rozmawiamy...
zaśmiecam organizm cukierkami...żrę słodkie...
opowiadają mi o chorobach, żeby mi ulżyło...
a ja nie mogę już nie mogę tego słuchać.
nie chcę
od jutra już nic, żadnych słodyczy, tylko dziś
tylko
bo dziś już wiem,
można zniknąć z dnia na dzień.
Cerbera znika szybko,
zaledwie miesiąc i zapadł wyrok
mówią że to koniec, że kwestia tygodni,
żeby się modlić, żeby nie cierpiała, żeby nie bolało.
ps
upijam się trochę nalewką...
Zofia dostaje silne leki na uspokojenie i przeciwbólowe
a lekarz powiedział, ma pani pecha to rak wielonarządowy.
koniec kropka leczenia nie będzie. niech pani teraz w spokoju
umiera sobie w domku po cichutku. bez znieczulenia.
To sie pomodle za Cerbere, i za Ciebie tez. Sciskam!
OdpowiedzUsuńWiesz co teraz czuję... wścieklicę taką, że niech lepiej nikt nie podchodzi.Niech mi ktoś wytłumaczy dlaczego dobrzy ludzie cierpią i umierają w mękach? I niech mi nikt nie wyjeżdża z Hiobem bo ugryzę.:(
OdpowiedzUsuńmoże Bóg nie jest wcale taki dobry jak o nim uczą w katechiźmie? a może wcale go nie ma i cierpią wszyscy i dobrzy i źli ale bardziej żal gdy cierpią dobrzy
Usuńw takich momentach... zawsze brak słów..
OdpowiedzUsuńwyslij mi do siebie adres @
OdpowiedzUsuńściskam :**
przytulam Cię T.
OdpowiedzUsuńechhhh...:*
OdpowiedzUsuńnie umiem komentować takich wpisów więc tylko Cię przytulę... i pomyślę o Cerberze bo modlić się nie potrafię ...
OdpowiedzUsuńJestem. Pomodlę się, chociaż takie rozmowy z Panem B. wychodzą mi marnie.
OdpowiedzUsuńnie rozumiem.... dostawała silne leki uspokajające i przeciwbólowe.... teraz już nie???
OdpowiedzUsuńEwa, tylko dzięki tym lekom normalnie myśli i funkcjonuje i ma nadzieję i jest silna! w przeciwieństwie do całej reszty wokół niej.
Usuńt.
a więc dostaje, nie zostawiono jej bez niczego.
Usuńto bardzo trudne jest dla wszystkich... dla Niej przede wszystkim, dla rodziny, dla bliskich. Bezradność złości, załamuje, wysysa nadzieję... choć ta ostatnia naprawdę trwa aż do końca...
Współczuję;(
OdpowiedzUsuńPrzytulam!