sobota, 8 marca 2025

o feministycznym praniu w ogrodzie

 Dziś będzie miły dzień. nie tylko dlatego, że to ten dzień na który plują poprawne politycznie panie i się bulwersują nagminnie. warczą na mężczyzn z kwiatkiem, żartują wspominając o goździku i rajstopach...tak tak też kiedyś miałam taką fazę :-)  ale nigdy nie warczałam. choć nie lubię ustawowych dni kota, pilota, idiota. nauczyciela. bo niby co? ale że co? i po co?? się powinno odpierdalać tego dnia?? 

dziś poluzuję żonie łańcuch,

dziś dam jej kasę na kosmetyczkę i będę miły oraz się nie uchlam,

noooo kurewa niee, 

No nie lubię ale prezent, kwiatek, uśmiech a przede wszystkim wyjście ze strefy cienia, komfortu czy powód do zrobienia sobie przyjemności, owszem Biere.

Wychodzi mi też, że Zawsze byłam feministką, z definicji, choć nie chciałam, nie wiedziałam i się nie deklarowałam. Najbardziej w życiu cenię sobie Wolność. nie rodzinę.  Nigdy nie byłam utrzymanką, pracuję i jestem Niezależna, mówię co myślę. i na co mam ochotę. miałam męża, teraz mam wolny związek, nie mam dzieci, bo nie chciałam, w życiu kieruję się zasadą, że robię co lubię. praca jest dla mnie przyjemnością w większości więc nie czuję, że pracuję ;-) jestem ambitna, odnoszę sukcesy. mam fajnego faceta. zawsze miałam fajnych facetów, kochanków, dbam o siebie. mam poglądy i nie waham się ich używać. jestę pyskata.

oraz od jakiego czasu feministka brzmi dla mnie Dumnie. ale tylko w kontekście praw i równego traktowania kobiet. w żadne wojenki damsko męskie się nie bawię, bo lubię mężczyzn :-) lubiłam z nimi flirtować, uwodzić i wodzić za nos, lubiłam być famme fatale, i niegrzeczną dziewczynką w typie : potrafię przyłożyć, gdy jesteś nadętym bucem. i z mlekiem matki wyssałeś patriarchalne bzdury. a bywali(kiedyś więcej ich bywało) i jeszcze bywają takie typy silnego i decydującego. wszechwiedzącego i narzucającego role. bo mamusia tak wychowała i tatuś tak mamusie traktował. Twoja sprawa i spierdalaj z mojego życia. wychowywać cię nie zamierzam.

Nie lubiłam się poświęcać dla rodziny. ale proszę bardzo, nie neguje, nie pluje i nie zabraniam. Akceptuję, gdy któraś lubi. Jesteśmy różne i mamy różne pomysły na swoje życie. pod warunkiem, że się sobie z tymi pomysłami nie narzucamy. 

Nie uważam też, że główną rolą kobiety jest bycie matką i żoną oraz dobrą parafianką. Kobieta może być tym kim tylko chce. nawet facetem :-D

 Choć generalnie nigdy specjalnie nie lubiłam kobiet. już to pisałam, że najwięcej złego mi one w życiu zrobiły. te siostrzane klimaty. zakończone monstrualną klęską siostrzaności w chwili, gdy się romansuje z mężem przyjaciółki, napierdala szefowi na przyjaciółkę, rozbija rodzinę przyjaciółki, no jednym słowem nikt tak nie przypierdoli kobiecie, jak druga kobieta. nie było i nie ma ? w słowniku kobiet słowa lojalność. i najlepiej, gdy przyjaciółce źle się wiedzie, to wtedy się można przydać, być niezbędną i kontrolującą. tak było. Odeszło(!?) 

mnie już nie interesuje rozkminianie tego, i już w to nie wchodzę. choć oczywiście mam przyjaciółki :-) bo te poprzednie, to zwyczajnie złe człowieki były. 

Opowieści o zniewolonych kobietach ze wsi zapadłych i małych miasteczek odchodzą do lamusa i są historiami starych ciotek. strajk kobiet to udowodnił. niezbicie. i kilka blogerek.

Także dziś:

Najpierw owe prania wieszane w ogrodzie, bo przecież, to jest najlepsze wiosną i latem, aż do późno słonecznej jesieni. pościel i ręczniki pachnące wiatrem, wiosną, latem, słońcem, ziołami. no nie ma nic lepszego. panie.

zanim zapakuje tyłek w samochód by zakosztować wielkiej sztuki.

ps

wypał nie wyszedł :-( się wściekłam, bo mały piec przy temperaturze zaledwie 120 stopni zawył i zaprotestował. trzeba wymienić kable. czyli dokończyć robotę panie elektryku. do cholery jasnej. Co było robić? przeładowałyśmy zawartość do większego pieca i odpaliłam wczoraj drugi wypał. i teraz sie okazało że i duży piec wyjeee przy 450 no jakiś fatum czy co?

33 komentarze:

  1. Ja mam wspaniałe doświadczenia z kobietami, nie umiem żyć bez moich bab.

    Tak się złożyło, że jestem utrzymanką, choć po pierwsze z przypadku. A po drugie, to się buntuję przeciw uważaniu, że praca kobiety w domu to jest siedzenie w domu. 3 dzieci to praca na kilka etatów zatem dostęp do konta to minimum zapłaty za pracę ;)

    A na całkiem poważnie to cieszę się bardzo patrząc na młode pokolenie, oni są super i nie trzeba im raczej tłumaczyć, że to normalne, że kobieta może być kim chce. I nie nic kim nie chce.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. no widzisz a ja miałam też piękne przygody i doświadczenia...ale sie kilka razy zesrało. co nie zmienia, że tez mam swoje baby:-)
      grubszy temat. utrzymanka brzmi niedobrze. ale nie ma innego określenia. nie z pogarda jednak to pisałam. też uważam, że dzieci w domu, to jest robota nie na jeden ale na trzy etaty. ja się na to nie zdecydowałam. a i praca i dzieci to bym nie ogarnęła. i jak to w życiu też tak mi wyszło. I tak jak napisałam każda z nas wybiera a czasem, jak u ciebie z przypadku ale też z wyboru, bo dzieci chciałaś mieć przecież :-) tak jak ja swój teatr :-)
      Czasem tylko widzę, jak kobiety, które wspierają interes męża, prowadzą dom i wychowują dzieci są niesprawiedliwie traktowane. jak się muszą tłumaczyć z każdej wydanej złotówki, ...i to podbija moje decyzje.
      pozdro siostro.

      Usuń
    2. U nas to ja jestem sknerą i sama siebie ograniczam finansowo:pp Nie wyobrażam sobie takiej kontroli nade mną, też o tym czasem słyszę ale to nie do pojęcia. Mam naprawdę partnera za męża.
      Bardzo chciałam mieć dzieci, żałuję, że mam tylko 3 ale już rosną wnuki i mam nadzieję, że przybędzie:))

      Usuń
    3. też sobie nie wyobrażam. nooo pani jak to jestes sknera??? niemożliwe to :-o
      ale z wnukami to podobno insza inszość i sama przyjemność w rozpieszczaniu i rozpuszczaniu :-))

      Usuń
    4. oj inna:))
      Jestę, choć czasem przyszaleję

      Usuń
  2. Przykro mi z powodu nie-wypalu, nastepny juz bedzie lepszy, bo na bledach podobno czlowiek sie uczy.
    My jakos nigdy specjalnie nie obchodzilismy dnia kobiet, ani w moim domu rodzinnym, ani we wlasnym. Ja mialam swoj dzien przez caly rok, malzenstwo partnerskie, wiec moglam sie obejsc bez tych zyczen i kwiatkow. Za to dzisiaj zrobilam dzien moim kwiatkom, nawiozlam, zeby lepiej rosly, przesadzilam te rozrosniete i podlalam oraz oskubalam zeschniete.
    Pogode mam piekna, kosztowac sztuki wprawdzie nie bede, ale na pewno zakosztujemy z Toyka spaceru i tak bedziem we dwie swietowac dzien kobiet, u mnie zreszta same kobiety w domu, sztuk 5 i jeden slubny. Pranie sie pierze, ale niestety nie mam jak powiesic na dworze. Kiedys byly maszty i sznury i korzystalysmy z sasiadkami, ale kiedy budowali spoldzielnie, zabrali nam te maszty i teraz juz tylko w suszarni moge suszyc pranie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. no spaceru ci zazdroszczę dziś, bo ja jednak nie zdążę. ty sobie wyobraź, że dzwoni do mnie z rana mój instruktor spanikowany, że i drugi piec wyjeee. noż . w tamtym małym trzeba skończyć robotę ale co sie w tym nowym odtańcowało, to nie wiem??kazałam wyłączyć, zabiorę się za error 5 w poniedziałek.
      dobrego dnia kobiety.

      Usuń
  3. Szczerze mówiąc mam w głębokim poważaniu czy jestem czy nie jestem feministką i to jak ktoś mnie określa. Choć często coś mnie uwiera, bo życie już takie jest, to całe życie uczę się by nie postrzegać ludzi przez pryzmat stereotypów. Raz mi się to udaje innym nie, ale nie tkwię w nich, potrafię to dostrzec, więc gdy moja ukochana przyjaciółka-siostra lata temu powiedziała, że inaczej zaczęła patrzeć na szwagierkę, gdy ta w końcu powiedziała, że nie mogą mieć dzieci (z męża powodu) to inaczej na nią spojrzała, bo myślała, że ona nie chce, byłam mocno zaskoczona, że definiuje kogoś przez rodzicielstwo.
    Dla mnie samej rodzina to siła. Być może gdyby miała złe doświadczenia… ale nie mam. I chyba swoim dzieciom też ich nie zafundowaliśmy, patrząc jak żyją.

    Słonecznego dnia🙂

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. słonecznego Roxy :-) nie wiem czy to wybrzmiało w moim poście ale i ja na to uwagi nie zwracałam czy jestem czy nie jestem a że nie lubię, gdy się mnie szufladkuje, to się buntowałam kiedyś.
      Nie wiem czy ja mam złe doświadczenia z rodziną, czy moje adhd czy inne względy, czy genetyka, czy artystyczne aspiracje, czy tak wyszło, nie ma to już dla mnie żadnego znaczenia. nawet nie jestem ciekawa za bardzo, bo nie mam czasu się babrać w przeszłości, patrzę do przodu. Ważne czy jesteśmy szczęśliwe, spełnione tu i teraz. prawda.
      kobiety boją się mówić, że nie mają dzieci, bo nie chcą, bo są właśnie jakoś źle postrzegane. i czasem chcą wzbudzić litość...więc się tłumacza, że nie mogą. ale nawet biologia ich nie uchroni od oceny starychbab.
      Zdarzyło mi się przeczytać o sobie określenie bezpłodna napisane z ogromną pogardą, nie wiem tylko czy u mnie jakaś zjebana trollica to napisała, czy na jakimś chujowym blogu u chujowej starejbaby, w komentarzu innej chujowej starejbaby tłumoka. dla pewnej odmiany zjebów nawet genetyka nie przeszkadza, żeby katolicko po chrześcijańsku przypierdolić.
      Buziole.

      Usuń
    2. Zrozumiem niezrozumienie, ale przypierdalanie się już nie, bo to obrzydliwa podłość. Gdyby mi o tym przyjaciółka nie powiedziała, to bym w życiu się nie domyśliła, a spędzaliśmy mnóstwo czasu z jej szwagierką i jej mężem- bratem jej męża, często przyjeżdżali w 4 albo w 6 do nas na kilka dni… zresztą kontakt z nią jest cały czas mimo obecnej separacji, to jedna przecież z Czarownic i jedyna bezdzietna.
      I wybrzmiało, jak najbardziej🙂
      O rodzinie napisałam, że jest siła nie tylko w kontekście dzieci, własnych… ale przez to że tak jest, to pewnych spraw z nią związanych nie postrzegamy jako „poświęcenia” choć może komuś się tak wydaje. Znamy granice, własne. To tak jak z wdzięcznością, niektórzy z nią mają problem, ja nigdy nie miałam.

      Usuń
    3. trochę tak jest jak piszesz, w sytuacji z MJ w zasadzie zakładam, ze będe się matka zajmować. bo tak. no ale dla mnie posiadanie dzieci więcej niż sztuk jeden, bo jeden to wypadek, to już by było zajebiste poświęcenie ;-)

      Usuń
    4. Drugie to już leci z rozpędu 😉gdy nie jest się matką kwoką i daje się przestrzeń dzieciom. Gdy moja PT znając moje luźne podejście zapytała jak to się stało, że Misiek wyrósł na takiego fajnego człowieka (mieszkał u niej przez pół roku na stancji) to się śmiałam, że sam się wychował, dodając w domu bez lęków i kontroli.
      Ona była matką, która obklejała rogi ławą czymś miękkim i wymusiła u nas barierki na schodach zewnętrznych, bo tak nam to szło opieszałe, gdyż nie obawiałam się, że moje dzieci z nich spadną 😅
      Ona te lęki odziedziczyła z domu- jest jedynaczką urodzoną bardzo późno, bo mama miała 40 lat, a ona starsza ode mnie o 5 więc to nie były czasy, kiedy kobiety swoje pierwsze dziecko rodziły tak późno

      Usuń
    5. achacha Roxy, leci nie leci potem bym chyba umarła, ze strachu, bo ja nie jestem taka przekonana, ze dawała bym te przestrzeń i nie byłabym kwoka :-D chyba bym oklejała te rogi i budowała zasieki :-)))

      Usuń
  4. Lubię mężczyzn, ale tylko tych, co nie poprawiają mi świata na swój obraz. A kobiety, miałam coś napisać, ale zrezygnowałam. Myślimy podobnie. Co do wypału, wszystko w końcu się wypali. 🌷🌷🌷

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. taaak wypali tylko w czym ? oba piece leża i kwiczą. a w dodatku w tym większym nowszym nie wiadomo o co chodzi, skąd ten error 5???
      ja nie poprawiam mężczyznom to i oni niech nie poprawiają na swój obraz, koniec kropka.

      Usuń
    2. Wiadomo, fajy facet wie o co chodzi. A może coś z napięciem jest nie tak? Mnie tak suszarka wysiadła.

      Usuń
  5. Feministyczne zyczenia z okazji...dnia wiosny, dnia kwiatka, tylko dnia jakiegos. Tesknie za gozdzikiem i rajstopami :)))) bylo wtedy wszystko jasne i nie potrzebowalo dyskusji czy tlumaczen na ile jestem kobieta a na ile jako kobiete mnie odbieraja. Wacham wiache tulipanow i mam w nosie... ten zapach.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dostałam wiąchę od Naczelnika :-)
      no ja nie tęsknie, to były czasy ogromnego nacisku z każdej strony by zyć na z tradycji ustalonych zasadach, często bardzo okrutnych.

      Usuń
  6. Ja jestem zwolenniczką pozwolenia każdemu,zeby robil to,na co ma ochotę,co mu najbardziej pasuje.Jesli są kobiety,ktore chciałyby zajmowac się tylko domem i dziećmi,bo praca zawodowa je po prostu nie interesuje,a warunki finansowe na to pozwalają,to dlaczego nie?.Najlepiej byłoby znaleźć wlasna droge,włąsne proporcje miedzy praca,dziecmi domem,a obowiązkami zawodowymi.Bo myslę,że wiekszosc kobiet ma aspiracje zawodowe,ale tez naturalną potrzebe posiadania rodziny, dzieci.Wazne,zeby miec wybor i samodzielnie go dokonywac.Ale w naszych warunkach to raczej sytuacja idealna,rzadko wystepująca w tzw.realnym życiu.Bo nie zawsze mamy wybór, nie na wszystko mamy wplyw,bo przerożne sytuacje są naszym udziałem( czesto wbrew woli)bo choroby,rozwody itp.itd.Zycie.
    Nie mam problemu z aceptacja siebie,ani swojego życia.Odniosłam kilka sukcesow,zaliczylam pare porażek,wychowalismy wspaniałe dziecko.Uważam,ze to bardzo dużo.Nie zastanawiam się,czy jestem feministką,mam w nosie,jak jestem odbierana.
    Oraz lubię kobiety,mam z kilkoma bardzo dobre relacje.
    Niczego nikomu nie zazdroszcze,no może poza wypadem do teatru:)) baw się dobrze!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. wiem wiem, znamy się już trochę. gdy przychodzi kumulacja nacisku zamordyzmu, zaczyna mi się robić coś w środku.
      o tak spektakl był wspaniały. WSPANIAŁY. i sama wyprawa też. pełna fajnych rozmów z kobietami właśnie. podróż zleciała piorunem. a potem już uczta w Teatrze muzycznym, ktory jest bardzo przyjemnym miejscem.

      Usuń
    2. Piękne miejsce,w centrum miasta, blisko moich wujkow:)) w każde wakacje jeździlam do Gdyni(potem do Sopotu),w Teatrze Muzycznym byłam tylko raz.Bardzo dobrze wspominam tamten czas.

      Usuń
    3. Blisko morza :)
      Staram się być na każdym spekalu TM. Uwielbiam musicale. Poziom bardzo wysoki.

      Usuń
  7. Nie mam potrzeby dopasowywać się do definicji, chociaż i tak wychodzi mi, że od zawsze byłam feministką. Tak się składa, że mój facet (nawet mąż) też jest, co z dumą podkreśla, feministką, bo inaczej byśmy się nie dogadali. Kwiaty dzisiaj były, zapakował w markecie do kosza hurtem, bo ma zakaz wykupowania kwiaciarni. Mam zasadę ‘jak masz wybulić trzy stówy na kwiaty, chodźmy na obiad’. Z kobietami mam doświadczenia różne. Te najważniejsze były dobre i mądre. Te dochodzące raczej szukały u mnie wsparcia, pocieszenia i zrozumienia nie dając wiele w zamian. Szybko stawałam się więc asertywna i dzisiaj mogę liczyć jedynie na kilka, ale za to ze wzajemnością.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nooo Dreamu i mój chłopak jest feministą :-)) okazuje się. dziękuję za przypomnienie. no ja trochę wymusiłam te kwiaty bo naczelnik tez woli mnie zabrać na obiad :-)
      Kobiety lubię, czasem kocham, nadal rozumiem i mam tolerancję, zostały ...fajne. pojawiają się nowe ciekawe. interesujące. w moich klimatach. zmienia mi sie podejście z czasem, doświadczeniem...wiem co akceptuję, czego nie.

      Usuń
  8. Nigdy nad feminizmem się nie zastanawiałam, bo mężczyźni wokół mnie nie byli facetami z patriarchatu, od dziadka po syna( z wyłączeniem teścia), sami normalni , nie żadni macho...
    Lubię wieszać pranie, moje marzenie, to wieszać pranie na łące w słoneczny dzień!
    Na wypałach nie znam się, na fatumach tym bardziej...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. jotko, pranie na łące, piękna sprawa i piękne marzenie, serio :-)
      oczywiście bardzo wiele naszych przemyśleń, wyborów, zależy od tego kogo spotkaliśmy w życiu...

      Usuń
  9. Nie zawsze może kobieta być, kim chce, ale marzenia i dążenia też są fajne.
    Ja swoją wolność oddałam w dobre ręce i nie żałuję, bo to była.transakcja wymienna :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. a się sie swoją wolnością podzieliłam :-) zawsze się ewentualnie dzieliłam, nie oddałam nigdy.
      Ważne, żeby je mieć a nie ulegać stereotypom i tradycjom i sie poddawać...przynajmniej dla mnie. ale oczywiście naiwna nie jestem ani niedoinformowana. doskonale wiem co sie dzieje. ile kobiety płacą za soją wolność i wybory.

      Usuń
  10. Nie czuję się feministką nie chciałabym być tak nazywana. Kojarzy mi się to słowo z agresywnoscią i pretensjami pod adresem nie tylko mężczyzn.
    Raz, na początku swojej drogi poleciałam na zamożnego faceta. Uciekłam z domu, albo zostałam zen wyrzucona, spotkawszy miłego, w każdym razie na pierwszy rzut oka mena z domem i ranczem, uznałam ,że to moje miejsce na ziemi. Rok później w samych klapkach, z paroma groszami w dłoni na autobus wialam byle dalej. Potem już zawsze , nawet będąc w związku, za swoje przyjemności, np.ciuchy zawsze płaciłam swoją kasą. Chcąc jakby podkreślić że jestem niezależnym i odrębnym człowiekiem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. bardzo mi przykro. znam takie opowieści i rozumiem, że to rzutuje potem na całe życie. Odrębność, to jest dobre określenie. dobrze by było, zeby wszyscy akceptowali i dawali tę odrębność. Odrębność człowieka należy też szanować.
      Z feminizmem chyba jest tak, że jego pojmowanie zależy od doświadczeń.

      Usuń
  11. A ja nie mam szczęścia do fajnych facetów. Garną się do mnie same kutafony.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Uśmiechnęłam się.
      Przepraszam. Byl czas że myślałam podobnie. Niectrac zapalubi nadziei kochana. Przyjdzie odpowiedni w odpowiednim momencie.

      Usuń

nie musisz Czytaczu ale możesz ....