sobota, 11 października 2025

kompatybilnie z piździrnikiem.

 [na winiecie teraz będą zdjęcia mojego autorstwa z Lofotów w klimatach wczesnojesiennych]

na drugim planie winobluszcz na oborze, widoczny z pracowni.

*

Będąc kompatybilną z październikiem, muszę dodać, że TRZEBA SIĘ badać profilaktycznie. Cycki, jajka, macice, flaki, Wszystko co możliwe. Bezbolesne usg brzucha pozwala wykryć różności. oraz raz na 10 lat (ale ja optuję za częściej), kolonoskopia. no i absolutnie cycki na dwie mańki, i badania z krwi. pilnowania cholesterolu, cukru... ciśnienia. 

Nadal zabójcą nr jeden jest moja przypadłość. 

[właśnie się umawiam z pierwszym kontaktem i idę po skierowania na podstawowe badania z krwi. poza tym prywatnie umawiam gina, usg brzucha, i dentystę... 🙈] muszę też obserwować moją tarczycę....czas na wizytę u endokrynologa w gdańsku ? i tam też zrobię profesjonalne usg. niech zobaczy co się dzieje po tej biopsji, której on był przeciwny.

japrd 

rozpadam się ?

czasem się nie dziwię, że kobiety po 50ce nie chcą uprawiać profilaktyki. można się zmęczyć i popłynąć finansowo. żarcik. 

żenujący żarcik piszącej. bo jednak za często jeszcze słyszę, że nie warto szukać, bo się doszukasz...albo nie mam czasu na bieganie po doktorach. ręce i cyce opadajo. 

*

PannaLucynka w moim koszu z chustami. gdy tylko coś zostawiam otwarte...tak się kończy.


Tak się porobiło, że jeśli utrzymam trynd, to będę funkcjonowała wbrew sobie i zdrowemu rozsądkowi. czyli im wcześniej padam, tym wcześniej wstaję, a im wcześniej wstaję, tym wcześniej padam. orzesz kurwa mać. koło samobójcy, lej bez końca. końca nie widać.  Naczelnik jest przerażony, gdy idę do sypialni po 21. wtedy myśli, że jestem chora. 

Wczoraj cały dzień było mi zimno i coś się zaczynało. znów. otóż czułam się niewyraźnie, niedobrze, ciśnieniowo, niewyspaniowo i jakby chorobowo. stawy mnie bolą, głowa mnie boli. wszystko mnie boli. niewykluczone, że to wina jogi.  też :-)

(siepostarałam na czwartkowej praktyce). 

i dodatkowo przyszła Panigole i oznajmiła, że gardło ją boli, ma stan podgorączkowy i słabo się czuje...oraz całą noc nie spała. ja w tym czasie tradycyjnie już leżałam pod wełnianym kocem babki Antoniny na kanapce w naszej teatralnej kuchni  i umierałam. słuchając końcówki kryminału. oto utrwala się nowa świecka tradycja. 

a papiery nadal się robią ... i zawijają w sreberka. dokładnie tak jak tydzień temu. 

(podoba mi się podejście pań biurw, że w piątki się spraw nie załatwia bo już prawie łikend))

Trzymałyśmy się z dala od uczestników zajęć ceramicznych. odwołałyśmy kolejnych uczestników, włączyłam piec z wypałem. niespodziewanie przyszła kinga. umówiłyśmy się na spotkania dwa razy w tygodniu : ceramika i nauka rysunku, bo panna myśli o ASP.

Unieważniłam wizytę na plotach...smutno mi było. 

i pojechałam do domu leżeć pod kolejnym kocem. wypiłam kieliszek malinówki. herbatkę ? sok grejfrutowy. zjadłam tortellini ze szpinakiem i serem jakimś... zobaczyliśmy Makłowicza w Szkocji. zatęskniliśmy za Szkocją. ale nie za szkockim jedzeniem, znaczy ja nie tęsknię. Naczelnik by opierdolił haggis od ręki. 

i po 21 poszłam spocząć obolała. a obudziłam sie o 5ej. i teraz co? no czytam blogi, pisze. czytam hjort. wypiłam kawkę i zaraz zrobię herbu malinowe. o godzinie 10ej, kiedy to Naczelnik wreszcie wstanie, bo śpi słodko i chrapie jak ... otóż ja będę już po 5 godzinach funkcjonowania. jedyna nadzieja na normę przyjdzie,  gdy pośpię po południu. 

chciałam dziś/jutro jakieś kino, jakieś sklepy...meblowe, jakieś coś. ale nie będę rozpylać zarazy. przecież. i nie będę się zataczać. 

bo obudziłam się jednak spocona. stawy nadal bolą. zjem tablety jakieś. zrobię sobie kąpiel po południu. możliw, że dziś nic nie porobię. tylko poczytam. i popiorę ale tego oczywiście pisać nie muszę.

Złośliwy los wyłącza mnie już kolejny raz na łikend. 

(zdjęcie mi przesłano)

takie dwa maluchy rude som do oddania.

* Skończyłam "Kasztanowo i zaczęłam tom drugi, jednak. kurde końcówka była rzeźnicka. a ta "Okra już się zaczyna niemiło. brrr

Wczoraj rano do śniadania sobie pykłam kolejny odcinek horroru netfilksowego "Nawiedzony dom na wzgórzu" nie bez powodu rano. wieczorem zwłaszcza SAMa już oglądać nie zamierzam. a i tak przesunęłam w jednym miejscu...🫣

Dogadałyśmy się z Fizjo, że obie odczuwamy żenadę i wstyd przy niektórych filmach. i nie możemy ich oglądać. znaczy wstydzimy się za głównych bohaterów. taka sytuacja.



12 komentarzy:

  1. Aaaale jednak łikędzik. Wszystkiego dobrego z tej okazji. Mnie trochę trzepie, że zaraz znowu lecę do domu, sama, bo mąż zostaje. Nie lubię. Koniec wakacji :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. wszystko co dobre..wiadomo.
      no łikendzik :-) odpocząć można. i nieco sie podbudować psychicznie i fizycznie.
      i tobie dobrego mimo wszystko, i bezpiecznego lotu.
      zgubiłam gdzieś Twój adres mailowy ??

      Usuń
    2. Lecę wieczorem. Już po obiedzie, zapadam się powoli w marazm.
      Właśnie zaczepiłam Cię na Twoim adresie, na którym rozmawiałyśmy.

      Usuń
    3. Dobrego lotu i bezpiecznego.

      Usuń
  2. A u nas znow pada, choc wczoraj wyszlo nawet na chwile slonce i dawalo nadzieje, ze bedzie lepiej. Coz pozostaje? Kocyk, ksiazka, podcast w sluchawkach, bo posprzatac juz zdazylam i na tym polu nie mam nic do roboty. Ogolnie marazm i melancholia.
    Zastanawiam sie nad skroceniem pelargonii i wyniesieniem ich na przezimowanie na klatke schodowa. Ale pewnie pozwole im jeszcze pobyc na zewnatrz, jest w sumie cieplo.
    Lucynka jest absolutnie przeslodka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. u nas też dziś międli i międli i mży ...taka aura w sam raz do kocyka , książki, podsypiania.
      Lucynka jest absolutnie...tylko nie przesłodka 😂to demon wcielony. w ślicznym ciałku. i ma charakterek.
      Naczelnik wygolił ogromnego tarasowego wiciokrzewa, po którym Lucynka schodziła z daszku nad tarasem i z tarasiku łazienkowego... jak zwykle wyskoczyła przez okno łazienkowe i nagle zawisła nad miejscem gdzie zawsze był wiciokrzew i jak sie nie wydarła wniebogłosy a potem bulgotała ewidentnie wkurzona, wydawała dźwięki świętego oburzenia i nawet wkurwa. masakra. lepiej jej było nie wchodzić w drogę. oczywiście sprytna jest i inteligentna więc skojarzyła i namierzyła Naczelnika. .. uciekał.

      Usuń
    2. No ja na jej miejscu nie tylko tez bym sie darla za zabranie mi drabiny i narazenie na zawisniecie w powietrzu, ale jeszcze bym uknula bolesna i dosadna zemste.

      Usuń
  3. Ja tak żyje całe zycie- jak tylko mogę iść spać to ide, nawet o 19:)))
    Taki lęk przed choroba jest zrozumiały, leczenie onkologiczne jest trudne , o chemii legendy krążą, zwłaszcza o tej czerwonej i z platyna, więc ja się czasami nie dziwię. Do służby zdrowia przed wszystkim należy oswajanie z tym, że diagnoza to nie wyrok. Bywa różnie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. no ale nie rozpieprza ci to doby? znaczy jak idziesz spać o 19 to o której wstajesz ?bo ja bym wstała o 3 a nawet 2 i co wtedy, kiedy przede mną 12 godzin w pracach, i przede wszystkim paca w teatrze do 19...ej.

      Usuń
    2. ja rozumiem lek. bardzo dobrze, tylko nie rozumiem, że skoro lęk, to dlaczego nie eliminować zagrożenia, tylko udawać, że go nie ma ?

      Usuń
  4. Z tym spanio-wstawaniem tez tak mam, i jak tu przerwać to błędne koło?
    O lekarzach to nawet nie wspominaj, pewnie napiszę cos o moim kardio, no ręce opadają!
    Jesień wywleka niestety sporo dolegliwości, które cały rok uśpione są, dziwne zjawisko!

    OdpowiedzUsuń
  5. Profilaktyka, profilaktyka, bo wiele dziadostwa rozwija sie tez bezobjawowo a jak sie ujawni to tylko paciorki zostaja. Znam taki przypadek. Trzy miesiace minely blyskawicznie. Ale to trzeba chyba miec wielkiego pecha.
    A ja mam tak, ze im wczesniej ide spac tym dluzej spie. :))) Czasem i to potrzebne. No i nic nie czytam ani nie ogladam nawiedzonego :)))
    Jesien niesie rowniez przeziebienia rozne, mam nadzieje, ze łikend pozwoli Ci dojsc do siebie.
    Kotek Jesionek slodki tak jak ta czerwien na oborze.

    OdpowiedzUsuń

nie musisz Czytaczu ale możesz ....