Post sponsorowany.
I co mnie zastanawia w placówce. otóż nie mówią dziady : Dzień dobry.
od kiedy wystąpił taki trynd, nie pamiętam ale wystąpił i trwa oraz się rozlewa. na kolejne roczniki. Są tacy, co mówią dwa razy, są tacy co przestają mówić, gdy ich nie uczę, ale większość ... zapomina.
jeszcze do niedawna, to były wyjątki, jak mi się zdaje.
Nie zwracałam na to większej uwagi. Raczej obserwowałam w postaci focha, gdy były oceny nie takie, jak trzeba, bo owszem darłam ryja i stawiałam jedynki. taka byłam menda. kiedyś.
Nie mam mentalu dziadersa więc nie lubię narzekać : że jaka to ta młodzież dziś fstrętna i co za czasy upadku kultury ale mnie to zastanawia. i budzi wrodzoną przekorę :
że Ja im mówię od pewnego czasu Dzień dobry. Nielicznych, to konfuduje, niektórych zastanawia ale większość idzie dalej. chyba muszę zmienić taktykę na bardziej szyderczą. i nachalną. bo na starych nie ma co liczyć. oczywiście, że to chów domowy.
...zaczęłam też lekcje od tego, że stają przy ławkach i mówimy sobie : Dzień dobry, czego nigdy nie robiłam, bo wydawało mi się to jakąś formą przemocy. 🫣serio.
[i moje notoryczne spóźnianie się nie miało z tym nic wspólnego🙄]
No czasy się zmieniają i dzieci się zmieniają i polityka oświatowa leży i kwiczy. a nawet zdycha wykończona dekadami zaniedbań i burdelu, idzie w dziwnym kierunku. zresztą nigdy nie szła w dobrym, choćby się coponiektórzy zapierali, jak żaba błota. że w komunie, to cho ho
[Brakuje pedagogów, nie ma studentów. idzie kurwa rozpiździaj, jakiego jeszcze nie było]
Zofia mówi : jestem w dobrym liceum, a czuję się fatalnie, bo nie sądziłam, że tylu głupków i idiotów mnie będzie otaczać. w mojej klasie, w mojej szkole. Tęsknie za moją klasą i za Wami.
a nauczyciele odpuszczają. nalazło też profesorów ichmać niewiadomoskąd??
To uczeń rządzi dziś w mojej szkole, mówi Zofia. niezadowolona.
[trochę mi to przypomina czy leci z nami pilot?]
Nie przeszkadza mi i nigdy nie przeszkadzało skracanie dystansu. mówią mi po imieniu. no dawno/nigdy nie słyszałam, żeby jakiś uczeń mówił mi po nazwisku. i ja też im mówię po imieniu. [w przedszkolu dzieci mówią do swoich pań po imieniu...i seniorki w domu też mówią do swoich wnuków o pani Ewie a nie o pani Kowalskiej. dopiero by maluch gały wywalił. no i nawet mówią ciociu? że w przedszkolu same ciocie, 😨 ojeso ojeso to dopiero jest nasiąknie złym obyczajem. kpię]
komuna to była przemoc. i mylono te przemoc z kulturą. a niektóre seniorki robią to do dziś. To ja chętnie przypomnę klasyka :
- Ty Kowalska, to się nigdy nie nauczysz matematyki. matole jeden. siadaj pała.
a dziś ja przemawiam o tym samym:
- Ania ja wiem, że to trudne i że się nie chce ale zrób to sama dla siebie, postaraj się poświęć trochę czasu, bo ja uważam, że dasz rade. Zaproponuj Jankowi kino i niech ci wyjaśni, skoro ja nie potrafię, co? no chyba, że chcesz być niedouczona akurat w tych kwestiach? ale zdajesz sobie sprawę, że to poskutkuje [założywszy, że Ania wszystko co do niej mówię zrozumiała, a nawet jeśli nie, to tym bardziej, czekam na przemyślenia i akcje, i w większości się doczekuję. zero przemocy.. ]
Czy panu Tadeuszowi wystarczy trojka? zapytuję, Czy aspiruje ?
na co pan Tadeusz kiwa tak, lub nie i już. otóż jego wybór. poniesie konsekwencje szybciej(opierdol na chacie) lub rozłożone w czasie. albo nie poniesie, bo akurat historia nie jest w obszarze jego kariery zawodowej, a nie każdy musi być poliglota.
Konsekwencje, Wybory, Odpowiedzialność. Czy nie na tym polega dorosłe życie? ale może bez Przemocy. wystarczy już przemocy w kraju tutejszym.
może też być tak, że konsekwencje niedouczenia poniesiemy WSZYSCY.
Szkoła to nie urząd, to miejsce, gdzie dzieci spędzają połowę swojego życia więc chyba można zrobić nam wszystkim bardziej familiarne stosunki ? więcej przychylności i uśmiechu i fajniej ? i do tego, to dopiero trzeba mieć jaja stalowe, bo w dalszym ciągu trzeba umieć być asertywnym. nie dać się zrobić w konia, wytrzymać ich presje, robić swoje, przygotować do egzaminów, matury. studiów.
mam nadzieje, że gdy wreszcie wymrą strażniczki przemocy, zrobi się lepiej. luźniej, przyjemniej, normalnie.
Nigdy, przenigdy nie skreślam swoich uczniów. może nie umiałam być taka pozytywna, wyrozumiała, krytyczna w stosunku do siebie i dorosłych zawsze, działając wedle tego co ja otrzymałam od świata. czyli wieczną krytykę. ale rozumiałam to dobrze.
Słucham psychologów, o pozytywnym nastawieniu, motywowaniu. żeby młodzi nie mieli problemów z samoakceptacją. przyklaskuję wszystkim nowym sposobom nauczania. bez męki i przemocy. ale to ja wybieram i decyduję, nie żadne urzędy. kuratoria, politycy.
i robię to całe życie. można. serio można nie wykonywać durnych poleceń, przepisów i nie krzywdzić.
.
i jeszcze jedno, po imieniu mówią tylko lub głównie tym nauczycielom, których lubią.
ha.
Pracowałam w placówce 37 lat i obserwowałam wszelkie zmiany, czasem na lepsze, często na gorsze.
OdpowiedzUsuńMiałam szczęście do super życzliwych koleżanek (wyjatki pomijam), gorzej z dyrekcjami...
Niektóre zmiany mnie przerażały, więc nawet nie myślałam o zostaniu dłużej, choć namawiano.
Jeśli uczeń z rodzicem mogą wszystko, bo są klientami, a my usługodawcami, to ja dziękuję i wysiadam...
Szkoła już przed moim odejściem zaczęła aspirować do placówki opiekuńczej, gdzie czytanie książek nawet jest karą dla ucznia, a kindrsztuba to niepotrzebny balast, bo się dzieci stresuje.
Moje dzieci chodziły do dobrych prywatnych szkół, my nie płaciliśmy na szczęście. A i tak najstarszy nie polubił. Zaraz jego dzieci pójdą do szkoły. Ciekawe, jak on to przeżyje...
OdpowiedzUsuńSzkoła bez przemocy, marzenie.
Po imieniu, czyli np Kasiu? Czy pani Kasiu? Jak ja chodziłam do szkoły (bardzo dawno temu, rocznik 49) to w podstawowej mówiło się proszę pani a w średniej pani profesor. To się zmieniło?. Pamiętam też, że jak nauczyciel wchodził do klasy to uczniowie wstawali.
OdpowiedzUsuńnie, no bez przesady, oczywiście pani Kasiu. zamiast pani Kowalska. Nie lubię takich formalnych form gdy znam te dzieci lubie je, pracujemy ze sobą latami...nie jest to wizyta w zusie. zresztą nawet w zusie by mi to nie przeszkadzało :-) nie ubędzie mi absolutnie. zresztą jest często objaw życzliwości a nie jakiegoś niepoważnego traktowania, według mnie tylko osoby z problemami, niska ocena własna, zakompleksione, mają święty oburz.
UsuńKrystynko, na szczęście czasy o których piszesz bezpowrotnie minęły. nikt już w średniej nie mówi pani profesor, bo nie ma takiej potrzeby :-) kiedyś wykształcenie nauczycielstwa sie różniło. w średnich pracowali ludzie po studiach a w podstawówkach niekoniecznie. Zresztą z przerażeniem myślę, że te czasy właśnie wracają ...
Nadal powinni wstawać w teorii, gdy wchodzi dorosły, obojętnie czy dyrektor czy sprzątacz. ale nie wiem nadal po co?? tylko mi to bałagan robi. to ja wchodząc do klasy u koleżanki mówię dzień dobry. i wtedy wystarczy, że mi z ławki odpowiedzą.
Z tym mówieniem "dzień dobry" -- kiedy mówię dorosłym ludziom, że młodzież nie mówi "dzień dobry", bo oni im nie mówią "dzień dobry" pierwsi, to wszyscy twierdzą, że nieprawda, bo oni mówią "dzień dobry" :D
OdpowiedzUsuńW Polsce jest to forma pokazania kto jest gorszy -- ten kto mówi "dzień dobry" jest tym gorszym, a ten kto odpowiada lepszym, ma władzę, lepsi czekają na gorszych, żeby gorsi pierwsi ich powitali, jak ich nie witają jest foch i opowiadanie, że ten czy tamten nie powiedział pierwszy. Ta gra zaczyna się już w dzieciństwie, bo rodzice uczą dzieci, żeby mówiły "dzień dobry", ale sami do innych "dzień dobry" nie mówią jako pierwsi i dzieci to zauważają -- czyli sprawa jest prosta "kiedy dorosnę, przestanę pierwszy się witać, to jest dla słabych, robię to bo mama mi kazała robić, czego sama nie robi". Odmianą tej historii jest moja obserwacja, że większość nauczycielek nie mówi "dzień dobry" do sprzątaczek. Oczywiście, jeśli napiszę tak na swoim blogu, wszyscy napiszą, że nieprawda, bo oni pierwsi mówią. Czyli to trudny temat :D
Zgadzam się z Tobą, że skracanie dystansu wcale nie szkodzi szacunkowi. Zresztą, mówienie pan/pani wcale o szacunku nie świadczy, to tylko konwencja, którą zresztą młodzież świetnie potrafi manipulować.
Zasady savoir-vivre'u, to reguły dobrego zachowania, które obejmują etykietę przy stole, zasady ubioru, kulturę osobistą, higienę, sposób komunikacji (zarówno w pracy, w życiu prywatnym, jak i w Internecie) oraz ogólną uprzejmość wobec innych. Podstawą jest szacunek do innych, życzliwość, uczciwość i uwzględnianie kontekstu kulturowego.
UsuńNie ma to nic wspólnego z hierarchią i kastowością a już z pewnością z pogardą. ?? :-D
I nie ma tłumaczenia, że pani mi nie odpowiada albo, że politycy się zachowują, jak chamy. trochę to słabe. takie tłumaczenie. mój szef, pan prezes jest ode mnie starszy i mówi mi Dzień dobry. ja wymagam dzień dobry, bo jestem starsza od moich uczniów i się znamy. nie pozwalam im na prostackie i urągliwe traktowanie mojej osoby, choć wiem, że tak traktują swoich rodziców.
Powiadam im, gdy słyszę, że : nauczyciele nie odpowiadają. że jeśli ktoś chce być chamem obojętnie czy to nauczyciel czy dyrektor czy rodzic...to jego sprawa i jakby ja nic z tym zrobić nie mogę. za wyjątkiem pomyślenia a to cham i prostak bez kindersztuby. ale w kwestii młodych ludzi mogę. i robię. żeby nie stali sie polskim buractwem za granicą :-))
Wiesz co? Czasy ZAWSZE sie zmieniaja, my sie starzejemy i moze inaczej patrzymy teraz na swiat, aleee... maniery powinny pozostac. Mamy inna muzyke, dzieci w szkolach bez mundurkow i przymusu tarcz, umalowane, wytatuowane i mnie to nie przeszkadza, choc w czasach mojej mlodosci byloby nie do pomyslenia. Jednak brak manier to cos strasznego, choc dzieciom sie teraz wmawia, ze dorosly musi sobie na szacunek dziecka zapracowac, nie tak jak kiedys, gdzie kazdy dorosly musial byc szanowany. Ale chamstwon i pogarda to juz przegiecie, chociaz kiedy te dzieciaki patrza na politykow, ktorzy "sortuja" spoleczenstwo na animalnych i godnych, to juz sie niczemu nie dziwie. Ciesz sie, ze uczniowie w Polsce jeszcze nie zaczeli bic nauczycieli, u nas jest to coraz czestsze, szczegolnie od "pewnych" grup wobec nauczycielek, bo co im baba bedzie...
OdpowiedzUsuńJa tez uwazam, ze mowienie po imieniu nie oznacza ani troche braku szacunku, wszyscy znajomi moich corek mnie tykaja i ja nie mam z tym problemu.
Aniu, pełna zgoda. maniery i kultura jakaś na podstawowym poziomie. i sawular wiwr w postaci mówienia dzień dobry przez młodsze osoby. bosze jak mi sie podoba, kiedy jadę gdziekolwiek do innych krajów, a ludzie z uśmiechem na twarzy mówia: hej ,hej, morgen, heloł, haj, błenos...zawsze dy wchodza do windy, rano na śniadaniu, w sklepie...i to z uśmiechem sympatii. boż zazdrość mnie zżera. i Wstyd, gdy przejeżdżają polskie kartofle do hotelu i ani be ani me ani kukuryku.
Usuńto jest objaw braku życzliwości zwykłej ludzkiej. nie tylko braku kultury.