zdrowie się przelewa nieco i my, jak przelani. no przeze mnie się dziś przelało.
Taki piękny zakwitł mi cebul.
Ostrożnie się przelewamy z prawa na lewo. dziś nie mam smaku ani powonienia. cały czas jesteśmy słabi. bolą na brzuchy. czuję się, jakbym była zabetonowana, w sensie jestem głucha. drzemy się do siebie- co? co ? bo proszę nam się już wyczerpało.
Prania idą. bielizna gotowa do wyjazdu, lniane spodnie i koszula nabyte(godzinę się pociłam w sklepie wczoraj)koszulki wiszą w suszarni, sukienki lniane, koszule, spodnie przymierzone raz jeszcze, zaakceptowane i do walizki. miałam prasować, jednak nie mam siły, ale wczoraj usłyszałam, że len się gniecie szlachetnie...więc nie trzeba prasować. no cusz nie sądziłam, że pakowanie może być jeszcze większym wyzwaniem, niż zawsze. ..
W domu wszystko gra. ogród bucha zielenią i kwiatami. tylko część kwiatów zjedzona przez ślimory bez domów. no i trawa po kolana. Naczelnik nie ma siły kosić. Wczoraj był bardzo ciepły bezdeszczowy wieczór więc poszłam z Ciri w pole. blisko. przy okazji narwałam wrotycz, który bardzo lubię wieszać wszędzie i stawiać w wazonach.
Ciri nas nie odstępuje na krok. i koty.
sąsiad też już wrócił ze zdobywania tysięczników w Gruzji. opowiadam mu o niezrealizowanej wyprawie wielorybniczej.
Przypomniał, żebyśmy wszyscy zasiedli sobie do stołu biesiadnego jeszcze w sierpniu. jak planowaliśmy. no zobaczymy.
Zaczęła właśnie kwitnąc budleja, i wszystkie odmiany hortensji w pełnym rozkwicie, w blokach startowych hibiskus.
niestety rudbekia zmasakrowana przez ślimaki i drapieżną melisę. za to lilie chyba przesadziły - osiągnęły ponad dwa metry wzrostu, zwłaszcza bananowa.
Bardzo przyjemnie jest wrócić do domu. przywieść nowe pomysły, rozpakować emocje i uwolnić obce zapachy. na stoliku mango, postawiłam maleńką ceramiczną lampkę oliwną ze szwedzkiego lopisu a w łazience stanął mały stołeczek z Senji, który zjechał z nami pół wyprawy. Naczelnik ma pamiątkę w postaci koszulki wikingskiej a ja skarpetek. poza tym oczywiście magnesy.
MJ wysprzątała dom. więc siły angażujemy w rzeczy istotne i konieczne. natenczas. do kolejnego wyjazdu.
Zrobiliśmy wczoraj nalewkę z wiśni. sok już fermentował w lodówce. odcedziliśmy owoce z trzech słojów i połączyliśmy płyny. w tym roku smak będzie słaby, wiśnie miały mało słońca. a MJ miała przykazane zastosować konkretne wręcz ilości cukru. naszaculpa.
No nie będzie to mój ulubiony rocznik.
Powiedzieć : Jestem rozczarowana tym latem, to jakby nic nie powiedzieć, jestem kurewsko wściekła, to z kolei przesada. no ale przygotowałam taki fajny letni taras... non stop był zalany. z łóżka nie korzystamy. nikt nie wisi w hamaku. nie zdążyłam powiesić.
chujowe to lato na wsi w kraju tutejszym.
*
No i nie chciałam tych róż ale przyjadą. nie chciałam się wciągać w romans z różami. róże są piękne ale wymagające. dlatego odkładałam w czasie zaglądanie na tę stronę internetową i zrealizowanie bonu podarunkowego. Zamówiłam, niestety dwoma transportami... z czystej głupoty. spanikowałam, że bon przepadnie. a że czuję się zabetonowana... to wyszło, jak zwykle.
[Dostałam na urodziny bon na róże, wybrałam sobie angielską, w donicy 5 litrów i zamawiając przegapiłam moment uwzględnienia bonu. Teraz czekam na dwa transporty, jeden to owa róża angielska drugi, to dwie donice 5l. róży pnącej. dołożyłam do bonu drugie tyle. nie pytajcie. nie powiem.]
Dziś dbam o siebie.















No pięknie tam macie w tym ogrodzie, nawet przy słabej pogodzie 😃 Różowa hortensja 😍
OdpowiedzUsuńJa jutro jadę do domu na wsi, ostatni weekend, bo za tydzień wyjeżdżamy... ☹️ Coraz ciężej z tymi powrotami do kraju tamtejszego, że tak Tobą polecę 😉😄 Mam w planie nazbierać mirabelek, bo drzewko aż się ugina pod nimi. Drzewko sąsiadki, ale tuż za płotem, więc prawie fifty-fifty owoce u niej i u nas 😄 Chce zrobić nalewkę, robiłam kiedyś i była super 😃
Nigdy nie robilam i chyba nawet nie piłam.nalewki z mirabelek. No cóż powroty bywaja ciężkie. Wykorzystuj czas.
UsuńAśka, ale mam pytanie : nie lubisz tam wracać bo ?? praca? bo koniec wakacji? bo obowiązki czyli w sumie norma, nikt nie lubi wracać z wakacji. Czy w ogóle nie lubisz tam żyć ??? wolałabyś tu ?
UsuńTo chyba nie jest tak, że nie lubię wracać tam. Bardziej chyba chodzi o to, że coraz ciężej wyjeżdżać stąd... Lubię tam być, tym bardziej że mam właściwie wiele rzeczy zdublowanych i w każdym z tych miejsc czuję się tak samo (prawie) jeśli chodzi o sprawy materialne. Ale tu mam rodziców, brata, własne mieszkanie (tam niewłasne), możliwość siedzenia w domu pod lasem, przyjaciół etc.
UsuńTam mniejsze problemy ze służbą zdrowia, różnorodność klasową, rasową, ludzi którzy są bardziej otwarci na inność... Można by tak w nieskończoność.
Ale ogólnie uwielbiam Pl jako kraj, krajobrazy, "nasze" święta, zwyczaje itp.
Gdyby można mieć 2w1... 🤷♀️🙂
może jeszcze doczekamy sie drugiej Irlandii :-DDD a nawet Anglii
UsuńAle piękne te kwiaty, wszystkie! pan od ogrodów pokazywał w TV regionalnej lilie himalajskie, ponad 3 metry i mnóstwo kwiatów!
OdpowiedzUsuńDbaj o siebie , wygrzejesz się w innej szerokości geograficznej!
To ja chyba mam te lelije himalajskie.
UsuńNa to liczę na wygrzanie sie wreszcie i odpoczynek przynajmniej częściowy.
Te obezwladniajaco piekne kwiaty wokolo chyba troche rekompensuja Wasze zle samopoczucie, w takim otoczeniu powinno sie szybciej zdrowiec. Czego Wam oczywiscie szczerze zycze.
OdpowiedzUsuńNie zdążymy 😂😂
UsuńDziekujemy
kwiaty rekompensują ale i podnoszą ciśnienie czasami ;-)
UsuńMnie już też nie pozostało nic innego, jak tylko dbać o siebie. Na szczęście sterydowy zastrzyk w staw zaczyna nieśmiało działać. W zdrowym ciele i duch zdrowszy nieco...
OdpowiedzUsuńojej chyba musi boleć, współczuję Frau bardzo. ale wiem że te zastrzyki pomagają. ludzie biorą jakieś blokady, może to to samo. i wtedy dopiero przechodzi i sie uruchamia. Trzymaj sie.
UsuńTak, to jest ta blokada. Mimo wszystko nie działa na pełnej petardzie od razu, tylko stopniowo. Mam też przepisane zabiegi, muszę to ogarnąć, ale dopiero po wyjeździe.
UsuńU nas budleje już przekwitły, a hortensje były najpiękniejsze jakieś 2-3 tygodnie temu. Wszystko zmierza ku jesieni.
OdpowiedzUsuńu was naciąga i w Skandynawii w zasadzie też powoli...gdy byliśmy w drugiej połowie sierpnia na Olandii to normalnie już jesienne ranki, wieczory, i klucze gęsi....
Usuńmy zapóźnieni jak zawsze ;-)
Naleweczka. Aż mi się przypomniało jak sama robiłam. Moje lato jest okropne. Wyschła moja przydomowa Amazonia. Okrutnie wyschła. Straszne to. Pierwszy raz widzę, żeby wody zabrakło. Jak mi ktoś powie o angielskiej pogodzie, to pogryzę, tętnice przegryzę, odgryzę uszy i ręce. Dawać mnie tu ten deszcz!!! A niestety nadchodzą znów upały...
OdpowiedzUsuńwszystko sie popierdoliło ...albo pozamieniało miejscami, bo to ja mam angielska pogodę i temperatury. A przyjedź i se weź deszcz z chęcią oddam połowę. Bekę na deszczówkę musimy dostawić drugą, bo ta się przelewa!!!
Usuń@Natthimlen - Powiadasz, że tak gorąco w Anglii? 🤔😮 Hmm...
UsuńNo coz, a ja mam wreszcie lato podczas którego nie zdycham:)
OdpowiedzUsuńMam wrażenie, że te wyjazdy tak Wam wpływają na psychike- dużo emocji, ale też kilometrów, wysiłku fizycznego że organizm po powrocie pada.
Wiśnie z nalewki dodaje do tiramisu.
no tak , ty jestes zadowolona, choć nie wiem czy gdyby do drigi dzien lało i to konkretnie, i slimory pełzały wszedzie i wogole to byś była.
Usuńwatpię.
no jasne że tak, wysiłek jest ogromny. teraz lecimy głównie odpoczywać na leżaku, w piachu w słońcu i cieniu. ...nabierac sił, dobrze zjeść. i ...pozwiedzać jednak te Albanie.
Oczywiście, ze powinniśmy najpierw odpocząć ale kto na to ma czas :-)
Byłabym, ale a jestem.dziwna, rozkwitam w deszczu:)
Usuńrazem ze ślimorami ;-)
UsuńZ niejaką ulgą przeczytałam Twój ostatni post, bo od czytania tych wcześniejszych normalnie bolało mnie serce, od oglądania tych krajobrazów, widoków, przestrzeni. A ból, że niejako po za zasięgiem.
OdpowiedzUsuńOdnośnie róży, mam stosunek mieszany. Jako królowej kwiatów należą się jej wszelkie atencje, ale też trzeba dbać i wykonywać różne ceremoniały przy niej a ja jednak preferuje kwiaciory bardziej bezobsługowe. Tej roślinki na pierwszym zdjęciu nie znam, z ujęcia które pokazujesz jakby trochę storczyka przypominała, niezwykła. Lilije wybuchły ci, szczęscie, ze niektore badyle odporne są na te male sliskie glizdy,podziwiam, moje zaledwie do kolan.
piękne to coś, storczykowate :-) kilka cebul dostałam od koleżanki, która z kolei dostała od innej, przywieziono je w wysp kanaryjskich i w zeszłym roku w ogóle nie kwitły...a w tym roku one takie słabiutkie i załatwiły je ślimaki...a zakwitły dwa ale szybko padły, bo za zimno i za mało słońca. Wsadzę je w donice i będę trzymać w domu. nie będę już wywlekała na taras.
Usuńno i ja z tymi różami nie chciałam zaczynać przygody za bardzo, mam dwie i wystarczy. uwielbiam róże ale u kogoś. ...w dodatku nie mam miejsca. angielska będzie na tarasie a pnącą jedną podaruję komuś.
@Teatralna, to jest tygrysówka, foto nr 1 🙂
Usuńo tak !! to jest tygrsowka przywieziona z ameryki południowej :-)))) w każdym razie u nas kiepsko rosnie, bidula.
UsuńNic sie nie martw, podrozuj, wypoczniesz w pracy ;).
OdpowiedzUsuń😂😂😂
Usuńnie kochana, będę się bała wracać z tej Albanii.
Myslalam,że budleje kwitną wiosną,zamierzam nabyc,bardzo mi się spodobały..Roże natomiast to moje ulubione;nie wymagają w zasadzie żadnej pielegnacji,poza wiosennym przycięciem,a kwitna przepieknie do późnej jesieni.I pieknie pachnie ogrod i taras ,szczegolnie wczesnym rankiem..
OdpowiedzUsuńU nas w tym roku przepiekne wiśnie,ale nalewek juz mi sie nie chce.
Nie no Pani a opryski, moje róże wiecznie coś łapią jakieś grzyby nie opryskałam to mi słabnie i wszystkie liście opadły...ale masz racje piekne i pachnące.
UsuńMy mamy potop i zgnilizne więc w tym roku wisnie słabe a w zeszłym nie bylo...
W zyciu nie robilam zadnych opryskow:))a niektore krzaki maja ponad 10 lat,a moze nawet wiecej.Czasem oczywiscie jakis pojedynczy krzaczek mi sie zniszczyl,usechl,zmarnial,ale to naprawde sporadycznie.
Usuńno dobra to może zyjesz w innym klimacie Ewo ;-DD ti mi każą robic oprysk i na grzyba. i faktycznie moje róże obie maja kłopoty, bo ja oczywiście nie robię...
Usuńale zamówiłam o zobaczymy, dzięki z pozytywne nastawinie.
Och, pięknie rozwkitł Twój ogród, u mnie jeszcze ładnie kwitną jeżówki, hortensja już rdzewieje, i prawie leży od deszczu. Coś nam żera wszystko. W nocy śpię w skarpetach, taka jesień już, hehe. Uściski
OdpowiedzUsuńA jaki busz sie zrobił nieogarniety normalnie. Bucha ta zielenina dobrze podlana. Jeżówke coś zżarło:(
UsuńOgarniam teraz domówkę ogrodową. Mam nadzieję, że wykurowalas się po podróży...
OdpowiedzUsuńNie do końca. Kuruje sie w następnej podróży:) to okazała sie też dobra metoda
UsuńA bo ja tak skokowo zagladam i komentuje ,,w tył,, ... :-)
UsuńKurczaki, jestem pełna podziwu, jak wy ogarniacie świat i blogi, że tyle wpisów! też poproszę tej substancji! :D
OdpowiedzUsuńADHD sie nazywa. Chcesz?
OdpowiedzUsuńDupą w miejscu usiedzieć nie mogę. I tak naparzamy do póki mi sił starcza...
ADHD sie nazywa. Chcesz?
OdpowiedzUsuńDupą w miejscu usiedzieć nie mogę. I tak naparzamy do póki mi sił starcza...