czwartek, 13 listopada 2025

Między trabantami.

 nadal niedziela 9 listopada...



Sześć trabantów na ulicy 
no łał, i jest na nie pomysł otóż wożą nimi turystów. poza tym Świat trabanta też zaliczyliśmy przy okazji. Otóż okrzepła już po tylu latach ta chęć rozpieprzania wszystkiego co pozostałością po komunie i robi się na tym interes, i Sztukę.
Ważne, żeby zachować równowagę a nawet niekoniecznie, żeby Pamięć o strasznych czasach nie poszła w kierunku zazbytnich podśmiechujek. ale nabrała lekkości bytu.

Zanim wróciliśmy i padliśmy w niedzielę, bo cały czas jesteśmy w niedzieli 9 listopada, która była dniem historycznym, nieoczekiwanie dotarliśmy do miejsca, gdzie był bunkier adolfa h.
Te sprawę muszę jeszcze spenetrować następnym razem. i w ogóle wracamy do Berlina. to pewne. mamy na prawdę blisko i postanowiliśmy robić sobie krótkie wypady co jakiś czas.



Ostatnim punktem wyprawy na pogranicze był Checkpoint Charlie. miejsca wydostania się,  przejścia z tego klaustrofobicznego świata  Berlina Zachodniego, życia za murem. tu przechodzono, wymieniano więźniów politycznych...
i oczywiście sklep z pamiątkami, koszulkami, kawałkami muru do kupienia.





W drodze powrotnej mijamy taką piękną  knihobudkę telefoniczną(smaczek dla jednej blogerki )) i natychmiast pożałowałam, że znikły te budki telefoniczne z naszej miejskiej przestrzeni, a tak fajnie można by było je wykorzystać.


W tym samym czasie gdy My szlajaliśmy się po Berlinie, który nie świętował przecież zakończenia pierwszej wojny, u nas owszem świętowano. i nie chcę się rozwodzić ale kilka rzeczy mnie zastanawia.

Na przykład hasło: Polska socjalna nie liberalna. na ultra prawicowym marszu narodowców??  

oraz narodowcy wszystkich krajów łączcie się. 🙈 

[proponuję arenę gladiatorską i niech się wszyscy narodowcy świata napierdlają. w jednym wydzielonym miejscu na świecie]

**

Czas w realu biegnie inaczej. wróciliśmy już...i środa była ciężka. nie dałam sobie szans na hamowanie. Dobrze, że ten tydzień krótki jest. to przeżyję. Wrażenia trzymają mocno i opowiadam, gdy ktoś pyta. wymachując rękami na prawo i lewo, bo ja jestem nadaktywna, i mam coś do opowiedzenia :-)

[no ale dziś jeszcze joga a jutro masaż, bo jednak fizycznie dostałam w tyłek]

W trakcie takich wypadów mało czytam mojej literatury. co innego mnie zajmuje z całą mocą. co innego czytam. w tym czasie. ale nadal czytam. nie ma totamto. tak więc w uchu nadal Iluzja. w oku papierowe kontynuacje.

Zobaczyliśmy sobie spokojnym wieczorkiem razem z Matkąjadwigą film ze znajomym naszym Paczesnym, "Tyle co nic. doczekałam się też "Annie Holl  za darmo na jednej z platform, ach z przyjemnością zobaczę. 

oraz posty z Berlina przebierają nuszkami w mojej głowie,  poniedziałek 10 listopada był równie mocny :-) ale diametralnie w inną stronę. SZTUKA, muza.

Zapraszam. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

nie musisz Czytaczu ale możesz ....