znikam...
życie pożera mi czas skutecznie. i nie podoba mi się moja dieta.
nie smakuje, wymaga dużo zachodu (dziś przy garach od 7-ej.),
a ścisłe przestrzeganie godzin blokuje wszelkie dodatkowe zajęcia
i normalne funkcjonowanie - fryzjera, dentystę... już nie wspomnę o imprezach,
spotkaniach przy winie. i innych takich.
jest źle i dodupy, mówiąc kolokwialnie.
Wykluczyłam alkohol i słodycze, włączyłam ćwiczenia. i to jest git.
ale reszta... masakra. nie wiem jak długo pociągnę. muszę jeszcze wykluczyć kawę,
WYKLUCZYĆ KAWĘ Z MLEKIEM !!! luuudzieee
Owszem wiem, że kokosowe, migdałowe i inka z cynamonem WIEM
ale nic i nigdy nie zastąpi kawy mielonej w ekspresie z cynamonem i mlekiem.
***
Tak pisałam wczoraj rano, jedząc białko z warzywami. czyli rybę na parze,
na przekąskę łososia wędzonego z sałatą, na obiad dorsza na parze z warzywami,
na przekąskę łososia z rukolą i cytryną i na kolację łososia z warzywami w faszerce do jajek,
a jajka bez żółtek.... bleee najgorsze dwa dni diety.
każdego by zabiło.
**
dziś jest lepiej
owsianka z malinami i migdałami na dobry początek dnia.
Ten tydzień z przykrością muszę uznać za rozbieg. parę wątków mi się wypsnęło.
spod kontroli.
No i los problemos z pisaniem i czytaniem blogów. zamiast tego gary.
( a wraz z pogodą przypłynął jeszcze pola zielone i pachnące...)
A teraz zasiadam i szukam przepisów i zamienników białek zwierzęcych.
inaczej nie będzie czym budować mięśni...
oraz myliłam się sądząc, że z partyzanta wskoczę w tę dietę, trzeba było się przygotować.
Muszę zmienić nastawienie na przychylniejsze, wręcz optymistyczne.
Pozytywy - zamiast leżeć w wyrze miotam się po kuchni, przygotowując posiłki
i sporo na ten temat czytam,
zamiast siedzieć przy kompie i w papierach wyciskam siódme poty na fitnesie,
a w łikend zamierzam porządnie ogarnąć chałupę i iśc na dłuuugi spacer,
zamiast rozluźniać się winem, no właśnie... ekhm będę stosowała
techniki relaksacyjne. a na razie czytam, oglądam i śpię. gram he he
szukam zamienników
aby się kortyzol nie odkładał w organizmie (malowanie??).
ps
nade wszystko muszę unikać stresu, irytacji i nieprzyjemnych zdziwień
więc wyłączyłam komentowanie dla anonimów, za co uprzejmie przepraszam
ale nie lubię i unikam kontaktów z osobnikami hołdującym spiskowej teorii dziejów,
że wszędzie grupy spiskowe, sekty...ble ble oraz osobników wiecznie pouczających,
takich w stylu klechów świętojebliwych na emeryturze.
bo tak.
Teatralna, czy znasz kogoś, kto stosował tę dietę i przeżył na niej dłużej niż 4 miesiące?
OdpowiedzUsuń))) ale to jest 28 dni, bo chodzi o nawyki regulujące przemianę materii.
Usuńi znam osoby, które ja aktualnie przerabiają czyli moje psiapsiuły ))))
nieee no pomarudze pomarudze i dam radę
Trzymam kciuka :)
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
UsuńWiesz co... ja jestemm od roku na diecie i albo przywykłam albo ty zmień dietetyka.Moja dieta jest tak smaczna, że nawet Książę Małżonek się przyłącza. Zwłaszcza do dań obiadowych:)
OdpowiedzUsuńtoż pisałam, że zawaliłam przygotowania znalazłam dziś w pip przepisów i będę walczyć he he może dotrzymam ,,,
UsuńO matko, nawet KAWE?! Oj..... No to badz silna i dzielna!!! Ale to tylko te 28 dni i potem znowu mozesz?
OdpowiedzUsuńa wiesz że w każdej diecie zabraniają kawy ;)i to jeszcze piję z mlekiem, co jest grzechem nad grzechami. tak myslę, że nie na zawsze...
UsuńJednym słowem unikasz ludzi, którzy mają coś ciekawego do powiedzenia, poza banalnym, niekiedy wręcz wulgarnym i prymitywnym ble ble ble, jakiego jest pełno tutaj.
OdpowiedzUsuńPS
Nie jestem "klechą" ani na emeryturze. Natomiast dobrze się bawię czytając Twoje posty i komentarze :)))) Sie ma!
Ja się wbiłam raz kiedys w taką regulującą duńską, czy jakoś taka, i skończyło się na tym, że robię 10km dziennie, bo bez wysiłku, żadna dieta nie zadziała. A przecież ja się wybieram na kolejną wędrówkę pod górę i nie mogę mieć zadyszki. Kiwają mi już wszyscy okoliczni kierowcy i uśmiechnięci emeryci w swoich ogródkach, w których kwitną żonkile, każdy zaczepia i chce pogadać, i nie rozumie, dlaczego ja się tak meczę, jak rozmowa może być przyjemniejsza i stacjonarna...
OdpowiedzUsuńta kopenhaska to morderstwo jakieś...w zasadzie całe zycie jestem na diecie...
Usuńoraz też fizycznie działam ale 10 km to już przesada Margo )))) może kiedyś będę tyle łazić albo jeździć na rowerze aleee biegać !!! nigdy he he
a w tej kopenhaskiej kawa jest codziennie na śniadanie... a kawa spowalnia metabolizm, więc to jakaś ścisma, ja chodzę, nie biegam, no gdzie ja i bieganie. Chociaż mój brat zaczynał też od chodzenia, a dzisiaj biega w maratonach.
Usuńu mnie odpada, bo nie lubię biegać )))))) a teraz to nawet nie mogę ale podziwiam
Usuńmaratończyków. swoją drogą bardzo dobry film Maratończyk )
Tak, pamiętam :) uściski
UsuńAle Ty sie dietujesz (skrotowiec od katujesz dieta), bo chcesz schudnac, czy musisz, bo niedomagasz? Jesli bowiem to pierwsza opcja, to... no bez przesady! Co Ci po diecie, kiedy w depresje popadniesz od tego niejedzenia. Juz po tonie postu widac, zes w dolku.
OdpowiedzUsuńJak mozna przezyc dzien bez kawy, skoro przez cale zycie pilo sie ja leguralnie? Nie mozna sobie wszystkiego odmawiac, wystarczy zredukowac ilosc pochlanianych kalorii plus sport. Moze efekty nie beda takie spektakularne (trudne slowo!), ale bedziesz za to miala lepszy nastroj. :))
się zastanawiam właśnie aleeee znalazłam przepisy i jeszcze powalczę )))
UsuńA wiec i Ciebie koniobójca w koncu zmusil do moderowania? ;)
OdpowiedzUsuńech wkurza mnie tym co już napisałam...
Usuńale to nic, bo obraża i jeszcze bardziej wkurza moich gości
życzę powodzenia......chyba jednak będziesz szczęśliwsza pijąc wino i kawę....życie takie krótkie po co odmawiać sobie drobnych przyjemności?
OdpowiedzUsuńElu ... wszystko co złe, niezdrowe i zabronione nas uszczęśliwia ;)
UsuńŻadnych diet. Na myśl dieta dostaję wilczego głodu i na niczym nie mogę się skupić
OdpowiedzUsuńa wiesz, ze to pierwsza która zmusza do żarcia... nie daje rady...rzucam chyba
Usuńnie jestem w stanie tyle jeść i o tak późnych porach...