Bo historia musi być i się toczyć i musi być dobrze. i świat czeka i wielkie podróże i spotkania [patrzę w kalendarz 2024 i widzę same przerwy w robocie :-)))))
A w dzień sylwestrowy, to się oboje napracowaliśmy, żeby dom był dokończony. co teraz procentuje.
W sylwestrowy wieczór, sobie rozmawiamy z przyjaciółką anką, już nabzdryngolone bajdełej, po próbowaniu win szlachetnych z rocznika 1995 i dochodzimy do wniosków średnioprzyjemnych. co do przyszłości i że nam się nie chce. już nam się nie chce całkiem sporo. oraz że już nie możemy całkiem sporo. i to się porobiło tak nagle, niemalże z dnia na dzień. [nagle mnie zaczęło wszystko napierdlać na przykład. walka z własnym ciałem, które działało bardzo Bardzo sprawnie a nagle przestało, doprowadza mnie do rozpaczy. co gorsza nie ma co walczyć, sięszarpać, bo pętla się zaciska. moja fizjo zaleca zdecydowanie odpuszczać].
W nowym roku i następnych latach postanowiłam Zdążyć ze wszystkim i cieszyć się ze Wszystkiego oraz wykorzystywać każdą minutę. i nie być wkurwioną, że na przykład w pierwszy dzień nowego roku się obudziłam za wcześnie. dokładnie po 5 godzinach snu, za karę, bo za dużo próbowałyśmy tych win z 95...ekhm /już nawet pić nie mogę tyle co kiedyś a po winie nawet wyśmienitym, nagle pojawiła się zgaga :-( noż kurewa...
Sylwestrową kanonadę Ciri zniosła całkiem dzielnie. w przeciwieństwie do jej siostry, która cały wieczór przesiedziała w spiżarni na przemian z garażem a my dwie razem z nią.
Uciekliśmy przed 24tą/na szczęście, bo bym dnia pierwszego stycznia nie wstała w ogóle, bowiem bardzo fajnie nam się gadało oraz przekroczyłyśmy ten moment krytyczny i SYRENY nie zawyły w kwestii tych win.
ale my uciekliśmy z powodu, żeby się w domu zamknąć w łazience i puścić Prawy do lewego na pełną pizde, w celu zagłuszenia idiotów zapsiałych z naszej wsi oraz pobliskiego miasta, które waliło jak oszalałe. potem jeszcze rozmowy tele ROZMOWY i życzenia a potem padłam... porobiona na amen, bo tak mam, że padam z nienacka.
*
Gdy tak sobie robię kawkę srana, tego 1012024, to cieszę się, że w czystym domu :-) podłogi pomyte, schody wypastowane, jedzenie ugotowane, barszcz na naszym buraczanym zakwasie stoi na tarasie, w lodówce suszi, sałatki, pinsa na pierwsze śniadanko... i kod do appla a to oznacza, że sobie w gaciach od piżamy poserwowaliśmy po (przerwanych przeze mnie) serialach [Lekcje chemii sobie skończę...właśnie też ściągnęłam książkę, czyta Paulina Holtz, którą lubię, jako lektorkę]. Ale najpierw zobaczyliśmy Kulawe konie. mniam.
Potem zadzwonili sąsiady i olka powiedziała, że w lodówce chłodzi się bardzo wykwintny, wytrawny i mocno oryginalny szampan... i żebym nie była świnia i się z nią napiła na dobrą wróżbę. to i się napiłam...na dobrą wróżbę. i przekonałam o sile klina :-) przy okazji. (żadne tam tabletki na kaca))
Trochę pogadaliśmy z jednymi o styczniowym wyjeździe na wyspy(że to już za chwilkę i że się już cieszę i ekscytuję ale zakupy leżą i kwiczą nadal...). A z drugimi o letnim wyjeździe do Egiptu, że co tam będziemy robić... po zwiedzeniu Luxoru, Karnaku, Doliny Królów ... bo jednak z tym nurkowaniem, to nie do końca jest bezpiecznie, po ostatnim zeżarciu ruska przez rekina...a my w tamte okolice.
**
Do pracy wczoraj szłam z płaczem... i niewyspaniem. Bo przecież, to był wtorek czyli dzień dłuuuugi i do nocy a na jodze jeszcze dramat z ruszaniem się nastąpił - stawy skrzypią dodatkowo. No i wracam padnięta a tu niespodzianka: ciemno i bez prundu w kilku wsiach i na drodze, że oko wykol. ale za to romantyczna ze świecami ta kolacja była.
*
Dziś dzień prawie wolny od prac wszelakich.
Prawie, gdyż na początku roku zawsze się coś znajdzie, co trzeba po prostu zrobić bez dyskusji. i klasówki dokończyć na jutro, bo mamy wstępne wystawianie ocen...
W planach lekarz, skierowania na wszystko, bo rok zaczynam od naprawienia kręgosłupa. i sprawdzenia stanu ogólnego etcetera. umówienie się z kosmetologiem na kwasy i zasady :-) oraz kobido.
(jak mi sił wystarczy, to rajd po sklepach z ciuchami i zanabycie butów do wody))
Nadal nie mam telefonu, chyba muszę kupić srajfona. .. w sumie odrobina luksusu mi się należy :-) ale zdrowy rozsądek mówi co innego.
Podsumowania jeszcze przede mną... a tymczasem sypie śnieg. Sapkowskiego połknęłam a Lekcje chemii najpierw przeczytam potem dokończę serial.
Od jutra dieta pudełkowa 1300 kcal. bo plaże rajskie czekają ;-) na rajskich wyspach...
ps
o chujach i idiotkach co to się chujami nakręcają, dziś Wyjątkowo pisała nie będę.
no ale niusa, że Agnieszka Szydłowska zostanie szefem Trojki to sobie nie daruję.
Kupuj srajfona a nie pożałujesz, u mnie cała rodzina srajfonów i wszyscy zadowoleni od lat.
OdpowiedzUsuńEch raju zazdroszczę odrobinę, bo bym gdzieś zaległa na piachu z widokiem na ocean bez upału i w cieniu… i nawet diety bym nie musiała mieć 🙂🙃
Rajd też muszę zrobić, online, ale raczej skupie się na odzieży nocnej 😉
Z idiotkami to jest tak, że one nawet nie zdają sobie sprawy ze swej bezdennej głupoty. Coś tam zacytują, posklejają bez ładu i składu i myślą, że inni nie mają beki z tych ich mundrości.
wiesz co Roxy ale ja mam zegarek samsunga kurcze i nie wiem czy będzie współgrał?? zobaczymy.
Usuńno oczywiście w sklepach nie byłam, jutro sie wybiorę ale jakoś nie mam ochoty...dziś mnie informacja jedna zmieliła bardzo, ech niedobrze sie ten rok zaczyna.
Moim jedynym alkoholem przez swieta bylo Amaretto w tiramisu, wiec kac jest mi obcy, ale spoko, w Twoim wieku dawalam w szyje w sylwestra i cierpialam w nowy rok. Ale wtedy nie mialam psa do ratowania mu zycia podczas kanonady, choc jak Twoj przyklad wskazuje, mozna laczyc przyjemne z pozytecznym. :))) Dosiego!
OdpowiedzUsuńDosiego kochana. nie no i ja hamuję jednak od jutra wraz z dietą już zapakowaną do lodowki, zero alko. ....do soboty na razie, bo sie fajna biba szykuje ale potem to już do wyjazdu zero ...:-)))
UsuńLubiłam słuchać Trójki, ale nigdy nie byłam wielbicielką, więc nie znam pani nowej dyrektor. Dobra to decyzja?
OdpowiedzUsuńSzydłowska bardzo bardzo a nawet bardzo.
UsuńTeatralna, patrzyłam na numer z tytułu postu, który przeczytałam jak 10 12 024 i kompletnie nie mogłam zrozumieć, o co tu chodzi. Matematyka nie jest moją mocną stroną. Datownictwo też nie :-)
OdpowiedzUsuńmoja też nigdy nie była :-))))
UsuńJa tez tak odczytalam jak Kalina i sie zastanawialam czy to nie przyzwyczajenie ze staregp roku i grudnia. Pomyslalam, ze wyprzedzasz czas o rok! Ale na spokojnie to wyczailam.
UsuńNo wiesz, te babki w Iranie to maja kwasy za darmo, nie muszą bulić żadnym kosmetologom.
OdpowiedzUsuńTylko że potem wyglądają trochę... jak po bardzo nieudanej operacji plastycznej.
jakie babki w Iranie??
Usuńnie kumam Frau. moje zabiegi nie stały obok operacji plastycznych, wszystko w normie.
Wiem, że nie :-)
UsuńJak słyszę o "kwasach" na gębę, to od razu stają mi w oczach okaleczone, oblane kwasem siarkowym kobiety muzułmańskie.
ojesooo Frau
Usuńposkramiaj wyobraźnie, bo cię kiedyś zabije ;-)
Z alkoholi... wypiłam pół kielszka szampana 30 grudnia z okazji urodzin znajomej i uznałam, że jest to już pół kieliszka sylwestrowego, hehe, taka ze mnie degustatorka. Ale chyba już swoje w życiu wypiłam i nie mam ogólnie ochoty. 1300 kacl, raju, mój koktajl białkowy ma 150 kacl, po nim nie mam już ochoty na jedzenie... ale spoko, zaczęłam liczyć w końcu te kalorie, trochę na starość człowiek łagodnieje. Miej udane wakacje.
OdpowiedzUsuńtroche łagodnieje ;-0
Usuńmusze sie trzymać w ryzach niestety, zwłaszcza, ze z ruchem mam kłopoty...no nic na razie przeswietlenia kręgosłupa a co dalej zobaczymy. Oj jeszcze miesiąc ale zleci...
Zleci zleci :) ciekawe czy Agieszce Szydłowskiej powiedzie się odbudowanie trójki, stamtąd większość twórców programów i idziennikarzy odeszli do Radia Nowy Świat, i nie wydaje mi się, by zechcieli wrócić. A już wcześniej w Trójce działy się dziwne rzeczy, więc mam dziwne uczucie, że kulturalnie, to już tam przepadło.
Usuńhttps://www.vogue.pl/a/wszyscy-dziennikarze-ktorzy-odeszli-z-radiowej-trojki
UsuńNiestety mam to samo wrażenie, że przepadło...
UsuńMargo a Ty te koktaile pijesz zamiast jedzenia?
UsuńJutro ruszamy na Bośni łono, trza posłuchać innych wiadomości z ruskiej strony;)
OdpowiedzUsuńJest tamże 14 stopni na plusie, cholera jasna. No nic, przeżyję.
Wracaj do formy, jak już tak chcesz chuść to nie bronie, ja planuję tylko zdrowy ruch:)
Repo, dobrej podróży, bym się zamieniła na te 15 stopni z radością :-))
Usuńkiedy ja sie ruszać nie mogą za bardzo...w tym sęk.
U mnie dzisiaj minus 27 :)))) Marze, zeby spadlo do minus 15, zebym w podkoszulku magla wybiec po poczte do skrzynki.
Usuńjesooo jak Ty to znosisz Echo? -27 ?? u nas dwójka na minusie i mnie telepie
UsuńMnie nie telepie. Jestem sztywna!
UsuńEcho- ZAZDRASZCZAM🙂
Usuńobiescie dziwne ;-))))))
Usuńnie no ale poważnie, to ja nie lubię skrajności w pogodzie czyli ani za zimno ani za ciepło.
Wszystko z japkiem jest git, bierz zachwycisz się. Oraz właśnie te czerwone z roczników mają garbniki i powodują zgagę przy braku balansu kwasowego, że się tak w nowym zamądrzę😉
OdpowiedzUsuńano właśnie, jak to miło posłuchać mądrego znawcy :-)
UsuńZawsze się bałam tego klina
OdpowiedzUsuńTrzymam się wersji, że nie mam kaca, za starts na to już jestem🤭
kac wieku nie wybiera ale znoszenie kaca jest już coraz trudniejsze z wiekiem ...
UsuńPo ostatnim świątecznym wypadzie do przyczepy kampingowej, dla niepoznaki przykrytej szałasem, nieco się zakichałem, zakaszlałem, zachrypiłem itd., itp., ... Załatwiła mnie klima włączona na maksa, bo żona lubi ciepełko. Na zewnątrz było ok. zera, a w przyczepie 22-24 st. C. Tak więc Sylwester był przeje.any, teraz dochodzę do formy, aby w przyszłym roku to powtórzyć ;)
OdpowiedzUsuń:-)) takie są skutki bywania harcerzem. Zdrówka.
UsuńDziś już 4, to mam nadzieję, wydobrzałaś.
OdpowiedzUsuńW tym roku u mnie ani kropli, ani żalu z tego powodu. Podzwoniłam przez cały dzień ze wszystkimi, z którymi chciałam i potem mi bardzo miło ten dzień i wieczór upłynął.
A od wtorku takie tempo, że muszę się mocno trzymać, żeby nie wypaść z kolein.
Najlepszego w Nowym Roku!!!
wydobrzałam i chyba zacznę unikać zasady, że raz na jakiś czas sie człowiek musi zeszmacić... :-))
Usuńale za to mnie wiadomość noworoczna zmiotła...środowa. Początek roku więc raczej nieprzyjemny. Poza tym ciężki dzień wczorajszy i dziś ledwo żyje i się ruszam. i albo mnie rozkłada albo rozchodzę.
Najlepszego.
pić, szaleć i niczego nie żałować, chyba że coś jest bardzo nielegalne to odpuścić, kurde, tyle razy rezygnowałam z rozrywek bo rano trzeba wstać i teraz żałuję
OdpowiedzUsuń:-)))) nigdy niczego nie odpuszczałam i nie odkładałam, i niczego nie żałuję :-)
Usuńale wiesz Klarko....głos rozsądku się czasem odezwie.