malutki czas na malutkie refleksje aby się nie nurzać w nerwach
przed występem - gramy dziś HOMO FUTBOLA na OKR-e
ale przecież ja się nie nurzam
mam dystans, już teraz mam dystans, nie ma we mnie tego napięcia jak kiedyś,
że muszę, że potrafię "łatwo można się w ten sposób pogubić, bo jeśli sugerujesz, że
jesteś gotowa na wszystko, oczekiwania są coraz większe. W gruncie
rzeczy to postawa kogoś niepewnego, nie do końca ukształtowanego.
Nieświadomie w ten sposób budowałam swój wizerunek ostrej, przebojowej
kobiety ....
A
ja, sądząc, że to jest interesujące, jeszcze bardziej podkreślałam taki
wizerunek. Myślę, że dużo przez to straciłam. Wielu ludzi do dziś myśli,
że jestem trudna w pracy, konfliktowa, istnieje taka opinia o mnie. Mam
nadzieję, że zaczyna się to zmieniać, ale mam też świadomość, że tak
było. Zapłaciłam w ten sposób za nieumiejętność spojrzenia na siebie z
dystansem, z góry. Cały czas coś się wokół mnie działo, wciąż
pracowałam, więc czerwona lampka nie zapalała mi się dość długo....
Trudno nie współczuć komuś niezdolnemu do otwarcia się, zablokowanemu
we własnym myśleniu o sobie. Znam takie kobiety ... które chronią
swój dom i robią to perfekcyjnie. A jednocześnie nikogo w rodzinie nie
dopuszczają do współodpowiedzialności. Przejmują wszystko żelazną ręką i
potem zostają z tym berłem, którym mogą tylko wymachiwać. Upupiają
swoich mężów, dzieci, nie dają im żadnego poczucia, że coś współtworzą.
Dlatego nie powinny być zdziwione, że wszyscy wokół umywają ręce od
działania. Nie wiemy, jaki jest mężczyzna w takiej rodzinie, bo został
wykastrowany. Być może ma wiele pożytecznych cech, których nie może
ujawnić, żyjąc z taką kobietą. Nawet jeśli go uwiera ten pancerz, może
nie mieć wystarczająco dużo siły, żeby się zbuntować. Co by się stało,
gdyby taka rodzina skonfrontowała się z obrazem samych siebie? ..."
z obszernymi fragmentami zacytowanych wypowiedzi Magdy C mogę się utozsamiać,
w wieleu opiniach o współczesnych Dulskich się zgadzam
"A trzeba zrobić wszystko, żeby zachować twarz przed innymi, żeby nie być
w ich oczach przegranym. Dlatego najważniejsze staje się budowanie
pozorów - to, jak wyglądamy, jakim jeździmy samochodem..."
zwłaszcza z tym
z którym staję ja i moje życie w totalnej opozycji . otóż nigdy tak nie żyłam,
nie żyję i żyć nigdy nie będę.
a teraz kieca w góre i do teatru
i powodzenia.
Yyyyyyy.......... co oznacza, że przeczytałam, ale mi słów brak
OdpowiedzUsuńTak trzymac kochana- kiece w gore i tanczymy:-))Kciuki jak zwykle trzymam;-)
OdpowiedzUsuńi chwała Ci za to:))
OdpowiedzUsuńoraz udanych występów i burzy oklasków:*
gra pozorów... zdecydowanie wolę ją w teatrze.
OdpowiedzUsuńA własny obraz zawsze można zmienić, jeśli w dotychczasowym przestaliśmy się sobie podobać
Trzymam kciuki... ale chyba już po? ;))