Nie mam pędu przynależności do grupy. Nie mam ciągot wspólnotowych.
Nie potrzeba mi ochrony bogów, świątyń, cerkwi, szałasów, wyimaginowanych mocy.
Nie przynależę do kółek wzajemnej adoracji. ani wsparcia.
Nie mam kłopotu z poczuciem własnej wartości. Nie muszę się dowartościowywać medalami i czyimś kosztem, upierdalaniem innych: zdolniejszych, młodszych, ładniejszych, ciekawszych...
Nie czekam i nie porównuje...
Nie biorę na własność. Nie oceniam. Nie jestem symetrystką.
NIE ORGANIZUJĘ NAGONEK
TO NIENAWIŚĆ
bo jeśli zrobię cos okropnego, niezamierzonego ale okropnego, to sobie radzić przestaje. rozsypuje sie na kawałki.
Jestem absolutnie dodupy. jestem panikarą, tchórzem i jestem beznadziejna i to co zrobiłam jest absolutnie niewybaczalne.
*
IW napisała ciekawy post o Zasadzie Wzajemności, bardzo brakowało mi tego określenia i tego postu:
Dlatego od dawna dojrzałam do tego, że już nie zamierzam poświęcać ani chwili uwagi relacjom, które mnie czymś rozczarowują, wkurzają, nadużywają moich zasobów, odbierają energię, niosą ze sobą głównie złą energię, wysysają i pozostawiają uczucie niesmaku.
Mile widziany za to jest każdy, kto wnosi: dobrą energię, życzliwość, poczucie humoru, inteligencję i autentyczne zainteresowanie. Z takimi ludźmi mi po drodze, wolę inwestować swój czas i energię w to, co buduje i co wzmacnia.
Zresztą, kto powiedział, że jesteśmy tu za karę i znajomi czy wybrankowie mają być karą?! A nawet gdyby, to ja tego nie przyjmuję za swoje, tylko idę SWOJĄ DROGĄ.
Nie jestem tu za karę. Wybrałam to miejsce.
Ja mogę do Iw dorzucić, że owszem nie kontynuuję relacji, które w jakiś sposób mi się narzucają nieprzyjemnie, usiłują mnie tu kontrolować, tu i na innych blogach, przekupy gdaczące w komentarzach, agresywni dyskutanci. szukający pola do zwarcia.
Lub odwrotnie ktoś, kto mnie traktuje obcesowo i owszem na odpierdol coś tam wrzuci...raz w czas. wtedy obowiązuje zasada wzajemności. symetrystki niech sie idą bujać.
ps
mam tysiące wejść... ktoś mnie czyta wspak (???)

Nie jesteśmy tu za karę, to z całą pewnością. Iw lubię poczytać, mam wnioski podobne, dbam o swój dobrostan, oczywiście może się to komuś nie podobać, ale przez większość czasu i tak o tym nie myślę. Myślę, że każdy gospodaruje swoją energią tak, jak mu jej starcza.
OdpowiedzUsuńale ty wiesz, ze ja ciebie czytam codziennie, prawda?
Usuńtak i ja tak myślę, że gospodarujemy energią rozsądnie i też swoimi sympatiami. przede wszystkim :-)
są blogi, które uwielbiam czytać Kanionka na przykład czy Barbarelle a przecież wiem, że nigdy żadna z nich tu u mnie nie zawita...
@Teatralna, ja Ciebie też zawsze czytam :D Czasami na tym moim blabla blogu, gdzie piszę o mydle i powidle, zapominam, że ludzie mnie czytają. To miał być taki dysk zewnętrzny dla mojej dziurawej pamięci, ale że w moim życiu mało co się wydarza, wytrwałych Czytelników prawie podziwiam.
Usuńno to podziwiaj mnie koniecznie :-)
UsuńPrzypomniał mi się blog, gdzie kiedy 2 razy z rzędu nie zostawiło się komentarza się wylatywało 😁😁😁
OdpowiedzUsuńA ja chyba jestem symetrystką, to nie wiem....
i mnie sie przypomniał hehe :-)))))) i wyleciałam nie za to ale za to, że miałam drastycznie odmienne poglądy na zarazę, i nawet dyskusji nie było i nawet nie zauważyłam dość szybko...
UsuńW relacjach "na żywo" może mi sie symetryzm zdarza, w polityce owszem też ale pilnuję tego, żeby się, tak jak teraz z pisem, nie zagonić w kozi róg, żeby unikać nienawiści. ale generalnie jestem cienias emocjonalny i można mnie urobić :-)
ale tu w blogowni, gdzie się jednak mało znamy albo w ogóle, a wybieramy sobie blogi i ludzi, symetryzmu unikam, jak diabeł święconej wody. można komuś krzywdę zrobić. poza tym po co?
czytam i komentuję, gdzie chce i kiedy chcę i ile razy chcę, bo taką mam potrzebę a obrażanki mnie nie interesują. może mi czasem przykro, no ale co poradzę? no nie poradzę, że ja kogoś lubię czytać a ktoś mnie nie albo mnie ignoruje.
UsuńTo Ty późno poleciałaś 😁
UsuńJa za pogodę, i to grupowo, to było najśmieszniejsze
A zaraza zdaje się bardzo boleśnie udowodniła tej pani, że istnieje i zabija...
późno poleciałam bo i późno dołączyłam. Tak wiem, i przykra to sprawa ale pamiętaj, że niekoniecznie zaraza jest winna, można zwalić na tyle rzeczy...że hoho
UsuńO tak, wiem, wiem.
UsuńKiedyś to się działo na blogach, a teraz nuda pani kochana, nuuda:pp
adzietam nuda. chcesz rozrywki? idź podyskutować z naszą ulubienicą, to ci dopiero ciśnienie skoczy :-PP
UsuńŻycie mi jeszcze miłe:pp
Usuń:-)))))
UsuńO kurde, o jakim blogu mówić, co do dwóch razy?? (uszami zastrzygłam, bo lubię pasjami dziwaków obserwować, co chyba wiecie :D).
Usuńno o jakim? o blogu który już nie istnieje podobno, ale nie wiem, bo zamknięty a nas wywalono :-PP
Usuńa boję sie podawać nazwy ;-)
UsuńMnie ogólnie jest dobrze samej ze sobą, ale to jedynactwo mnie tego nauczyło mimo iż od dziecka miałam siostrę i brata z wyboru i tak potem przez całe życie. Nie muszę się przeglądać w czyichś oczach by znać swoją wartość. Miałam fajny partnerski dom. Jasne, że mam jakieś ułomności, że nie zawsze jestem najlepszą wersją siebie, że się zagalopuję...
OdpowiedzUsuńI jestem zaprzeczeniem blogowania, bo nigdy przez te lata nie latałam po blogach i nie promowałam swojego, a jak już kogoś poznawałam, to raczej z rewizyty, bądź po dłuższych dyskusjach na zaprzyjaźnionym blogu. (Ogólnie czytam mało blogów). Zasięgi mnie nie interesują. Tak jak lajki na FB ;) Ale rozumiem inny styl blogowania i nie mam nic przeciwko temu. Niech każdy czerpie satysfakcję z tego na czym mu zależy.
Zapytałaś się "po co komu wiara?" Nie wiem czy potrafię na to odpowiedzieć, ale niektórym łatwiej się żyje wierząc. Niewierzącym może wydawać się to iluzoryczną wizją (jak rząd Morawieckiego ;pp), ale jeśli ktoś ma taką potrzebę, to nie widzę w tym nic złego.
nigdy przez te lata nie latałam po blogach i nie promowałam swojego,
Usuńotóż to . w innym celu w ogóle bloguję. jakby z innej potrzeby, nie zarabiam, nie mizdrze się i nie staram się być, jak ta woda co to pasuje do każdego naczynia.
Ja rozumiem, że ludzie chcą w coś wiecznego/ pozagrobowego wierzyć, bo wtedy życie nabiera dla nich sensu. bo można zwariować ze strachu. bo i mnie jest bardzo ciężko myśleć, że potem nicośc...to nie jest łatwe. Potrzebę rozumiem. .. powiedzmy. strach rozumiem. ale nie zgadzam się i nie rozumiem wykonywania jakiś obrządków po trupach, czyichś zwłaszcza.
No i ciężko mi wierzyć w coś co polega TYLKO na wierze. sparzyłam sie tyle razy...wierząc. ludziom. wierząc w cos co widziałam, dotykałam. doświadczałam. Wystarczy. o fanatyzmie już pisała nie będę, bo wiadomo, obie mamy tak samo.
Roksanna - latanie po blogach i promowanie swojego było popularne w początkach blogowania, te sławne: fajny blog, zapraszam do siebie i tu leciał link :)))
UsuńNie wiem, czy ktoś tak jeszcze robi i czy pamięta, ale usuwałam z pewną wesołością te komcie :))).
Kultura blogowania takiego jaką uprawiamy w gronie znanych tutaj mniej więcej blogów (też mam ostatnio bardzo mało czasu i bywam na zaledwie kilku), pisania o sobie, w dodatku pod nickiem, a nie nazwiskiem (jak większość tu obecnych) schodzi na drugi plan.
Czytamy blogi znanych ludzi, albo osób, które się wybiły czy to stylem pisania, czy ostrością poglądów, czy wybitnym poczuciem humoru itd.. I to jest dobre, wiadomo że tam się wpada czytać jak wiadomości.
Za to nasze kółka adoracji (bo w pewnym sensie nimi są :) to trochę taka grupka do pogadania na wspólnie interesujące tematy. A gadać lubię z ludźmi, którzy jakoś reagują i są przytomni i zainteresowani tym, co u mnie. Nasłuchać się monologów to ja miałam wystarczająco, teraz wybieram dialog. :)
Pozdrowienia Dziewczyny!
Iw, ostatnio objawil się jeden taki bloger i nawet zajrzałam ale mi cos nie...
UsuńHmmmm, nie wiem kto ...
Usuńi dobrze ;-)
UsuńCzasem mam wrazenie, ze wiekszosc blogow to jakies towarzystwa wzajemnej adoracji czy inne kolka rozancowe "Basienko, sralenko, bardzo cie lubie czytac, taka madra jestes", jakies picie sobie z dziobkow. A sprobuj miec inne zdanie, sprobuj o tym napisac - zaraz zadziobuja. Albo cos zarzucaja. I walcza jak o niepodleglosc. Fochy, szczucia i obrazanie uczuc wszelakich.
OdpowiedzUsuńwidocznie tego potrzebują...wtedy czują oparcie, zaparcie i siłę...zazwyczaj znajdzie sie jedna osoba...i nagonka gotowa. a czasami człowiek nigdzie nie pasuje....bo, że są towarzystwa to wiadomo, że są. tak jak i sympatie. Ja ciebie lubię i czytać choć są tematy, które mogłyby nas poróżnić na fest. i moja w tym głowa, żeby do tego nie doszło ;-)
UsuńZwykle czytam wpisy blogowe. Roznej masci. Czesto czytam niektore dwa razy czyli pierwszy i ostatni raz. Czasem zostaje dluzej ale trudno powiedziec, ze czytam wszystkie wpisy i komentarze, ze jestem z jakims blogiem zwiazana na dobre i zle choc czytam je latami. Wybieram co akurat mnie interesuje. Nie dyskutuje na temat polityki czy relacji z kosciolem. Uwazam, ze inni to zrobia chetniej. Mnie jest latwo bo nie prowadze ani nie prowadzilam blogu po polsku: z bardzo roznych powodow tego nie robie. Po przeczytaniu wpisu jakiegos czasem mam ochote na dodanie czegos od siebie ale zwykle szukam takiego aspektu, ktory jeszcze nie byl poruszany w komentarzach. Czesto postrzegana jestem jakby z przeciwnego brzegu choc ja tylko uzupelniam inny punkt widzenia. Zwykle , gdy widze wpis dla mnie bardzo odmienny to siedze cicho, nic nie bazgrze. Po co sobie nerwy targac?
OdpowiedzUsuńOstatnie Twoje zdanie, no ja nie umiem, nie umiem siedzieć cicho. ale się uczę, żeby nie wybuchać. Wiesz Echo, mój blog sie mocno zmienił bo i reaguje, tak jak ja, na zmiany wokół. czasami żałuję. ale od samego początku miał być o mnie, o moim teatrze, życiu i podróżach. W trakcie pojawiły sie trolle i z osobistych relacji, relacji teatralnych zrezygnowałam. dla własnego bezpieczeństwa. i nie podoba mi sie to. że ludzkie trolle uderzają w pracę, dom, robią osobiste wycieczki, gdy brakuje argumentów.
UsuńMuszę sie wypowiedzieć w obronie wspominanej blogerki, bo to nie do końca tak. Kiedy postanowiła zamknąć bloga i wysyłała.zaproszenia podkreśliła kilkukrotnie, że dla. niej sens bycia blogerem to interakcje w komentarzach. Jeżeli kogoś jej życie i poglądy nie interesują to niech odrzuci zaproszenie, bo.nieotrzebne jej martwe dusze i wierni, ale.cisi czytacze Jasno i konkretnie.
OdpowiedzUsuńJa nie prowadzę bloga właśnie dlatego, że nie chce mi się tłumaczyć co miałam na myśli. Idę tam, gdzie mnie coś ciekawi:) a z czym niekoniecznie muszę się zgadzac.
Nic o tym nie wiem, najpierw zaczęła bywać u mnie, potem zaprosiła, bo już miała blogzamknięty...i tyle. Nigdy nie miałyśmy żadnego konfliktu. dopiero na innym blogu była nieprzyjemna wymiana zdań. w trakcie covidu a się zaogniło wraz z wybuchem wojny w Ukrainie.
UsuńNo trudno, co się pozostawiło za sobą się nie odzostawi. I każdy ma prawo u siebie wprowadzać swoje zasady w zasadzie. Nie ma musu, ani regulaminu. Nie zgadzam się z niektórymi, że na własnym blogu nie wszystko można pisać, otóż można, tylko z pełną świadomością konsekwencji. a jeśli się znajdzie troll, to po jest moderacja.
Ja mówię o tym pierwszym blogu, który po pewnym czasie został zamknięty. Sama zostałam uprzedzona, że bycie członkiem zamkniętej grupy wiąże się z przyjemnościami, ale i obowiązkami:)
UsuńOczywiście że każdy wprowadza swoje zasady ale nie podoba mi się, kiedy autor bloga robi ze swojej przestrzeni ring i tylko obserwuje. Jak kogoś opluja to mówi: ale to nie ja. Takie blogi omijam.
a ja go nie czytałam Repo, gdy był otwarty. dopiero do zamkniętego mnie zaprosiła. i mnie nie uprzedziła o konsekwencjach :-))
UsuńNo i ja zwolenniczka ringów nie jestem. ale z drugiej strony nie unikniesz takich sytuacji, że sie mogą dwie czy trzy osoby spiąć. Szkoda, gdy obie lubisz, wtedy kombinowanie, jakby tu sytuację rozładować.
ale wiem o jakim piszesz :-) no i zeby choć gospodarz był bezstronny, obiektywny ...
UsuńA nie wiesz, to przemyślenia z dawnych czasów )))
UsuńJeśli jest dyskusja to jeszcze rozumiem jakoś, ale nieprzyjemne teksty ad personam z d..y gospodarz( według mnie) powinien usuwać.
No i zgoda. Ale i mnie sie zdarzyło ad personam... Wedle pewnej katopato bo nie strzymalam
UsuńA o co chodzi z symetryzmem?
OdpowiedzUsuńTo w zasadzie polityczne idniesienie ale mozna stosowac do ludzi.
UsuńWidzę, że poruszyłam ważny temat, bo sporo osób się odezwało, nawet te, które się od bardzo dawna nie odzywały...
OdpowiedzUsuńMyślę, że dość mało mówimy o własnych potrzebach, w sumie pozwalając sobie na to, żeby je ignorować przez siebie, co prowadzi do tego, że inni też nas tak traktują. I ignorują właśnie.
Temat rozpętał też dyskusję z moją przyjaciółką, z którą też przegadałyśmy sobie kilka relacji. Ona sama nie wiedziała, dlaczego właściwie czuje wewnętrzny przymus do kontynuowania jakichś relacji, chocaż te osoby ch...a z siebie dają i same NIGDY nie odzywają się pierwsze ani nie wykazują żadną aktywnością.
Na razie przyjaciółka poszukuje.
A ja już w dużej mierze znalazłam.
Porządki na socjalach robię dość często, na blogu przez ostatni rok z uwagi na nadmierną ilość zajęć trochę zaniedbałam, ale Wy wiecie, że ja wracam, i potem nadrabiam na ile się da. A jak nie da rady, to dopytuję.
Ten mój dzisiejszy post jest odbiciem moich ostatnich lektur i przemyśleń już od dawna.
Życzę wszystkim zdrowych relacji i otoczenia, bo tak naprawdę to nas buduje.
A te inne - wysysają, pozostawiając zawsze jakieś nieprzyjemne uczucie niesmaku.
Buziaki i cieszę się, że Cię zainspirowałam do rozwinięcia tematu i własnych wniosków!
IW
Xawsze sie znajdzie w otoczeniu jakaś niezdrowa relacja ale wiadomo co z nią zrobić 😃
UsuńNo jasne, że zawsze się znajdzie. Ja dość trudno porzucam ludzi i daję im sporo szans.
UsuńAle jak już mnie ktoś dostatecznie wnerwi, stawiam ścianę po oba horyzonty :)
no mnie się zdarzyło kilka razy za późno sie zorientować i oberwałam bardzo...teraz też mam ograniczone zaufanie i do siebie też, niestety.
UsuńDziękuję ci, że się tak temat rozkręcił :-)
A co do krzywdy - ostatnio bardzo długo się zastanawiam, czy coś powiedzieć, albo daję drugą i trzecią szansę. Dopiero kiedy widzę, że ktoś sam nie wpada na to, że łamie moje granice, wtedy je stawiam jeszcze wyraźniej. I zwykle jest wielkie zdziwienie: no przecież tak długo byłam uprzejma i nie stawiałam ostrej granicy, tylko tłumaczyłam. No ale teraz mówię moja granica jest TU!
OdpowiedzUsuńNie umiem jakoś sobie wyobrazić, żebyś kogoś skrzywdziła specjalnie. A mimo woli - zawsze się staram naprawić, o ile to możliwe...
uściski wieczorową porą!
Nie specjalnie ale nieodwracalnie. I pierwszy raz.
UsuńGranice to wazna rzecz i umiejętność bardzo ważna i przydatna. Inaczej zwsze bedziemy wykorzystywane
UsuńCzasem każdy popełnia błąd.
UsuńA bez granic nikt, nawet my same nie wiemy, że ktoś nas nagina coraz bardziej. Czujemy się źle, ale nie wiemy, skąd się to poczucie właściwie bierze.
Dobrze, że dziś jest tyle dostępnych źródeł informacji i można się dokształcić.
Uściski!
czasami intuicja podpowiada.
UsuńWarto słuchać ciała, ono daje sygnały od razu, nazywamy to intuicją, bo nie wierzymy ciału. A ono najczęściej wie i mówi, tylko my ... dopiero się uczymy słuchać. :)
Usuńtak to jest, gdy sie za daleko odbiegło od ...zwierzęcia w nas.
Usuń