale możesz ....